ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 marca 6 (222) / 2013

Zuzanna Sokołowska,

KOBIECOŚĆ DO POTĘGI ÓSMEJ

A A A
Film Francoise’a Ozona „Osiem kobiet” to bez wątpienia obraz nakręcony z męskim przymrużeniem oka, misternie odsłaniający pozornie niedostępne zakamarki kobiecej psychiki. Pierwotnie realizacja ta miała stać się hołdem złożonym fascynującej, żeńskiej płci, jednakże portret skomplikowanych charakterologicznie, tytułowych ośmiu kobiet,  wyłaniający się podczas oglądania tego niezwykłego filmu, daleki jest ideału i jednoznaczności. Film francuskiego reżysera stał się inspiracją do powstania wystawy „8 kobiet”, którą można oglądać w częstochowskiej Konduktorowni. Nieprzypadkowo data wernisażu przypadła na 8 marca – w końcu w ten dzień kobiecość odmieniania jest przez wszystkie przypadki. Ekspozycja prezentuje dokonania ośmiu artystek, które, podobnie jak w obrazie Ozona, różni wszystko – wykorzystywane techniki, motywy i postawy twórcze. Jak film obnażał głębokie sfery żeńskiej podświadomości, budując narracyjne napięcie, tak częstochowska wystawa tylko delikatnie je muska, umiejscawiając kobiecość w sferze wzniosłości, doskonałości, w której nie widać żadnych pęknięć i rys. To sprawia, że ekspozycja traci trochę na ostrości, stając się jedynie prezentacją intuicji, wyobraźni i odczuć, daleką od psychoanalitycznych rozwiązań, zaserwowanych przez film Ozona. Niemniej jednak oglądanie tej lekkiej i bardzo subtelnej wystawy sprawia wzrokową  przyjemność.

Najczęściej przewijającym się motywem ekspozycji jest cyfra 8. Władysław Kopliński w swoim „Słowniku symboli” definiował ją jako symbol doskonałości, nieskończoności, trwałości oraz potęgi. Ósemka utożsamiana była również z Afrodytą – boginią płodności, magii i nieśmiertelności. W podobnym tonie – tego rozpasanego zachwytu nad kobiecością – utrzymana jest prawie cała ekspozycja, która pobudza zmysły widza wysmakowaną estetyką prezentowanych prac. Stawiają one pytania o definicję kobiecości, mieszczącej się w tym przypadku w granicach delikatności i emocjonalności, wypranej z tożsamościowych traum, drapieżności i rozedrgania.

Bogna Gniazdowska zestawia na swoich płótnach męskość i kobiecość. Artystka konsekwentnie wybiera przedmioty codziennego użytku, którymi są portfele. Delikatne, kobiece portmonetki przeciwstawia  kanciastym, pozbawionym kolorytu męskim portfelom, odzierając je z przypisanych im bezpośrednio wartości, określających tożsamość. Ustala pomiędzy nimi granicę: „moje-twoje”, „ja-ty”, podkreślając tym samym różnice w definiowaniu rzeczywistości. W podobnym, przedmiotowym tonie utrzymane są prace Joanny Zjawionej, która na swój obserwacyjny warsztat wybrała puste fotele. Utrzymane w odcieniach szarości, czerni czy zieleni, symbolizują nieobecność. Pod przykrywką wygodnych, zachęcających do opanowania krzeseł, artystka odwołuje się do wspomnień związanych z ludźmi, przedmiotami i prozaicznymi czynnościami składającymi się na codzienną egzystencję. Krzesła to także niemi obserwatorzy, w których zapisany jest zapach domu, ciepło ludzkiego ciała czy dotyk dłoni. Może dlatego fotele tak wiele mówią o właścicielu przestrzeni. Artystka poprzez wizualny zabieg kadrowania wybranych przez siebie przedmiotów próbuje uchwycić zmysłowe wrażenia i związane z nimi wspomnienia, zamykając je w swoich interesujących  płótnach.

Tymczasem Magdalena Snarska bada wnikliwie zjawisko światła, eksperymentując z nim na swoich ciepłych, wyciszonych obrazach. Światło staje się miernikiem emocji artystki, które w jej przypadku związane są ze spokojem, wewnętrzną równowagą i  pogodzeniem się z otaczającym światem, który wzbudza w Snarskiej nieskrywaną, artystyczną ciekawość.

W zupełnie inne rejony wysyłają widzów dwie kolejne artystki – Beata Bebel-Karankiewicz i Beata Murawska, które serwują oku wyprawę na wiosenną łąkę, zachęcając do zabawy i błogiego lenistwa. A Małgorzata Karp-Soja i Małgorzata Stępniak opowiadają o beztrosce i swobodnym spędzaniu wolnego czasu, czyli między innymi piciu kawy, słuchaniu muzyki, swobodnym wędrowaniu przez miasto, podróżowaniu.

Niewątpliwie najmocniejszym akcentem wystawy, wyrywającym widzów z bezpiecznej przestrzeni przyjemności, jest instalacja Marty Frej, „Drogowskaz”. Artystka nie chce przyjmować wygładzonej i wypolerowanej do granic możliwości definicji kobiecości, zaproponowanej przez pozostałe twórczynie. Utrzymana w drapieżnym, różowym kolorze realizacja Frej przedstawia kierunki i odległości, które mogą zaprowadzić między innymi do Stowarzyszenia Współpracy Kobiet NEWW w Gdańsku, warszawskiej Feminoteki czy na studia z gender. Artystka konfrontuje bezpośrednio widzów z problemami, z którymi na co dzień borykają się kobiety – z nierównością,  wymaganiami społecznymi, narzucającymi kult pięknego, młodego ciała,  a nawet błędnymi etykietkami, które zostały przypięte feministkom, walczącym o prawa kobiet. Praca Frej wzbudza podskórny niepokój. Dodaje charakteru całej ekspozycji, skłaniając do myślenia i zawieszając w próżni neutralność pozostałych wypowiedzi artystycznych, pozbawionych bezpośrednio genderowych skojarzeń.

Osiem kobiet i  osiem definicji kobiecości, stanowiących wewnętrzny komentarz dotyczących intymnych przeżyć i wspomnień – tak można podsumować wystawę w częstochowskiej Konduktorowni. Artystki tworzą własny, graniczny kanon żeńskiej podmiotowości, który ma na celu przekraczanie trudnych do zidentyfikowania niejednoznaczności drzemiących w kobiecej naturze. Szkoda tylko, że ów kanon  pozbawiony jest pazura, mogącego nieco ostrzej zadrapać delikatną strukturę skóry widza, kierując go ku intensywnemu doświadczeniu estetycznemu, które zawsze, w jakiś sposób, jest cielesne i zarazem pełniejsze. W przypadku wystawy „8 kobiet” jest ono zbyt rozcieńczone.
Ogólnopolska Wystawa Sztuki „8 kobiet”. Regionalne Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Częstochowie, od 8 marca 2013.