ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (63-64) / 2006

Marta Lisok, Ewa Łączyńska,

SZARA STREFA

A A A
Wystawa „Szara strefa” doskonale pokazuje szerokie spectrum zainteresowań artysty. Obok zarysowań na karoseriach luksusowych samochodów, znajdziemy wspomnienia z ostatniej wizyty artysty w Nowym Jorku, której owocem są graniczące w swej pomysłowości z absurdem „Urządzenia”, przewrotny i prześmiewczy „Und…” naturalistyczny „Żyć” i „azzorrowski” w wydźwięku „Przewodnik” dające pozornie mgliste pojęcie o materii dotychczasowych zainteresowań Skąpskiego. Do dawnego „firmowego minimalu” zbliżają się „Piksele” i „Krótkie filmy tautologiczne” „Księżyc w pełni” i „Riding at Achorn” krążące wokół rejestracji tego, co poruszające w swej prostocie, dotykające często przez artystę eksploatowanego problemu czasu i światła. Po chwili zastanowienia okazuje się jednak, że wystawa jest sumą dotychczasowych poszukiwań artysty.

Nienazwane zarysowania na karoseriach bazują na wcześniejszych eksperymentach artysty z poszerzaniem granic tożsamości obrazu, skrywając jednocześnie analizy prestiżu potwierdzanego marką samochodu. Kawałki metalicznej blachy pochodzące z luksusowych samochodów stają się przyczynkiem do refleksje na temat władzy. Początków tego motywu szukać można w pracy z początku lat 90. zatytułowanej „Szeregi”, złożonej z dwóch tysięcy odznak z wizerunkiem Mao Zedonga zebranych przez Skąpskiego w czasie pobytu w Chinach dających wyobrażenie o skali totalitarnej penetracji i propagandy czy serii olejnych obrazów przedstawiających rządowe limuzyny. Ich kontynuacją był model Mercedesa złożony z różnokolorowego złomu samochodowego w galerii Kronika w Bytomiu.

Zaangażowane filmy wideo również jedynie pozornie stanowią nową jakość w twórczości Skąpskiego. Zapowiadają ścieżki otwarte częściowo przez „Maszyny”, które były jednak wyrazem długoletniej niemal obsesyjnej fascynacji artysty skomplikowanymi wynalazkami, znajdującej ujście w genialnej serii utopijnych „ Instrumentów optycznych”. Artysta zdaje się przez wielokrotne podchodzenie do estetyki maszyny żmudnie odsłaniać kolejne oblicza ludzkiej wynalazczości, która już u swojego zarania wydaje się absurdalna w obliczu potęgi czasu, stanowiącego lejtmotyw całej twórczości Skąpskiego.

Znakiem firmowym pozostaje wędrujący w 21 minutowej pętli „Księżyc…”. Kolejna praca niemal obsesyjnie poruszająca temat niezauważanego przez oko ruchu, badanego przez artystę wielokrotnie, od malowanych na piasku „Rysunków cieniem” przez efemeryczny, stworzony przez strumień światła w zaciemnionej przestrzeni galerii „Łuk” aż po realizacje „Via Lucem Continens”, której sedno stanowił powolny wzrost alei cisów. Właśnie to cierpliwe czekanie, mozolny montaż filmów, wielogodzinne obserwacje, naciskany tysiące razy spust aparatu fotograficznego czynią prace Łukasza Skąpskiego perfekcyjnie dopracowanymi pod względem formy, którą artysta zawsze stawia o krok przed samą treścią. Podobnie zdaje się być w przypadku pokazanych w Bunkrze „Pikseli”. Seria prawie monochromatycznych wydruków skrywających pod maską obrazów abstrakcyjnych niesłabnący zachwyt nieskończonością głębi nieba, fotografowanej i powielanej przez artystę, wielokrotnie powiększanej i dzielonej, rozdrabnianej jakby w alchemicznym procesie sublimacji, miała docelowo przynieść samą esencję, istotę błękitu. Jednak na pierwszym miejscu pozostał zachwyt samym kolorem, który przez lata niemal zmuszał artystę swoją intensywnością do niegasnącego zainteresowania i wypływających z niego poszukiwań.

W całej twórczości Skąpskiego czas zdaje się płynąć inaczej, wolniej. Zaznajomiony z myślą filozoficzną i mentalnością ludzi Wschodu artysta jak wieczny podróżnik, pozornie bez osobistego zaangażowania, przygląda się otoczeniu z boku. Rejestruje to co widzi, zamiast skupiać się na sobie, otwiera się na informacje płynące z zewnątrz. Bez pośpiechu wysłuchuje niekończącego się narzekania podhalańskich górali, cierpliwie notuje skargi siedzącego półmroku na werandzie Szwajcara, zagmatwanych opowieści konstruktorów „Urządzeń” i nieskładnych relacji mieszkańców krakowskich osiedli.

To samo kontemplacyjne, wyciszone podejście widać w skupionej i maksymalnie uproszczonej serii meteorologicznych notatek określanych jako „video haiku”, czy obserwacjach nieba. Artysta nie sili się na jakikolwiek komentarz, jakby zatrzymuje dla nas w swoich pracach klatkę wiele razy oglądanego filmu, pozwalając tym samym nadążyć za jego własną wrażliwością. Zauważyć głębię tkwiącą w nudzie, monotonii, potocznej zwykłości, ulotność w powtarzalności, przemijanie w odtwarzalności, pełnie w prostocie.

Praca „Paliwo” zmontowana z najbardziej wybuchowych scen hollywoodzkich produkcji, może być traktowana jako kondensacja pomysłów i energii, które drzemią w całej wystawie, pomysłu artysty na eksplorację zastanej rzeczywistości, która bez większych ingerencji przefiltrowana przez obiektyw kamery, czy aparatu fotograficznego jest rozsadzana od środka, paradoksalnie odsłaniając w destrukcji to, co zastane i do tej pory niezauważalne. Nieskończenie pojemna „Szara strefa”, którą bada Skąpski mieści w sobie z jednej strony niezmienność kosmosu i powtarzalności praw natury, a z drugiej ludzi, zmagających się z własnym geniuszem wynalazczości i usiłowaniami odnalezienia jakiegokolwiek sensu w swojej krótkotrwałości.
Łukasz Skąpski „Szara strefa”. Bunkier Sztuki, Kraków, : 6 lipca – 27 sierpnia 2006.