ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (162) / 2010

Marek Olszewski,

BYĆ KOBIETĄ, BYĆ KOBIETĄ...

A A A
Nie ulega wątpliwości, że życie kobiet w krajach islamskich nie jest usłane różami. Jeżeli zdanie to zabrzmi jak truizm, tym bardziej należy się cieszyć – przede wszystkim z powodu wzrastającej społecznie świadomości problemu, która przekonuje, że nasza wiedza na temat sytuacji kobiet w krajach arabskich nie ogranicza się jedynie do znajomości przygód Sienkiewiczowskiej Nel, porwanej przez niecnych ciemnookich muzułmanów. Kwestia ta zyskuje coraz większą rangę również w świecie islamskim, o czym przekonują skutecznie aktywne ruchy feministek w Egipcie czy Maroko. Wydana właśnie nakładem Czarnego powieść „Wybrałam wolność”, autorstwa afgańskiej socjolożki Mariam Notten, której partneruje, znana polskiemu czytelnikowi, austriacka pisarka Erica Fischer, pokazuje że na europejskim gruncie upodrzędniona pozycja społeczna kobiet w egzotycznych, odległych krajach budzi prawdziwe poruszenie (przykładem może być również niedawny komercyjny sukces książki, później filmu „Kwiat pustyni”).

Trzeba podkreślić, że propozycja Notten i Fischer to coś więcej niż beletrystyka. To rodzaj służby w sprawie publicznej. Cel jest jeden – uświadomienie, że patriarchalna kultura ojców nie musi oznaczać dla kobiety wyroku. U źródeł książki stanęła idealistyczna wiara w możliwość zmiany świata, choćby nawet w bardzo niewielkim stopniu. Przekonuje o tym Mariam Notten w „Posłowiu”, pisząc: „Jako optymistka jestem zdania, że każdy człowiek może zmienić świat, nawet jeśli są to tylko cztery metry kwadratowe wokół niego”. To również pośrednio wyznanie wiary w opowieść i jej moc sprawczą, performatywną. Przekazane historie nie są jedynie literacką fikcją, kolorową pocztówką z Afganistanu – ich przeznaczeniem jest rzucenie wyzwania światu męskiej dominacji, z którego ucieka narratorka – nastoletnia Malalai. Na przykładzie jej życiorysu możemy zaobserwować, w jaki sposób zasłyszane opowieści modelują ludzkie charaktery. W kręgu kultury oralnej istnieje silne przywiązanie do zasłyszanych anegdot. Jedną z nich przekazuje Malalai jej matka – Pari, opowiadając koleje losu pewnej tancerki, która zdecydowała się przeciwstawić przyjętym powszechnie zasadom, nakazującym kobiecie uległość. W obliczu ultimatum: kariera i zarobek albo szacunek społeczności, wybrała to pierwsze, decydując się wykonywać odpłatnie taniec dla mężczyzn, co wzbudziło powszechną dezaprobatę wobec jej osoby i skazało na pogardę. Jak się okazało, przyszło jej słono zapłacić za odważną decyzję – podczas jednego z męskich wieczorków dumna kobieta została zmasakrowana przez rozpalonych seksualnie uczestników przyjęcia. Sprawcy zbrodni pozostali bezkarni – w świecie arabskim zabicie kobiety często nie znaczy więcej niż śmierć zwierzęcia. Matka bohaterki chce, by córka zrozumiała, jak ważna jest kobieca niezależność. Opowieść kończą jej słowa: „Wszystkie matki, które znają tę historię, opowiadają ją swoim córkom. Najczęściej nakłaniają je do posłuszeństwa, ale niektóre, chociaż bardzo niewiele, zachęcają córki, by się broniły w podobnych okolicznościach”. Malalai nie ma żadnych wątpliwości co do intencji Pari. Walka o osobistą autonomię staje się jej obowiązkiem.

„Wybrałam wolność” to saga rodzinna, przybliżająca historię czterech (a nawet pięciu, jeżeli brać pod uwagę otwarte zakończenie powieści) pokoleń. Tym, co najbardziej interesuje autorki w dziejach rodu, są niezwykle silne postaci kobiece. Pierwszą z nich jest prababka narratorki, zastrzelona przez męża, kiedy wychodzi na jaw jej zdrada. Kolejna z rodu – babka, nie popełni już tego samego błędu, uprzedza teścia, zabijając go w obawie przed wykryciem jej romansu z parobkiem. Matka Malalai, nie chcąc wyjść za mąż w wieku 15 lat, odwiedza najpierw wszystkie możliwe sądy, próbując odwołać się od decyzji przymuszającej ją do niechcianego małżeństwa. Kiedy to się nie udaje, postanawia zamienić życie małżonka w piekło, jest przy tym obdarzona temperamentem i pomysłowością godnymi samej Lady Macbeth. Narratorka Malalai, poczęta z obcego ojca, jest żywym dowodem buntu swej matki. Po maturze opuszcza Afganistan, udając się do Niemiec, by tam podjąć praktykę pielęgniarską. Wówczas dopiero, zetknąwszy się z krajami Zachodu, rozpoznaje swą kobiecość, stając się zaradną i niezależną osobą. W tym miejscu trzeba jednak dodać, że powieść Notten i Fischer nie sprowadza się jedynie do prostej binarnej opozycji, postępowego Zachodu i zacofanego Wschodu. Kto wie, czy nie większa ilość krytycznych uwag pada pod adresem niemieckiego społeczeństwa i takich jego cech, jak odejście od wartości życia rodzinnego, pogarda dla azylantów i uchodźców, egoizm, pogoń za pieniędzmi jako najwyższy cel. Surowa dyscyplina zakonna, którą objęte zostają afgańskie imigrantki w Niemczech, przypomina bardziej ich sytuację w rodzinnym islamie niż na wyzwolonym Zachodzie, stąd trudno w tych warunkach mówić również o poczuciu wolności. Z drugiej strony patriarchalna rzeczywistość afgańska, odstraszająca na pierwszy rzut oka, przy kolejnych powrotach do kraju bohaterki zyskuje – sprzyjają temu zwłaszcza procesy emancypacyjne. Ich obserwacja na przestrzeni kilku pokoleń (około stu lat) jest jednym z zasadniczych założeń autorek.

W finale powieści na scenę rodu wkracza siostrzenica Malalai – Zuny, której losy uświadamiają, że wywalczona stopniowo przez kolejne przodkinie niezależność stała się faktem. Zuny uważa się za „obywatelkę świata”; jako mała dziewczynka musiała opuścić Afganistan (w wyniku inwazji radzieckiej), wychowywała się w Indiach, zaś osiadła w Niemczech. Wraz z wstępowaniem w wiek dojrzały przychodzi dla niej moment skonfrontowania się ze swym pochodzeniem. Gdzie lub w czym znajdzie przestrzeń identyfikacji? „Szukając ojczyzny, nie ma na myśli żadnego kraju. Potrafi czerpać z bogactwa swoich przeżyć, ale lęki, które przyniosło jej wielokrotne wykorzenienie, wywołały w niej tęsknotę za miejscem, które zapewni jej wewnętrzny spokój. To mogłaby być własna rodzina lub jakieś zadanie, w którym się spełni”. Tak przewartościowuje się pojęcie ojczyzny dla Zuny w sytuacji, w której trudno mówić o możliwości zakorzenienia.

Warto też zwrócić uwagę, że „Wybrałam wolność” stanowi alternatywną propozycję spojrzenia na historię polityczną Afganistanu, w której soczewkę stanowi kobieca perspektywa. Jest to tym bardziej ciekawe, że sytuacja opisana zostaje niejako od wewnątrz, nicowana osobistym doświadczeniem. Wiele miejsca poświęcone zostaje krzywdom, jakich doznały kobiety, bez względu na polityczne okoliczności („Podczas gdy w latach osiemdziesiątych kobiety noszące czadar lub burkę uchodziły za wrogo nastawione do reżimu prosowieckiego i były z tego powodu torturowane lub gwałcone, teraz noszenie zasłony na twarzy stało się islamskim obowiązkiem wszystkich osób płci żeńskiej. Kobieta, która nie stosowała się do tych zasad (...) była na ulicy obrzucana obelgami, okładana batami i przepędzana”). One zawsze traktowane były jako gorsze, napiętnowane z rozmaitych, błahych powodów (jak beztroska przejażdżka motorem ulicami miasta u boku chłopca, której konsekwencją musiał być ślub albo wzięcie udziału w słuchowisku radiowym w roli aktorki podkładającej głos kochanki, co naraziło Malalai na sąd rodzinny). To stężenie rozmaitych niesprawiedliwości, okazywane kobietom przez mężczyzn za pomocą kamieni, kijów hokejowych czy strzelb zdradza wyraźnie intencję (tezę?) pisarek, balansując niebezpiecznie na granicy przebrania się miarki współczucia, a w konsekwencji wzbudzenia podejrzliwości, czy tyle zła, przypadające na jedną bohaterkę, to aby nie przesada.

Wstrząsające są rozdziały, w których autorki opisują przemycanie przez granice z Pakistanem i Indiami ludzi, uciekających na przełomie lat 70. i 80. przed radzieckim reżimem – wszystko okupione ogromnymi łapówkami, wstydem i upokorzeniem. Jak wyznaje Mariam Notten w „Posłowiu”, wiele z opisanych w książce historii zaczerpnęła z własnej biografii, stąd „Wybrałam wolność” miejscami przypomina rzetelny reportaż z sytuacji na Bliskim Wschodzie, co jest jej niezaprzeczalnym atutem. Istotnym aspektem książki jest też zabranie głosu w sprawie islamu, zaprzeczające rozpowszechnionemu w Europie skojarzeniu, że to głównie religia obłąkanych fanatyków i zamachowców: „Mój Bóg kochał i chronił wszystkich ludzi tak samo. Nie rozróżniał między wiernymi a niewiernymi, między mężczyznami a kobietami, my wszyscy byliśmy jego stworzeniami”.

Trudno przecenić wartość powieści Notten i Fischer. To historia ogromnej dumy i determinacji, towarzyszących pragnieniu wyzwolenia się spod jarzma męskiego przywództwa. Nic tak nie irytuje narratorki, jak świadoma zgoda na bezsilność, wyrażająca się w słowach: „nie można uciec przed własnym przeznaczeniem”. Dopóki kobieta nie weźmie losu w swoje ręce, nie zrozumie, na czym polega jej godność. Ten rodzaj uświadomienia, czy raczej kampanii społecznej, kryje się pod jednoznacznie brzmiącym tytułem: „Wybrałam wolność”.
Erica Fisher, Mirian Notten: "Wybrałam wolność. Historia pewnej afgańskiej rodziny". Przeł. Katarzyna Weintraub. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2010 [seria: Lilith].