ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (61) / 2006

Mariusz Wiatrak,

SZTUKA PIŁKI NOŻNEJ

A A A
Pracoholicy popadli w nieróbstwo, w radiu zamiast piosenek, słychać komentarze sportowe, w krzyżu łupie od zbyt długiego przesiadywania przed telewizorem, słowem, od miesiąca świat stoi na piłce i piłką się żywi.

Mundial, to ponad miesiąc czystego szaleństwa, w którym nikt tak naprawdę nie wie, o co chodzi. To i tak zresztą jeszcze nie koniec – przeszło miliard ludzi, ma liczyć 9 lipca widownia finału mistrzostw świata. Kto nie lubi i nie rozumie piłki nożnej, tym razem ma prawo poczuć się w mniejszości. Dla laika sportowego „długie podanie, dośrodkowanie, strzał i wspaniała interwencja” oznacza mniej więcej tyle, co „unizm, op-art, czy pop-art” dla kogoś, kto nie interesuje się sztuką. Niby nic w tym dziwnego, ale kto w ostatnim miesiącu wybrał się na wystawę, przedstawienie teatralne czy koncert do Berlina, pewnie wpadł w niemałe zdziwienie na widok bieżącego repertuaru. Już na długo przed rozpoczęciem mundialowej histerii, Niemcy zapowiedzieli, że ściągną malarzy, pisarzy, muzyków, ludzi teatru i filozofów pochodzących z różnych kultur, aby udowodnić nam, że sport można łączyć z kulturą wysoką. W tym roku bakcyla futbolowego złapali nie tylko kibice, lecz również pisarze, poeci, malarze i muzycy. Jak jeden mąż piszą o futbolu wiersze, w galeriach i muzeach wystawiają piłki, nawet monachijscy filharmonicy z tej okazji zagrali parę koncertów. Tak ogromnej mobilizacji kulturalnej z okazji mistrzostw świata jeszcze na świecie nie było.

Jeżeli chodzi o literaturę, redakcja tygodnika „Die Zeit” dokonała rzeczy niemożliwej i powołała do narodowej reprezentacji... poetów. W akcji „Poeci przy piłce” wzięło udział około pięćdziesięciu twórców, m.in. Günter Grass, Peter Esterházy i Ulla Hahn. „Gwizdek i koniec. Mecz meczów: przegrany. / Na boisko padają gracze. On milczy. / Zbyt bojaźliwie grało wielu, zbyt słabo.” Tak zaczyna się wiersz „Przegrani” Klausa C. Zehrera.

Z okazji mundialu powstał nawet magazyn kulturalny „Uderzenie (w piłkę)”, w którym pisarze publikują poświęcone piłce eseje. W trakcie mistrzostw działa poetycki automat (pomysł innego poety Hansa Magnusa Enzensbergera). Zabawa polegała na tym, że wystarczyło z komórki wysłać SMS z ciągiem cyfr (stanem meczu, numerem graczy, którzy strzelali bramki, aktualnym czasem), a generator zamieniał cyfry na słowa. W ten sposób każdy otrzymywał własny, unikatowy wiersz.

Ale nie tylko poeci mieli swoją dobrą „piłkarską” drużynę – nieźle zagrali też dramaturdzy. W Schauspielhaus w Düsseldorfie powstało przedstawienie pt. „Chleb i gra” („Brot und Spiele”), które składało się z kilkunastu epizodów. Prapremiera odbyła się 29 kwietnia. Mogliśmy zobaczyć sztukę o stadionowych emocjach, wpływie futbolu na język i politykę. Twórcy wyraźnie zaznaczyli, że futbol przestał być grą, a stał się pracą, przestał być sportem, a zamienił się w wojnę – jednocześnie nie przestał fascynować milionów, którzy traktują boisko sportowe jak teatr. Do współpracy zaproszonych zostało kilkunastu uznanych dramaturgów i reżyserów, m.in. Herbert Achternbusch, Franz Xaver Kroetz i Albert Ostermaier.

W innym miejscu trenowali plastycy. Na 800 m kw. murów starej transformatorowni w Prenzlauer Bergu, dwudziestu dwóch młodych artystów z Niemiec, Holandii, Finlandii, Wielkiej Brytanii i USA wystawiało obrazy, rzeźby i instalacje poświęcone piłce – i to nie tylko nożnej. Fascynowała ich jako bryła geometryczna, ale też ikona kultury masowej. Nowe muzeum designu zostało udostępnione publiczności 8 czerwca, w przeddzień otwarcia mistrzostw. Do jeszcze bardziej niezwykłego wydarzenia doszło 6 czerwca. Na monachijskim stadionie olimpijskim koncert dały trzy bawarskie orkiestry symfoniczne. Po raz pierwszy wspólnie zagrali Filharmonicy Monachijscy pod batutą Zubina Mehty, Bawarska Orkiestra Państwowa i Orkiestra Symfoniczna Bawarskiego Radia. W sumie zagrało ponad 400 muzyków, chór oraz wielkie gwiazdy jak Placido Domingo.

Od kilku też miesięcy wędruje po Niemczech ekspozycja „Fascynacja futbolem”. Na stu fotografiach z lat 1900 – 1940 uwieczniono gwiazdy piłki nożnej tamtej epoki, najważniejsze mecze i ich decydujące momenty. Wystawa w literalny sposób dowodzi, że boiska sportowe od początku flirtowały z obiektywem. Zdjęcia piłkarzy z początku wieku do dzisiaj są bardzo cenione. Nic dziwnego zresztą, w tamtym czasie (początek wieku XX) fotografia przeżywała swoje złote lata – sport i piłka rzucały nie lada wyzwanie dla ówczesnych fotografów. Szybkość gry i dynamizm zmuszały do udoskonalenia techniki i dopiero wynalezienie czułego filmu i małoobrazkowego aparatu fotograficznego Leica w 1925 roku pozwoliło na jednosekundowe naświetlenie i uchwycenie fazy ruchu sportowców. Fotografia jest też ceniona jako dokument historyczny – na wystawie „Pan zasad” w lipskim Muzeum Historii pokazano historyczną ewolucję zawodu sędziego.

To nie wszystko, z okazji mundialu rząd niemiecki we współpracy z komitetem FIFA zorganizował niezliczoną ilość wystaw artystycznych. Najciekawsze prezentowały prace współczesnych artystów, poświęcone sportowi. Jak się okazuje, nawet Andy Warhol miał swoje piętnaście minut zainteresowania piłką nożną i obok przesławnych portretów Marylin Monroe czy też Micka Jaggera, uwiecznił wizerunek jednego z najsłynniejszych niemieckich piłkarzy wszechczasów Franza Beckenbauera. Także na norymberskiej starówce ponad 60 galerii, muzeów i instytucji kulturalnych otworzyło swoje podwoje nocą, aby zaprezentować sztukę piłkarską. Tam też po raz pierwszy została pokazana polska wystawa – chyba jedyna tego typu.

Podczas gdy niemieccy kibice mają powody do dumy ze swojej reprezentacji, które dzielnie brnie do przodu w drodze po mistrzostwo, polscy piłkarze i kibice, niestety, nie mają czym się chlubić. Co innego polscy artyści. Wzorem sportowej dyscypliny jest projekt plastyczny zorganizowany przez krakowskiego malarza – Bogusława Bachorczyka. Pomimo waśni klubowych, ten jeden jedyny raz dla polskiej reprezentacji zjednoczyli się artyści z różnych miast Polski i z różnych pokoleń. Wystawa pod nazwą „Piłka, puma i artyści” (albo z niemieckiego Künstler, Fußall und Puma) zrzesza nieco ponad dwunastu artystów. Zadanie było proste – każdy z twórców dostał trzy piłki (nożne, firmowe, zafundowane przez Pumę) i zupełną dowolność w doborze techniki. Do zabawy zostali zaproszeni nie tylko plastycy i malarze, ale również pisarze, a nawet osoby, które ze światem sztuki nie mają nic wspólnego.

Efekt jest niesłychany. Każdy laik sportowy, który dotychczas pobłażliwym wzrokiem spoglądał na dwudziestu dwóch facetów, uganiających się za szmacianą kulką w niewiadomym celu, może zostać mile zaskoczony. Podobnie zresztą kibic – nigdy by pewnie nie podejrzewał, że jego ukochana piłka może zostać potraktowana inaczej, niż mocnym kopnięciem. Piłki w projekcie plastycznym Bachorczyka zostały przetransformowane w sposób niezwykły. Niektóre pomalowano (Pamuła, Orbitowski), inne rozcięto (Doroszenko), albo połączono z zaskakującymi elementami (Bachorczyk, Shuty). Część piłek została wyrzeźbiona w drewnie (Pęcak), kamieniu (Siek), a nawet wydziergana szydełkiem (Dróżdż). Piłki Janusza Orbitowskiego nabierają charakteru dopiero wtedy, gdy zestawimy je z odpowiednim przedmiotem. Nic dziwnego zresztą, głównymi obiektami zainteresowania Orbitowskiego są: przestrzeń, światło i ruch, i ich wzajemne relacje. Zaskakują jednak prace najmłodszych. Jacek Doroszenko – jeszcze student IV roku Wydziału Malarstwa krakowskiej ASP – dowodzi, że piłka po strzale, np., Ronaldinho, kiedy wpada w światło bramki, wcale nie jest pusta w środku. Z wnętrza jego piłek wyzierają pieniądze (zgrabna metafora mundialowskiego biznesu?) albo... dziecięce buciki. Ciekawie zaprezentowały się także osoby, które ze sztukami plastycznymi nie mają nic albo prawie nic wspólnego. Najlepszą pracę zaprezentowała Agnieszka Dróżdż (absolwentka Akademii Ekonomicznej w Krakowie, obecnie pracowniczka firmy internetowej), której pasją są robótki ręczne. Zatem nie malowała piłek, nie wycinała, nie obklejała ani nie odlewała w brązie, tylko sama je wydziergała. Proste, a jakie efektowne.

Skąd wziął się pomysł na wystawę? „Przede wszystkim chodziło o dobrą zabawę – opowiada główny pomysłodawca Bogusław Bachorczyk. – Chciałem, żeby wśród tego całego piłkarskiego zamieszania, także polscy artyści mieli coś do powiedzenia.” Dalej mówi tak: „Najciekawsza była konfrontacja prac młodych artystów z tymi starszymi. Cały projekt przypomina nieco mecz idei z formą. Jak się okazało, design wykończonych piłek wcale tak się od siebie nie różnił.” Po prezentacji piłek w Norymberdze, wystawa została przewieziona do Krakowa, gdzie można zobaczyć ją w Urzędzie Miasta, a także częściowo w firmowym sklepie Pumy. I jeszcze ciekawostka – wernisaż odbył się w dniu, kiedy już było wiadomo, że Polacy nie wyjdą z grupy i więcej na mundialu nie zagrają. Do szklanej gabloty ktoś podrzucił główkę kapusty i uzupełnił tytułem: „Piłka po meczu Polska – Ekwador”. Podpisano: „Grupa artystyczna JA-NAS”.
W projekcie Bogusława Bachorczyka udział wzięli: Jan Pamuła i córki Marysia i Ela, Janusz Obrotowski, Adam Wiedemann i Tobiasz Melanowski, Sławomir Shuty i Daniel Rycharski, Agnieszka Dróżdż, Tamara Berdowska, Tomek Sikora, Rafał Piekarz, Andrzej Siek, Jacek Doroszenko, Bogusław Bachorczyk, Krzysztof Kaczmarek, Tomasz Kowalski i Maciej Pęcak. Fragmenty wystaw zorganizowanych przez Artystyczny i Kulturalny Program Rządu Niemieckiego na rzecz Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej FIFA 2006 można zobaczyć na stronie: www.dfb-kulturstiftung.de