WIERSZE
A
A
A
Sacro casco
Wojciechowi Wenclowi
i jest nam wmówione: bóg przemawia ustami
„poety”. on właśnie przeszedł przemianę, już nie jest
„rycerzem niepokalanej”. lecz zamiast w wino woda
tych słów przemienia nas
w drwinę z modlitwy tuż przed i
po. a było pisane: „nie jedź na spotkanie nie wierząc
w zbawienie przez wiersze dane od
pana. nasz śnieg jest tylko w bramach otwartych na
oścież, a lód na zakręcie, gdzie głuchych jak pień wyrzuca
prędkość wprost w drzewo
złego. niespodziewane zderzenie
ze śmiercią i zanik pamięci kluczowych
wierszy jak wiara w karę poddana
w wątpliwość. i bóg litościwy już po raz wtóry sprowadza na
ziemię, na dalszą diagnozę do
pogotowia. rozwój wypadków jak auto
casco kosztuje nas wieczność tych paru
chwil spisanych jeszcze na całe szczęście w prawdziwym
życiu.
Panendoskopia
centrum medyczne na chwilę przed badaniem
zmierzchu: plac zabaw, kościół i sklepik „źródełko”.
siedzę na ławce w piaskownicy koloru
dymu z komina połykając to wszystko zanim zdążę wyrazić
zgodę.
dwaj staruszkowie półżartem kłócą się,
który pierwszy.
nikomu się nie spieszy.
prześliczna pani w białym fartuszku
z uśmiechem zapewnia, że
nie będę ostatni.
Meldujemy frontujemy
wyglądamy tak samo
jak się czujemy?
odłóż filozofię na te dwa miesiące,
moro i kimono pasują jak ulał do padów
na matę i odpadów języka, musztry
definicji. zrobieni na szaro pokrywamy się
w czwórkach, pieprząc w pojedynkę z orzełkiem
na dżokejce. rozbieram na części siebie, ten karabin,
nazywam po imieniu, równam poziom w pionie.
mam się na baczności, żeby nie przesadzić
płynę cichą wodą
i cumuję w tobie, padając na mecie
poskładany w całość,
weekend, pluton, maść.
** (dwie gwiazdki)
czynności profilaktyczne, np. zamiatanie
śniegu przed śniadaniem. w ramach dyscypliny poranny
curling na chodniku. mop nadaje w rejonie wewnętrznym.
pełna synchronizacja, chociaż dominują raczej żółte figury:
trapez, koło, pas
(tacka, kubek, lamperia).
wszystko pasuje
i się wylewa, żółć i biel w wąskim gardle
stołówki, w AOrcie zasad: Alkohol, Alkomat, Out.
albo, w ramach k.o., poobiednie petobranie
wzdłuż krawężnika, w zamian za przepustki
do krainy pizzy, tesco i bigstarów.
dwie gwiazdki coraz bliżej,
wystarczy dać ulepić z siebie bałwana
i zaśpiewać o księciu z innej bajki.
ta piosenka ma ryliard razy więcej den
niż jej wokalista.
że aż się chce do niej wracać.
Początek i koniec
B.M.
podrywają mnie chłopcy nie w moim
typie. zaczynamy od wierszy, kończymy
w burdelu żeby porozmawiać o świcie
nocą. niezdecydowani z którą,
którym, o czym.
oczy nie kłamią po co tu przyszliśmy
ten pierwszy raz:
jak ci się podobam?
jak mi się podobasz.
kończymy rano niezdecydowani którą wybrać
stronę pod tę dedykację:
kochany misiu, lepszego seksu
nie miałem od lat.
dziewczyny, które podobają nam się naprawdę
dawno już zasnęły.
Wojciechowi Wenclowi
i jest nam wmówione: bóg przemawia ustami
„poety”. on właśnie przeszedł przemianę, już nie jest
„rycerzem niepokalanej”. lecz zamiast w wino woda
tych słów przemienia nas
w drwinę z modlitwy tuż przed i
po. a było pisane: „nie jedź na spotkanie nie wierząc
w zbawienie przez wiersze dane od
pana. nasz śnieg jest tylko w bramach otwartych na
oścież, a lód na zakręcie, gdzie głuchych jak pień wyrzuca
prędkość wprost w drzewo
złego. niespodziewane zderzenie
ze śmiercią i zanik pamięci kluczowych
wierszy jak wiara w karę poddana
w wątpliwość. i bóg litościwy już po raz wtóry sprowadza na
ziemię, na dalszą diagnozę do
pogotowia. rozwój wypadków jak auto
casco kosztuje nas wieczność tych paru
chwil spisanych jeszcze na całe szczęście w prawdziwym
życiu.
Panendoskopia
centrum medyczne na chwilę przed badaniem
zmierzchu: plac zabaw, kościół i sklepik „źródełko”.
siedzę na ławce w piaskownicy koloru
dymu z komina połykając to wszystko zanim zdążę wyrazić
zgodę.
dwaj staruszkowie półżartem kłócą się,
który pierwszy.
nikomu się nie spieszy.
prześliczna pani w białym fartuszku
z uśmiechem zapewnia, że
nie będę ostatni.
Meldujemy frontujemy
wyglądamy tak samo
jak się czujemy?
odłóż filozofię na te dwa miesiące,
moro i kimono pasują jak ulał do padów
na matę i odpadów języka, musztry
definicji. zrobieni na szaro pokrywamy się
w czwórkach, pieprząc w pojedynkę z orzełkiem
na dżokejce. rozbieram na części siebie, ten karabin,
nazywam po imieniu, równam poziom w pionie.
mam się na baczności, żeby nie przesadzić
płynę cichą wodą
i cumuję w tobie, padając na mecie
poskładany w całość,
weekend, pluton, maść.
** (dwie gwiazdki)
czynności profilaktyczne, np. zamiatanie
śniegu przed śniadaniem. w ramach dyscypliny poranny
curling na chodniku. mop nadaje w rejonie wewnętrznym.
pełna synchronizacja, chociaż dominują raczej żółte figury:
trapez, koło, pas
(tacka, kubek, lamperia).
wszystko pasuje
i się wylewa, żółć i biel w wąskim gardle
stołówki, w AOrcie zasad: Alkohol, Alkomat, Out.
albo, w ramach k.o., poobiednie petobranie
wzdłuż krawężnika, w zamian za przepustki
do krainy pizzy, tesco i bigstarów.
dwie gwiazdki coraz bliżej,
wystarczy dać ulepić z siebie bałwana
i zaśpiewać o księciu z innej bajki.
ta piosenka ma ryliard razy więcej den
niż jej wokalista.
że aż się chce do niej wracać.
Początek i koniec
B.M.
podrywają mnie chłopcy nie w moim
typie. zaczynamy od wierszy, kończymy
w burdelu żeby porozmawiać o świcie
nocą. niezdecydowani z którą,
którym, o czym.
oczy nie kłamią po co tu przyszliśmy
ten pierwszy raz:
jak ci się podobam?
jak mi się podobasz.
kończymy rano niezdecydowani którą wybrać
stronę pod tę dedykację:
kochany misiu, lepszego seksu
nie miałem od lat.
dziewczyny, które podobają nam się naprawdę
dawno już zasnęły.
Wiersze pochodzą z tomu „Sacro casco” („Mamiko”, Nowa Ruda 2006.)
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |