WIERSZE
A
A
A
Ja
nie jestem ani człowiekiem, ani wróblem
tylko małym zdarzeniem
za każdym razem, gdy się wydarzam
rozpadam się na dwie części
jedną zabiera wiatr
drugą – mężczyzna, którego nie znam
Po Kopciuszku
tyle dla ciebie przeszłam
że żaden pantofelek nie mieści mojej stopy
trzeba było jednak
żeby odeszła ode mnie tak daleko
bym mogła zmieścić się w tobie
Lotnisko
co z tego, że przeszukacie moją torbę?
jej dno skrywa westchnienie, które zawsze słyszało: stój!
zostawcie mnie!
w istocie, sypiam z krzewem malinowym i wcale się nie wstydzę
dlaczego zawsze bierzecie sobie za cel kobietę?
która zerwała serce ze ściany
przypinając je sobie do koszuli jak broszkę?
nie znajdziecie niczego w mojej walizce
oprócz włosów, które nie popełniły grzechu
zostawcie mnie!
śniłam o tym, że wykradłam to serce Bogu i nie mogę dosięgnąć jutra
śniłam o tym, że w miejscu, do którego się udaję
moje stopy nadal będą utkwione w piątku
to niemożliwe, czyżby cała ziemia cierpiała na raka krwi?
wróżę z mlecza, a potem puszczam go, by leciał w stronę księżyca:
wróć piątku lat dziecinnych
wróć wraz z tamtym chłopcem, któremu na dłoni wyrósł latawiec
z chłopcem, w którym byłam zakochana
wszystkimi moimi dziesięcioma palcami, z których potrafiłam zrobić użytek
dlaczego zawsze bierzecie sobie za cel kobietę
która przypięła sobie serce do koszuli jak broszkę?
tutaj loty mają zawsze opóźnienie
w łuku i strzale zajętych wojną uliczek
lub kwiecistej spódnicy sznurka do prania
niemniej jednak ćmy się starzeją
przynajmniej zwróćcie mi moje zdjęcie z dzieciństwa!
bardziej obca niż latawiec, który pozostał w szafie
zapieczętowuje się tęskniąc za domem
antena wymierzona jest prosto w niebo
moja koszula rozpięta na sznurze do prania trzyma w objęciach Boga
Z perskiego przełożyła Dorota Słapa
nie jestem ani człowiekiem, ani wróblem
tylko małym zdarzeniem
za każdym razem, gdy się wydarzam
rozpadam się na dwie części
jedną zabiera wiatr
drugą – mężczyzna, którego nie znam
Po Kopciuszku
tyle dla ciebie przeszłam
że żaden pantofelek nie mieści mojej stopy
trzeba było jednak
żeby odeszła ode mnie tak daleko
bym mogła zmieścić się w tobie
Lotnisko
co z tego, że przeszukacie moją torbę?
jej dno skrywa westchnienie, które zawsze słyszało: stój!
zostawcie mnie!
w istocie, sypiam z krzewem malinowym i wcale się nie wstydzę
dlaczego zawsze bierzecie sobie za cel kobietę?
która zerwała serce ze ściany
przypinając je sobie do koszuli jak broszkę?
nie znajdziecie niczego w mojej walizce
oprócz włosów, które nie popełniły grzechu
zostawcie mnie!
śniłam o tym, że wykradłam to serce Bogu i nie mogę dosięgnąć jutra
śniłam o tym, że w miejscu, do którego się udaję
moje stopy nadal będą utkwione w piątku
to niemożliwe, czyżby cała ziemia cierpiała na raka krwi?
wróżę z mlecza, a potem puszczam go, by leciał w stronę księżyca:
wróć piątku lat dziecinnych
wróć wraz z tamtym chłopcem, któremu na dłoni wyrósł latawiec
z chłopcem, w którym byłam zakochana
wszystkimi moimi dziesięcioma palcami, z których potrafiłam zrobić użytek
dlaczego zawsze bierzecie sobie za cel kobietę
która przypięła sobie serce do koszuli jak broszkę?
tutaj loty mają zawsze opóźnienie
w łuku i strzale zajętych wojną uliczek
lub kwiecistej spódnicy sznurka do prania
niemniej jednak ćmy się starzeją
przynajmniej zwróćcie mi moje zdjęcie z dzieciństwa!
bardziej obca niż latawiec, który pozostał w szafie
zapieczętowuje się tęskniąc za domem
antena wymierzona jest prosto w niebo
moja koszula rozpięta na sznurze do prania trzyma w objęciach Boga
Z perskiego przełożyła Dorota Słapa
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |