ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (206) / 2012

Weronika Górska,

RADIOAKTYWNE NIEDŹWIEDZIE

A A A
Katastrofa w czarnobylskiej elektrowni jądrowej stanowi dziś zarówno jeden z symboli rozpadającego się Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, jak i mocny argument przeciwko dopuszczaniu do użycia energii atomowej; przede wszystkim jednak nadal oznacza tragedię kilkudziesięciu tysięcy ludzi. W wyniku wybuchu reaktora kilkadziesiąt osób zginęło, kilkaset zapadło na chorobę popromienną, wiele innych zaś zostało błyskawicznie przesiedlonych, bez możliwości zabrania ze sobą napromieniowanego mienia. Opuszczone tereny wokół elektrowni w dwadzieścia sześć lat po katastrofie zainspirowały Amerykanów do stworzenia horroru „Czarnobyl. Reaktor strachu”.

Dzieło Bradleya Parkera opowiada o grupie dwudziestokilkuletnich Amerykanów, którzy zwiedziwszy europejskie kościoły oraz muzea, postanawiają zaznać turystyki ekstremalnej w Prypeci. Miasto to, wybudowane w 1970 roku dla pracowników pobliskiej elektrowni w Czarnobylu, zostało opuszczone już szesnaście lat później, kiedy doszło do wybuchu reaktora. Bohaterom ma towarzyszyć w podróży ukraiński przewodnik oraz para podobnych do nich, młodych i żądnych przygody Skandynawów. Mimo wojskowego zakazu wstępu na skażony teren, gdzie aktualnie przeprowadza się prace konserwacyjne, przewodnik postanawia zawieźć swoich klientów do Prypeci boczną drogą, oni zaś nie wyrażają sprzeciwu.

Zdjęć do filmu nie nakręcono w samym Czarnobylu, lecz w opuszczonych domostwach w Serbii i pod Budapesztem. Obraz wyludnionego miasta wywiera niesamowite wrażenie tak na postaciach, jak i na widzach, co należy uznać za zasługę scenografa, Aleksandra Denicia oraz autora zdjęć, Mortena Søborga. Rozsypujące się, od lat nie remontowane budynki, które porasta gęsta roślinność, mieszkania, sklepy i kawiarnie w znacznej mierze ogołocone przez szabrowników, rdzewiejące huśtawki i diabelski młyn oraz parking pełen zdezelowanych aut przywołują skojarzenia z ogromnym cmentarzyskiem przedmiotów. Myśl o śmierci narzucają także leżące na ulicy gnijące zwłoki psa czy wilka oraz szarża radioaktywnego niedźwiedzia, na którego bohaterowie natykają się w jednym z opuszczonych mieszkań. Nagłe pojawienie się zwierzęcia naprawdę przeraża i stanowi jedną z mocniejszych scen „Czarnobyla”. Kiedy powrót turystów do bezpiecznego hotelu okazuje się niemożliwy ze względu na zniszczone kable wewnątrz samochodu ich przewodnika, zaczynają się oni domyślać, że dzikie zwierzęta nie stanowią jedynego zagrożenia, na jakie można się natknąć w pobliżu reaktora.

Dzień w opuszczonym mieście przyprawiał o dreszcz strachu, jednak spędzana w nim noc okazuje się stokroć koszmarniejsza, zwłaszcza przy świadomości, że bohaterowie są łupem dla tajemniczych, napromieniowanych istot. Następne sceny horroru zostały nakręcone między innymi w klaustrofobicznych tunelach pod Belgradem, gdzie podobno w czasach drugiej wojny światowej mieściła się tajna hitlerowska baza wojskowa. Kolejni bohaterowie są w tej scenerii brutalnie eliminowani, zaś ich tajemniczy napastnicy tym bardziej przerażają, że oko kamery nigdy nie zatrzymuje się na ich sylwetkach na dłużej ani też nie ukazuje ich w pełnym świetle. Groźne, kryjące się w cieniu istoty pozostają zagadkowe przez cały czas trwania filmu. Nawet z końcowych sekwencji nie dowiadujemy się, skąd się wzięły. Czy są to dawni mieszkańcy, którzy wbrew nakazom władzy nie opuścili Prypeci po wybuchu reaktora? A może to ofiary tajnych eksperymentów wojska?

Postindustrialny klimat oraz tajemniczość monstrów sprawiają, że dzieło Bradleya Parkera doskonale spełnia swoje gatunkowe zadanie, czyli przeraża. Osnucie fabuły wokół motywu katastrofalnych skutków rozwoju cywilizacji wskazuje na pokrewieństwo filmu z nurtem science fiction. Jednak wątek niemoralnych działań na rzecz nauki nie zostaje rozwinięty i wszelkie wnioski na ten temat widz musi wysnuć samodzielnie. „Czarnobyl” znacznie bardziej działa na emocje aniżeli na intelekt. Wszystkie sceny kręcone są z udziałem głównych bohaterów, świat przedstawiony oglądamy ich oczami, doznając też podobnych uczuć i wrażeń. Dopisany przez polskiego dystrybutora podtytuł „Reaktor strachu” okazuje się zatem jak najbardziej trafny.

Twórcy filmu zadbali o zachowanie realizm psychologicznego: postawy i reakcje poszczególnych postaci są różnorodne, a zarazem wszystkie wydają się prawdopodobne. Wyrzuty sumienia z powodu tego, że naraziło się przyjaciół na niebezpieczeństwo, a z drugiej strony obwinianie innych, podobnie jak apatia, histeria czy przeciwnie – chęć działania, to naturalne zachowania w sytuacjach kryzysowych. Sylwetki poszczególnych bohaterów nie zostają jednak nakreślone zbyt precyzyjnie. Przedstawiają oni raczej pewne typy, takie jak: Typ Racjonalny i Mentorski, Typ Spontaniczny czy też Typ Niepoddający Się Przeciwnościom, aniżeli w pełni zindywidualizowane postacie.

Co szczególne, w filmie brakuje realizmu fizjologicznego. Turyści, którzy z obawy przed atakiem napromieniowanych stworzeń po całodziennym zwiedzaniu Prypeci spędzają noc w zepsutym samochodzie, nie przeżywają dylematów dotyczących tego, czy wyjść na zewnątrz i ulżyć pełnemu pęcherzowi, czy raczej nie opuszczać schronienia. Nie skarżą się też na niedogodności płynące z faktu przeżycia dwóch dób bez prysznica i, co ważniejsze, bez jedzenia oraz wody. Wręcz przeciwnie, pełni sił, ani trochę brudni czy rozczochrani biegają po zakamarkach opuszczonego miasta i nawet przypadkowa kąpiel w chłodnych wodach napromieniowanej rzeki nie powoduje u nich uczucia szczególnego dyskomfortu. Gdyby twórcy, poza ukazywaniem strachu bohaterów, skupili się również na przedstawieniu ich głodu, wychłodzenia i czysto fizycznego wyczerpania, film z pewnością okazałby się jeszcze bardziej przerażający.

„Czarnobylowi” można również zarzucić słowianofobię. Pod pewnymi względami dzieło Bradleya Parkera przypomina filmy kręcone w czasach zimnej wojny. Demonicznym napromieniowanym stworzeniom towarzyszą okrutni ukraińscy żołnierze, a także nieodpowiedzialny i nieuczciwy przewodnik. Nawet w Kijowie, oddalonym od niebezpiecznej strefy Prypeci, spotykają bohaterów nieprzyjemności ze strony miejscowych, co nie miało miejsca, gdy zwiedzali Londyn, Paryż i Rzym.

Amerykański horror okazuje się zatem mroczną i sugestywną, aczkolwiek nie pozbawioną stereotypów historią ku przestrodze. Turyści z cywilizowanego świata Stanów Zjednoczonych i Zachodniej Europy powinni mieć się na baczności, gdy wkraczają na teren radioaktywnych niedźwiedzi ze Wschodu i nie drażnić ich łamaniem zakazu wejścia do gawry.
„Czarnobyl. Reaktor strachu” („Chernobyl Diaries”). Reżyseria: Bradley Parker. Scenariusz: Oren Peli, Karey Wan Dyke, Shane Van Dyke. Zdjęcia: Morten Søborg. Scenografia: Aleksandar Denić. Obsada: Jesse McCartney, Olivia Dudley, Jonathan Sadowski, Devin Kelley, Nathan Phillips, Ingrid Bolsø Berdal, Dimitri Diatchenko. USA 2012, 90 min.