ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (206) / 2012

Joanna Szwechłowicz,

PORTRET RODZINNY Z POETĄ

A A A
Jarosław Iwaszkiewicz to artysta pechowy. Pech ów polega na tym, że być może najwybitniejszemu polskiemu literatowi dwudziestego wieku pamięta się dziś głównie mundur górnika, biseksualizm i leninowską Nagrodę Pokoju. Za próbę „ratowania substancji” i profity płynące z dobrego odnalezienia się w PRL-owskiej rzeczywistości Iwaszkiewicz płaci pośmiertnie cenę zbyt chyba wysoką. Płaci ją też polska kultura, w której pisarz przez ostatnie dwudziestolecie funkcjonował głównie jako ponura synekdocha tych, którzy „dogadywali się z władzą”.

Szansą na stopniowe odejście od tego wizerunku było wydanie „Dzienników” i biografia pióra Marka Radziwona. Kolejnym krokiem jest ukazanie się książkowej historii rodziny poety. Autorką „Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów” jest Ludwika Włodek, jedna z prawnuczek Jarosława Iwaszkiewicza. Z racji wieku (rocznik 1976) autorka niewiele oczywiście przytacza własnych wspomnień związanych bezpośrednio z najbardziej znanym Iwaszkiewiczem. Wykonała jednak dużo pracy, zbierając rodzinne historie, anegdoty i opowieści. Książka jest też bogato ilustrowana zdjęciami z archiwum krewnych i autorki. Sam Iwaszkiewicz odchodzi czasem na drugi plan, ale bez szkody dla opowieści, bowiem inni członkowie rodziny to częstokroć osoby równie ciekawe. Jest to więc portret zbiorowy, jednak taki, który łatwiej pozwala zrozumieć samego Iwaszkiewicza i niektóre jego wybory. Włodek maluje go z bardzo osobistej perspektywy: znajdziemy w tekście kilka fragmentów, w których zastanawia się, jak rodzinna historia wpłynęła na jej nieudane – jak sama przyznaje – życie osobiste.

Ponieważ postanowiła stworzyć portret zbiorowy, autorka maluje opowieść przede wszystkim o polskiej inteligenckiej rodzinie na przestrzeni XX wieku. Jej członkowie dokonują różnych, czasem, z naszej perspektywy, złych lub głupich wyborów. Jest to galeria ciekawych, głównie kobiecych, postaci, na czele z żoną poety i jego córkami.

Dowiadujemy się dużo o ukraińskich korzeniach rodziny Iwaszkiewicza, o krewnych, którzy pozostali w ZSRR i przebywali tam w najgorszym czasie Wielkiego Głodu. Porównaniem między swoją a ich sytuacją dokonywanym przez Iwaszkiewicza na pewno da się wytłumaczyć niektóre wybory poety, który do końca życia (a zmarł na kilka miesięcy przed Sierpniem'80) przekonany był, że system komunistyczny ma przed sobą jeszcze długie lata. Autorka sama zastanawia się nad tym, ile w takim podejściu było zwyczajnego wygodnictwa, ile dumy przyjemnie łechtanej przez to, że najwyższe władze państwowe doceniały – także całkiem wymiernie – pióro artysty. Ma też świadomość, że gdyby nie taka postawa poety, rodzina z pewnością nie zachowałaby przedwojennej siedziby na Stawisku (nie w Stawisku, jak zaznacza).

Równorzędną bohaterką opowieści okazuje się Anna Iwaszkiewicz, żona Jarosława. Jedna z najbogatszych panien na wydaniu Warszawy lat dwudziestych zeszłego wieku, która dla poety zrezygnowała z małżeństwa z czystej krwi Radziwiłłem. Jak tych dwoje, biseksualny literat z podupadłej szlachty ukraińskiej i świetnie wykształcona córka warszawskich fabrykantów, mogło przeżyć ze sobą kilkadziesiąt lat? Jak żona Iwaszkiewicza łączyła głęboką katolicką religijność z tolerancją (czy to dobre słowo?) dla nieortodoksyjnego życia erotycznego męża? Z kart książki wyłania się odpowiedź mało chyba satysfakcjonująca poszukiwaczy sensacji: byli to po prostu ludzie szczerze się kochający.

Włodek na szczęście nie zajmuje się tanim demaskatorstwem. Na chwytliwy temat homoseksualnych ciągot artysty znajdujemy dosłownie kilka dyskretnych zdań. I ten brak, który mógłby razić w profesjonalnej biografii Iwaszkiewicza, w przypadku tekstu napisanego przez prawnuczkę wydaje się zrozumiały. Jak bowiem miałyby wyglądać takie rozważania?

Inaczej rzecz się ma z analizą zaangażowania politycznego Iwaszkiewicza: poświęca mu się wiele uwagi. Włodek oddaje głos członkom rodziny (w tym własnemu ojcu a wnukowi poety), którzy częstokroć bardzo negatywnie je przedstawiają. Jednocześnie mają świadomość, że temu właśnie zaangażowaniu zawdzięczają pewne życiowe profity. Na dużą dozę szczerości pozwalają też sobie córki poety, dziś już w wieku bardzo sędziwym, opowiadając o konfliktach, jakie z tego powodu wybuchały w rodzinie. Jedna z nich stwierdza: „Ojciec gardził tą władzą (...). Mimo to chodził, rozmawiał, wysiadywał. Uważał, że tak bardziej można pomóc polskiej kulturze. I pomagał” (s. 274). W tym samym rozdziale mamy jednak opowieść o luksusowej podróży do Petersburga i Moskwy i jedzeniu kawioru. Z pewnością polska kultura dałaby sobie bez takich epizodów radę. Iwaszkiewicz, jeśli wierzyć materiałom zebranym przez Włodek, wiedział o o grzechach komunistycznej władzy nie mniej, ale znacznie więcej niż inni obywatele. Zadziwia więc jego naiwność polityczna, posunięta często do granic głupoty.

Dwuznaczny był także stosunek bardzo religijnej przecież Anny Iwaszkiewiczowej do zaangażowania politycznego męża. Z jednej strony, autorka podkreśla jej niechęć do komunistów. O żonie Iwaszkiewicza mówi córka: „Nienawidziła Sowietów. Mimo tych futer, pieniędzy i całego przepychu” (s. 269). Jednak z żadnego z tych profitów żona poety nie rezygnowała, naśladując niejako męża. Granica między koniecznym – przynajmniej we własnym mniemaniu – kompromisem w imię wartości a pragnieniem zachowania wysokiego statusu społecznego była bez wątpienia przez Iwaszkiewiczów przekraczana.

Wyłania się z książki obraz niejednoznaczny, ale przez to barwny i ciekawy. A dla wścibskich: tak, Ludwika Włodek potwierdza, że Iwaszkiewicz został pochowany w mundurze górnika. Ponurym żartem historii jest jednak przyczyna tego wydarzenia: ironiczny komentarz sędziwego pisarza o tym, iż mundur górniczy jest strojem wielce praktycznym do trumny, został uznany przez podejrzanej konduity przyjaciela rodziny za słowa wypowiedziane serio. Wypełnił więc życzenie zmarłego. A mundur do dziś snuje się za poetą po kartach książek, szpaltach gazet i stronach internetowych. Jak widać, nigdy nie zgadniemy, co potomni uznają za najlepszy symbol naszych życiowych wyborów.
Ludwika Włodek: „Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów”. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2012.