ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (225) / 2013

Karolina Jochymek,

ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE

A A A

Wyobraź sobie wieczną noc, świat, w którym nie widzisz kolorów, ciemność. Codzienność niewidomych. Andrzej Jakimowski postanowił pokazać właśnie taką rzeczywistość w filmie „Imagine”.

Główny bohater, Ian, trafia do ośrodka w Lizbonie, gdzie przebywają niewidome dzieci, aby uczyć je orientacji przestrzennej, a konkretniej: echolokacji. Jest to swoista lekcja samodzielności, nauka poznawania świata. Dzieci mają opowiadać o tym, co się dookoła nich dzieje, korzystając z dotyku, węchu, a przede wszystkim ze słuchu. Poznanie świata odbywa się w ich umysłach, a nie w oczach. Dzięki Ianowi zaczynają zwracać uwagę na szczegóły, przysłuchiwać się temu, co się dookoła nich dzieje, „widzieć” świat takim, jakim jest naprawdę, a nie takim, jakim czynili go ci, którzy im o nim opowiadali. Wszak najlepszym nauczycielem jest dla niewidomych inny w taki sam sposób ułomny człowiek – „widzi” on to samo i tak samo jak oni.

Mimo że Ian chodzi bez laski i świetnie sobie radzi, rany na jego twarzy świadczą o tym, że nawet on czasem się potyka. Przecież i mistrzom zdarzają się upadki. Dzieciaki chcą udowodnić, że kiedy nikt nie widzi, nauczyciel oszukuje i używa laski. Nie wierzą, że można sobie tak dobrze radzić. Tymaczem on w odpowiedzi... wyjmuje szklane oczy. Puste oczodoły (dla nas, widzów) i śliskie gałki oczne (w dłoniach Serrano) to niepodważalny dowód na to, że jest niewidomy.

Największym wyzwaniem dla Iana okazuje się Eva. Kobieta nie wychodzi z pokoju, chcąc ukryć swoją niepełnosprawność. Połamała nawet swą laskę, bo pragnie być taka jak inni. Nie chce, żeby ludzie na nią dziwnie patrzyli i widzieli jej odmienność. Ian postanawia pokazać jej świat. Wyprowadza ją na ulicę i tam zapoznaje z życiem, którego wcześniej się bała. „Przechodnie sami cię miną, jeśli nie będziesz ustępować” – mówi. Potrzeba tylko więcej pewności siebie i odwagi. Niektórzy bohaterowie po prostu chcą być niezależni i skrywają swoją niepełnosprawność. Trudno się zorientować, że są niewidomi. Próbują oni oszukać otoczenie i żyć bez poczucia ułomności.

O pozostałych postaciach filmu nie wiemy prawie nic, oprócz tego, że są niewidome. W gruncie rzeczy nie potrafimy wyobrazić sobie tego, jak odbierają świat, sami bowiem widzimy. W „Imagine” nic nie zostało wyłożone niczym przysłowiowa kawa na ławę. Najlepszym wyjściem byłoby chyba zamknięcie oczu i słuchanie tego filmu, bo oglądając go, na wszystko patrzymy z zewnątrz, pozbawieni dostępu do prawdziwych emocji bohaterów. Myślę, że niewidomi lepiej zrozumieją ten film, bo dla nich ma on bardziej dosłowne przesłanie.

Czy wszystko można sobie wyobrazić? To, że patrzymy, wcale nie znaczy, że naprawdę widzimy. Bohaterowie słyszą statek i znajdują go, mimo że go nie widzą. A ci, którzy powinni widzieć, twierdzą, że żadnego statku nie ma. Może więc to właśnie niewidomi widzą naprawdę i zwracają uwagę na detale, które nam, „zwykłym” ludziom, umykają? Ich oczy – prawdziwie niewidzące – widzą więcej niż nasze. Jeśli się nad tym zastanowimy, okaże się, że w gruncie rzeczy w pewien sposób wszyscy jesteśmy niewidomi.

„Imagine” nie jest filmem dla każdego. To dzieło spokojne i melancholijne. Trzeba być wrażliwym, aby się nim zachwycić, skorym do tego, by zastanowić się nad tym, co chciał przekazać reżyser, pomyśleć chwilę, podumać. Wydaje się, że twórca pragnął dotrzeć do tego, co ukryte. Do tego, czego nie widzimy na co dzień, a niektórzy może nigdy nie zobaczą...


Imagine”. Scenariusz i reżyseria: Andrzej Jakimowski. Obsada: Edward Hogg, Alexandra Maria Lara, Melchior Derouet i in. Gatunek: komediodramat. Produkcja: Francja / Polska / Portugalia / Wielka Brytania 2012, 105 min.