ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (147) / 2010

Łukasz Iwasiński,

KRÓTKO I TREŚCIWIE

A A A
Kobiety na scenie alternatywnej
O ile na popowej scenie nie brak kobiet, to w muzycznej alternatywie płeć piękna nie jest zbyt licznie reprezentowana. Oto 3 przedstawiające kobiecą wrażliwość, acz zupełnie różne albumy wydane w ostatnich miesiącach.


Tickely Fether „Hors d’Oeuvres”, Paw Tracks, 2009.

Powołana przez członków Animal Collectiwe wytwórnia Paw Tracks słynie jako matecznik osobliwej, często osadzonej w poetyce lo-fi psychodelii. Tickely Fether – czyli solowy projekt Annie Sachs – dobrze wpisuje się w jej klimat. Druga płyta artystki – „Hors d’Oeuvres” to zbiór prostych, tajemniczych, elektroakustycznych piosenek. Całość nagrana została w domowych warunkach, przy pomocy niewyszukanego keyboarda i gitary. Prymitywny beat, naiwne melodie, czy też zaledwie brzmieniowe plamy, tudzież dźwięki dzwonków, a z rzadka hałaśliwe gitarowe akordy i przetworzony, spogłosowany wokal artystki wystarczyły, by stworzyć nawiedzone, hipnotczne, niekiedy jakby dobiegające z innego wymiaru songi.



Vivian Girls „Everything Goes Wrong”, In The Red, 2009.

Pomysł na muzykę trzech koleżanek z Brooklynu można zamknąć w jednym zdaniu – ukryte za szczelną ścianą gitarowego hałasu hipnotyczne melodie i (nienachalne) echa etosu rior grrrl. Tak więc trio momentami brzmi zupełnie jak Jesus and Mary Chain, ale potrafi także uderzyć z impetem hard core'a sprzed ponad dwu i pół dekady, prezentując się niczym wczesne Husker Du w spódnicach. I choć o żadnym, czy to estetycznym, czy ideowym nowatorstwie nie ma tu mowy, przyznać trzeba, że nagrane w zaledwie sześć dni „Everything Goes Wrong” to całkiem uczciwa porcja girl-punka. Na tle mnożących się bez opamiętania, wystylizowanych na lata 80. podlotków, jak i coraz bardziej sztampowych, zawodzących na folkową nutę diw, bezkompromisowa surowość Vivian Girls brzmi na swój sposób ożywczo.



Magda „Fabric 49”, Fabric, 2009.

Magda to nasz rodzynek w wytwórni Minus, jednej z najlepszych stajni na mapie minimal techno. Urodziła się w Żywcu, ale w połowie lat 80. jej rodzina wyemigrowała do Stanów, osiadła w Detroit i szybko zaraziła się elektroniczną sceną Motor City. Przez lata działała na lokalnym rynku, potem w Nowym Jorku, w końcu wylądowała w Berlinie. Dziś to darzona sporą estymą didżejka i producentka – płyta w serii Fabric (prezentującej autorskie miksy) świadczy o tym najlepiej. Selekcja Magdy podobno zainspirowana została włoskimi horrorami z lat 70. XX wieku. Faktycznie, jej transowe konstrukcje niekiedy ocierają się o surrealizm i często spowite są ciemną aurą. Najogólniej rzecz ujmując dostajemy mroczny miniamal, momentami sięgający po brzmienia starego electro (choć miks niejednokrotnie zaskakuje – znalazł się na nim m.in. kawałek prog-rockowej grupy Goblin). Autorka łączy surowość z subtelnością, a także oldschoolowe brzmienia z typową dla Minus laboratoryjną futurystyką.