ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (203) / 2012

UDERZENIE

nie powstrzymają nas tankowce i lotniskowce którymi kroicie
[ocean
księżyc jest po naszej stronie
siły wulkanów i tundry wspierają nas
wy przyzwyczajeni do zbytków pierwsi pokłonicie się ziemi
pierwsi pocałujecie beton liczymy na wasze wczucie dalej

poorana wyruchana spalona splamiona nierównomierną dystrybucją
[planeta wstrzyma wasze roje samolotów
unieruchomi czołgi pól zniszczy obozy koncentracyjne dla zwierząt
[i ludzi nie potrzebny nam
żaden wyimaginowany bóg chrześcijan mahometan i innych
[spójrzcie na rzeki

wezbrane rzeki i stopione lodowce i sto filmowych plag nowego
[jorku
zmyje samochody rozpierdoli zbędne fabryki i uwolni partycypantów
[głodowej ekonomii
i upadną serwery międzynarodowego nazizmu i bankowości

biedni zjednoczą się w stada i zaproszą was na wyprzedaż idei
[waszych idei o tak
płaski darwinizm oświecenie w gumowych rękawiczkach kłamliwy
[autorytaryzm
oto co czeka was celebranci kapitalizmu posiadacze kręcący
[młynkiem do mięsa wy
którzy chcieliście zatkać nam usta alkoholem i mięsem
iluzjami buntu i poetyką reklam spójrzcie na niziny

nędza waszej literatury odsłoni się przed wami mocą sznurów i
[latarni
scenariuszami horrorów i seriali kłamstwami tak zwanej historii
już dziś ryby mają głos dzieci odrzucają chorą pracę

afryka skutecznie szturmuje wasz rzymski system granic i praw
siła planety unieważnia przetargi dla wojska
międzynarodowe korporacje drżą przed wielką rewolucją kulinarną
[wegan
kolonie obalają wasz kościół maltuzjański
niczego nie zrozumieliście

nie zamkniecie rewolucji w telewizorze
krótka uwaga ten tekst nie jest skierowany do czytelnika
czytelnik wypowiada go w głowie i wie do kogo mowa
słuchacz nie bierze tego do siebie ale wy którzy sumienia macie
[utytłane w zakrzepłym czasie pracy
toniecie właśnie toniecie w bagnie drżyjcie
spójrzcie na miasta i ulice

bo szczury i koty są na naszych sztandarach
zwierzęta rzeźne są w naszych przesterowanych pieśniach
konie mechaniczne zautomatyzowały nam mózgi i mięśnie mózgi
[i mięśnie ale ziemia budzi się
a wraz z nią my ludzie we the people
nowy kooperatyzm miast i wsi
wsi i lasów
lasów i przestrzeni kosmicznej skaczcie
oto przyszłe zdobycze rewolt które zburzą iluzję autonomii podmiotu

jestem ziemią więc jestem
jestem wodą więc jestem
jestem powietrzem jestem
apeironem autonomią autarkią anarchią anomią agrokulturą audiosferą
jestem biosferą
bodhisattwą błogo sławią mnie mchy i paprocie
patrzcie w górę

jestem tam gdzie budzą się wulkany tam gdzie ręce zaciska tom joad
jestem tam gdzie pracownicy odmawiają wspólnie pracy i tam gdzie policja
odmawia służby
rzućcie pały

tam gdzie biedni zaczynają słuchać planety a kapitał ustępuje
[pustyniom
tam gdzie słońce zachodzi nad pustymi murami więzień
tam gdzie małpy zdobywają świątynie
tam gdzie wierni nie palą świętych ksiąg ale wspólnie piszą nowe

tam gdzie biją w bębny nie w werble
tam gdzie palą zioło
nie wioski

tam gdzie zegar fabryczny wciąż bije jak serce
ale gdzie serce nie słucha się zegarów
godziny różnią się od siebie
godzina najemnej pracy jest inna od godziny miłości
spójrzcie na miłość

miłość która nie potrzebuje pisemnych umów i paragrafów
[za którymi czają się
biskup i elektryczny fallus trybalnej władzy
spójrzcie na place i pola na nieokaleczone łono spotkań i rozstań
na dzieci które nie zazdroszczą sobie zabawek
na dzieci nie karmione mięsem miesięcznych kurcząt
i nie zmuszane do do kultów jednostek
monetarnych religijnych politycznych

jestem tam gdzie mnisi płoną od benzyny nie medytacji
tam gdzie skandują hasła wymierzone w elitarną mniejszość
otoczoną murem banków najemników i wątłej wyobraźni

jestem tam gdzie plądrują sieciowe sklepy
tam gdzie bojkotują sieciowe krwawe żarcie
tam gdzie butelkami rzucają w czołgi
tam gdzie nielegalnymi wierszami otwierają oczy i usta
usta i uszy
tam gdzie wlepkami budzą zamroczonych porankiem i porno
spójrzcie na wasz ekran

na siłę waszych mózgów przełamującą qwerty
1 2 3 4 i $ % =

nie powstrzymają nas tarcze wątpiących policjantów
nie oszołomią stroboskopy chemicznych niewolnic i niewolników
których śmiecie nazywa gwiazdami
ani gwiazdki na flagach ani trampkach
ani symbole którymi tatuujecie ulice
ani liczby które rzekomo mówią co chcecie
nie obchodzą mnie

jestem tam gdzie liczby mówią o biednym południu i bogatej północy
tam gdzie opuszcza się smętne seminaria by działać
tam gdzie zabiera się głos by mówić z ludźmi nie tylko wśród nich
rozumieją mnie kamienie puszki i sarny co zwiały przed kulami
i ciemne strony planet roje planet

są z nami księżyc słońce i obroty ciał
są z nami rewolucyjna sztuka i filozofia
są z nami słowa lecz są to tylko słowa
jestem tam gdzie słowa znaczą
ale moje imię nie ma znaczenia

nie męczcie
nie powstrzymają nas wychowanie i więzy przyzwyczajeń
ziemia która drży mówi więcej niż uczeni w piśmie i liczbach

nie powstrzymają nas oddziały specjalne nie przekupią
tajne agendy spójrzcie na odrzucających stery władzy i sterydy jej wizji

spójrzcie na kiełkującą fasolkę mung na cieciorkę która namaka
na pieczony chleb nie gumę z sieciowych punktów sprzedaży

jestem chlebem prawdziwym pełnoziarnistym codziennym
jestem olejem z pierwszego tłoczenia
nie dowożą mnie jednak wielkie tiry
i nie płacisz za mnie swoim dniem zobacz

jak rosną grzyby jak robi się tofu
na ile starczają ziemniaki w piwnicy
jak smakuje prawdziwy cukier

kiedy muzyka odrzuci automat usłyszysz prawdziwy rytm
kiedy głosy odrzucą kompresory wokodery i podprogowe sygnały
usłyszycie czym nas karmiono

zawodzimy na rynkach i gramy na pojedynczych strunach
razem
nikt nie zawłaszczy mojej muzyki
to nie jest moja muzyka spójrzcie na drzewa
na rudy metali

gdy stawiam stopy
rodzi się beat
i idę