KOMBAJN DO ZBIERANIA KUR PO WIOSKACH
A
A
A
„Lewa strona literki m.”, Polskie Radio SA, 2006.
Nie minęły dwa lata a już mamy nową, drugą płytę Kombajnu. Gitarową, czasem melodyjną, ze specyficznymi tekstami. W trzech słowach - ciąg dalszy debiutu.
Kombajn – podobnie jak przy pierwszym krążku „Ósme piętro” – tym razem również zamieścił długą listę podziękowań. Na jej czele wciąż znajdują się dziennikarze radiowej Trójki: Kaczkowski i Stelmach. Rzeczywiście, Kombajn ma im dużo do zawdzięczenia. Pełno ich na radiowej antenie. Kawałek „Warszawa” zamykał składankę „Minimax pl II”. Stelmach nie zapomniał o nich na drugiej płycie „3maj z nami”. Zespół ma też na koncie sporo nagród m.in. z festiwali w Węgorzewie, Gorzowie i Płocku.
Z Kombajnem tak już jest, że kusi jednym czy dwoma udanymi kawałkami, a gdy posłucha się całej płyty, czuje się niedosyt. Niby nowa płyta zawiera 16 utworów, ale właściwie co drugi sprawia wrażenie wypełniacza. Początek jest całkiem niezły. „O czym ja mam z tobą myśleć” ma zaskakujące przełamanie: ze spokojnego w rozedrgane gitary. Również „10 lat” i „Dekodery i anteny” to mocna ściana gitar z potężnym wokalem. Refren „Lewej strony literki m” kilka razy nuciłam pod nosem, bo sam się o to prosił. Zdecydowanie wyróżniają się „Uczucia” (z mądrym refrenem: „Uczucia... odróżniaj od żarówek i... papierosy od gum nikotynowych...”) oraz „My”, komentujący kryzys relacji międzyludzkich.
Im dalej, tym gorzej. Generalnie drażnią teksty. Banalne historie o policji na drzewie, spadających aniołach i straży pożarnej wydają się pochodzić jeszcze z czasów „Ósmego piętra”. Doprawdy nie wiem, o co chodzi w refrenie „Kropek”: „Małe kropki odkryły że niczego nie muszą chcieć... Biedronki odkryły NIE!!! Małe kropki odkryły, że niczego nie muszą mieć... Biedronki odkryły MNIE!”? Kolejny przykład: „liście za oknem symulują padaczkę”, a do tego jeszcze nadmiar wykrzykników i wielokropek.
Jest lepiej, gdy muzycy pozwalają sobie czasem na eksperymenty, na więcej instrumentów, na klawisze, efekty, na spowolnienie i wyciszenie. Tak jest w „Chłopcach z dynamitu” przywołujących na myśl „Chłopców z plasteliny” Lenny Valentino. Zabawa dźwiękami i zupełnie niepiosenkowa konwencja. Wprawdzie materiał na „Lewą stronę literki m” powstawał pod czujnym okiem „inżyniera” Maćka Cieślaka, w jego studiu nagrano całość, wystąpił też gościnnie w kilku kawałkach (bardziej słychać jego organy niż charakterystyczną gitarę). Mimo tego mam żal do Kombajnu, że zatrzymał się w swoim świecie. Wiem, że w nim czuje się najlepiej i innym również może przypaść do gustu penetrowanie takich melancholijno-onirycznych obszarów. Jednak dla mnie to za mało. Na szczęście przy słuchaniu płyty bardzo pomaga ciekawy wokal Zagańskiego.
Kombajn – podobnie jak przy pierwszym krążku „Ósme piętro” – tym razem również zamieścił długą listę podziękowań. Na jej czele wciąż znajdują się dziennikarze radiowej Trójki: Kaczkowski i Stelmach. Rzeczywiście, Kombajn ma im dużo do zawdzięczenia. Pełno ich na radiowej antenie. Kawałek „Warszawa” zamykał składankę „Minimax pl II”. Stelmach nie zapomniał o nich na drugiej płycie „3maj z nami”. Zespół ma też na koncie sporo nagród m.in. z festiwali w Węgorzewie, Gorzowie i Płocku.
Z Kombajnem tak już jest, że kusi jednym czy dwoma udanymi kawałkami, a gdy posłucha się całej płyty, czuje się niedosyt. Niby nowa płyta zawiera 16 utworów, ale właściwie co drugi sprawia wrażenie wypełniacza. Początek jest całkiem niezły. „O czym ja mam z tobą myśleć” ma zaskakujące przełamanie: ze spokojnego w rozedrgane gitary. Również „10 lat” i „Dekodery i anteny” to mocna ściana gitar z potężnym wokalem. Refren „Lewej strony literki m” kilka razy nuciłam pod nosem, bo sam się o to prosił. Zdecydowanie wyróżniają się „Uczucia” (z mądrym refrenem: „Uczucia... odróżniaj od żarówek i... papierosy od gum nikotynowych...”) oraz „My”, komentujący kryzys relacji międzyludzkich.
Im dalej, tym gorzej. Generalnie drażnią teksty. Banalne historie o policji na drzewie, spadających aniołach i straży pożarnej wydają się pochodzić jeszcze z czasów „Ósmego piętra”. Doprawdy nie wiem, o co chodzi w refrenie „Kropek”: „Małe kropki odkryły że niczego nie muszą chcieć... Biedronki odkryły NIE!!! Małe kropki odkryły, że niczego nie muszą mieć... Biedronki odkryły MNIE!”? Kolejny przykład: „liście za oknem symulują padaczkę”, a do tego jeszcze nadmiar wykrzykników i wielokropek.
Jest lepiej, gdy muzycy pozwalają sobie czasem na eksperymenty, na więcej instrumentów, na klawisze, efekty, na spowolnienie i wyciszenie. Tak jest w „Chłopcach z dynamitu” przywołujących na myśl „Chłopców z plasteliny” Lenny Valentino. Zabawa dźwiękami i zupełnie niepiosenkowa konwencja. Wprawdzie materiał na „Lewą stronę literki m” powstawał pod czujnym okiem „inżyniera” Maćka Cieślaka, w jego studiu nagrano całość, wystąpił też gościnnie w kilku kawałkach (bardziej słychać jego organy niż charakterystyczną gitarę). Mimo tego mam żal do Kombajnu, że zatrzymał się w swoim świecie. Wiem, że w nim czuje się najlepiej i innym również może przypaść do gustu penetrowanie takich melancholijno-onirycznych obszarów. Jednak dla mnie to za mało. Na szczęście przy słuchaniu płyty bardzo pomaga ciekawy wokal Zagańskiego.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |