ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (194) / 2012

Marta Połap,

MIASTO ANIOŁÓW W CIENIU SOCJALIZMU

A A A
W dobie upadku wielkich narracji mówienie o sprawach wzniosłych zazwyczaj kończy się na banale. Czy można dziś zaprezentować wszechstronny dyskurs o aniołach, nie narażając się na śmieszność? Czy można spowszechniały temat Aniołów odświeżyć i sprowadzić nasze skojarzenia na dawno nieuczęszczane tory? Okazuje się, że można.

Instalacja duetu Ilii i Emilii Kabakovów „Angelology”, prezentowana w ramach festiwalu Ars Cameralis, przyciąga podwójną – bo intelektualną i wizualną – przyjemnością wędrówki w świat okaleczonej przez kicz ezoteryki. Zestawiając ze sobą fragmenty rozbitej świętości, artyści tworzą totalnie inny obraz – słowo „totalny” nie jest tu bez znaczenia, sama wystawa jest wedle określenia Kabakova „instalacją totalną”. Wszechobecną, wieloznaczną, pochłaniającą i niejasną. Anielską.

Całe pomieszczenie Ronda wypełnia tematyka angelologiczna. Zaskakujące rekwizyty takie jak szopa, makiety, namiot, taboret – to wszystko tworzy atmosferę Wonderlandu, onirycznej krainy cudów i tajemnic, w której nie ma dystansu między sztuką a odbiorcą. Sztuka staje się w nas, trzeba ją odkryć. Instalacja Kabakovów to angelologiczny hipertekst, gdzie jedno skojarzenie pociąga drugie, a za pomocą odpowiedniego linku (w tym wypadku słowa-klucza) odsyłani jesteśmy do innych miejsc wystawy. Różnorodne elementy układają się w całość, której musimy doświadczyć. Trzeba wejść do szopy, której ciemności rozświetla lampion. W nim ukryta jest ledwo widoczna figurka. Zresztą, to nie „widzieć” jest priorytetem, ale „czuć”. Ciemność wygasza w nas sceptycyzm, nasz dzienny, racjonalny tryb myślenia. Figurka anioła w lampionie „zapala” w nas ciekawość i ufność do świata metafizycznego. Parafrazując słynne zdanie Francisco Goyi: „gdy rozum śpi, budzą się anioły.”

Poetyka światłocienia ma tu zresztą niezwykle znaczenie. Zestawienie ciemności i światła, czarnego i białego jest nie tylko synonimem uproszczonego postrzegania świata, to też równowaga, Yin i Yang, dzień i noc. Biel utożsamiana z Aniołami jest również – jak podpowiadają autorzy instalacji – wyrażeniem idealnego stanu duszy. Biała kartka jest ostatnią częścią ciągu rycin, przypominających historię zapisaną w trybie animacji klatkowej. Pierwszym ujęciem jest sceneria codzienności, przedstawiająca pociąg, każda kolejna rycina zawiera się w poprzedniej – jest, na przykład, zarysowana w oku maszynisty – obserwator ma wrażenie, że wnika w ilustrację. Ostatecznie wszystko przemienia się w tunel stworzony ze skrzydeł, kiedy i one wreszcie się rozstępują – ukazują już tylko biel. Czy tak Kabakovowie wyobrażają sobie ludzką duszę? Sama technika użyta przy przedstawieniu sekwencji ilustracji, powiązana z faktem ścisłego związku pracy twórczej artystów z kulturą rosyjską, przywodzi nam na myśl budowę matrioszki. Matrioszka – jako przenośnia życia, oznaczać może zawieranie się istnienia w istnieniu, którego środkiem, duszą jest doskonała nicość, doskonała biel.

Kolor biały jest również kluczowy dla kompozycji trzech obrazów, ustawionych na środku pomieszczenia. Obrazy można oglądać z dwu stron, co pozwala dostrzec interesujące zamierzenie kompozycyjne: z przodu namalowane są scenki rodzajowe, w których biel wydaje się być wyrwą w jednolitej codzienności. Z „pleców” każdego płótna, w miejscach odpowiadających plamom bieli z przodu, wyrastają skrzydła. Zachwycająca jest ta obecność aniołów – są tam, gdzie nie widać nic, gdzie to, co widoczne, zasłania bielmo – nie widzieć to widzieć więcej; nie bez powodu darem jasnowidzenia obdarzeni byli ślepcy.

Kolejną plamą bieli na palecie instalacji jest namiot-pokój, w którym człowiek może stać się lepszy („Jak uczynić siebie lepszym”) – nic nie stoi na przeszkodzie, by tam wejść. Jest łóżko i szafa, na środku biurko, krzesło z nałożonymi na nie skrzydłami. Tak jakby zostawiono na chwilkę anielskość dla ziemskich spraw, dając szansę gościom wystawy, „wejść w cudzą skórę”. Anioł zaraz wróci, to pewne. Lecz nim wróci, biel pozostawionych na biurku kartek kusi do naznaczenia pomieszczenia swoją obecnością. Biel – symbol czystości – oraz niezapisane kartki i osamotniony ołówek przywodzą mi na myśl obraz „Kompozycja suprematystyczna. Białe na białym” Kazimierza Malewicza [1918]. Dzieło to wieńczyło cykl „Kwadratów” (pierwszym był „Czarny kwadrat” z 1915 roku), jednocześnie jest malowanym manifestem suprematyzmu – kierunku w sztuce postulującego czystość percepcji, wolnego odczucia sztuki. Pogrążenia się w nieskończoności dzięki oszczędności formy.

Praca „Jak uczynić siebie lepszym” prowokuje, a zwiedzający nierzadko dają się zachęcić i podejmują zamierzoną grę. Faktycznie – odsłaniając pierwszą czystą kartkę, na każdej następnej znajduję bądź wpis, bądź rysunek i „złote myśli” gości wystawy. Jedną z nich jest „każdy anioł ma diabła za skórą” – anioł jako przedstawienie tego, co święte, i tego, co przeklęte, jako symbol dwoistości i niejednoznaczności anielskiej natury. Fascynację ambiwalencją anielskości wyraził John Milton w „Raju utraconym” [1667], w którym to dziele przedstawia z rozmachem historię nie tyle pierwszych ludzi, co Szatana. Cienka granica między dobrem a złem stała się też fundamentem dla dialektyki Williama Blake’a. Symbol „upadłego anioła” towarzyszy nam zresztą od pierwszej chwili, gdy tylko przekroczymy próg Ronda Sztuki. Wielki manekin, z wygiętymi skrzydłami, leży bezwładnie na twarzy, upozorowany na ofiarę tragicznego wypadku. Wyraża tym samym „zderzenie z ziemią” – konfrontację metafizyki z banałem życia. Spada ten, kto skacze, lub zostanie zrzucony – gra słów „upadłego anioła” jest wywiedziona z biblijnej historii Lucyfera, który ostatecznie skoczył dobrowolnie. Anioły i demony. Te nieziemskie istoty podejrzanie często przebywają na Ziemi…

Symbiozę człowieka i anioła opisuje zaratusztranizm – poprzez wiarę w podwójność ludzkiej duszy złożonej z intelektu praktycznego i kontemplacyjnego. Zafascynowany iranistyką Henri Corbin twierdził, że anioł jest nie tylko ludzkim strażnikiem, jest przede wszystkim projekcją transcendentnej cząstki człowieka: „całość naszej istoty nie ogranicza się do tej części, którą nazywamy naszą osobą; obejmuje ona też drugą osobę, nasz transcendentny odpowiednik, który pozostaje dla nas niewidoczny, a który Ibn'Arabi nazywa »naszą wieczną osobowością«, naszym boskim Imieniem, które w starożytnym Iranie zwane było Frawaszi” (Corbin 1969: 28). Wiara w metafizyczny byt, który towarzyszy człowiekowi od chwili przyjścia na świat, jest obecna zresztą w każdej kulturze, chociażby w chrześcijaństwie wyrażona w postaci Anioła Stróża. Co jednak istotne, a dla ludzi ulotne, to zaratusztariańskie przekonanie, że anioł to nie prywatny bodyguard – to harmonijna cząstka nas, której odkrycie powinno być naszym priorytetowym celem.

Niezwykły związek aniołów – stróżów, opiekunów, pośredników – z człowiekiem Kabakovowie prezentują pod tytułem „Jak spotkać anioła”. W różnej formie - fotografii, makiety, czy szkicu – pojawia się obraz człowieka stojącego z wyciągniętymi rękami na dziwacznie skonstruowanej, wysokiej drabinie. Makieta jest optymistyczna, bo w odpowiedzi swe dłonie wyciąga do człowieka anioł, lecz zdjęcia odzierają nas ze złudzeń – zestawienie ludzkiej postaci z otaczającym go obojętnym, szarym miastem jest uderzające. Wyciągnięte ręce to sygnał dla skoku, lecz brak anioła to przeczucie upadku, a więc i śmierci. Przypomina to obłęd marzycieli, ludzi, o których (nie bez przyczyny) mówimy, że żyli z głową w chmurach, jak Ikar, czy Don Kichot, jednocześnie tragiczni błaźni i spełnieni samobójcy.

Na zdjęciu drabina wyrasta z szarości budynków – smutna nijakość staje się elewacją; pustka codzienności, cierpienie na wszechobecną zwyczajność być może jest pierwszym stopniem do Nieba? Jak często człowiek ucieka od banału życia, by wzlecieć ponad to i doświadczyć innego wymiaru, do którego czuje, że przynależy, ale do którego stale odmawia się mu dostępu. Ilu z nas poszukuje namiętnie pewnego sensu, który dopełnić ma nasze jestestwo? Chce odnaleźć stracony element naszej duszy, który nie należy do porządku spraw codziennych? Takie pytanie rodzą się we mnie, gdy patrzę na fotografię z cyklu „Jak spotkać anioła”. W zdjęciu uderza też samotność człowieka. Émile Cioran mówił, że „każda samotność kieruje się ku niebu” (Cioran 2004: 17). Czy żeby osiągnąć lekkość duszy, trzeba odizolowania od świata, czy to faktycznie samotność jest wolnością? Wobec największych prób jesteśmy zawsze sami. Taką może być „Próba przeznaczenia” – jak duet Kabakov nazwał taboret, z którego boku zwisa anioł na sznurku. Brzmi to jak wyzwanie – skocz i zobacz, czy wzlecisz w powietrze i zyskasz nieśmiertelność, albo stracisz wszystko. Pozostaje pytanie – kim jest ten, kto skacze: samobójcą, czy bohaterem?

Najbardziej wyjątkowa część wystawy znajduje się na zewnątrz budynku Ronda Sztuki i to ostatecznie dowodzi niezwykłości projektu totalnego Kabakovów. Część wystawy przeniesiona była do pobliskiego Budynku Dyrekcji Kolei Państwowych. „Wklejenie” swojej instalacji w otoczenie modernistycznego miasta, pomiędzy reliktami socjalizmu jest otwartą grą rosyjskich artystów z wymiarem ich przeszłości. Socjalizm był szorstki i szary, pozbawiał ludzi złudzeń i wiary w mity czy możliwości doświadczenia transcendencji. Lecz z drugiej strony, stawiając wysokie molochy, umożliwiał przekornym ludziom użycia go jako trampoliny i wzbicia się ponad tę zniewalającą przyziemność.

Wystawę w molochu z przeciwka (p)o(d)glądamy za pomocą lunety montowanej na zewnętrznym tarasie Ronda Sztuki. Gość wystawy kolejny raz może dowieść własnej inwencji i wytrwałości poszukiwacza, jako że narzędzie jest ruchome i niewiele trzeba, by stracić z oczu odpowiednie okno. Zaglądanie komuś do okien, szczególnie jeśli przy stole zasiadają aniołowie, zdaje się zaś być najbardziej bezczelnym rodzajem podglądactwa…

Instalacja „Angelology” to dyskurs wielowątkowy – jest uniwersalny, bo nie dotyczy jedynie Aniołów, nie pyta o Stwórcę, zadaje natomiast pytanie o kondycję wyobraźni w XXI wieku, w którym dominującą tendencją artystyczną jest dekonstrukcja i rozkład każdej niemal świętości. Możemy mówić o hermeneutycznej metodzie twórców instalacji, polegającej na odczytywaniu Boskiego przesłania o nas samych dzięki pośrednikom – Kabakovowie koncentrują naszą uwagę na posłańcach, oczyszczają anioły z kiczowatej symboliki i wyplątują je z kwestii teologicznych. Nie o Stwórcę tym razem chodzi, ale o poręczyciela, który tak odległy, bo uosabiający świętość, jednocześnie bliski, jako codzienny obserwator, być może objawi nam prawdę o nas samych.

Kim są anioły i jaką misję spełniają? Choć uparcie umniejszamy ich znaczenie, wykorzystując ich wizerunek jako ozdobnik wszelakich gadżetów, choć anielskość została uwięziona przez ludzką cielesność, potrzebujemy ich ciągłej obecności w innym sensie. Potrzebujemy ich jako strażników wiary w życie równoległe do naszego – jako niewidzialne potwierdzenie głębszego wymiaru naszego bytu. To pragnienie stało się inspiracją dla wielu twórców, w zakresie kinematografii dość wspomnieć „Ink” Jamina Winansa [USA, 2009] czy „Miasto Aniołów” Brada Silberlinga [USA, Niemcy, 1998]. „Ink” to współczesna, baśniowa opowieść o wszechobecnych opiekunach ludzi zwanych Gawędziarzami, którzy walczą o spokój naszych dusz ze zmorami. Jeden z najpopularniejszych melodramatów „Miasto Aniołów” eksponuje wątek miłości między Aniołem a kobietą. Film jest nawiązaniem do „Nieba nad Barlinem” Wima Wendersa [Francja, RFN, 1987]. Być może inspiracją dla scenarzystów obu filmów była historia opisana w apokryficznej księdze Henocha, gdzie „synowie Boży” porzucili anielskość dla ziemskiej miłości; być może zaszyfrowane jest tu ludzkie przeczucie o naszym anielskim pochodzeniu, z którego zrezygnowaliśmy dla ziemskiej podróży. Może i do aniołów odnosi się przestroga Mickiewicza „Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie może być w Niebie”. Przeżycia czysto duchowe nie dadzą nam pełnej satysfakcji; nie wstąpi do Nieba ten, kto nie podejmie próby – nie skoczy na samo dno i odbije się, albo zginie.

Sprawa istot niewidzialnych jest jasna: istnieją, póki w nie wierzymy. Wierzymy zaś w to, co widzimy. Anioły można zobaczyć – wszystko zależy od tego, pod jakim kątem ustawisz swoją lunetę.

LITERATURA:
É.Cioran: „Zmierzch myśli”. Przeł. A. Dwulit. Warszawa 2004.
H. Corbin: „Creative Imagination in the Sufism of Ibn'Arabi”. London, 1969.
Festiwal Ars Cameralis 2011: Ilya & Emilia Kabakov, „Angelology”. 25.11.2011-5.01.2012, Galeria ASP w Katowicach Rondo Sztuki.