ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 czerwca 12 (276) / 2015

Sebastian Pytel,

ZWYCIĘSTWO SCHEMATÓW (MANGLEHORN)

A A A
Rehabilitacja błędów, ciężka praca nad odzyskaniem reputacji i powrót na szczyt to ikoniczne tematy amerykańskiego kina od alternatywy do mainstreamu. Przetwarzane wciąż na nowo, poddają rewitalizacji mocno nadwątlony, bohaterski mit człowieka Zachodu. Przełamaniu jednostkowemu (jak w oscarowym „Birdmanie”) sekunduje odrodzenie narodowe („Lincoln”), a archetypy upadku i odrodzenia wałkuje niemal każda ekranizacja komiksu. W swoim najnowszym filmie David Gordon Green pokazuje ten proces w skali mikro, z dala od świata sztuki i przemian historycznych, w życiu, o którym nie przeczytamy w gazetach.

Manglehorn (Al Pacino) kiedyś był kimś. Inspirował jako trener, imponował jako człowiek – wręcz dokonywał cudów, jak słyszymy z ekranu. Ale to już przeszłość, wytarta legenda. Dziś Manglehorn ma siedemdziesiątkę na karku, dorabia klucze, mieszka z kotką w zaniedbanym lokum, pisze i wysyła listy, które wciąż wracają. Wewnętrzne monologi o niewypowiedzianym „przepraszam” i znaczny dystans ze strony syna sugerują, że ten miły straszy pan musiał kiedyś nieźle nabroić w życiu rodzinnym. Czas nie jest mu sprzymierzeńcem. Bohater nadal obraca się w kręgu pytań o przebaczenie i drugą szansę. Czy jednak Manglehorn na nie zasłużył?

Poruszanie się w materii tak usłanej wszelkiej maści kliszami, że niemal nie widać podłoża, wymaga od reżysera cyrkowej wręcz ekwilibrystyki. W poprzednim filmie Greena, „Joe”, to się udało. Modelowana z wyrzeźbionej już gliny historia nastolatka, który w tańczącym nad przepaścią mężczyźnie z przeszłością znajduje substytut ojca, uzyskała niepodległość dzięki umiejętnej reżyserii. A przecież ledwie kilka miesięcy wcześniej na ekranach gościł niemal identyczny „Uciekinier” Jeffa Nicholsa. Green potrafił wówczas obronić swój pomysł tym, co stanowi krzesiwo jego twórczości: szybkim zjednywaniem widza z bohaterami. Ta pożyteczna umiejętność świetnie sprawdzała się zarówno w komediach kumpelskich („Boski chillout”, „Facet od dziecka”), jak i dramatach obyczajowych („Droga przez Teksas”, „Śnieżne anioły”). Prosty i zarazem skuteczny sposób na obchodzenie schematów i ukrywanie znaczonych kart: szybko wytwarzana nić porozumienia pozwalała Greenowi mówić własnym głosem. 

„Manglehorn” jest wyzuty z wszystkiego, co pomiędzy – zbiera podpatrzone wizualno-narracyjne rozwiązania i lepi z nich epigońskie opus magnum. Gdy stetryczały Pacino sięga do skrzynki pocztowej, wyjmując stosik korespondencji zwróconej do nadawcy, przed oczyma staje nie tylko motyw spóźnionej skruchy z „Za wszelką cenę” Clinta Eastwooda, lecz także cała sfera 3xP, charakteryzująca daną postać. A na kolejnym piętrze zbyt bliskich analogii czeka już „Zapaśnik” Darrena Aronofsky’ego.

Jednak to nie starte piosenki o melancholii zaciągają kakofonią, a rozkład akcentów w zwrotkach. W „Manglehornie” Green zaparł się samego siebie. Ustawił drugoplanowe postacie w relacji całkowicie podrzędnej, jakby rozmieszczał gońców na szachownicy, po której przechadza się król. Syn Jacob (Chris Messina), dawny uczeń Garry (Harmony Korine), przyjaciółka Dawn (Holly Hunter) – wszyscy podlegają percepcji Manglehorna, stanowiąc jedynie pretekst dla jego monodramu. Równie dobrze mogliby funkcjonować w przestrzeni pozakadrowej, być zbiorem pogłosów w geriatrycznej strukturze dramatu. Tymczasem tragizm ich sytuacji przejmuje o wiele bardziej niż perypetie zapomnianego nawet przez siebie ślusarza – no bo jak to jest, przeglądać się tylko w czyichś oczach, ogrywać wciąż tę samą śpiewkę, bez szans na iluminację tkwić na etapie dziecięcości? Przypomina się „Matrix” Wachowskich, gdzie zaintubowane przez maszyny legiony homo sapiens toczyły swoje spreparowane egzystencje w wielkiej wirtualnej kreacji. Ale u Greena nie będzie wybrańca, postacie z ekranu nie odmówią posłuszeństwa, nie uciekną z kina „Wolność”. Poprojekcyjne światło rozproszy resztki ich obecności.
„Manglehorn”. Reżyseria: David Gordon Green. Scenariusz: Paul Logan. Obsada: Al Pacino, Holly Hunter, Harmony Korine, Chris Messina i in. Gatunek: dramat. Produkcja: USA 2014, 97 min.