ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (278) / 2015

Ewa Siuda-Szymanowska,

W NATURZE MAMY CIĄGŁY RUCH (DRUGI HOTEL MARIGOLD)

A A A
Po czterech latach John Madden i Ol Parker znów zamieszali w wielkim indyjskim kotle. Wrzucili do niego tych samych bohaterów (żaden z aktorów nie odmówił udziału w produkcji), rozbudowali postaci, dali im możliwość kolejnych potyczek słownych i charakterologicznych. Co z tego wyszło? „Drugi Hotel Marigold” okazał się lepszy niż pierwszy, co w przypadku sequeli rzadko się zdarza. Cóż z tego, że wiele elementów jest tu przewidywalnych, skoro mamy do czynienia z motywami rodem z Bollywoodu i komedii romantycznych, w które owa przewidywalność jest wpisana? Podobnie jak Bollywood, film Maddena należy traktować jako czystą rozrywkę (choć nie sposób uznać jej za płytką).

Ogromną siłą dzieła, podobnie jak „Hotelu Marigold”, są doskonale napisane dialogi. Cieszę się, że między Maggie Smith (grającą Muriel Donnelly) i Judi Dench (w roli Evelyn Greenslade) jest ich znacznie więcej niż w pierwszej części, że skrzą się humorem i ironią, że Dev Patel, odrobinę denerwujący w filmie z 2011 roku, wspaniale rozkręca się w drugiej części. Jego bohater, Sonny Kapoor, jest królem gafy i mistrzem słownej ekwilibrystyki (momentami ryzykownej).

Chaos. Prąd. Ruch. Ciągłe zmiany. Dla twórców filmu i bohaterów to właśnie jest sensem życia, niezależnie od jego etapu. Chaotyczne wydaje się działanie Sonny’ego, właściciela hotelu, które w sposób pozornie absurdalny doprowadza do rozwinięcia się biznesu i zbudowania franczyzy. Pod wrażeniem tego, co powstaje w tym zamieszaniu, jest nawet inspektor wizytujący Hotel Marigold. Wiara hurraoptymistycznego Sonny’ego może góry przenosić, a jego nastawienie pozwala mu łapać nadarzające się szanse, nawet jeśli robi to nieporadnie, potykając się o własne nogi. Muriel Donnelly, jego wspólniczka, która w tym duecie jest gwarantem twardego stąpania po ziemi, mówi o nim, że popełnia wiele błędów, ale w ważnych sprawach nigdy. Muriel i Sonny uzupełniają się. Ona wnosi mądrość, realizm i doświadczenie. On zaraża ją swoją pasją życia i pomaga otworzyć się na zmiany, na szanse, na Indie (a wydawało się już, że Muriel nigdy nie zaakceptuje siebie w nowej przestrzeni). Maggie Smith mówi o swojej bohaterce i jej relacji z Sonnym: „W tej części filmu staję się bardziej jego babcią. Dostrzegam jego potencjał i uwielbiam patrzeć, jak dojrzewa, rozkwita”. Mimo że Muriel pozostaje zrzędliwą (i w swej sarkastycznej zrzędliwości absolutnie uroczą) starszą panią, to odnajduje w otaczającym ją chaosie swoje miejsce. Sama na końcu radzi nowożeńcom, by poddali się prądowi życia, dali mu się unieść.

Starość jest także pełna szans dla Evelyn Greenslade. Bohaterka kocha Indie, ich kolory, smaki, zapachy. Nie dziwi fakt, że angażuje się w branżę tekstylną, kupowanie tkanin i negocjowanie cen, skoro już w pierwszej części wspaniale wyglądała w indyjskich strojach, uwielbiała dotykać materiałów, podziwiać je. Jej nowa praca to ciągłe zmiany i wyzwania. Razem z Douglasem Ainsliem (Bill Nighy) dryfuje też w stronę miłości, choć oboje robią to bardzo ostrożnie, raczej krążąc wokół siebie, badając granice, nieustannie postępując krok naprzód i zaraz cofając się. Przez życie Douglasa nadal przetacza się burza, a on sam pozwala sobie tylko na delikatne ruchy, by nie utracić tego, o co walczy.

Normana Cousinsa (Ronald Pickup), który z podstarzałego lowelasa z pierwszej części filmu zamienia się w wiernego partnera powoli dążącego do monogamii, dopadają refleksje, czy aby na pewno nie chciałby zaszaleć z kobietami, które go pragną. Jego partnerka, Carol (Diana Hardcastle) ucieka się do zdrady, uznając za pewnik, że Norman sypia z innymi kobietami – bo przecież w ich wieku późny, stały związek nie ma racji bytu. Madge (Celia Imre) jest z kolei nieustannie rozdarta między adorującymi ją dwoma bogaczami. I kiedy już wydaje się, że w końcu podejmie decyzję, jej reakcja okaże się zupełnie inna, niż się spodziewaliśmy. Guy Chambers (Richard Gere), który miał pisać książkę o smutnej starości i utracie (co Evelyn kwituje ironicznym: „idealnie pan trafił”), zaczyna pisać o miłości. Porzuca pracę inspektora od franczyz i dopisuje kolejny rozdział życia z piękną panią Kapoor (Lilette Dubey).

Ich starość nie jest nudna, przewidywalna. Wpisuje się w ciągły chaos i ruch życia. Bohaterowie „Drugiego Hotelu Marigold” z wiekiem nie stają się posiadaczami wszechmądrości, nie mają gotowych rozwiązań, nie siedzą w fotelu w herbatą, grzejąc nogi pod kocem. Dają sobie prawo, by popełniać błędy („bo jak nie kiedyś, to teraz”), by szukać, by chwytać to, co do nich przychodzi i – jak Muriel Donnelly – „nigdy nie udzielać rad”. Madden wybrał idealnych aktorów do głównych ról. Maggie Smith i Judi Dench, mając osiemdziesiąt lat i status wdów, nie wiedzą, co to aktorska emerytura. Nie zwalniają rytmu. Nadal grają pierwszoplanowe postaci, zachwycając kunsztem, wprawiając w podziw energią i bystrością umysłu.

Czy Ol Parker puszcza do widza oko? Mam nadzieję, że tak, bo przydaje to filmowi dodatkowych smaczków. Być może „zatańcz ze mną” wypowiedziane przez Guya Chambersa do pani Kapoor nie jest przypadkowe i w tle zarysowuje się gdzieś postać Johna Clarka z 2004 roku. Być może Ol Parker wie, że Lilette Dubey grała już kiedyś panią Kapoor – Jaswinder „Jazz” Kapoor w bollywoodzkiej produkcji „Kal Ho Naa Ho” („Gdyby jutra nie było”, 2003), kobietę w średnim wieku, żądną romansów i męskiej adoracji. Pani Kapoor z „Drugiego Hotelu Marigold” to jej zupełne przeciwieństwo. I wreszcie: Ol Parker rehabilituje się za zbyt małe możliwości konwersacyjne Judi Dench i Maggie Smith w pierwszej części filmu, pozwalając im na ukryty motyw autobiograficzny, gdy przekomarzają się na temat tego, która jest starsza i bardziej godna szacunku oraz posłuchu. Muriel Donnelly twierdzi, że to ona jest starsza, na co Evelyn dodaje z przekąsem, że tylko o dziewiętnaście dni. Taka jest faktyczna różnica wieku między aktorkami (choć w rzeczywistości to Dench jest o dziewiętnaście dni starsza od Smith).

Prąd życia i czas to dwa najcenniejsze dary. Pierwszemu możemy się poddać lub z nim walczyć, wytyczając własną ścieżkę, przewidywalną i zaplanowaną w naszym mniemaniu od początku do końca. Możemy też każdą minutę wykorzystać jak najlepiej, nie zakładając, że mnóstwo ich nadal przed nami. I – jak zrobił to filmowy wspólnik Evelyn Greensdale – zapytać samych siebie, ile czasu jeszcze mamy.

LITERATURA:

http://www.telegraph.co.uk/sponsored/culture/marigold-hotel/11377544/film-characters.html, dostęp: 06.07.2015.
„Drugi Hotel Marigold” („The Second Best Exotic Marigold Hotel”). Reżyseria: John Madden. Scenariusz: Ol Parker. Obsada: Judi Dench, Bill Nighy, Penelope Wilton, Tom Wilkinson, Maggie Smith, Celia Imrie, Ronald Pickup, Dev Patel, Tena Desae, Lillete Dubey. Gatunek: komediodramat. Produkcja: Wielka Brytania 2015, 122 min.