ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (169) / 2011

Mariusz Partyka,

WIERSZE

A A A
wystrój wnętrza

trudno przebić się
z przekazem, odnieść wrażenie,
że to nie dzieje się wewnątrz.

spływać kropelkami
z szyby na parapet i przypatrywać się sobie.

jak długo można przesuwać się
po powierzchni i nie odczuwać dyskomfortu.

bólu z powodu straty plastikowych narzędzi
do obróbki rzeczywistości.

nie, nie chodzi mi o konstelacje gwiazd,
planety bez nazw,
z których światło jeszcze nie wyruszyło.

nie jestem nawet tutaj i teraz, raczej tam i później,
z ograniczeniami, bez możliwości powrotu
w granice.

nie ma iluzji, nie ma paniki, nie ma
krajów, które zmieniają charakter człowieka.

są próby przejęcia władzy, ponadczasowe podchody
w drodze do mistycznego schowka
na tajemnice i paradoksy.

nie wyłonię się z tej nocy, ona prowadzi grę
i właśnie zatacza ostatnie kręgi.

w tym lesie nie ma drzew, samotność
wydaje się głośną odmianą obcowania.



wyciek

małpa pokazała na mapie punkt,
jutro zaatakujemy.

wieczorem będziemy pili
wodę z tamtej rzeki.

weźmiemy co popadnie,
co jeszcze oddycha.
miękkimi tkankami wybrukujemy drogi.

będzie nam wybaczone, to co nie ukazane.
pamiętniki po iluzji zostaną skonfiskowane.

mamy krew w menażkach, pot wyżera oczy.
pachniemy nowym tysiącleciem,
zabawkami z kości i sznurowadeł.

teraz nie czas na wątki poboczne.
koncentracja na masowym wypiekaniu ciasta.
pączki za darmo dla każdej istoty,
walczącej u naszego boku.

to dziecko, które stoi przed nami,
ma imię, jak zgrzyt metalu o asfalt.

nie, nie jesteśmy źli, to co próbują
nam przypisać jest tylko wynikiem podstępnej
interpretacji.


fuzja transu

późna jesień okazuje się przedwczesną wiosną,
koczujemy pod energooszczędnymi żarówkami.

jesteśmy tacy sami jak nasi przodkowie, dzielimy
ze sobą nie tylko grupy krwi i pigmentację
tęczówki.

kluczem jest wytrych.

okazuje się, że skazała nas
przypadkowa krzyżówka genów,
koktajl spreparowany podczas bardzo długiej nocy.

jakby nudę można było zabić albo chociaż obłaskawić.

nie krytykuję cię, nie jestem w stanie przeskoczyć
pewnych istotnych faktów. gubię się, przyznaję.

za jakiś czas nie znajdę już drogi powrotnej,
za ścianą z papier-mâché będę wył zbyt głośno,
żeby ktoś się nie przestraszył.