ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (175) / 2011

Przemysław Pieniążek,

ZABAWA W PORWANEGO

A A A
O tym, że Vic (Eddie Marsan) i Danny (Martin Compston) są zawodowcami w każdym calu, najlepiej świadczą ich gruntowne przygotowania do uprowadzenia córki pewnego brytyjskiego milionera. Jasno wyznaczony podział ról, starannie opracowany scenariusz potencjalnych wydarzeń oraz zakup niezbędnych rekwizytów pomocnych w przekształceniu niepozornego pokoju w celę to elementy składające się na emocjonujące zawiązanie akcji „Uprowadzonej Alice Creed”, po którym przychodzi pora na wprowadzenie na scenę protagonistki.

Dźwiękoszczelne pomieszczenie, uniemożliwiający orientację kaptur oraz silne więzy sprawiają, że Alice (Gemma Arterton) posłusznie wypełnia polecenia porywaczy, uczestnicząc w nagraniu dramatycznego filmu „instruktażowego”, którego adresatem zostaje jej ojciec, zobowiązany do przekazania okupu w wysokości dwóch milionów funtów. Jednak genialny plan kidnaperów stopniowo ulega nieoczekiwanej modyfikacji za sprawą oddziaływania tak zwanego „czynnika ludzkiego”. Panna Creed bowiem wcale nie zamierza czekać na wielki finał z założonymi (nad głowę) rękoma.

Pełnometrażowy debiut reżyserski J Blakesona, scenarzysty krwistego dreszczowca „Zejście 2”, to przykład zgrabnie skrojonego, nastrojowego kryminału, w którym tradycja Hitchcockowskiego suspensu tworzy spójną całość z różnorodnością – mniej lub bardziej przewidywalnych – dramaturgicznych wolt. Przyznając się do inspiracji takimi dziełami jak „Azyl” Davida Finchera (2002), „Telefon” Joela Schumachera (2002) czy „Plan lotu” Roberta Schwentke (2005), brytyjski twórca do minimum ograniczył (czaso)przestrzeń akcji oraz liczbę występujących w filmie aktorów, dzięki czemu „Uprowadzona Alice Creed” zyskała prawdziwie teatralny (w dobrym sensie tego określenia!) posmak.

Formalny minimalizm dzieła Blakesona w naturalny sposób ograniczył czekające widza wizualne „atrakcje”, w znacznym stopniu przerzucając na barki dramatis personae odpowiedzialność za koncentrowanie uwagi odbiorcy oraz budowanie napięcia. Powodzenie takiej strategii wynika przede wszystkim z faktu, że za czynami każdego z bohaterów stoją konsekwentnie odsłaniane osobiste pobudki oraz silne namiętności, stanowiące zasadnicze elementy w toczonej przez nich grze pozorów, w której role kota i myszy nie są raz na zawsze przypisane, a wygrana jest wynikiem nieuwagi przeciwnika, odsłaniającego swe najsłabsze punkty.

Pod tym względem „Uprowadzona Alice Creed” może budzić skojarzenia z „Pojedynkiem” Kennetha Branagha (2007), adaptacją klasycznej dziś sztuki Anthony’ego Shaffera. Jednak w odróżnieniu od filmu czołowego popularyzatora dzieł Szekspira, film Blakesona nie posiada drugiego dna, nie przynosi żadnej głębszej refleksji dotyczącej egzystencjalnej matni, pozostając niemniej przyzwoitą, autorską produkcją napędzaną świetnymi kreacjami aktorskimi.

Na szczególną uwagę zasługuje odtwórczyni tytułowej roli, pamiętana z „Quantum of Solace” Marka Forstera (2008) czy „Księcia Persji: Piasków Czasu” Mike’a Newella (2010) Gemma Arterton, która nadała swojej Alice wyrazisty, niezwykle przekonujący profil kobiety silnej, zdeterminowanej, potrafiącej skutecznie wykorzystać techniki perswazji oraz dobrze zamaskowaną manipulację do osiągnięcia własnego celu, który – w zależności od interpretacji oryginalnego tytułu filmu – objawia się widzom w finałowej sekwencji. Brytyjskiej gwieździe w niczym nie ustępują Martin Compston, znany chociażby z futurystycznego horroru „Doomsday” Neila Marshalla (2008) oraz jeden z ulubionych aktorów Mike’a Leigh, Eddie Marsan, którego mocno ambiwalentna postać Vika – jednostki na pozór szorstkiej i zdecydowanej, skrywającej jednak wachlarz różnorodnych emocji – jest jednym z najjaśniejszych punktów tej produkcji.

Zbyt przewidywalny rozwój wydarzeń w drugiej części filmu może budzić pewne zastrzeżenia. Dlatego też trudno byłoby zakwalifikować „Uprowadzoną Alice Creed” do grona najlepszych dreszczowców ostatnich lat. Niemniej jednak dzieło to pozostaje godną zapamiętania wizytówką nietuzinkowego autora, o którym z pewnością będzie głośno jeszcze nie raz.
„Uprowadzona Alice Creed” („The Disappearance of Alice Creed”). Scen. i reż.: J Blakeson. Obsada: Gemma Arterton, Martin Compston, Eddie Marsan. Gatunek: dramat / kryminał / thriller. Produkcja: Wielka Brytania 2009, 96 min.