ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (231-232) / 2013

Magdalena Juźwik,

DANCELAB - MIĘDZY NIEBEM A CISZĄ

A A A

„Pokochałam taniec, bo bałam się mówić. Kiedy tańczę mogę odczuwać” – wypowiedź Piny Bausch najtrafniej oddaje istotę teatru tańca. Jego spektakle nie są łatwe w odbiorze. Widz musi być wyczulony na szczegół, potrafić interpretować, mieć niezwykłą wrażliwość i umiejętność skupienia. Musi także posiadać ogromną wyobraźnię i umieć odnajdować znaczenia „pomiędzy” tym, co zatańczone, a tym, co powiedziane lub pokazane, usłyszane – tym, co „gra” poza tańcem w spektaklu. Czasem jest to jakiś rekwizyt lub oświetlenie, kostium, słowa słyszane z offu, a czasem po prostu gest tancerza. Na scenie w teatrze tańca wszystko znaczy i wszystko jest znaczące. Tu nie wystarczy prosta strukturalistyczna analiza; tu potrzebna jest dekonstrukcja dokonana przez każdego odbiorcę indywidualnie. Teatr tańca jest unią tańca z tradycyjnymi teatralnymi środkami wyrazu. Powinien kreować rzeczywistość i się do niej bezpośrednio odnosić. Nie może być tylko niewerbalnym komunikatem. Czy wszystkie te założenia zrealizował spektakl grupy DanceLab, którego premiera miała miejsce 7 czerwca 2013 roku w Teatrze Polskim w Poznaniu?



DanceLab tworzą dwie niezwykle utalentowane tancerki – Zofia Jakubiec i Małgorzata Mielech, niegdyś związane z Polskim Teatrem Tańca w Poznaniu. Nazwa grupy jest skrótem pełnej wersji, która brzmi: Dance Labirynth – enter the magic. Nie znając jej, inaczej rozkodowywałam hasło DanceLab. „Lab” może być przecież nawiązaniem do laboratorium, sugestią, że grupa tworzy taneczne eksperymenty na wzór tych, które u progu XX wieku realizował chociażby Jerzy Grotowski. Tymczasem artystki wprowadziły nas w taneczny labirynt, nie zawsze równoznaczny z wejściem w świat magii czy pewnego rodzaju drogą do nieba. Częściej cisza, towarzysząca nam w tej drodze, była aż za nadto przejmująca. Gdy w końcu pojawiał się dźwięk, mający być tylko dopełnieniem tańca, stawał się on tak chaotyczny i głośny, że dominował nad choreografią. Cisza, zdolna wyzwolić w widzach głębsze refleksje, nagle przytłaczana była przez ogrom dźwięku.



Widzowie czekali na spektakl przed głównym gmachem teatru. Rozbrzmiewała tam serwowana przez didżejkę uporczywie głośna muzyka. W tym momencie poczułam, że „cisza” jest czymś najbardziej wartościowym, a zarazem tak bardzo abstrakcyjnym w dzisiejszym ponowoczesnym i dynamicznym mieście. Gdy muzyka nieco ucichła, rozpoczął się taneczny performance w wykonaniu Pawła Matyasika. Artysta, ubrany w elegancki czarny frak i białe rękawiczki, zachwycał widzów zgromadzonych przed gmachem teatru plastycznością gry ciała, drobiazgowymi gestami i niezwykle teatralnym tańcem. Performance mogły oglądać również osoby, które po prostu przechodziły ul. 27 Grudnia w Poznaniu. Z pewnością był to przykład społecznego zaangażowania sztuki. Następnie widzowie zostali zaproszeni do gmachu teatru, gdzie miała miejsce dalsza część spektaklu.



Przedstawienie można uznać za konglomerat dwóch dzieł: „Sababa” i „We Bleed The Same Color”. Przewodni motyw spektaklu – sababa – to słowo pochodzące z języka hebrajskiego. Oznacza ono stan zadowolenia, satysfakcji, dobrego samopoczucia oraz lekkość, dystans i otwartość.



Jaskrawe stroje tancerek bardzo dobrze integrowały się z „grą świateł”, która to w spektaklu stanowiła jedyną dekorację. Choreografia, w dużej mierze oparta na kontrastach, zachwycała widzów. Dynamiczny i energiczny ruch inspirowany tańcem modern płynnie przechodził w ruch subtelny i harmonijny, prezentujący starannie wykończone elementy tańca klasycznego. Tancerki starały się nawiązać dialog z widzem. Choreografia skonstruowana została w taki sposób, by reprezentować fantazje rodzące się w umysłach tancerek. Sprawiała zarazem wrażenie naturalnej – płynącej z ich „wnętrza”. Zofia Jakubiec i Małgorzata Mielech zapraszały nas do krainy wyobrażeń i obrazów często abstrakcyjnych, lecz silnie oddziałujących na emocje. Elementem nieznacznie dezintegrującym całość była muzyka, która w pewnych momentach dominowała nad tańcem, spychając go na drugi plan.



W antrakcie mogliśmy wysłuchać krótkiego koncertu Mai Koman, obejrzeć prace plastyczne Zofii Jakubiec (tancerka jest absolwentką Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu) oraz czysto komercyjne reklamy wyświetlane na ekranie umieszczonym na scenie. Wydaje mi się, że widz otrzymał zbyt duża dawkę doznań jak na jeden debiutancki spektakl. Za dużo było znaczeń, powodujących, że zatracona została istota spektaklu, a piękna i doskonale dopracowana choreografia nikła w natłoku treści.



Drugiej zaprezentowanej chorografii, „We Bleed The Same Color”, towarzyszyła nieco bardziej subtelna muzyka. Ruch sceniczny oparty został na tańcu współczesnym z elementami tańca klasycznego. Na scenie oglądamy relacje pomiędzy tancerkami jako metaforę międzyludzkiej komunikacji w zglobalizowanym świecie. Choreografia próbuje dać symboliczną odpowiedź na pytanie o to, czy otaczająca nas rzeczywistość, nasze emocje oraz ukryte znaczenia nabywanych doświadczeń mają wpływ na nasze relacje z innymi ludźmi. W spektaklu poszukujemy możliwości wzbudzania oraz burzenia więzi, a także nawiązywania relacji intymności z drugim człowiekiem.



Choreografia zaprezentowana w debiutanckim spektaklu grupy DanceLab jest niezwykle intrygująca – wydobywa z widza skrywane emocje, niesie głębokie treści. Inspirowana tańcem modern i współczesnym, nie zapomina o swoich źródłach – tańcu klasycznym. Jednakże elementy, które miały tylko towarzyszyć choreografii, nieco zdominowały całość. Mimo to mam nadzieję, że bez względu na drobne mankamenty spektaklu, grupa DanceLab rozwinie skrzydła, a jej kolejne choreografie poniosą widzów w świat głębokich emocji, nadając świeżości współczesnemu teatrowi tańca.


DanceLab: „Sababa. We Bleed The Same Color”. Choreografia: Małgorzata Mielech, Zofia Jakubiec, Shi Pratt. Muzyka: Collage. Tańczą: Małgorzata Mielech, Zofia Jakubiec. Premiera: 7 czerwca 2013, Teatr Polski w Poznaniu.