ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (194) / 2012

Wacław Forajter,

POLITYKA MARGINESÓW

A A A
„Strategie postkolonialne” Gayatri Chakravorty Spivak to, poza przekładami kilku artykułów, pierwsza w polskiej humanistyce próba w miarę całościowego oglądu działalności krytycznej bengalskiej badaczki, która wynegocjowała miejsce dla teorii postkolonialnej w tekstowym świecie przełomu XX i XXI wieku. Książka składa się z kilkunastu rozmów z osobami pochodzącymi z różnych części świata i reprezentującymi rozmaite stanowiska ideologiczne: od indyjskich feministek do konserwatywnych, zachodnioeuropejskich politologów. Wśród podjętej w nich problematyki znalazły się między innymi kwestie takie, jak: istota pojęć stanowiących zbiór teoretycznych narzędzi krytyczki, wpływ myśli poststrukturalistycznej na jej refleksję, autoprezentacja kulturowa, dekolonizacja świadomości, metody lektury tekstów czy sposoby zarządzania kryzysem imperializmu. W zapowiedziach Wydawnictwa „Krytyki Politycznej” pojawia się informacja o pracach nad publikacją „Krytyki postkolonialnego rozumu” – najważniejszej rozprawy Spivak. Warto poddać namysłowi kwestię, czy obrana kolejność publikacji nie decyduje zarazem o przedwczesności, jak i niewczesności dialogów z teoretyczką na gruncie polskiej humanistyki. Pierwsza cecha recepcji wynika właśnie z przyjętej polityki wydawniczej. W wywiadach często pojawiają się odniesienia do rozpraw i książek Spivak, szeroko znanych i komentowanych w kręgu anglojęzycznym, przede wszystkim zaś – do tez przedstawionych w „Krytyce”… Sprawia to, że niektóre pytania i odpowiedzi zawisają w próżni. Kwestia ta dotyczy nie tylko „Strategii”…, ale lokalnego odbioru teorii postkolonialnej w ogólności, na przykład możliwości odczytania „Miejsc kultury” Hommi Bhabhy (Kraków 2010) – jednej z kluczowej postaci tego nurtu, łączącej historyczną analizę kolonializmu z Derridiańską dekonstrukcją. W przypadku jego książki istotny brak stanowi nieobecność na polskim rynku wydawniczym przekładu całości „Peau noire, masques blancs” („Czarnej skóry, białych masek”) Frantza Fanona – kontekstu, bez którego istotne fragmenty rozprawy badacza z Bombaju stają się zupełnie nieczytelne.

Druga z cech wiąże się z datami pierwszych publikacji wywiadów, które weszły w skład książki. Ukazywały się one w latach 1984-89 i dotyczą często problemów istotnych właśnie dla tej dekady: „zimnej wojny”, szantażu bronią atomową, rywalizacji między dekonstrukcją a powstającym ówcześnie nowym historyzmem itd. Tylko niektóre z podjętych zagadnień zachowały aktualność. Nie stało się tak, między innymi, z „wysokim feminizmem” jako obiektem znaczącej krytyki ze strony badaczki. Dopatruje się ona w nim zagrożenia i skłonności do totalizacji. To, zdaniem tłumaczki Derridy, ruch akademiczek z wysoko uprzemysłowionych i zamożnych państw Pierwszego Świata, które, uniwersalizując „kobietę” jako taką, nie biorą pod uwagę międzynarodowego podziału pracy, a więc ignorują doświadczenia/ narracje kobiet z peryferii ogólnoświatowego porządku geopolitycznego – osób wykluczonych społecznie, naznaczonych piętnem klasy lub kasty, skazanych na kulturową niemotę. Jak dowodzi Spivak w słynnym eseju z 1988 roku „Czy podporządkowani inni mogą przemówić?”, kobieta z Trzeciego Świata nie może zabrać głosu, zapisać siebie w systemie reprezentacji: „Jest ona po prostu medium, poprzez które konkurujące ze sobą dyskursy przedstawiają własne roszczenia…” (L. Gandhi: „Teoria postkolonialna”). W zamieszczonych w tekście „Feminizm francuski w wymiarze międzynarodowym” (1987) rozważaniach na temat książki Julii Kristevej „O chińskich kobietach” Spivak przeciwstawia milczenie Chinek zgromadzonych na Huxian Square rozgadaniu i pozornej, skłonnej do nieuzasadnionych historycznie uogólnień, elokwencji francuskiej krytyczki. W jej ujęciu liberalny feminizm jawi się jako forma neoorientalizmu, która łączy się z uniwersalistycznym, zachodnim systemem wiedzy. Zachodząca przez ostatnie dwie dekady specyfikacja ruchu feministycznego sprawiła jednak, że uprzywilejowana pozycja białej, heteroseksualnej kobiety jako podmiotu feministycznych narracji utraciła ważność. Jej monopol został zniesiony przez zróżnicowane opowieści czarnych kobiet (bell hooks), lesbijek czy aktywistek ruchu queer (Judith Butler).

Czytając po latach „Strategie postkolonialne”, należy zatem pamiętać o wpisanej w nie historycznej sygnaturze. Nie zmienia to jednak faktu, że zasadniczy postulat Spivak, mimo rozwarstwienia dyskursów w obrębie najnowszych teorii kobiecości, a co za tym idzie – różnicy politycznych interesów między poszczególnymi wspólnotami, nadal pozostaje aktualny: „[…] skoro nie ma dyskursywnej ciągłości między kobietami, podstawowym zadaniem powinny być sytuacyjny antyseksizm i rozpoznanie heterogeniczności tego pola, a nie tworzenie jakiegoś podmiotu kobiecości, jakiejś postaci kobiecej czy czegoś w tym stylu” (s.78). Brak dyskursywnej więzi, nie tylko w obrębie studiów nad niejednorodnym i złożonym zjawiskiem kobiecości, to problem dostrzeżony przez Spivak także w odniesieniu do europejskich poststrukturalistów, zaangażowanych politycznie w obronie pozbawionych prawa do głosu. Analiza rozmowy Michela Foucaulta z Gillesem Deleuzem doprowadziła ją do wniosku, że filozofowie występujący przeciwko zaborczej epistemologii Zachodu sami nie problematyzują miejsca w klasowej stratyfikacji, które umożliwia im mówienie, wytwarzając w ten sposób wrażenie własnej „przezroczystości”. Taka postawa prowadzi do tego, że Inny (homoseksualista, szaleniec więzień…), podobnie jak mieszkanka światowych peryferii, staje się wyłącznie pretekstem dla artykulacji żądań i postulatów ze strony dysponentów wiedzy, pochodzących z wyższych klas społeczeństw Pierwszego Świata. Inaczej mówiąc, w konstruowanie Innego jako przedmiotu wiedzy bez uwzględnienia rzeczywistych Innych wpisane jest ryzyko upraszczającej homogenizacji.

Dlatego też tak ważnym wątkiem w refleksji badaczki, przewijającym się przez wszystkie wywiady i bezpośrednio wywodzącym się z dekonstrukcjonistycznych inspiracji, jest ustawiczne kwestionowanie własnej pozycji. W odpowiedzi na próby zamknięcia jej w ciasnych ramach różnych definicji (np. „kobiety z Trzeciego Świata”, „marksistki”, „feministki” itd.) Spivak sprzeciwiać będzie się jakimkolwiek próbom esencjalizacji, zwracając uwagę na ideologiczne uwikłania tego typu etykietek. Będzie raczej poprzez uwypuklenie różnic wskazywać na ich nieprzystawalność do własnej praktyki. Jednocześnie wielokrotnie wyraża przekonanie o niezbędności momentu esencjalizacji w działalności krytycznej. Rozumie jednak przez to działanie o charakterze strategicznym, a nie element tworzenia jedynego słusznego opisu rzeczywistości. Problem ten dotyka także istotnego dla tych rozmów problemu reprezentacji. Indyjska, radykalna intelektualistka już w „Krytyce”… poddała namysłowi jej dwie, powiązane ze sobą postaci: reprezentację polityczną (Vertretung) i „przedstawienie”/ obrazowanie (Darstellung), dochodząc do wniosku, że „żadna reprezentacja w sensie Vertretung – nie jest możliwa bez esencjalizmu, co „odnosi się także do podmiotu naznaczonego płcią” (s.44). Derridiański opór wobec stabilności zajmowanej pozycji nie znosi całkowicie momentu esencjalizacji, stanowiącej – zdaniem Spivak – istotny aspekt wyłaniania się podmiotu politycznego, który reprezentuje określoną grupę w drugim ze znaczeń terminu: jako jej „przedstawiciel”.

Temat dekonstrukcji to porwana, splątana nić przewijająca się przez całość wywiadów. Pozwala ona Spivak odnaleźć własną drogę w przestrzeni, której współrzędne zostają zakreślone przez marksizm i krytykę feministyczną. Tłumaczka „O gramatologii” występując przeciwko obiegowym opiniom na temat radykalnych interpretacji podmiotu/tekstu, wskazuje, między innymi, na niewłaściwe, błędne użycie słów jako na podstawę zachodniej filozofii. System pojęć opiera się na katachretycznych nadużyciach (łac. abusio): „[…] one nie mają dosłownych odpowiedników w naturze, nie ma »prawdziwych« przykładów »prawdziwego robotnika«, »prawdziwej kobiety«, »prawdziwego proletariusza«” (s.137). Z tej obserwacji płynie nakaz podważania tych kategorii, dostrzeżenia w nich wyłącznie teoretycznych fikcji. Podobnie ma się rzecz z obiegowymi metaforami „centrum” i „peryferii” jako zasadniczego podziału określającego kształt (po)nowoczesnego świata. W istocie wypływa on z ekonomicznego podziału pracy, ale ma także związek ze swoistym metropolitarnym „popytem na marginalność” (sformułowanie L. Ghandi), który definiuje nie-Zachód jako nieodmiennie drugorzędny. By zanegować tę opozycję, bengalska filozofka sięga po analogię z „Kapitału” Marksa: podobnie jak kapitalista utrzymuje proletariusza w nieświadomości, że jego praca jest wartością i tworzy kapitał, tak Pierwszy Świat kamufluje związki swojej wysokiej pozycji gospodarczo-politycznej z ekonomicznym zapleczem, jakim pozostaje tzw. Trzeci Świat. W pewien sposób zatem przenośnie te, okazując się językowymi konstruktami, które służą podtrzymaniu logiki neokolonializmu, zostają zniesione czy przekreślone.

Tym, co określa postawę Spivak, nie jest jednak ani proste wskazywanie na interesowność opozycji, ani idea rewolty przeciwko kapitalistycznemu systemowi gospodarki-świata (pojęcie I. Wallersteina) – dekonstrukcja bowiem nie może przerodzić się w określony program polityczny, będąc wyłącznie „momentem naprawy i krytyki” (s.136). Kluczem do dyskursu indyjskiej krytyczki jest natomiast słowo „negocjacja”, które oznacza w jej przypadku zajęcie tak mocnej pozycji w obrębie istniejących struktur przemocy, jak tylko jest to możliwe. Teoretyczka wielokrotnie podkreśla, że w aktualnej historycznej rzeczywistości należy nauczyć się „negocjować ze strukturami przemocy, zamiast zajmować niemożliwą, elitarystyczną pozycję i odwracać się do wszystkiego plecami” (s.132). Tylko postępując zgodnie z taką logiką, mniejszości czy gorzej uposażeni kulturowo mogą dać się usłyszeć – próby funkcjonowania na zewnątrz struktur ponownie skazałyby te grupy na zamilknięcie i niemożność jakiejkolwiek interwencji. Taki był chociażby przypadek wiktoriańskich feministek, które utożsamiając się z niewolnikami, nieświadomie wybrały automarginalizację. Dlatego teoria postkolonialna powinna wypracować dla siebie miejsce „w ramach ograniczeń zachodniego liberalizmu” (s.96), a feminizm musi podjąć negocjację z fallocentryzmem, od którego pozostaje zależny. W podanych przypadkach pertraktacje nie mają charakteru jednostronnego, wiążąc się z dwoma stronami dialogu: liberalizm i kultura uprzywilejowująca męskość muszą reagować na interwencyjne działania Innych w taki sam sposób.

Kategoria negocjacji nie dotyczy wyłącznie praktyki zewnętrznej, politycznej, ale odnosi się także – a może przede wszystkim – do poszukiwania wyznaczników centralizacji podmiotu. Rewidując obiegowe opinie na temat decentralizacji podmiotu w pismach autora „Marginesów filozofii”, podkreśla Spivak, iż podmiot zawsze ma charakter dośrodkowy; że nie można podjąć decyzji o tym, że będzie się zdecentralizowanym. Chodzi natomiast o wskazywanie ograniczeń tego samookreślania, a w konsekwencji – chwiejności jakiejkolwiek pozycji. Stąd przekonanie, że „do pewnego stopnia człowiek nigdy nie jest naturalny… nigdzie nie jest w domu” (s.52). Koncepcja ta nie pozostaje jednak w związku z niektórymi koncepcjami poststrukturalistycznymi (na przykład z teorią Foucaulta), więżącymi podmiotowość w sieci dyskursywnych uwikłań. Właśnie negocjacja pozwala świadomemu własnych zależności od fallocentryzmu, logocentryzmu czy gynocentryzmu podmiotowi wypracować dla siebie przestrzeń wolności. Z rozmów z indyjską teoretyczką wyłania się wizja postkolonialnego homo viator, który odbywa drogę z „marginesów” do „centrum” i wraca do punktu wyjścia wyposażony w wiedzę, by tę drogę odbywać bez końca, wskazując na umowność granic skrzętnie oddzielających od siebie obszary ponowoczesnego świata. Nie ma on nic wspólnego z Baumanowskim włóczęgą, którego wędrówka wynika z pogoni za odmianą, czerpiącego rozkosz z samego ruchu i poczucia niezakorzenienia. Ruch hipotetycznego bohatera opowieści Spivak ma bowiem na celu pokazanie konwencjonalności napotykanych drogowskazów, wiodących z miejsc rzekomo nieatrakcyjnych, zapóźnionych kulturowo i ekonomicznie do metropolitarnej „prawdy”. Globtroter nie pragnie jednak dowartościować własnych „korzeni”, przeciwstawiając aksjomatom światowego kapitału własną „prawdę”, na przykład „prawdę” natywnego mieszkańca światowych peryferii. Jak sarkastycznie kwituje takie zapędy Spivak: „Jak tylko ktoś wpadnie na pomysł szukania korzeni, to od razu powinien zacząć […] sadzić brukiew” (s.123).

Mimo dystansu wobec dogmatów ortodoksyjnego marksizmu, przejawiającego się chociażby w akcentowaniu zaborczości tej narracji i – przede wszystkim, z punktu widzenia feminizmu – pomijania przez ideę walki klas wielu grup społecznych, „wielka opowieść” twórcy „Kapitału” stanowi potężny impuls ożywiający refleksję uczonej. Co ciekawe, dyskurs marksistowski, podobnie jak inne inspirujące teksty, nie jawi się w ujęciu Spivak jako głos niepodważalnego autorytetu, tworzącego idealną narrację, ale jako towarzysz, z którym można podzielić się wątpliwościami. Podczas analizy zjawiska rasizmu w teorii postkolonialnej często pojawia się kwestia „chromatyzmu”, czyli oparcia konstrukcji podmiotu rasy na podstawie koloru skóry. Na przykład, w „Czarnej skórze…” Fanona występuje motyw „białego spojrzenia”, które dezintegruje tożsamość ciemnoskórego człowieka, wykluczając go na różne sposoby z Lacanowskiego porządku symbolicznego. Schemat takiej relacji określa gros historii powstałych w ramach dziewiętnastowiecznego dyskursu kolonialnego, kiedy służył on uprawnieniu białych do życia na podporządkowanych terytoriach, na które wnosił europejską wiedzę i aksjologię; teraz zaś „krytyka rasizmu dotyczy prawa tych czarnych do życia tu [tzn. w uprzywilejowanej części systemu-świata – W.F.]” (s.161). Zdaniem Spivak, występuje on w nadmiarze, przesłaniając problem istotniejszy, a mianowicie – specyfikę międzynarodowego podziału pracy. Sprawia ona, iż odpowiedzialnością za marginalizację pewnych grup społecznych zostają współcześnie obarczeni nie tylko przedstawiciele zachodniej gospodarki, ale również nie-biali kompradorzy z Trzeciego Świata, wykorzystujący „rdzenne struktury patriarchalne oraz istniejące struktury kapitalizmu” (s.164).

„Strategie postkolonialne” odbierają czytelnikowi z liberalnego, wysoko rozwiniętego społeczeństwa poczucie stabilności miejsca, w którym czuje się najsilniejszy, próbując zmusić go do podjęcia próby oduczenia się swoich przywilejów i zachowywania się w taki sposób, jakby sam znajdował się na marginesie. Nie może on jednak zamykać ust, składając deklaracje w rodzaju: „Jestem białym mężczyzną i dlatego nie mogę mówić jako feminista”, bo wyklucza to możliwość jakiejkolwiek zmiany społecznej. Takie bicie się w piersi stanowi element neokolonialnej produkcji wiedzy. Czy jednak taka rewizja poglądów może dotyczyć równie mieszkańca kraju postkomunistycznego, aspirującego zaledwie do demokracji i wolnego rynku? Odpowiedź na to pytanie musiałaby być złożona i znacznie wykraczać poza ramy tego szkicu. Na pewno Spivak uwrażliwia nas na problem inności oraz tego, jak często zawłaszczamy język wykluczonych, realizując partykularne interesy. Polska jako członek Unii Europejskiej stanowi przecież dla mieszkańców byłego Związku Radzieckiego podobną przestrzeń, jak dla Latynosów Stany Zjednoczone, a dla diaspor z byłych, afrykańskich kolonii – Francja lub Wielka Brytania: miejsce, w którym mogą spełnić się obietnice. Obserwując na przykład imigrantów z Ukrainy na przejściu granicznym, Wietnamczyka pracującego w barze lub Czeczenkę z dzieckiem, powinniśmy – o ile z nauki Spivak wyciągnęliśmy lekcję – pamiętać, że sami znajdujemy się w uprzywilejowanej pozycji.
Gayatri Chakravorty Spivak: „Strategie postkolonialne”. Tłum. A. Górny, M. Kropiwnicki i J. Marmurek. Wydawnictwo „Krytyki Politycznej”. Warszawa 2011, s. 224 [seria: „Idee”, t. 26].