MIŁOŚĆ I MEDYCYNA (MEDICUS)
A
A
A
Wydania DVD
Nie trzeba interesować się psychoanalitycznymi teoriami filmu, żeby zauważyć pewną prawidłowość występującą w schemacie realizacji skierowanych do najszerszego grona odbiorców. Najważniejsze jest pragnienie głównego bohatera, zrodzone z silnych emocji, często związanych z utratą czegoś. Spełnienie pragnienia najczęściej pomaga nie tylko samemu protagoniście, ale także doprowadza do szczęścia większej liczby osób, dlatego też widz może mu bez zastanowienia kibicować i jest pewien jego czystych intencji. „Medicus” Philippa Stölzla to przykład idealnego wykorzystania powyższego wzorca, czerpiący również z wielu innych znanych z kina i literatury motywów.
Głównym bohaterem jest żyjący w jedenastowiecznym Londynie Rob Cole (Tom Payne). Chłopiec jest świadkiem agonii swojej matki. Gdy dotyka jej ciała, odkrywa w sobie niezwykły dar – potrafi przewidzieć bliską śmierć osoby, z którą ma fizyczny kontakt. Utrata matki z powodu „choroby bocznej”, czyli zapalenia wyrostka robaczkowego, poza ogromnym bólem, budzi w chłopcu chęć znalezienia lekarstwa na to schorzenie. W dalszej części akcji Cole poznaje wędrownego cyrulika (Stellan Skarsgård), który pozwala mu zostać swoim pomocnikiem. Balwierz nie jest jednak wybitnym medykiem; zajmuje się przede wszystkim amputacjami i nastawianiem złamanych kończyn. Kiedy Rob jest już dorosły, cyrulik zaczyna ślepnąć. Ratuje go operacja przeprowadzona przez pobierającego nauki na dalekim Oriencie Żyda. Główny bohater, dowiadując się o wysokim poziomie tamtejszej medycyny, postanawia wyruszyć w niełatwą podróż do arabskiego Isfahanu, gdzie pragnie pobierać nauki u najlepszego z lekarzy – Ibn Siny (Ben Kingsley). By osiągnąć swój cel, Cole musi nie tylko porzucić dotychczasowe życie, ale także udawać Żyda, bowiem chrześcijanie są w Persji skazani na pewną śmierć. Wyprawę dodatkowo komplikuje piękna Rebecca (Emma Rigby), w której zakochuje się bohater, nieświadomy tego, że niedługo czeka ją ślub z innym mężczyzną. W czasie dwóch i pół godzin projekcji twórcy filmu zmieścili jeszcze kilka innych wątków. Ważne są zwłaszcza opowieści o przyjaźni „aż po grób” łączącej Roba z dwójką skrajnie różnych mężczyzn, którzy także pobierają nauki u Ibn Siny: hedonistycznym Karimem (Elyas M’Barek) i honorowym Mirdinem (Michael Marcus). Przyjacielem Anglika zostaje też szach Ala ad-Daula (Olivier Martinez), najbardziej intrygująca i niejednoznaczna postać w filmie.
Streszczenie wielowątkowej fabuły pozwala zauważyć, że motorem napędowym działania Cole’a jest chęć przywrócenia życia zmarłej matce, co z punktu widzenia emocjonalnego oddziaływania na odbiorcę jest bardzo dobrym wyborem. Trudno nie stanąć po stronie bohatera, któremu się współczuje, tym bardziej, że jego szlachetność, odwaga i konsekwencja w dążeniu do celu czynią z niego postać nieskazitelną. Nawet romans z zamężną kobietą lub złamanie religijnego kodeksu nie sprawiają, że widz choć przez chwilę wątpi w jego cnotę. Cole to bohater stworzony z romantycznych wzorów, choć nie jest aż tak rozdarty i skłócony ze światem. Podobnie jak Konrad Wallenrod, musi żyć w kłamstwie i przyjąć inną tożsamość w imię wyższych celów. Również motyw zakazanej miłości należy do romantycznych tropów, co jest tym bardziej oczywiste, że młodych i pięknych łączy prawdziwe, szczere uczucie, zaś mąż Rebeki przedstawiony jest jako tchórzliwy i niegodziwy człowiek.
Postaci przedstawione w „Medicusie” są dość papierowe. Balwierz to bawidamek o złotym sercu, postać, na której grzeszki widz chętnie przymyka oko i która wprowadza nieco komizmu do fabuły. Natomiast Ibn Sina został wycięty z szablonu idealnego nauczyciela, posiadającego nie tylko wielką wiedzę, ale też życiową mądrość, wyrozumiałość, pokorę i dobroć. Nawet nieczuły tyran, jakim jest grany przez Martineza szach, okazuje pomoc głównemu bohaterowi, a jego osobowość jest przedstawiona jako wynik wychowania oraz tego, czego wymaga od niego pozycja króla.
Poza dążeniami głównego bohatera, twórcy filmu poruszają także aktualny do dziś problem konfliktu nauki z religią. Przedstawiciele wszystkich wierzeń dominujących w XI wieku zabraniali sekcji zwłok. Nekromanta był skazywany na śmierć, a brak poszanowania zwłok stanowił skandal na miarę kazirodztwa. Aby znaleźć lek na chorobę swojej matki, Rob musiałby dopuścić się skalania zwłok, co oznaczałoby dla niego śmierć i klątwę. Twórcy jednoznacznie wskazują, że największą wartością jest wiedza, zaś religia, która także jest ważna, nie może zatrzymać rozwoju nauki.
„Medicus” to także film, który, choć zrealizowany w Niemczech, nie jest w żadnym stopniu europocentryczny. Anglia została w nim przedstawiona jako ciemny i brudny kraj, w którym wiedza stoi na minimalnym poziomie. Za to Orient jest pełen światła, kultury i mądrości. Dobrze, że twórcy przypominają młodszym widzom, że kiedy w Europie panowało średniowiecze, w świecie arabskim nauka i medycyna miały swój moment rozkwitu. Na swój sposób „Medicus” uczy również religijnej tolerancji. Choć w tle ma miejsce wojna między Arabami a Żydami, to dowodem na możliwość porozumienia ponad podziałami są przyjaciele: Rob, Karim i Mirdin, zdolni do dialogu i wzajemnej pomocy, mimo że każdy jest wyznawcą innej religii.
„Medicus” powstał na podstawie bestsellerowej powieści Noaha Gordona, której wielu zarzucało niezgodność z faktami historycznymi lub geograficznymi. Często zwraca się uwagę na rozbieżność rzeczywistości przedstawionej z ówczesną mapą, metodami nauczania, leczenia oraz obyczajowością. Tego typu nieścisłości mogą zrazić wymagających widzów filmu. Warto mieć świadomość, że nie jest to poparty latami badań film historyczny, lecz rozrywkowe widowisko, dostarczające wzruszeń. Twórcom należy jednak oddać sprawiedliwość, zadbali bowiem o autentyczność sprzętu używanego w tamtych czasach, podkreślili różnice między narzędziami używanymi w Londynie i Isfahanie, także kostiumy i elementy scenografii zostały skonsultowane z historykami. Nie jest to kolejna dziejąca się w średniowieczu produkcja, której bohaterowie są nieskazitelnie czyści, a tło nie przynależy do żadnej epoki. Twórcy zatroszczyli się o autentyczność przedstawianych obrazów, które są bardzo sensualne, szczególnie w orientalnej części opowieści.
Warto docenić pracę autora zdjęć, niemieckiego operatora Hagena Bogdanskiego. Obrazy orientalnego świata, niezwykłość burzy piaskowej czy brud londyńskich ulic dużo zyskują w jego obiektywie – stają się krystalicznie piękne i chwilami wręcz zapierają dech w piersiach. Ciekawe są również ujęcia, w których czas zatrzymuje się w miejscu (kiedy bohater przewiduje czyjąś śmierć) oraz modne ostatnio „portretowe” ujęcia z lotu ptaka, kojarzące się na przykład z „Tylko kochankowie przeżyją” Jima Jarmuscha. Burza piaskowa i inne niesamowite sceny nie byłyby jednak tak oszałamiające, gdyby nie specjaliści od efektów wizualnych z firmy Pixomondo, którzy otrzymali wcześniej Oscara za pracę przy filmie „Hugo i jego wynalazek” Martina Scorsese.
Film z założenia miał trafić do jak najliczniejszej widowni, złożonej z ludzi różnych narodowości, religii i przekonań. Historia w nim opowiedziana jest więc uniwersalna, lecz jednocześnie schematyczna i przewidywalna. „Medicus” to interesujące widowisko filmowe, które może zarówno zachwycić widzów tęskniących za solidnie zrobioną i dobrze opowiedzianą historią, jak i zrazić innych swoją naiwnością. Na pewno film ten propaguje pozytywne wartości: konsekwencję w dążeniu do celu, pęd do wiedzy i mądrości, ciekawość oraz tolerancję. Czego więcej wymagać od realizacji stworzonej z tak wielkim rozmachem?
Głównym bohaterem jest żyjący w jedenastowiecznym Londynie Rob Cole (Tom Payne). Chłopiec jest świadkiem agonii swojej matki. Gdy dotyka jej ciała, odkrywa w sobie niezwykły dar – potrafi przewidzieć bliską śmierć osoby, z którą ma fizyczny kontakt. Utrata matki z powodu „choroby bocznej”, czyli zapalenia wyrostka robaczkowego, poza ogromnym bólem, budzi w chłopcu chęć znalezienia lekarstwa na to schorzenie. W dalszej części akcji Cole poznaje wędrownego cyrulika (Stellan Skarsgård), który pozwala mu zostać swoim pomocnikiem. Balwierz nie jest jednak wybitnym medykiem; zajmuje się przede wszystkim amputacjami i nastawianiem złamanych kończyn. Kiedy Rob jest już dorosły, cyrulik zaczyna ślepnąć. Ratuje go operacja przeprowadzona przez pobierającego nauki na dalekim Oriencie Żyda. Główny bohater, dowiadując się o wysokim poziomie tamtejszej medycyny, postanawia wyruszyć w niełatwą podróż do arabskiego Isfahanu, gdzie pragnie pobierać nauki u najlepszego z lekarzy – Ibn Siny (Ben Kingsley). By osiągnąć swój cel, Cole musi nie tylko porzucić dotychczasowe życie, ale także udawać Żyda, bowiem chrześcijanie są w Persji skazani na pewną śmierć. Wyprawę dodatkowo komplikuje piękna Rebecca (Emma Rigby), w której zakochuje się bohater, nieświadomy tego, że niedługo czeka ją ślub z innym mężczyzną. W czasie dwóch i pół godzin projekcji twórcy filmu zmieścili jeszcze kilka innych wątków. Ważne są zwłaszcza opowieści o przyjaźni „aż po grób” łączącej Roba z dwójką skrajnie różnych mężczyzn, którzy także pobierają nauki u Ibn Siny: hedonistycznym Karimem (Elyas M’Barek) i honorowym Mirdinem (Michael Marcus). Przyjacielem Anglika zostaje też szach Ala ad-Daula (Olivier Martinez), najbardziej intrygująca i niejednoznaczna postać w filmie.
Streszczenie wielowątkowej fabuły pozwala zauważyć, że motorem napędowym działania Cole’a jest chęć przywrócenia życia zmarłej matce, co z punktu widzenia emocjonalnego oddziaływania na odbiorcę jest bardzo dobrym wyborem. Trudno nie stanąć po stronie bohatera, któremu się współczuje, tym bardziej, że jego szlachetność, odwaga i konsekwencja w dążeniu do celu czynią z niego postać nieskazitelną. Nawet romans z zamężną kobietą lub złamanie religijnego kodeksu nie sprawiają, że widz choć przez chwilę wątpi w jego cnotę. Cole to bohater stworzony z romantycznych wzorów, choć nie jest aż tak rozdarty i skłócony ze światem. Podobnie jak Konrad Wallenrod, musi żyć w kłamstwie i przyjąć inną tożsamość w imię wyższych celów. Również motyw zakazanej miłości należy do romantycznych tropów, co jest tym bardziej oczywiste, że młodych i pięknych łączy prawdziwe, szczere uczucie, zaś mąż Rebeki przedstawiony jest jako tchórzliwy i niegodziwy człowiek.
Postaci przedstawione w „Medicusie” są dość papierowe. Balwierz to bawidamek o złotym sercu, postać, na której grzeszki widz chętnie przymyka oko i która wprowadza nieco komizmu do fabuły. Natomiast Ibn Sina został wycięty z szablonu idealnego nauczyciela, posiadającego nie tylko wielką wiedzę, ale też życiową mądrość, wyrozumiałość, pokorę i dobroć. Nawet nieczuły tyran, jakim jest grany przez Martineza szach, okazuje pomoc głównemu bohaterowi, a jego osobowość jest przedstawiona jako wynik wychowania oraz tego, czego wymaga od niego pozycja króla.
Poza dążeniami głównego bohatera, twórcy filmu poruszają także aktualny do dziś problem konfliktu nauki z religią. Przedstawiciele wszystkich wierzeń dominujących w XI wieku zabraniali sekcji zwłok. Nekromanta był skazywany na śmierć, a brak poszanowania zwłok stanowił skandal na miarę kazirodztwa. Aby znaleźć lek na chorobę swojej matki, Rob musiałby dopuścić się skalania zwłok, co oznaczałoby dla niego śmierć i klątwę. Twórcy jednoznacznie wskazują, że największą wartością jest wiedza, zaś religia, która także jest ważna, nie może zatrzymać rozwoju nauki.
„Medicus” to także film, który, choć zrealizowany w Niemczech, nie jest w żadnym stopniu europocentryczny. Anglia została w nim przedstawiona jako ciemny i brudny kraj, w którym wiedza stoi na minimalnym poziomie. Za to Orient jest pełen światła, kultury i mądrości. Dobrze, że twórcy przypominają młodszym widzom, że kiedy w Europie panowało średniowiecze, w świecie arabskim nauka i medycyna miały swój moment rozkwitu. Na swój sposób „Medicus” uczy również religijnej tolerancji. Choć w tle ma miejsce wojna między Arabami a Żydami, to dowodem na możliwość porozumienia ponad podziałami są przyjaciele: Rob, Karim i Mirdin, zdolni do dialogu i wzajemnej pomocy, mimo że każdy jest wyznawcą innej religii.
„Medicus” powstał na podstawie bestsellerowej powieści Noaha Gordona, której wielu zarzucało niezgodność z faktami historycznymi lub geograficznymi. Często zwraca się uwagę na rozbieżność rzeczywistości przedstawionej z ówczesną mapą, metodami nauczania, leczenia oraz obyczajowością. Tego typu nieścisłości mogą zrazić wymagających widzów filmu. Warto mieć świadomość, że nie jest to poparty latami badań film historyczny, lecz rozrywkowe widowisko, dostarczające wzruszeń. Twórcom należy jednak oddać sprawiedliwość, zadbali bowiem o autentyczność sprzętu używanego w tamtych czasach, podkreślili różnice między narzędziami używanymi w Londynie i Isfahanie, także kostiumy i elementy scenografii zostały skonsultowane z historykami. Nie jest to kolejna dziejąca się w średniowieczu produkcja, której bohaterowie są nieskazitelnie czyści, a tło nie przynależy do żadnej epoki. Twórcy zatroszczyli się o autentyczność przedstawianych obrazów, które są bardzo sensualne, szczególnie w orientalnej części opowieści.
Warto docenić pracę autora zdjęć, niemieckiego operatora Hagena Bogdanskiego. Obrazy orientalnego świata, niezwykłość burzy piaskowej czy brud londyńskich ulic dużo zyskują w jego obiektywie – stają się krystalicznie piękne i chwilami wręcz zapierają dech w piersiach. Ciekawe są również ujęcia, w których czas zatrzymuje się w miejscu (kiedy bohater przewiduje czyjąś śmierć) oraz modne ostatnio „portretowe” ujęcia z lotu ptaka, kojarzące się na przykład z „Tylko kochankowie przeżyją” Jima Jarmuscha. Burza piaskowa i inne niesamowite sceny nie byłyby jednak tak oszałamiające, gdyby nie specjaliści od efektów wizualnych z firmy Pixomondo, którzy otrzymali wcześniej Oscara za pracę przy filmie „Hugo i jego wynalazek” Martina Scorsese.
Film z założenia miał trafić do jak najliczniejszej widowni, złożonej z ludzi różnych narodowości, religii i przekonań. Historia w nim opowiedziana jest więc uniwersalna, lecz jednocześnie schematyczna i przewidywalna. „Medicus” to interesujące widowisko filmowe, które może zarówno zachwycić widzów tęskniących za solidnie zrobioną i dobrze opowiedzianą historią, jak i zrazić innych swoją naiwnością. Na pewno film ten propaguje pozytywne wartości: konsekwencję w dążeniu do celu, pęd do wiedzy i mądrości, ciekawość oraz tolerancję. Czego więcej wymagać od realizacji stworzonej z tak wielkim rozmachem?
„Medicus” („The Physician”). Reżyseria: Philipp Stölzl. Scenariusz: Jan Berger. Obsada: Tom Payne, Ben Kingsley, Stellan Skarsgård, Olivier Martinez, Emma Rigby i in. Gatunek: przygodowy, dramat historyczny. Produkcja: Niemcy 2013, 148 min. Dystrybucja: Monolith Video.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |