POJEDYNEK OSOBOWOŚCI (TRAMWAJ ZWANY POŻĄDANIEM)
A
A
A
Artyści stołecznego Teatru Ateneum pokusili się o własną inscenizację „Tramwaju zwanego pożądaniem”, nie wpadając przy tym w pułapkę, którą mogłaby się okazać chęć stworzenia za wszelką cenę oryginalnego spektaklu. Bogusław Linda pozwolił, aby jeden z najsłynniejszych dramatów Tennessee Williamsa obronił się sam i to właśnie pokora reżysera w stosunku do „Tramwaju…”, idąca w parze z niezwykłym aktorskim talentem Julii Kijowskiej, zaowocowały bardzo udanym spektaklem.
Scenografia autorstwa Jagny Janickiej pozwala na obserwowanie wnętrza jednopokojowego mieszkania Stanleya i Stelli oraz części ulicy. Wykonana z drewna konstrukcja, której ściany stanowią niemal wyłącznie okna, w zupełności wystarcza, aby ukazać kontrast między tym miejscem a postacią Blanche (Julia Kijowska) – z wysoko upiętymi włosami, wystrojonej w jasne stroje i buty na obcasach. Bohaterka korzysta z gościny, którą oferuje jej siostra, ale podchodzi do tej sytuacji z dużą rezerwą, a często wręcz obrzydzeniem. Postać Blanche nie tylko stoi w opozycji do wykreowanej przestrzeni scenicznej; jest także całkowitym przeciwieństwem Stelli (Paulina Gałązka) ubranej w wytarte spodnie oraz porozciągane podkoszulki i czującej się w zdezelowanym, skromnym mieszkaniu bardzo swobodnie. Wysokie buty i charakterystyczna fryzura Blanche pełnią także jeszcze inną funkcję – dzięki takiej stylizacji, kobieta zdaje się górować nad pozostałymi bohaterami. Dominuje nad nimi wizualnie, tak samo, jak w jej mniemaniu przerasta ich intelektualnie i społecznie.
Od chwili, gdy Blanche pojawia się w progach domu siostry i poznaje jej męża Stanleya (Tomasz Schuchardt), w znaczący sposób okazuje swoje lekceważenie zarówno miejscu, jak i towarzystwu, w którym przyszło jej przebywać. Snując opowieści o życiu, które chwilowo porzuciła – a które w rzeczywistości utraciła na zawsze – tworzy wizerunek oczytanej i osiągającej sukces kobiety. Stanley nie nabiera się jednak na jej prowokacje, a neurotyczna osobowość szwagierki staje się dla niego doskonałym pretekstem do ciągłego kompromitowania Blanche i ukazywania najgorszych cech jej charakteru. Jest to odwet za bycie traktowanym z góry i poniżanym ze względu na pochodzenie i niższy status społeczny.
W dramacie tym każdy z bohaterów posiada złożony, często pełen sprzeczności charakter, przez co trudno jest wartościować postaci. Najbardziej złożona wydaje się oczywiście Blanche, której skomplikowana osobowość ujawnia się w kontaktach z mężczyznami oraz siostrą, ale także w osobliwym stosunku do samej siebie. Krążąc po mieszkaniu Kowalskich, bohaterka bardzo często przystaje w pobliżu lustra, gdzie – poprawiając makijaż lub fryzurę – wpatruje się w swoje odbicie, upewniając się przy tym, że wizerunek, który właśnie kreuje, lub rola, w jaką weszła, są spójne i dobrze się prezentują. Równie niejednoznaczny jest rys osobowości Stanleya, który niewątpliwie kocha Stellę i pragnie jej dobra, jednak od czasu do czasu miewa ciężką rękę i bywa agresywny w stosunku do żony. Ta z kolei woli wierzyć w podkolorowany wizerunek męża i swojego obecnego życia niż w często przesadzone, choć trafne komentarze siostry, które mogłyby zburzyć wyobrażony przez nią porządek. Nie chcąc dopuszczać do siebie prawdy, Stella zdecydowana jest odgrywać rolę głupiej i naiwnej dziewczyny.
Artystom Teatru Ateneum udało się wydobyć z utworu Williamsa – także dzięki współczesnemu tłumaczeniu Jacka Poniedziałka – zarówno studium złożoności ludzkiej psychiki i zachowań, jak i sporą dozę komizmu w postaci zabawnych, okraszonych ironią żartów, które pojawiają się głównie w dialogach Blanche i Stanleya. Tekst dramatu zaistniał na scenie w sposób bardzo czytelny i pozbawiony wymuszonych inscenizacyjnych ozdobników czy skomplikowanych odniesień. „Tramwaj…” nie jest przesadnie uwspółcześniony. Nie jest też nudny. Świetna kreacja Julii Kijowskiej stanowi dodatkowy atut spektaklu i niewątpliwie czyni go wartym obejrzenia.
Scenografia autorstwa Jagny Janickiej pozwala na obserwowanie wnętrza jednopokojowego mieszkania Stanleya i Stelli oraz części ulicy. Wykonana z drewna konstrukcja, której ściany stanowią niemal wyłącznie okna, w zupełności wystarcza, aby ukazać kontrast między tym miejscem a postacią Blanche (Julia Kijowska) – z wysoko upiętymi włosami, wystrojonej w jasne stroje i buty na obcasach. Bohaterka korzysta z gościny, którą oferuje jej siostra, ale podchodzi do tej sytuacji z dużą rezerwą, a często wręcz obrzydzeniem. Postać Blanche nie tylko stoi w opozycji do wykreowanej przestrzeni scenicznej; jest także całkowitym przeciwieństwem Stelli (Paulina Gałązka) ubranej w wytarte spodnie oraz porozciągane podkoszulki i czującej się w zdezelowanym, skromnym mieszkaniu bardzo swobodnie. Wysokie buty i charakterystyczna fryzura Blanche pełnią także jeszcze inną funkcję – dzięki takiej stylizacji, kobieta zdaje się górować nad pozostałymi bohaterami. Dominuje nad nimi wizualnie, tak samo, jak w jej mniemaniu przerasta ich intelektualnie i społecznie.
Od chwili, gdy Blanche pojawia się w progach domu siostry i poznaje jej męża Stanleya (Tomasz Schuchardt), w znaczący sposób okazuje swoje lekceważenie zarówno miejscu, jak i towarzystwu, w którym przyszło jej przebywać. Snując opowieści o życiu, które chwilowo porzuciła – a które w rzeczywistości utraciła na zawsze – tworzy wizerunek oczytanej i osiągającej sukces kobiety. Stanley nie nabiera się jednak na jej prowokacje, a neurotyczna osobowość szwagierki staje się dla niego doskonałym pretekstem do ciągłego kompromitowania Blanche i ukazywania najgorszych cech jej charakteru. Jest to odwet za bycie traktowanym z góry i poniżanym ze względu na pochodzenie i niższy status społeczny.
W dramacie tym każdy z bohaterów posiada złożony, często pełen sprzeczności charakter, przez co trudno jest wartościować postaci. Najbardziej złożona wydaje się oczywiście Blanche, której skomplikowana osobowość ujawnia się w kontaktach z mężczyznami oraz siostrą, ale także w osobliwym stosunku do samej siebie. Krążąc po mieszkaniu Kowalskich, bohaterka bardzo często przystaje w pobliżu lustra, gdzie – poprawiając makijaż lub fryzurę – wpatruje się w swoje odbicie, upewniając się przy tym, że wizerunek, który właśnie kreuje, lub rola, w jaką weszła, są spójne i dobrze się prezentują. Równie niejednoznaczny jest rys osobowości Stanleya, który niewątpliwie kocha Stellę i pragnie jej dobra, jednak od czasu do czasu miewa ciężką rękę i bywa agresywny w stosunku do żony. Ta z kolei woli wierzyć w podkolorowany wizerunek męża i swojego obecnego życia niż w często przesadzone, choć trafne komentarze siostry, które mogłyby zburzyć wyobrażony przez nią porządek. Nie chcąc dopuszczać do siebie prawdy, Stella zdecydowana jest odgrywać rolę głupiej i naiwnej dziewczyny.
Artystom Teatru Ateneum udało się wydobyć z utworu Williamsa – także dzięki współczesnemu tłumaczeniu Jacka Poniedziałka – zarówno studium złożoności ludzkiej psychiki i zachowań, jak i sporą dozę komizmu w postaci zabawnych, okraszonych ironią żartów, które pojawiają się głównie w dialogach Blanche i Stanleya. Tekst dramatu zaistniał na scenie w sposób bardzo czytelny i pozbawiony wymuszonych inscenizacyjnych ozdobników czy skomplikowanych odniesień. „Tramwaj…” nie jest przesadnie uwspółcześniony. Nie jest też nudny. Świetna kreacja Julii Kijowskiej stanowi dodatkowy atut spektaklu i niewątpliwie czyni go wartym obejrzenia.
Tennessee Williams: „Tramwaj zwany pożądaniem”. Reżyseria: Bogusław Linda. Przekład: Jacek Poniedziałek. Scenografia: Jagna Janicka. Ruch sceniczny: Jarosław Staniek. Światło: Katarzyna Łuszczyk. Występują: Julia Kijowska, Tomasz Schuchardt, Paulina Gałązka, Bartłomiej Nowosielski, Tadeusz Borowski, Jan Jagna Tomaszewski, Katarzyna Łochowska, Ewa Telega, Tomasz Kozłowicz, Szymon Milas. Premiera: 27 lutego 2014 r. Teatr im. Stefana Jaracza ATENEUM w Warszawie.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |