ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (214) / 2012

Agata Goraj,

END R(RR…)JU! NO… TO BIS – O TWÓRCZOŚCI ANDRZEJA TOBISA

A A A
no… To bis
Co nam pokaże na bis Tobis? Malarz powraca do malowania. Kwestia malarstwa to inna sprawa… Wolność do malowania jest, a wolności od malarstwa nie ma. Byt albo niebyt – oto jest pytanie. Artysta sobą pozostaje. „I na tym koniec. – Gdybyśmy wiedzieli…”. Hamletowski znak nadziei. Koniec w początek z(a)mieni.

End r(rr…) ju!
Endrju tylko bez endu… Andrzej To bis na życzenie. Kogo? Swoje własne. „Nic (bis z łac.) dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy...”. Wie sława Szymborska. Co oznacza, że należy powtórzyć sobie, nie coś. Byle okrzyk publiczności, najczęściej wielokrotny, mający doprowadzić do odegrania, nie z(a)działa nic. Endrju, Andrzej, imię męskie – „człowieku, mężczyzno”! Inne źródła nawołują: „dzielny, mężny”! Walcz z materią malarską do końca.

Początek. Pierwsza faza twórcza – bitwa pod Katowicami
Wczesne obrazy Andrzeja Tobisa zawierają już wiele cytatów z katowickiej rzeczywistości. Są to jednak raczej wrażenia, które zostały zapamiętane, a następnie przetworzone w umyśle twórcy, zainteresowanego bardziej oddaniem pewnej aury niż wiernym odwzorowywaniem miejskiej przestrzeni. Tematyka prac dotyka świata wyobraźni artysty, co wiązało się z całą koncepcją malarstwa – ideą, która w owym czasie przyświecała i pchała go do boju. Malarski czyn rozgrywał się na płóciennym polu bitwy, gdzie otaczający, ramujący, municypalny krajobraz pozował za sprzymierzeńca. Taki otoaktowy sposób wyrażania, bardzo panoramiczny, Andrzej (przydomek) Tobis rozumiał i odczuwał jako rodzaj kontemplacji. Sam obraz nosił w jego oczach znamiona ikony. Był nośnikiem tego, co niewyrażalne i ponadzmysłowe, a jego odbiór przenosił w ponadmaterialny świat. W tobisowych rękach o(d)prawiano miejskie modlitwy. Za ludzi samotnych i opuszczonych wznoszono pochwalne kazania krytyków. Doświadczenie malarskiej materii prac z tego okresu wprawia bohaterów w stan osłupienia, zaś widzów w stan skupienia i wyciszenia. Jest szczególnym rodzajem misterium, sytuacją, w której dzięki zastanej formie, dostępnej zmysłowo, możliwe jest uczestnictwo w dziele. Identyfikując malarstwo z modlitwą, artysta ukazuje to, co nieprzedstawiane, ową niedającą się przeniknąć wewnętrzność ludzkiej zadumy.

Obrazowanie Katowic podporządkowane jest duchowemu przeżyciu i osobistym odczuciom, które warunkują sposób wypowiedzi artystycznej Andrzeja Tobisa. Forma prac wynikająca z przyjętej doktryny artystycznej ściśle związana jest z procesem tworzenia. Prace powstają pod wpływem wrażenia, które zostaje jednakże poddane logice. To ona nadaje im kształt i układa w materialne konstelacje. Najpierw jest więc ogląd świata związany z duchowym przeżyciem, później próba opowiedzenia o nim poprzez znalezienie odpowiedniego sposobu wyrazu. Środki artystyczne są dla malarza pewnym kodem, układem znaków składających się na język, który pozwala mu przemówić do odbiorcy. Odczytany, dopiero na oczach obserwatora ujawnia się i pozwala zaistnieć dziełu. System malarskich reguł podlegających rozumowi podpowiada Andrzejowi Tobisowi, jak należy postępować, by siłę przekazu uczynić najbardziej wiarygodną. Jest to trudny do sformułowania rodzaj prawdy, tyczącej się zarówno poszukiwań artystycznych, jak i prawdy istnienia oraz samego obcowania z nim. Tylko wtedy gdy samo malarstwo jest żywym przekazem, można jego zdaniem mówić o związku w układzie relacji twórca – odbiorca. Każde nowe poszukiwania malarskie poprzedza i warunkuje jakieś przeżycie. Pierwiastek emocji i namiętności jest dla niego nowym zaczynem stawania się obrazu oraz inicjacją sięgania po pędzel. Duża świadomość malarskiej formy i solidny warsztat stanowią podstawę pod budowę wewnętrznych pejzaży Katowic. Malarskość w obrazach Andrzeja Tobisa to przede wszystkim nieprzejrzystość samego medium, które nie dąży do abstrakcyjnej czystości. Nie jest też przezroczystą ramą, wewnątrz której pojawiają się ślady realnego świata. Obrazy to miejskie metafory, które celowo są surowe i wyczyszczone z wszelkich mogących rozpraszać uwagę widza elementów. Służą one oddaniu metafizycznego oglądu śląskiej rzeczywistości.

Pojęcie metafizyka wywodzi się z tradycji greckiej i jest związane z kręgiem Arystotelesa (Kunzmann 1999: 49). Dotyczy ono poznania wykraczającego poza naukę, stanowi rodzaj odmiennego doświadczenia codzienności. Twórczość Andrzeja Tobisa nie jest czysto malarską autonomią obrazu, ale próbą odkrycia innej rzeczywistości, ukrytej pod powierzchnią bliskiej, dobrze znanej, dlatego niewidzianej materii. Obrazy za pomocą określonego kodu wizualnego przechowują ezoteryczny świat, dostępny tylko wtajemniczonym lub turystom, postrzegającym go w kategoriach egzotyki. Odrealnione przestrzenne aranżacje dzieł pozwalają wycofać się z powszedniej egzystencji, aby poprzez intelektualny ładunek prac oddać atmosferę tego, co niedopowiedziane. Na styku dwóch płaszczyzn: intuicyjnej emocjonalności i logicznej racjonalizacji powstaje swoisty fenomen kreacyjny w postaci obrazu. Panuje tu bezwzględna oszczędność i celowość użytych form. Nie ma miejsca na przypadek, nieistotne przedstawienia i nic nieznaczące elementy. Wszystko dokładnie przemyślane, wymaga rzemieślniczej wirtuozerii. Wykonanie malunków tradycyjną techniką klasyczną sprawia, że stają się one doskonale wykończone, dopracowane i wyczyszczone. Surowe i czyste, zostają uproszczone zarówno co do formy, jak i koloru.

Pierwszą fazę malarstwa artysty otwierają obrazy stanowiące wewnętrzny podokres obejmujący dzieła powstałe do 2000 roku. Są to prace dużego formatu, wykonane techniką olejną na płótnie. Ich kompozycja jest zamknięta, statyczna i jednoplanowa. Całość ściśle skadrowana i ujęta w sposób syntetyczny. W porównaniu do obrazów z lat późniejszych, są one bardziej zgeometryzowane i odrealnione. Bardziej toporne postaci, na kształt, ruch, obraz i podobieństwo istot mechanicznych, przypominają wyciosane marionetki. Kubistyczne formy przenika dziwna, świetlista poświata i surrealistyczna atmosfera. Powietrze zdaje się ciężkie, duszne i gęste, a ciemna kolorystyka buduje mroczny klimat dzieł. Jasno wyznaczony horyzont, za którym rysuje się jednolita, płytka przestrzeń, skontrastowana walorowo z przedstawionym miejscem, budzi niepokój. W tle wyczuwalny jest jakiś rodzaj napięcia. Efekt ten został osiągnięty poprzez zachwianą perspektywę, niezwykłe oświetlenie i zastąpienie ludzkich postaci manekinami. Przedstawione na pozór banalne sceny z codziennego życia stają się nierealne i absurdalne.

Nastrojowe prace przeszywa zimne, ostre światło, rzucające długie, martwe cienie na płaszczyznę obrazu. Bezczasowa jakość oświetlenia nie pozwala określić pory dnia, a nawet roku. Brak dnia i nocy niweluje podział na to, co jest jawą, a co snem. Zarówno ciemność, jak i oślepiające promienie słoneczne przenikają się, stanowiąc płynną całość. Akcja rozgrywa się miedzy nocą a dniem, gdzieś na pograniczu. Nie jest to jeszcze poranek, raczej ulotny moment świtu lub zmierzchu. Za zasłoną tego, co widzialne w normalnej porze dnia, istnieje coś, czego nie można pokazać. Andrzej Tobis stara się to uchwycić, malując miejsca Katowic, których nigdy nie zobaczymy za dnia i o których nigdy nie przekonamy się, czy istnieją naprawdę. Jest to jego swoiste prawo luministyczne, technika, którą sam wypracował. Wrażeniowość wyraża się w delikatnie drgającym pointylistycznym naskórku faktury, który rejestruje świat, kiedy widać już kształty, ale nie widać jeszcze kolorów. Paleta barw, trudna do określenia, zamyka się w wielu odcieniach jednej tonacji. Monochromatyczna barwna repetycja obrazów zdominowana przez czerń, błękit i żółcień jest charakterystyczna dla jego dzieł. Wrażliwość na niuanse nadaje ogólny ton obrazom, które dobrze oddają charakterystykę Katowic – miasta, które nie należy do kolorowych, a istnieje na bazie czerni węgla, z całym inwentarzem jego bogactwa. Kolor jest dla artysty czysto subiektywnym wrażeniem psychicznym wywoływanym w mózgu. Nie figurując jako wartość obiektywna, mieni się dla każdego widza osobno. Odbiorca rejestruje we własnym wymiarze, innym walorze, jakości i nasyceniu. Przypisanie krajobrazowi tego miejsca, czasu i społeczności konkretnych barw decyduje o temperaturze klimatu. Lokalny koloryt to zapamiętany, mentalny krajobraz, najczytelniej oddający uczucia związane z tą przestrzenią.

Obrazy Andrzeja Tobisa powstałe do 2000 roku cechuje posągowe ujęcie postaci, monumentalnych i niedostępnych. Zastygłe w bezruchu, trwają w letargu, zachowując w sobie potencjalne życie. Wyciosane marionetki czekają tylko na odgórny ruch, pociągnięcie za sznurek. Dla oddania atmosfery tegoż istnienia artysta wybiera kompozycyjną statykę, rzeźbiarski modelunek i fakturowość skały. Malowane sylwetki bliskie są metafizycznym manekinom o bezosobowych rysach, wyjętych jakby z prac Giorgia de Chirico. Przedstawione ciała miejskie są z tej samej materii co świat, w którym się znajdują. Pozbawione indywidualnych cech i wtopione w szarość otoczenia, konkretnego miejsca stają się ludźmi z węgla kamiennego lub drzewnego, wykutymi w chłodnej materii Katowic. Majestatycznie nieruchomi ulegają uproszczeniu i redukcji, nabierając bezosobowego charakteru. Brak wyrazu sprawia, że pozornie pozbawione są one emocji. Bez wyrazu twarzy i osobniczych cech podlegają unifikacji szczególnego rodzaju. Kobiety i mężczyźni o twarzach-maskach, wyrwani z naturalnego kontekstu, nurzają są w dziwnej, odrealnionej scenerii. Tajemnicze, trochę jak senne zjawy, pozbawione cielesności figury zatrzymane są w pewnym geście, czasem teatralnym, niekiedy groteskowym. Często osaczone drzewami, bezszelestnie uprawiają sport, siedzą lub stoją, odprawiając leśne i parkowe rytuały.

Zdolność i łatwość, z jaką malarzowi przychodzi ujęcie w pełni godności tego, co na pozór banalne i trywialne, przenosi ulotne chwile do rangi wieczności. Przedstawione sceny, natchnione metafizyką codzienności i sekretem normalności, wyrażają całą głębię symbolicznych znaczeń. Postaciom towarzyszą sztywne bryły drzew (stały motyw prac tego podokresu), wyznaczające rytm kompozycji. Ich korzenie głęboko wrastają w beton, a gałęzie i konary wznoszą się ku niebu, które pozostaje poza zasięgiem obrazu. Formą przypominają bardziej monumentalne, starożytne kolumny niż żywe, naturalne organizmy. Ze względu na swą uporządkowaną geometrię, wzmacniają metafizyczny charakter miasta, potęgując tajemniczość obrazowej przestrzeni. Jako symbole życia, nieśmiertelności i osi świata, stają się pomostem i łącznikiem między bohaterami prac a ponadmaterialnym bytem. Ich magiczna moc przenika materię dzieł. Przedstawiony zdrewniały świat zapełniają marionetkowe postaci. Umieszczone w pustych przestrzeniach współgrają one z teatralną scenografią, gdzie reżyserem jest światło. Całość dopełniają surrealna kolorystyka, zniekształcone proporcje i zaburzona perspektywa. Andrzej Tobis używa tych wszystkich środków, by wyrazić niewyrażalne i poszerzyć widzenie Katowic o rejony wykraczające poza dostępny zmysłami świat materialny (Tobis 2002).

Druga faza twórcza, czyli bitwa z Katowicami w tle
Wraz z nastaniem nowego wieku… (którego? naszego – dwudziestego pierwszego) dzieła pierwszego podrozdziału przechodzą wewnętrzną przemianę. Dotyczy ona głównie nowego spojrzenia na miasto, w którym widoczne są ślady realnego doświadczania Katowic. W twórczości i życiu Andrzeja Tobisa pojawia się pewien trop. Idąc jego śladem, artysta-mistyk przechodzi w real-i-styk. Na granicy realizmu następuje rozwinięcie greckiego, klasycznego thropos w topos (trop z greckiego, thropos znaczy rozwinięcie). Odchodząc od snucia na jego temat własnych fantasmagorii, malarz kieruje wzrok ku zastanej rzeczywistości. Nie są to (jeszcze) dosłowne, ale już czytelne cytaty z miejskiego krajobrazu. Na płótnach pojawiają się elementy architektury, komunikacji miejskiej, a postacie nabierają bardziej ludzkiego charakteru. Z czasem można zauważyć powolny proces odchodzenia od przyjętej wcześniej koncepcji malarstwa kontemplacyjnego. Kontemplacja to technika szczególnego rodzaju poznania, polegająca na intensywnym i biernym wpatrywaniu się w obiekt. Towarzyszą jej cisza i skupienie na własnym wnętrzu, bez ingerencji świata zewnętrznego. Wymaga to bezwzględnej oraz bezkontekstowej samotności, stąd otrzymany obraz daleki jest od perspektywistycznego i obiektywnego przedstawienia. Nowe obrazowanie Katowic wynika z odmiennego postrzegania przez artystę miasta, z pozycji innego (nie lepszego, nie gorszego). Nowy rodzaj percepcji w praktyce objawia się coraz większą inspiracją czerpaną z otoczenia. Wizerunku miasta malarz zaczyna szukać już nie w sobie, a gdzie indziej. Odnajduje go w konstelacji płaszczyzn, sztucznym świetle i kobiecie. Jak sam mówi: „Miasto wydaje mi się być złożone głównie z uporządkowanych płaszczyzn, elektrycznego światła i kobiet. Uważam, że wszystkie te elementy są piękne i dlatego je maluję” (Tobis 2002).

W pewnym momencie swojego (z)życia z materią obrazu artysta przestał być sam dla siebie na tyle interesujący i ciekawy, by poświęcić sobie resztę twórczego losu, który miał we własnych rękach. Może zwariował i szukał ocalenia? Może dojrzewał i zmądrzał? A może motyw był prozaiczny, mniej romantyczny, bardziej praktyczny? Dowiecie się Państwo sami. Odpowiem literami, kolejnymi „artPapierowymi” numerami. W każdym razie, zdecydował się na wyjście z wewnętrznego podokresu twórczości. Uwolnił się z charakterystycznego odosobnienia i alienacji. To było jego osobiste otwarcie na świat, nie tylko sztuki, wówczas obcej. Swoje spojrzenie skierował na innych, stając się wnikliwym obserwatorem miejskiego życia. Zastany krajobraz odkrywa przed flâneurem swoje piękno, które staje się nowym imperatywem artystycznym. Oznacza to, że estetyka, a nie metafizyka, jest nadrzędną zasadą dzieł, które nadal jednak ilustrują bardziej wrażenie z zapamiętanych miejsc, niż rzutują ich mimetyczne odbicie.

Andrzej Tobis ukazuje rozpoznawalne fragmenty katowickiej przestrzeni, dalekie od ich potocznej percepcji. Artyście zależało na oddaniu specyficznej aury i atmosfery miasta, jego genius loci. Są one emocjonalnie przeżytą, czysto malarską rzeczywistością. Żadne z malowanych miejsc nie istnieje realnie, ale też nie istnieje bez kontekstu. Każdy z obrazów jest projekcją myśli i odbiciem wnętrza Andrzeja Tobisa. Jego malarstwo, nawet w pierwszym podokresie twórczości, całkowicie oderwanej od materialnej rzeczywistości, było realistycznym wyrazem jego postrzegania. Drugi podokres (o którym dokładnie w numerze z 15 grudnia), znacznie bliższy obiektywnej prawdy otoczenia, jest już zapowiedzią radykalnej zmiany, jaka nastąpi w życiu osobistym i artystycznym twórcy. Wiązać się ona będzie z zarzuceniem dotychczasowej techniki artystycznej i wynikającego z niej stylu życia.

no… To bis – Tobis
End r(rr…) ju! – Andrzej!

Czekam na Twój bis

LITERATURA:
P. Kunzmann: „Atlas filozofii”. Warszawa 1999.
A. Tobis: „Teraz poruszam się miastem”. Bytom 2002.