ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (183-184) / 2011

Michał Paweł Urbaniak,

Z ZIEMI WŁOSKIEJ DO POLSKI

A A A
W niniejszym szkicu chciałbym prze(d)stawić „Podróż na liściu bazylii” Krzysztofa Mazurka – nowość na rynku wydawniczym – oraz „Człowieka z Palermo” Filipa Onichimowskiego – powieść opublikowaną w 2010 roku. Nie są to książki ściśle ze sobą powiązane (a w pewnej mierze nawet zupełnie sobie przeciwstawne), natomiast obie łączy motyw przełomowej podróży do Włoch i późniejszy powrót do Polski. Można stwierdzić, że główni bohaterowie Marianna Korczobok („Podróż na liściu bazylii”) i Paweł Karlicki (tytułowy człowiek z Palermo) chcą przenieść pewne idee rzeczywistości włoskiej w obręb rodzimego „piekiełka”. Podobny pomysł na fabułę w obu przypadkach jest realizowany zupełnie inaczej – i zarówno Mazurek, jak i Onichimowski przedstawili go w sposób interesujący.

Mafiozo z Olsztyna

W powieści Onichimowskiego trzydziestoletni Paweł Karlicki emigruje z rodzinnego Olsztyna, licząc na szybki zarobek we Włoszech. Przybywa do Palermo na Sycylii, gdzie podejmuje pracę (czy może raczej harówkę) przy rozlicznych budowach. Zajęcie, jakkolwiek wyczerpujące, przynosi spory dochód. Jednak co ważniejsze, przyjaźń ze Stachem Runcem – lokalną ważną figurą – daje Karlickiemu sposobność wniknięcia w struktury mafii, poznania mechanizmów jej działań i współudziału w rozmaitych niezgodnych z linią prawa przedsięwzięciach. Jednak pobyt Pawła w mafijnej ojczyźnie stanowi zaledwie kilkunastostronicowy epizod w „Człowieku z Palermo” i być może szkoda, że Onichimowski nie przedstawił tego wątku bardziej szczegółowo – takie ujęcie wydaje się celowe i skłania do skupienia się na innych aspektach tej powieści.

Po trzech latach wzbogacony w wielu aspektach bohater wraca do Olsztyna, zamierzając zerwać z przeszłością. Jednak natychmiastowa kradzież zarobionych pieniędzy (wedle wyniesionego choćby z dowcipów stereotypu „Polak = świetny złodziej”), kilka kłamstw i jedna tragikomiczna pomyłka sprawiają, że Paweł ze zwykłego młodego dorobkiewicza staje się lokalnym bossem zwanym Don Paolo i obmyśla wyrafinowaną zemstę na złodziejach. To okazuje się początkiem nieoczekiwanych zdarzeń, które doprowadzą do słodko-gorzkiego finału.

„Człowiek z Palermo” wydaje się przede wszystkim interesującą powieścią gangsterską. Onichimowski śmiało czerpie z charakterystycznych dla tego gatunku motywów i schematów (braterstwo krwi, przysięgi na wierność mafijnej rodzinie, martwa ryba jako symbol śmierci, buty z betonu, szybkie samochody czy zamachy bombowe to tylko niektóre z nich). Sporo w tej powieści całkiem jawnych odwołań do „Ojca chrzestnego” Puzo. Jednak autor „Zalanych” nie do końca klasycznie rozdaje gatunkowe karty. Używa utartych klisz po to, aby je ośmieszyć (świeżo upieczony gangster ma problem ze znalezieniem odpowiedniego płaszcza, pełna wzniosłych, patetycznych słów przemowa szefa mafii zostaje zakończona dyskretnym oddaniem moczu za najbliższym murem, święty sygnet całowany z prawdziwym namaszczeniem okazuje się marnym świecidełkiem z wizerunkiem Matki Boskiej). Sam Paweł vel Don Paolo nie jest mafiosem z krwi i kości (wystarczy przypomnieć, że po przekroczeniu polskich granic daje się napaść i okraść), lecz z przypadku (zostaje za takiego wzięty przez kilku małoletnich chuliganów, którym zaimponował). On jedynie wchodzi w rolę polskiego podopiecznego sycylijskiej mafii, by wkrótce stać się lokalnym super-herosem.

Ale Onichimowski nie do końca idzie w parodię. „Człowiek z Palermo” w miarę rozwoju akcji traci na komizmie i przekształca się w typową powieść gangsterską bez filuternego odautorskiego mrugnięcia okiem. Ten brak konsekwencji paradoksalnie wychodzi „Człowiekowi z Palermo” na dobre. Jeśli nawet olsztyński pisarz wpadł w pułapkę schematyzmu, łatwych, sztampowych rozwiązań i czarno-białych postaci, to trzeba stwierdzić, że wciąga w tę pułapkę również czytelnika. Tę powieść po prostu dobrze się czyta, może właśnie ze względu na te „stare ale jare” klisze i całkiem sprawny warsztat Onichimowskiego.

Mimo wszystko „Człowieka z Palermo” nie sposób sprowadzić wyłącznie w obręb dobrej powieści gangsterskiej. Onichimowski poprzez debiutanckich „Zalanych” był kojarzony z tzw. prozą zaangażowaną. Również w omawianej książce nie brak ponurych diagnoz czy bezkompromisowego zobrazowania ważnych problemów społecznych, co charakterystyczne dla tego nurtu. Olsztyn w „Człowieku z Palermo” staje się modelem całej Polski jako kraju pełnego skorumpowanych lekarzy, nieuczciwych profesorów, służalczych policjantów i przede wszystkim zagubionych, prostych ludzi pozbawionych perspektyw (stąd częste wyjazdy za granicę w celach zarobkowych). Onichimowski, uderzając w Polskę, bywa groteskowy i ironiczny (na przykład opisując zachwyt powracającego na łono ojczyzny Pawła, któremu wszystko co polskie wydaje się piękne – od obsikującego latarnię kundla, przez śmieci na ulicach po bandę podpitych wyrostków), ale bywa również bezlitosny: „Co jest w tej Polsce, że chce się do niej wracać? Co takiego ciągnie cię, polski wyrzutku na stare śmietnisko? Co ci dała ojczyzna oprócz biedy i upokorzenia?(…) Przemoc i chamstwo. Wieczorne przemykanie się osiedlami, tak by nie spotkać na swojej drodze drugiego człowieka. Arogancja i debilizm władzy i urzędnika, który w imię systemu oszuka cię i wypruje z ciebie resztki godności. Dla polityka jesteś głupim śmieciem, dla urzędu skarbowego złodziejem, dla ZUS-u darmozjadem, dla lekarza wrzodem na dupie, dla wielkich firm murzynem. Robakiem, którego się depcze” [kursywa org. – M. P. U.]. W tym kontekście Paweł Karlicki (jakże wymowne to nazwisko!) staje się bojownikiem uciśnionych, bogiem maluczkich, bezradnych w zetknięciu z rozmaitymi krajowymi systemami. Jego działania, choć podyktowane szlachetnymi pobudkami, nie są jednoznaczne pod względem moralnym (stosuje przemoc czy szantaż), czego skutki on sam odczuwa. Tytułowy człowiek z Palermo – postać bardzo złożona i niejednoznaczna - ze zwyczajnego, uczciwego chłopaka zmienia się w bezwzględnego, egoistycznego przestępcę, który nie zna litości. Olsztyn dzięki dyktatorskim rządom staje się dla wielu lepszym miejscem do życia, ale cena, którą musi za to zapłacić Don Paolo, jest wysoka – przywódca traci swoje człowieczeństwo.

„Człowiek z Palermo” stanowi przede wszystkim ciekawą realizację powieści gangsterskiej w typie książek Maria Puzo (nawet jeżeli z początku to realizacja z przymrużeniem oka). Jednak książka Onichimowskiego to również swoisty kuksaniec wymierzony w Polskę z jej rozmaitymi absurdami.

Włochy od kuchni


Krzysztof Mazurek może być kojarzony nie tylko z powieścią „Osiem kroków tanga”, ale również z przekładem słynnego „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna. „Podróż na liściu bazylii” niewątpliwie wiele zawdzięcza bestsellerowi amerykańskiego pisarza.

Małomiasteczkowa bibliotekarka Marianna Korczobok – zwyciężczyni w prestiżowym konkursie kulinarnym – wyjeżdża wraz z innymi nagrodzonymi osobami do Toskanii, aby wziąć udział w prestiżowym kursie gotowania. Pod przewodnictwem George’a Manciniego Polacy mają sposobność poznania sekretów toskańskiej kuchni. Czarujący maestro szczególnymi względami darzy Mariannę. Podczas jednego z prywatnych spotkań opowiada jej historię niezwykle cennego, choć niekompletnego siedemnastowiecznego starodruku, który należy do jego rodziny. Il Libro della cocina – bo taki tytuł nosi niezwykłe dzieło - to nie tyle książka kucharska, co unikalny poradnik życiowy. Kilka dni po zdradzeniu rodzinnej tajemnicy Georgio Mancini zostaje zamordowany, a Marianna podejmuje prywatne śledztwo. Chce nie tylko zdemaskować zabójcę swojego mistrza, ale również odszukać cenną księgę oraz jej brakujące fragmenty.

Podobnie jak Onichimowski, Mazurek podejmuje grę na pewnym gotowym schemacie. W „Podróży na liściu bazylii” obecne są stałe motywy charakterystyczne dla powieści sensacyjnej w stylu wspomnianego Dana Browna: tajemnica na skalę międzynarodową jako zasadniczy trzon akcji (wszystko obraca się wokół wartościowego unikatu, względnie poufnej informacji czy tajnego bractwa), wartka akcja, raczej czarno-białe postaci, wątek romansowy, garść informacji z rozmaitych dziedzin, a wreszcie główna bohaterka znajdująca się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i obowiązkowy happy end. Jednak Mazurek nie tylko przedstawia całkiem zgrabną powieść sensacyjną, ale również umiejętnie przekracza jej standardy. Zagadka kryminalna rozmywa się w toku osobistych spraw, które niejako „przy okazji” załatwia główna bohaterka. Podczas swojej odysei wiodącej przez Włochy i Grecję, aż do Polski, Marianna raz za razem uzyskuje pomoc na zasadzie deus ex machina (ma przy tym więcej szczęścia niż jakiś szczególnych predyspozycji intelektualnych, które pomogłyby jej pokonać przeszkody). Ponadto zaradna bibliotekarka nie zostaje uratowana przez zakochanego w niej mężczyznę (jak to często się zdarza w tego typu książkach), ale świetnie radzi sobie sama. Wszystko dopełnia pogodny, lekki ton powieści raczej niewskazany dla literatury sensacyjnej. Takie uderzenie w konwencję może bawić, zdumiewać, czy wreszcie irytować – jednak Mazurek uderza nie tylko celnie, ale także przekonująco.
Poza częściowym umieszczeniem akcji we Włoszech, „Podróż na liściu bazylii” łączy z „Człowiekiem z Palermo” nieprzychylne spojrzenie na Polskę. Mazurek po mistrzowsku, prawie poetycko opisuje zagraniczne krajobrazy czy obce zwyczaje kulturowe, natomiast polską rzeczywistość kreśli dość pobieżnie, acz w raczej nieprzychylnych odsłonach. Dla Marianny podróż do Toskanii to długo wyczekiwana okazja do wyrwania się z prowincjonalnego Łagowa, codziennej rutyny i ogarniającego ją marazmu. Bohaterka dużo lepiej czuje się we Włoszech czy Grecji, gdzie życie biegnie swobodnym, niespiesznym trybem, a mieszkańcy są pogodni. W takim zestawieniu północ Europy wydaje się zimna, poukładana z nieznośną precyzją, podporządkowana etosowi pracy, a nie prawdziwej radości życia. To oczywiście spore uogólnienie ze strony autora „Ośmiu kroków tanga”, ale dobrze wpisuje się w charakter tej może niezbyt skomplikowanej, ale w gruncie rzeczy urokliwej powieści.

Ostatnim krokiem po najmniejszej linii literackiego oporu okazuje się szczęśliwy koniec wieńczący „Podróż na liściu bazylii” Oto zło zostaje ukarane, zagadka skarbu rodziny Mancinich rozwiązana, a wszyscy pozytywni bohaterowie spotykają się w Polsce przy jednym stole, w nowo otwartej restauracji włoskiej, prowadzonej przez Mariannę. To być może kiczowate i banalne rozwiązanie, a jednak nie można mu odmówić pewnego wyszukania. „Podróż na liściu bazylii” przedstawia dwie odmienne europejskie płaszczyzny, dwa różne sposoby na życie (odpowiednio wartościowane), a otwarcie w finale powieści polskiej restauracji serwującej włoską kuchnię to nic innego, jak próba ich pogodzenia w atmosferze radości i zabawy.

W „Podróży na liściu bazylii” Krzysztof Mazurek realizuje schemat przyzwoitej powieści sensacyjnej, ale jednocześnie raz za razem go rozbija. Tym samym oczywisty patronat Dana Browna traci na znaczeniu. Autor „Ośmiu kroków tanga” mógł się zagubić w tej wyrafinowanej grze gatunkowej, którą podejmuje z czytelnikiem – a jednak z tej ciekawej literackiej rozgrywki wychodzi z tarczą.

Podsumowanie

Powieści „Człowiek z Palermo” Filipa Onichimowskiego i „Podróż na liściu bazylii” Krzysztofa Mazurka w interesujący sposób odświeżają nienowy temat podróży, która potrafi zmienić całe życie. Podobny pomysł w obu przypadkach jest realizowany zupełnie inaczej. Onichimowski pod maską mocnej powieści gangsterskiej po raz kolejny wpisuje się w nurt literatury zaangażowanej i uderza w Polskę. Mazurek posługując się konwencją literatury „lekkiej, łatwej i przyjemnej” wzbogaconej o wątki sensacyjne, idealizuje Włochy, czy może raczej południowoeuropejski tryb życia. Obaj autorzy, realizując określone cele, nie tylko zdecydowali się na wejście w gatunki znajdujące szeroki oddźwięk wśród czytelników, ale również te gatunki przeskoczyli, co świadczy o pisarskim nonkonformizmie. Właśnie to przeskoczenie, wyjście ponad schematy sprawia, że zarówno „Człowiek z Palermo” jak i „Podróż na liściu bazylii” są powieściami wartymi uwagi.
Filip Onichimowski: „Człowiek z Palermo”. Wydawnictwo JanKa. Pruszków 2010. Krzysztof Mazurek: „Podróż na liściu bazylii”. Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Warszawa 2011.