ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (226) / 2013

Marta Kalarus,

WSZYSTKO O ALMODÓVARZE

A A A
Fani twórczości Pedra Almodóvara z tym większą niecierpliwością czekali na jego najnowszy film, im częściej powtarzano zapowiedź, że „Przelotni kochankowie” będą powrotem mistrza do estetyki jego dawnych dzieł. Zwrot reżysera w stronę korzeni był z kolei wyczekiwany między innymi dlatego, że jego poprzedni film – „Skóra w której żyję” – zawierał jedynie niewielką dawkę indywidualnego stylu hiszpańskiego twórcy. Pierwsze nasuwające się pytanie brzmi zatem: czy Almodóvarowi udało się powrócić do dawnej estetyki? Udzielenie natychmiastowej i jednoznacznej odpowiedzi nie jest takie proste.

Film opowiada o pasażerach samolotu, który nie może wylądować z powodu problemów z działaniem nadwozia. Aby uniknąć paniki, personel podaje wszystkim klientom klasy ekonomicznej środki usypiające. Stewardzi muszą jednak zapewnić odpowiednią opiekę i rozrywkę pasażerom z klasy biznesowej. Ci oczywiście wkrótce poznają przerażającą prawdę na temat lotu. Próbując rozładować napięcie, obsługa podaje zdenerwowanym pasażerom koktajl, na który prócz soku i alkoholi składają się również narkotyki. Mieszanka ta powoduje, że wszystkim – również pracownikom obsługi lotu – mówiąc kolokwialnie, puszczają wszelkie hamulce.

Powyższe streszczenie fabuły może sugerować, że mamy do czynienia z filmem pokazującym, jak zachowują się ludzie w kryzysowej sytuacji. „Przelotni kochankowie” nie są jednak zapisem dramatycznych wydarzeń ani receptą na to, jak stawić czoła groźbie śmierci. Ci, którzy znają kino Almodóvara, wiedzą zresztą, że w jego filmach nie chodzi o realizm i prawdopodobieństwo wydarzeń. Wręcz przeciwnie – reżyser uwielbia wydobywać komizm sytuacyjny i żonglować fabularnymi paradoksami. Tak też dzieje się w „Przelotnych kochankach”: w filmie tym w kreacji każdej postaci dominuje groteska. Sam dobór bohaterów jest zresztą dosyć interesujący, na pokładzie samolotu znaleźli się bowiem: trzej stewardzi geje, biseksualny pilot (żonaty i z dwójką dzieci, mający jednak romans z jednym ze stewardów), starzejąca się celebrytka branży erotycznej, nowożeńcy, aktor, biznesmen (uciekający po dokonaniu oszustw finansowych), płatny zabójca oraz czterdziestoletnia dziewica posiadająca zdolność jasnowidzenia.

Wszystko to sugeruje, że należy spodziewać się wielu szalonych i zabawnych sytuacji. Na podstawie opisu można również wywnioskować, że „Przelotni kochankowie” rzeczywiście są powrotem Almodóvara do starego, unikalnego stylu. Należy jednak zauważyć, że powroty reżyserów do korzeni nieczęsto są udane. Nie inaczej jest w tym wypadku. Owszem, w „Przelotnych kochankach” pojawiają się charakterystyczne dla Almodóvara wątki: dużo tu groteski, śmiechu i seksu. Nie zmienia to jednak faktu, że rozpatrywanie tego filmu jedynie w kontekście powrotu hiszpańskiego mistrza do estetyki dawnych dzieł nie wychodzi dla niego zbyt korzystnie. Gdybym w tym miejscu miała udzielić krótkiej odpowiedzi na postawione we wstępie pytanie o to, czy Almodóvarowi udało się uzyskać ów szumnie zapowiadany efekt, musiałabym stwierdzić z przykrością, że nie do końca, filmowi brak bowiem świeżości i niewymuszonego dowcipu charakterystycznych dla wczesnych dzieł reżysera.

Można jednak interpretować „Przelotnych kochanków” w nieco inny sposób – i nie mam tu na myśli rozpatrywania go w odniesieniu do kryzysu w Hiszpanii, co czynili niektórzy krytycy. Istotny wydaje mi się inny charakterystyczny dla filmów Almodóvara wątek, mianowicie: swoisty autotematyzm. Motyw ten przemycany jest – mniej lub bardziej jawnie – w wielu dziełach reżysera z ostatnich lat. W „Przelotnych kochankach” nie zostaje on tak uwypuklony, jak na przykład w „Przerwanych objęciach”, będących właściwie filmem o filmach (oczywiście, ze szczególnym uwzględnieniem „Kobiet na skraju załamania nerwowego”). W najnowszym dziele Almodóvara widoczny jest jednak szereg kwestii, odsyłających do poprzednich dzieł twórcy. Przede wszystkim pojawiają się tu aktorzy kojarzeni głównie z jego filmowym dorobkiem, tacy jak: Javier Cámara, Lola Dueñas czy Cecilia Roth. W rolach epizodycznych występują również Antonio Banderas i Penélope Cruz, którzy rozpoczynali swoje kariery właśnie w filmach Almodóvara.

W „Przelotnych kochankach” dochodzi ponadto do wręcz absurdalnego spiętrzenia charakterystycznych motywów. Na pierwszy plan wysuwają się wątki homoseksualne. Wspomniana wcześniej trójka stewardów gejów –  jak to zwykle bywa u Almodóvara –  to dosyć groteskowe postacie. Jeden z nich, uwikłany w namiętny romans z pilotem samolotu, jest alkoholikiem, który twierdzi, że już nie pije, zaciągając się przy tym whisky wprost z butelki. Mężczyzna słynie również z tego, że nie potrafi kłamać – to właśnie on informuje pasażerów o możliwości katastrofy, opowiadając przy tym dramatyczną historię człowieka, który z powodu ataku paniki został uduszony poduszką przez towarzyszy lotu. Drugi ze stewardów nie ma kochanka, jest za to głęboko wierzący. W związku z tym zabiera ze sobą zawsze w podróż kartonowy ołtarzyk, do którego zanosi modły podczas lotu (nawiasem mówiąc, wątek kiczowatych dewocjonaliów jest także nieodłącznym elementem filmów Almodóvara). Trzeci z mężczyzn postanawia z kolei przekonać drugiego pilota, że ten jest homoseksualistą – co więcej, czyni to z powodzeniem. Film wydaje się wręcz przepełniony homoseksualnymi podtekstami – reżyser w jednym z wywiadów stwierdził zresztą, że to jego najbardziej „gejowski film”. Subtelnie zaznaczony zostaje również często wykorzystywany przez Almodóvara wątek transseksualizmu.

Nie brakuje tu też groteskowego – niczym z „Kiki” – seksu heteroseksualnego, który zamiast ładunku erotycznego, niesie ze sobą przede wszystkim poczucie absurdu. Ponadto pojawiają się wątki narkotykowego odurzenia („Pośród ciemności”), trudnych stosunków rodzinnych, niezwykle skomplikowanych i udziwnionych relacji międzyludzkich oraz motyw zniszczonego życiem miłosnym artysty-aktora (zwykle w dziełach twórcy bywała to artystka). Do tego dochodzi ogromne spiętrzenie komicznych dialogów, groteskowych sytuacji i szalonych zbiegów okoliczności.

Oglądając „Przelotnych kochanków”, ma się wrażenie, że oto reżyser przedstawia nam zlepek motywów wyjętych z jego poprzednich filmów. Można więc uznać, że Almodóvar (zresztą nie pierwszy raz) nakręcił coś w rodzaju pastiszu swojej własnej twórczości. I jeżeli widzowie będą jego najnowszy film rozpatrywali w tych kategoriach, zamiast skupiać się na odnajdywaniu w nim klimatu starego/nowego Almodóvara, nie wyjdą z kina rozczarowani.
„Przelotni kochankowie” („Los amantes pasajeros”). Scenariusz i reżyseria: Pedro Almodóvar. Obsada: Javier Cámara, Lola Dueñas, Cecilia Roth, José María Yazpik, Guillermo Toledo i in. Gatunek: komedia. Produkcja: Hiszpania 2013, 96 min.