ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 5 (5) / 2003

Violetta Sajkiewicz,

KSIĘŻNICZKA I SMOK

A A A
 

Najliczniejszymi i najwdzięczniejszymi widzami prezentowanej w Zachęcie wystawy prac Niki de Saint Phalle są dzieci. 

Czy znaczy to, że sztukę zmarłej przed rokiem, francuskiej artystki należy uznać za infantylną? Na pewno nie, ale by dać się porwać stworzonej przez nią bajkowej rzeczywistości, trzeba odnaleźć w sobie dziecko. Trzeba szeroko otworzyć oczy na piękno świata, cieszyć się drobnymi przyjemnościami i wierzyć głęboko, że ludzkim losem kierują tajemne siły. Saint Phalle, podobnie jak inspirujące ją karty tarota, ujawnia w swej sztuce treści ukryte w podświadomości. Za pomocą uniwersalnego języka snów opowiada prastarą historię o zmaganiach się sił dobra i zła.



Blisko osiemdziesiąt prac pochodzących ze zbiorów Musée d'Art moderne et d'Art contemporain w Nicei, które prezentowane są w Polsce, pokazuje najrozmaitsze techniki i materiały stosowane przez Saint Phalle. Zgromadzone na ekspozycji rzeźby, reliefy, mozaiki, serigrafie i litografie są jedynie drobnym wycinkiem ogromnego dzieła artystki, budzącego podziw nie tylko ze względu na liczbę i rozmaitość stworzonych przez nią prac, lecz przede wszystkim zawarte w nim przesłanie - umiłowanie życia i afirmację jego najrozmaitszych, często z pozoru błahych przejawów. Pozornie naiwne cechują się niezwykłym wyrafinowaniem estetycznym i ogromnym poczuciem humoru. Feeria psychodelicznych barw, gęstwina ornamentów, giętkość linii oraz schematyczne traktowanie postaci zdradzają ich powinowactwa z pop-artowską grafiką, dadaizmem, surrealizmem i francuskim Nowym Realizmem.



Saint Phalle, jedyną kobietę zaliczaną przez Restany`ego do tej grupy, łączył z innymi jej przedstawicielami sposób traktowania przedmiotu. Pomiędzy inkrustującymi jej reliefy dziecięcymi skarbami, plastikowymi żołnierzykami, spinaczami oraz kapslami, umieszczała przedmioty służące do cięcia i przebijania: zardzewiałe noże, gwoździe, pistolety i brzytwy. Towarzysząca jej obsesja śmierci najwyraźniej uwidoczniła się w obrazach "Strzelanych". Pokrytych warstwą gipsu asamblażach, w które włączała wypełnione farbą, plastikowe torby i najrozmaitsze produkty spożywcze. W trakcie happeningowych akcji dosłownie "zabijała" swoje obrazy, powodowała, że krwawiły, ujawniając ukryte, wewnętrzne życie. Strzelanie do nich, ale też, symbolicznie, do samej siebie i otaczającego ją społeczeństwa, było dla Saint Phalle rodzajem autoterapii, pozwalającej jej wyzwolić się z więzów rodziny i surowego, katolickiego wychowania. 

Był to pierwszy etap procesu indywiduacji. Kolejnym było uświadomienie sobie przez artystkę istnienia persony, społecznej maski przesłaniającej ego, czego rezultatem było pojawienie się w jej twórczości rzeźb i reliefów odnoszących się do różnorakich ról pełnionych przez kobiety. Tworzyła wyobrażenia dziwek, czarownic, panien młodych i, nade wszystko, matek. Inspirowanych figurkami paleolitycznych Wenus, monstrualnych kukieł, które początkowo konstruowane z metalowej siatki, wełny i papier mâché, z czasem przekształciły się w poliestrowe, mieniące się jaskrawymi barwami Nany. Najsłynniejsza z nich, zainstalowana w holu Moderna Museet w Sztokholmie, gigantyczna "Ona" ("Hon"), stała się jednym z symboli rodzącego się w latach 60. feminizmu. Wejście do jej wnętrza, transgresyjne przejście przez szczelinę waginy, oznaczało powrót do matriarchalnego porządku świata, w którym ciało Wielkiej Bogini utożsamiano z kosmosem. Nana jest także jungowskim archetypem oznaczającym psychiczną dojrzałość kobiety. Pełnię, którą osiągnęły będące bohaterkami serigrafii Saint Phalle anielice, tryskające wodą życia mamki - fontanny i zakrzątane gospodynie domowe. 



Artystka dostrzega niezwykłość tego, co potoczne, a jednocześnie obdarza mity i legendy realnością równą tej, jaka jest udziałem codziennych wydarzeń. W jej pracach przeszłość, teraźniejszość i przyszłość splatają się ze sobą, tworząc wypełnioną archetypami, pozaczasową rzeczywistość, której mieszkańcami są będące projekcją nieświadomości zbiorowej, fantastyczne zwierzęta. Zapełniające karty wymyślonego przez nią bestiarusza, złociste nosorożce, wielobarwne strusie, słonie, jaszczurki i szmaragdowo-szkarłatne smoki. Szczególne miejsce wśród nich zajmuje wąż. Odwieczny towarzysz Nany - Ewy, falliczny symbol pierwotnych sił kosmicznych, zmysłowości i płodności, będący w interpretacji artystki raczej sprzymierzeńcem kobiety, niż jej wrogiem. Zresztą wszelkie opozycje okazują się pozorne, bo arkana tarota tworzą wzajemnie dopełniające się pary, w których element pasywny współdziała z aktywnym. Na tej zasadzie skonstruowane są archetypy pojawiające się twórczości Saint Phalle. Diabeł jest symbolem pokusy i skumulowanej energii, a waląca się wieża oznacza, że ruina jednych wartości inicjuje inne. Jednak artystka nie zawsze trzyma się kanonicznych wyobrażeń arkanów, bywa, że dokonuje drobnych przesunięć ich znaczeń. Na karcie wyobrażającej Moc lew został zastąpiony przez smoka z legendy o świętym Jerzym. Smoka poskromionego przez kobietę, będącego dowodem na to, że łagodność może zatriumfować nad brutalną siłą. 



Niki pokonała smoka. Senne koszmary i demony dzieciństwa przekształciła w opiekuńcze duchy i dobrotliwe zwierzęta Nic więc dziwnego, że jej sztuka przynależy do mieniącej się barwami tęczy, słonecznej połówki "Drzewa życia". Jest afirmacją piękna i radości istnienia. Nie ma w niej miejsca na nietolerancję, choroby czy smutek. Można podziwiać jej witalność i estetyczne wyrafinowanie, lecz podobnie jak kart tarota, nie można jej zrozumieć pozostając z boku, nie włączając się do kręgu tańczących. Artystka rozdała karty, teraz od nas zależy, co z nich odczytamy. Czy jak Głupcy zachowamy obojętny dystans, czy zdawszy się na intuicję, włączymy się w jej magiczny kręg.

Niki de Saint Phalle. Zachęta. Państwowa Galeria Sztuki. Warszawa, maj - czerwiec 2003. Muzeum Narodowe w Krakowie, lipiec - sierpień 2003.