ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (162) / 2010

Magdalena Kempna-Pieniążek,

(CYBER)SZTUKA W ZASIĘGU RĘKI

A A A
Nowości wydawnicze
Cyberkultura należy do tych pojęć, które mimo – a może właśnie za sprawą – swojej wielkiej ekspansywności wydają się niezwykle trudne do zdefiniowania. Teoretycznie wszyscy powinniśmy wiedzieć, czym jest, w końcu już od jakiegoś czasu funkcjonujemy w niej, czy tego chcemy, czy nie. Między okładkami książki Piotra Zawojskiego znalazło się niemal trzysta stron tekstu podważającego takie zdroworozsądkowe przekonanie.

Autor „Cyberkultury. Syntopii sztuki, nauki i technologii” przykłada wielką wagę do kwestii definicyjnych i jest to jedynie pierwsza z licznych zalet jego pracy. O ile przy tym we współczesnej nauce spotykamy się z tendencją do zawężania definicji, o tyle Piotr Zawojski wydaje się zwolennikiem poszerzonego spojrzenia na interesujący go fenomen, a także na związane z nim kwestie i pojęcia szczegółowe. „Zawężanie problematyki cyberkultury do kwestii technologii cyfrowych, sieci i komunikacji sieciowej oraz cyberprzestrzeni jest częste zwłaszcza w popularnym czy może raczej potocznym spojrzeniu na związki kultury z technologią” – pisze na 12 stronie. Na stronie 126 proponuje poszerzenie najczęściej spotykanych definicji cybersztuki, a na stronie 249 zauważa, że „idea cyfrowego muzeum (…) jest czymś znacznie szerszym i nietożsamym z koncepcją muzeum wirtualnego”. Poszerzenie definicji i kreślenie granic rozległego pola badawczego to manifestacje jednej z podstawowych tez autora, wyrażonej między innymi słowami: „Traktuję cyberkulturę jako nowy paradygmat kultury wyrastający z rozwoju nowych technologii, przede wszystkim cyfrowych, które przeformułowują w definitywny sposób wszystkie aspekty funkcjonowania struktur społecznych w świecie zdominowanym przez technologie komputerowe” (s. 112). Tak rozumiana cyberkultura to zjawisko nie tylko o wielkim zasięgu, ale i o wielkiej doniosłości – wszak zmiana paradygmatu kultury, choćby i niezauważalna z jednostkowej, codziennej perspektywy – zdecydowanie wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości i własnego w niej miejsca.

Nie jest przy tym Zawojski bynajmniej zwolennikiem tezy o wszechogarniającej kulturowej rewolucji. Jak stwierdza, bliższe jest mu myślenie o „kształtowaniu się nowego paradygmatu kulturowego (a właściwie technokulturowego), jakim jest cyberkultura, w kategoriach ewolucyjnych zmian, a nie gwałtownego rewolucyjnego skoku” (s. 20). Dlatego też wprowadza czytelnika w interesujące go zagadnienie w sposób metodyczny, uporządkowany i przemyślany, poczynając od „archeologii” cyberkultury (pierwszy rozdział), przez próby jej zdefiniowania jako syntopii nauki, technologii i sztuki (rozdziały drugi i trzeci), po jej przejawy obejmujące zwłaszcza działania artystyczne (rozdziały od czwartego do siódmego). Wywód autora jest wzorcowo wręcz klarowny, dzięki czemu jego książka powinna zadowolić zarówno tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z cyberkulturą i poszukują przejrzystych definicji, jak i tych, których interesują znacznie bardziej szczegółowe kwestie, takie jak wpływ współczesnej technokultury na przemiany w obrębie sztuki.

Co więcej, książka Zawojskiego nie jest – jak to niestety często bywa w literaturze poświęconej nowym mediom – projektem będącym celem samym w sobie, skoncentrowanym na hermetycznym teoretyzowaniu w obrębie naukowych dyskursów. Cyberkultura jako nowy paradygmat kultury wpływa na życie, na relacje interpersonalne i dlatego domaga się rozpatrywania w kategoriach szeroko rozumianej humanistyki. Również i w tym zakresie Zawojski jest orędownikiem racjonalnego, wyważonego stosunku do opisywanego zjawiska: nie demonizując nowych mediów i nie zgadzając się z poglądami badaczy obarczającymi je odpowiedzialnością za rzekomą niemożność odróżnienia prawdziwej rzeczywistości od jej wirtualnego pozoru, stwierdza: „Nasze bycie jest obecnie rodzajem egzystencji podwojonej, tak jak rzeczywistość uległa podwojeniu. Inaczej mówiąc, rzeczywistość dziś uzupełniana zostaje w znaczący sposób przez wirtualność i vice versa. Te dwa obszary nie są, według mnie, konkurencyjne wobec siebie, a przynajmniej nie muszą takie być” (s. 84). Inaczej mówiąc, po okresie nieuzasadnionego entuzjazmu i po fali równie nieuzasadnionej krytyki nadchodzi czas, by spojrzeć na cyberkulturę jako na formację, owszem, wpływającą na rzeczywistość pozamedialną, ale i charakteryzującą się pewnymi ograniczeniami, raczej dopełniającą i przekształcającą, niż wypierającą dotychczasowe wzorce kulturowe.

„Cyberkultura…” to jednak także i kompendium wiedzy teoretycznej. Zawojski omawia poglądy wielu badaczy nowych mediów, wchodząc z nimi niekiedy w owocne i stymulujące intelektualnie dyskusje (warto zwłaszcza zwrócić uwagę na odniesienia do „modnych” współcześnie prac Lva Manovicha). Przede wszystkim jednak próbuje uporządkować wiedzę na temat cyberkultury i przedstawić pewne aspekty sztuki życia w niej, obejmującej „umiejętność korzystania z nowych technologii i mediów, krytycyzm w stosunku do nadpodaży narzędzi i aparatów technicznych, umiejętność odnalezienia się w nowej, cyfrowej rzeczywistości” (s. 15).

Szczególnie interesującym dla autora obszarem badań jest cybersztuka, jej rozwój i interakcje z bardziej tradycyjnymi formami działań artystycznych. Również i tutaj Zawojski podejmuje wysiłek definicyjny oraz porządkujący, prowadząc czytelnika od opisu cybersztuki jako ekspresji cyberkultury do form partycypacji w nowej sztuce, obejmujących kategorie takie jak interaktywność, immersja oraz interfejs. I być może ta część książki jest najciekawsza, autor daje w niej bowiem upust swoim pasjom nie tylko naukowym, ale i krytycznym. Wizja cybersztuki jako formy działań artystycznych, która jak żadna inna podkreśla słuszność przywołanego przez autora już w początkowych rozdziałach stwierdzenia „ars sine scientia nihil est” („sztuka bez nauki jest niczym”), wydaje się przekonująca i otwiera się na szereg uzupełnień dokonywanych ze świadomością dynamiki tego zjawiska.

Rozwijając koncepcję syntopii, autor świadomie podaje zresztą w wątpliwość szczelność granic między sztuką i nauką. Być może jest to kolejna właściwość nowego paradygmatu kultury, który każe nam zwrócić uwagę na ambiwalencję obowiązujących przez całe dziesięciolecia opozycji. „Artyści i naukowcy w gruncie rzeczy spełniają we współczesnym społeczeństwie podobne role” – pisze Zawojski – „przy pomocy bowiem odmiennych (choć nie zawsze) środków realizują cele badawcze. Być może dla obu grup jednym z głównych zadań jest budowanie modeli rzeczywistości (…)” (s. 52). Taka perspektywa również domaga się uwagi: postrzeganie „nauki jako praktyki estetycznej”, a „sztuki jako praktyki badawczej” tylko z pozoru bowiem przypomina modne współcześnie (i wyśmiane przez Jeana Bricmonta i Alana Sokala) stosowanie do badania zjawisk z jednej dziedziny metodologii zaczerpniętych z dziedziny zupełnie odległej. W przypadku książki Zawojskiego nie jest to akt odwagi ani tym bardziej badawczej brawury, lecz wynik spostrzeżenia, że „cyberkulturowy paradygmat uczynił z syntopii różnych dyscyplin rodzaj metodologicznej wskazówki, wytyczającej horyzonty poznawcze i twórcze artystów, naukowców, znawców techniki i technologii” (s. 75).

Przewodnik Zawojskiego po cyberkulturze – bo tak chyba można nazwać tę książkę – kończy się, co należy uznać za wyjątkowo trafne, w wirtualnym muzeum, gdzie autor stawia czytelnika wobec „nowych terytoriów sztuki”. I znowu: cyberkultura nie jawi się tutaj jako zagrożenie dla utrwalonych w tradycji form kontaktu ze sztuką, wręcz przeciwnie: uzupełnia te formy o nowe możliwości. Obecnie, jak zauważa Zawojski, możemy oglądać klasyczne arcydzieła w takich zbliżeniach, które pozwalają nam dostrzec szczegóły absolutnie niedostępne osobom oglądającym obraz w tak zwanym „realu”, czyli w tradycyjnym muzeum. Wielkie dzieła kultury znajdują się niemal w zasięgu naszej ręki. Cyberkultura i cybersztuka to jednak nie tylko nowe możliwości, ale i kolejne wyzwania. Dlatego też sporo miejsca poświęca Zawojski problemom związanym z katalogowaniem i archiwizowaniem, dokumentowaniem sztuki mediów cyfrowych. Autor opisuje zasięg i status wirtualnych muzeów czy artystycznych baz danych z perspektywy uczestnika i obserwatora wielu nowomedialnych wydarzeń artystycznych, pokazując, w jaki sposób cyberkultura, zmieniając kryteria dostępu do tworzenia i obcowania ze sztuką, równocześnie przeobraża tradycyjne instytucje z nią związane. Przeobrażenia te dokonują się oczywiście nie bez pewnych wątpliwości i oporów, ogólnie jednak rzecz biorąc, prowadzą do wykrystalizowania się nowych wzorców w obrębie rynku sztuki.

Jaka zatem jest cyberkultura w ujęciu Piotra Zawojskiego? Nowa, ale jednak już w pewnej mierze oswojona (co nie znaczy, że w pełni uświadomiona). Niezwykle rozległa, ale posiadająca jednak pewne ograniczenia. Ekspansywna w promowaniu pewnych wzorców zachowań, działań artystycznych, naukowych czy ekonomicznych, ale bynajmniej nie przekreślająca wszystkich dotychczasowych wartości lub tradycji. Niezwykle złożona, ale mimo to opisywalna i możliwa do poznawczego ogarnięcia. Piotr Zawojski udowadnia, że nie jesteśmy (być może nigdy nie byliśmy) wyłącznie użytkownikami cyberkultury – jesteśmy w niej zanurzeni. Im szybciej zaczniemy sobie zdawać sprawę z konsekwencji tego faktu, tym więcej na tym zyskamy.
Piotr Zawojski: „Cyberkultura. Syntopia sztuki, nauki i technologii”. Wydawnictwo POLTEXT. Warszawa–Katowice 2010.