BŁĘDY PRZESZŁOŚCI ("ŻYD FAGIN")
A
A
A
Niewielu jest twórców komiksowych mogących chociaż zbliżyć się do poziomu reprezentowanego przez Willa Eisnera. Wirtuoz ołówka bezceremonialnie szarżował z formą pulpowych opowieści w fantastycznym „Spiricie”, a po wkroczeniu w szóstą dekadę życia – gdy inni odcinają już kupony od sławy – przełożył swoje doświadczenia na język graficznego medium, dodatkowo ukazując ludzką codzienność wpisaną w błyskotliwie uchwycony obraz XX-wiecznego Nowego Jorku. Ojciec powieści graficznej, będący nauczycielem całych generacji artystów – od którego nazwiska wzięła swoja nazwę najważniejsza nagroda amerykańskiego komiksu – pod koniec życia postanowił odpokutować za grzechy przeszłości związane ze stworzeniem na łamach „Spirita” postaci Ebony’ego White’a; ukazanego w rasistowskiej manierze pomocnika protagonisty.
Autor był w pewien sposób ofiarą epoki, ponieważ wtedy takie wyobrażenia wydawały się niegroźnym żartem i nikt nie zwracał uwagi na to, jak wielką szkodę „blackface” czyni całej afroamerykańskiej społeczności. Przez lata świadomość dawnych pomyłek nie dawała Eisnerowi spokoju – szczególnie, że był Żydem funkcjonującym w jawnie antysemickim społeczeństwie. Przez lata badał problematykę rasową (przebijającą wyraźnie przez jego najważniejsze dzieła), by w końcu dać całkowity upust swoim uczuciom.
W „Żydzie Faginie” spróbował za pomocą renarracji uczłowieczyć jedną z najbardziej diabolicznych postaci w historii literatury. Tytułowy złodziej i kanciarz, który na kartach „Olivera Twista” twardą ręką trzyma gang nieletnich oprychów, to sztandarowy przykład wiktoriańskiego antagonizmu względem Żydów. Podły, brutalny, skąpy, zgarbiony, posiadający haczykowaty nos bohater stanowił modelowy zestaw upadlających cech. Dickens, opierający swoje powieści na wyraźnych przeciwieństwach, postawił naprzeciw dobrotliwego Twista czyste wcielenie zła. Książka stała się podstawową lekturą w szkołach, a bohater określany głównie poprzez swoje pochodzenie (określenie „Żyd” pada w książce około pięć razy częściej niż jego imię) – mimo wszystkich walorów literackich – narobił wielkich szkód w umysłach kolejnych generacji.
Eisner tchnął nową energię w to zbiorowisko wyrazistych, ale jednorodnych cech charakteru. Ukazał życie bohatera od najmłodszych lat i wyraźnie zaprezentował wydarzenia definiujące jego zgorzkniały charakter. Fagin okazuje się niezwykle utalentowanym człowiekiem, który nieustannie cierpi z powodu swojego pochodzenia – jest z góry skazany na niepowodzenia oraz zniszczony przez zaściankową mentalność epoki. Artysta kreśli przy tym wyraźny, niezwykle szczegółowy obraz brutalnej wiktoriańskiej Anglii. Niekiedy popada w schematyczność, a przypadek stanowi katalizator większości wydarzeń, jednak są to elementy tożsame z warsztatem literackim Dickensa; trudno winić za nie Eisnera, który chciał mocno „wgryźć się” w oryginalny tekst, aby nowa część opowieści wypadła naturalnie. Przysłowiową wisienką na torcie jest natomiast finałowa konfrontacja, w której bohater zdaje się przemawiać w imieniu wszystkich swoich pobratymców, cierpiących z powodu uprzedzeń.
Plastyk organicznie łączy narrację protagonisty ze stroną wizualną przedstawionych wydarzeń. Karykaturalne rysunki z miejsca określają poszczególne postacie, a sam Fagin traci oryginalną „diabelską” aparycję i przypomina dobrodusznego dziadka, wyniszczanego przez kolejne ciosy wymierzane mu przez życie. W końcu zaczynamy w pewnym stopniu współczuć oprawcy – oczywiście nadal robi podłe rzeczy, ale mimo wszystko pozostaje człowiekiem. Melancholia przebija z kolejnych szarobiałych scen (nikt nie rysował deszczu tak jak Eisner), a mimika bohaterów emanuje pełnym wachlarzem wyrazistych emocji.
Zaskakującym elementem albumu są fenomenalnie przygotowane teksty uzupełniające: wstęp Briana Michaela Bendisa, intymna przedmowa oraz historyczny aneks Willa Eisnera plus posłowie Jeeta Heera, poświęcone głównie społeczno-politycznym uwarunkowaniom sytuacji Żydów w epoce Dickensa (wszystko to poparte listą tekstów źródłowych) – fascynująca lektura, pomagająca w pełni zrozumieć, co popchnęło scenarzystę do ostatecznego podsumowania problematyki etnicznych stereotypów.
„Żyd Fagin” nie jest najlepszym komiksem wielkiego obserwatora codzienności, ale na pewno stanowi godne uwagi starcie z klasyczną literaturą. To poruszająca opowieść o człowieku zniszczonym przez upokarzające wyobrażenia ogółu. Autor nie boi się stawiać pytań i na ostatniej prostej życia wyrzuca z siebie przemyślenia na nurtujące go tematy. Robi to przy pomocy sędziwego archetypu, który jednak idealnie podbudowuje uniwersalną myśl przewodnią artysty. Jednym słowem: świetny album, który wymusza na czytelniku chwilę zadumy.
Autor był w pewien sposób ofiarą epoki, ponieważ wtedy takie wyobrażenia wydawały się niegroźnym żartem i nikt nie zwracał uwagi na to, jak wielką szkodę „blackface” czyni całej afroamerykańskiej społeczności. Przez lata świadomość dawnych pomyłek nie dawała Eisnerowi spokoju – szczególnie, że był Żydem funkcjonującym w jawnie antysemickim społeczeństwie. Przez lata badał problematykę rasową (przebijającą wyraźnie przez jego najważniejsze dzieła), by w końcu dać całkowity upust swoim uczuciom.
W „Żydzie Faginie” spróbował za pomocą renarracji uczłowieczyć jedną z najbardziej diabolicznych postaci w historii literatury. Tytułowy złodziej i kanciarz, który na kartach „Olivera Twista” twardą ręką trzyma gang nieletnich oprychów, to sztandarowy przykład wiktoriańskiego antagonizmu względem Żydów. Podły, brutalny, skąpy, zgarbiony, posiadający haczykowaty nos bohater stanowił modelowy zestaw upadlających cech. Dickens, opierający swoje powieści na wyraźnych przeciwieństwach, postawił naprzeciw dobrotliwego Twista czyste wcielenie zła. Książka stała się podstawową lekturą w szkołach, a bohater określany głównie poprzez swoje pochodzenie (określenie „Żyd” pada w książce około pięć razy częściej niż jego imię) – mimo wszystkich walorów literackich – narobił wielkich szkód w umysłach kolejnych generacji.
Eisner tchnął nową energię w to zbiorowisko wyrazistych, ale jednorodnych cech charakteru. Ukazał życie bohatera od najmłodszych lat i wyraźnie zaprezentował wydarzenia definiujące jego zgorzkniały charakter. Fagin okazuje się niezwykle utalentowanym człowiekiem, który nieustannie cierpi z powodu swojego pochodzenia – jest z góry skazany na niepowodzenia oraz zniszczony przez zaściankową mentalność epoki. Artysta kreśli przy tym wyraźny, niezwykle szczegółowy obraz brutalnej wiktoriańskiej Anglii. Niekiedy popada w schematyczność, a przypadek stanowi katalizator większości wydarzeń, jednak są to elementy tożsame z warsztatem literackim Dickensa; trudno winić za nie Eisnera, który chciał mocno „wgryźć się” w oryginalny tekst, aby nowa część opowieści wypadła naturalnie. Przysłowiową wisienką na torcie jest natomiast finałowa konfrontacja, w której bohater zdaje się przemawiać w imieniu wszystkich swoich pobratymców, cierpiących z powodu uprzedzeń.
Plastyk organicznie łączy narrację protagonisty ze stroną wizualną przedstawionych wydarzeń. Karykaturalne rysunki z miejsca określają poszczególne postacie, a sam Fagin traci oryginalną „diabelską” aparycję i przypomina dobrodusznego dziadka, wyniszczanego przez kolejne ciosy wymierzane mu przez życie. W końcu zaczynamy w pewnym stopniu współczuć oprawcy – oczywiście nadal robi podłe rzeczy, ale mimo wszystko pozostaje człowiekiem. Melancholia przebija z kolejnych szarobiałych scen (nikt nie rysował deszczu tak jak Eisner), a mimika bohaterów emanuje pełnym wachlarzem wyrazistych emocji.
Zaskakującym elementem albumu są fenomenalnie przygotowane teksty uzupełniające: wstęp Briana Michaela Bendisa, intymna przedmowa oraz historyczny aneks Willa Eisnera plus posłowie Jeeta Heera, poświęcone głównie społeczno-politycznym uwarunkowaniom sytuacji Żydów w epoce Dickensa (wszystko to poparte listą tekstów źródłowych) – fascynująca lektura, pomagająca w pełni zrozumieć, co popchnęło scenarzystę do ostatecznego podsumowania problematyki etnicznych stereotypów.
„Żyd Fagin” nie jest najlepszym komiksem wielkiego obserwatora codzienności, ale na pewno stanowi godne uwagi starcie z klasyczną literaturą. To poruszająca opowieść o człowieku zniszczonym przez upokarzające wyobrażenia ogółu. Autor nie boi się stawiać pytań i na ostatniej prostej życia wyrzuca z siebie przemyślenia na nurtujące go tematy. Robi to przy pomocy sędziwego archetypu, który jednak idealnie podbudowuje uniwersalną myśl przewodnią artysty. Jednym słowem: świetny album, który wymusza na czytelniku chwilę zadumy.
Will Eisner: „Żyd Fagin” („Fagin the Jew”). Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2014.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |