ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 grudnia 24 (192) / 2011

Bernadetta Darska,

SAMOTNI, CHOĆ CIĄGLE RAZEM

A A A
Książka Pauliny Wilk to opowieść z jednej strony poetycka, bardzo zmysłowa, z drugiej naturalistyczna. Język używany przez autorkę łączy w sobie sprzeczności, miesza delikatne z brutalnym, czułe z bezlitosnym, piękne z obrzydliwym, słabe z silnym. Kontrasty, z których słyną Indie, wyłaniają się więc nie tylko z przywoływanych obrazów i historii, ale także wynikają z tego, w jaki sposób się o nich opowiada. Wilk nie odwraca wzroku. Patrzy uważnie, ale nie ocenia. Notuje to, co widzi, by następnie przetworzyć swoje spostrzeżenia w malownicze, jak sugeruje podtytuł, opowieści z Indii. Autorka nie wybiera tego, co ładne. Wydobywa piękno, pokazując brzydotę, odsłania biedę i brud, wspominając o wielości barw lub o żywotności miasta budzącego się do życia.

Myliłby się jednak ten, kogo uśpiłaby sugestia gawędziarskiego opowiadania o Indiach zawarta w neutralnym znaczeniowo podtytule, o wiele więcej mrocznych tropów zawiera się bowiem w tytułowych „lalkach w ogniu”. Jedno z pierwszych skojarzeń to, oczywiście, zakazany współcześnie, choć przez niektórych ciągle kultywowany zwyczaj palenia wdów. Wilk nie ukrywa, że za dramatem ginącej w mękach kobiety stoi często chciwość rodziny. Ofierze, która ma pożegnać się z życiem, bo wcześniej odszedł jej mąż, tuż przed śmiercią zdejmuje się biżuterię. „Lalką w ogniu” jest nie tylko ta, która umiera na stosie, ale także te kobiety, które nie mają pieniędzy na zadowalający rodzinę mężczyzny posag. Rozczarowani krewni decydują się na wykonanie wyroku. Żona ginie w płomieniach, a policja skwapliwie przyjmuje zeznania o wypadku w trakcie gotowania. Inna sceneria, ale scenariusz ciągle ten sam. Jej życie jest niewiele warte. Nie ma tematu, nie warto o tym rozmawiać, śledztwo nie będzie więc przeprowadzone. Mąż i rodzina mogą z zadowoleniem stwierdzić, że w ogniu zniknęła nie tylko prawda, ale i pamięć o tej, która mogłaby opowiedzieć o swoim cierpieniu. Jej historia nie ujrzy jednak światła dziennego. Przeznaczeniem kobiety jest bowiem milczenie. Głos, który słychać, to domena mężczyzn. Żona gwarantuje sobie możliwość życia odpowiednio bogatym posagiem, wdowa nie może już nic sobie zapewnić – jest w hierarchii najniżej.

Na symbolicznym stosie giną także dziewczynki. Aborcje najczęściej są dokonywane na żeńskich płodach. Niemowlęta, które okazują się dziewczynkami, są zabijane zaraz po porodzie. Kobiecie nie opłaca się rodzić córek. Handlowe nawiązanie nie jest, niestety, przypadkowe. Wzrasta zagrożenie, że mąż odejdzie do innej, a w przyszłości konieczne będzie przygotowanie dla córki posagu. Wychowanie dziewczynki staje się więc inwestycją, na którą wiele osób nie chce i nie może się zdecydować. Wilk nie piętnuje i nie oskarża. Pokazuje, w jak trudnej sytuacji bywają matki i jak niełatwo jest wyrwać się z impasu kulturowego przymusu.

Określenie „lalki w ogniu” można traktować nie tylko jako nawiązanie do tych zwyczajów, które są czymś zdecydowanie niechlubnym. To również symboliczny gest odwrotu Indii od Zachodu i umocnienia znaczenia tradycji. Wilk przywołuje postać Indiry Gandhi, która pewnego dnia decyduje się spalić ukochaną angielską lalkę: „Ogień, w hinduizmie symbol oczyszczenia i ponownych narodzin, miał pochłonąć lata kolonialnego ucisku i zwrócić Indiom niezależność” (s. 58).

Kraj kontrastów – to określenie bardzo mocno związane z Indiami. Jest jednak w takiej klasyfikacji pewne zakłamanie. Opowieść Wilk da się bowiem czytać jako „dowód w sprawie”. Dziennikarka „Rzeczypospolitej” pokazuje, że wspomniane kontrasty oparte są na zadziwiającej wręcz symbiozie, wzajemnie na siebie nachodzą, granice się zacierają, jednoznaczność ulega rozmyciu. Bieda sąsiaduje z ogromnym bogactwem. Nikt nie dziwi się widokowi ani żebrzących ludzi, dla których proszenie o datki to codzienna praca, ani poranionym psom, które śpią blisko bezdomnych, a gdy budzą się, ruszają do walki o byt i do przetrząsania śmietnisk. Nie zaskakuje brud obok czystości, szacunek dla człowieka jako takiego i pogarda dla kobiet, zachwycające zapachy przypraw i wszechobecny smród odchodów, niezwykła wręcz dyskrecja w traktowaniu własnego ciała i konieczność publicznego mycia lub wypróżniania się. Jednym z większych problemów, na który zwraca uwagę Wilk, jest brak intymności. Mieszkaniec Indii śpi zwykle w pomieszczeniu z kilkoma innymi członkami rodziny – pojawiają się więc trudności z okazywaniem sobie czułości przez małżonków, a seks staje się czynnością fizjologiczną, służącą raczej rozładowaniu napięcia niż wzmacnianiu więzi. Mieszkaniec Indii ma problem z dostępnością do toalet i łazienek. Wilk opisuje mężczyzn zbierających się wczesnym rankiem wokół torów i oddających się defekacji. Kobiety mają jeszcze trudniej – pojawiają się w tych samych miejscach dużo wcześniej, gdy jeszcze trwa noc. Hindus nie tylko więc publicznie oddaje mocz i stolec, ale również publicznie się podmywa. Nic więc dziwnego, że autorka poświęcony temu problemowi rozdział opatruje znaczącym sformułowaniem – „Republika latryn”.

Uważny czytelnik szybko zauważy, że w książce Pauliny Wilk nie ma historii jednostkowych. Indywidualne losy służą zawsze pokazaniu cech charakterystycznych dla zbiorowości. Strategia ta wydaje się nieprzypadkowa. Autorka wielokrotnie akcentuje, że jednym z podstawowych wyznaczników społeczeństwa opisywanego w „Lalkach w ogniu” jest ukierunkowanie na zbiorowość. Nie liczy się jeden człowiek, ale grupa. Postawienie w centrum wielości zamiast jednostki ma swoje konsekwencje. Znikają biografie konkretnych ludzi, zachowuje się świadectwo istnienia społeczności. Nie liczy się cierpienie jednostki, najważniejsze jest bowiem dobro zbiorowości. Grupa daje siłę i pomaga przetrwać, ale grupa potrafi też niszczyć, stłamsić i wyeliminować. Wilk stara się pokazać dwie twarze Indii – tę piękną i tę straszną. Która zostanie w pamięci czytelnika, trzeba się przekonać samemu. Jedno jest pewne, książka ta nie pozostawi nas obojętnym.
Paulina Wilk: „Lalki w ogniu. Opowieści z Indii”. Wydawnictwo Carta Blanca. Warszawa 2011.