ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (279-280) / 2015

Andrzej Juchniewicz,

NA OBRZEŻACH ZAGŁADY (ALEKSANDRA UBERTOWSKA: 'HOLOKAUST. AUTO(TANATO)GRAFIE')

A A A
(W)oko(ło) cyklonu

Nowa książka Aleksandry Ubertowskiej udowadnia tryumf holocaust studies wśród humanistycznych dyscyplin i literaturoznawczych zwrotów. I choć stwierdzenie to może nosić ślady blasfemii, uruchamiać dobrze znane argumenty dotyczące stosowności w mówieniu/pisaniu o Holokauście, uniemożliwiające (domniemane) żerowanie na tragedii holocaustowej oraz pozagładowego szaleństwa voyeryzmu, nowa publikacja z serii Nowej Humanistyki wchłania obszary badawcze dotąd zaniedbywane i pomijane milczeniem. Przyświeca jej monumentalny projekt zbudowania kanonu relacji dotyczących Zagłady. Jej pionierskość wynika też z demistyfikatorskich założeń, które zakładają „powrót” kobiet do historii i literatury. Ubertowska walczy z modernistycznymi nawarstwieniami wizerunków kobiet jako obiektów seksualnego pożądania i uosabiających niebezpieczną (bo niosącą zapowiedź przyjemności i zniszczenia) Salome i Judytę.

Jacek Leociak w pracy „Tekst wobec Zagłady (o relacjach z getta warszawskiego)” (Wrocław 1997) dokonał, by posłużyć się słowami Juliana Przybosia, zamachu na wszystkość: przeprowadził bowiem typologię źródeł, ustalił motywacje diarystów (komemoraytwna, nosząca znamiona zemsty, alarmująca świat), nośniki informacji, przeanalizował relacje osobowe i bezosobowe, zbadał także, jaki wpływ na kształt formalny diariuszy i pamiętników miał temporalny aspekt relacji („donosy rzeczywistości”, relacja spisana po wojnie bądź prowadzona paralelnie do działań wojennych), oraz wykazał silne tendencje do eksploatacji tradycji literackiej w sposobie opisu getta (prym wiodły klisze semantyczne z Dantejskiej gehenny „Boskiej Komedii”). Natomiast Aleksandra Ubertowska już w poprzedniej książce „Świadectwo, trauma, głos. Literackie reprezentacje Holokaustu” (Kraków 2007) domagała się stworzenia (jeśli nie sztandarowego, to reprezentatywnego) kanonu literatury związanej z Shoah. Jej propozycja objęła poezję (Zagajewski, Różewicz), prozę (Szewc, Rymkiewicz, Bieńczyk, Amiel, Federman, Matywiecki) oraz autobiograficzny projekt Michała Głowińskiego. Ten szeroki wachlarz autorów poparty jest „silną metodologią”, obejmującą Adorniańską formułę etyczności po Oświęcimiu, Ankersmitowską logoreę, afazję oraz stowarzyszoną z nimi żałobę, hermeneutykę twórczyni terminu „postpamięć”, Marianne Hirsch, a także prace Wilhelma Dichtera, Berela Langa i Shoshany Felman. Ta imponująca lista badaczy świadczy o rzetelnej kwerendzie i hołdowaniu zasadzie stałej ekspozycji tekstu literackiego i stopniowym oświetlaniu go kolejnymi teoretycznymi wskazówkami. Tym sposobem przedmiot analiz nie ulega rozmyciu, przemieszczeniu czy wypaczeniu. Silne kategorie, którymi posługuje się badaczka (ślad, prozopopeja, gatunek memorialny, postpamięć, krypta, niewyrażalność), pozwalają dostrzec nowe jakości prezentowanych tekstów, mediatyzują między okruchami Zagłady a dziełami zupełnie zaabsorbowanymi problemem Holocaustu, a także, co ważne dla późniejszej publikacji, ustanawiają nowe relacje między centrum a marginesem, wchłaniają relacje w skali mikro i makro, ale, co warte podkreślenia, skupiają się na arcydziełach: znajdziemy tam analizę „Kamienia granicznego”, „Zmierzchów i poranków”, „Zagłady”, „Osmalonych” oraz „Tworków”. Autorka buduje swój obraz Zagłady z książek docenianych i szeroko komentowanych, wybiera silnie ugruntowane w świadomości czytelników pozycje i tworzy metanarracje o możliwości kohabitacji formy i treści w sposobach narratywizacji i reprezentacji Zagłady. Nie bez znaczenia pozostaje enumeracyjny człon wyeksponowany w nagłosowej partii tytułu. Trzy kluczowe ogniwa holocaust studies pozostają w stałej symbiozie i stanowią trzon części analityczno-interpretacyjnej. Ubertowska przechodzi od projektów skończonych, domkniętych, przez widmowe, istniejące na prawach multiplikowanego echa, aż po naznaczone negatywnością reprezentacji i obiektywizacji, przybliża i omawia także, silnie lansowaną w ostatnich latach, kategorię społeczno-indywidualnej postpamięci. Zadziwia sprawna ocena dzieł i rzutowanie ich na europejskie tło literackich świadectw. Autorski projekt budowania kolejnych kręgów wtajemniczenia w holocaustowe opowieści oparty jest na osi niewymawialne-zapomniane, mamy tu do czynienia z działaniem letejskiego pharmakonu, przebieg analiz ustanawia persewerowany w toku lektury ceremoniał żałobny: od na(za)kazów mówienia po długofalową tęsknotę, kryptę (jako ekwiwalent żałoby) – co ciekawe i godne uwagi, Krystyna Kłosińska pisząca o koncepcji kobiecej żałoby Hélène Cixous powiada, że kobieta „potrzebuje krypty w sobie, nie zaś poza sobą. »Zapomnienie-akceptacja« uruchamia grę znaczeń, która otwiera ciąg asocjacji: zapomnienia-pamiętania, akceptacji-nieakceptacji. I właśnie w owym ruchu wypowiada się praca kobiecej żałoby” (Kłosińska 2006: 24).

Ubertowska buduje więc kobiecą story Holokaustu od samego początku i z niebywałą konsekwencją obstaje przy emancypacyjnym dyskursie Innego. Wydaje się, iż już książka z 2007 roku torowała drogę tematom uprzywilejowanym w kolejnej monografii. Znawczyni przekrojowych i monumentalnych analiz przechodzi tym razem do mikrologicznych badań i ustanawia nową jakość w pracach o Holocauście: postuluje teleologiczną równowagę między tekstami zapoznanymi a poznawanymi i słabo komentowanymi. Dopiero ten dwugłos stanowi prawdziwy obraz Zagłady.

Peryferyjne/(nie)seryjne

Zniesienie podziału na centrum, wokół którego ogniskują się badania nad Holokaustem (znani autorzy, znane teksty, znane i trafne wnioski), to doskonały pomysł i świetna okazja do przetestowania najpopularniejszych metodologii, dzięki którym teksty zapomniane uzyskują nową wykładnię aksjologiczną, komemoratywną oraz wpisane zostają na stałe do projektowanego kanonu. Margines okazuje się bowiem o wiele ciekawszy niż centrum. Śledząc układ książki, można przypuszczać, iż koncepcji marginaliów przyświecała transpozycja obszernego rozdziału „Gender” na układ zależnościowy treści i doboru dzieł dotąd spychanych na obrzeża i peryferie. Oczywiście patronat nad „marginesem marginesu” objął autor „Marginesów filozofii”, zaś Ubertowska przejmuje Derridiańskie funkcje „tympanów” – ramek używanych w starych drukarniach, które wyznaczają (ruchomy) margines tekstu na stronie: „[…] dialektyka tympanum w odniesieniu do literatury Holokaustu sprawia, że to, co poboczne, dopisane, nieprawomocne, uzyskuje uprzywilejowany status wartości korygującej, redefiniującej obraz literatury o Zagładzie. Tympany byłyby żywym, nieuschematyzowanym poboczem tekstu, w którym odbywa się praca rozpraszania i krystalizowania sensu, a także włączania tego ruchu w sieć rozstrzygnięć etycznych” (s. 11).

A skoro już Białoszewski docenił wagę i zyski (twórcze) płynące z eksploatacji peryferii, warto zdać sobie sprawę z badawczego potencjału banicji na obrzeża dyskursu, gdzie niepodzielnie królują… kobiety. Chciałoby się napisać: nic nowego, a jednak, diapazon „damskich” problemów związanych z literackimi reprezentacjami Holocaustu jest ogromny! Autorka posłużyła się klasycznymi tekstami Judith Butler, Hélène Cixous i odczytała kobiece relacje w perspektywie ginokrytycznej; okazuje się bowiem, iż doktryna „pisania ciałem” idealnie sprawdza się w pamiętnikach i diariuszach kobiet.

Ubertowska odgrywa ogromną rolę w propagowaniu nowego spojrzenia na świadectwa kobiet: ich zapis podporządkowany ciału i somatycznej świadomości ujawnia nieobecne w relacjach mężczyzn wątki i wykładnie teleologiczne. Wystarczy porównać obozowe zapiski Borowskiego i Grzesiuka (klawego chłopca, barda z Czerniakowa [„Pięć lat kacetu”]) z relacjami Szmaglewskiej, Żywulskiej [Soni Landau], Posmysz, Kossak-Szczuckiej (choć to niebezpieczne ze względu na katolicki filtr wspomnień!), by przekonać się, iż kobieca percepcja obozu rysowała się zupełnie odmiennie: kobiety odczytywały brak higieny w kategoriach prymarnego zniewolenia i zezwierzęcenia, jako nową formę opresji. Ten wątek pojawia się we wszystkich relacjach (można więc zaryzykować twierdzenie, iż wypiera nawet uczucie głodu), kobiety stowarzyszały się w grupy wsparcia, tworzyły swoiste komuny, w których odbudowywały lub substytuowały utracone relacje z matkami i siostrami, gorzej znosiły opresyjny język kapo i przełożonych. Uważały go za kolejny etap uciemiężenia i degradacji narodowo-płciowej ze względu na szeregowanie w jednym pogardliwym wyliczeniu kilku ogniw („polskie kurwy”). W tej kontaminacji pobrzmiewa również element blasfemii (Matka Polka zostaje zdegradowana i wyrugowana ze sfery językowego kalibrowania tożsamości). Mężczyźni płaczą po cichu (znamienne, iż w swojej konfesji Grzesiuk przyznaje się do trzykrotnego płaczu) i pragną przez różne formy dominacji uporządkować zastaną rzeczywistość. Jednak kobiety, jak sądzi Myrna Goldenberg, oswojone z doświadczeniem symbolicznej przemocy w świecie pozaobozowym (marginalizowanie, opresje psychiczne/fizyczne, przemoc seksualna) lepiej radziły sobie w wyizolowanym świecie, którego zasady nie odbiegały od reguł znanych na wolności: „Pobyt w obozie koncentracyjnym był doświadczeniem łatwiejszym do zniesienia dla kobiet niż dla mężczyzn. W zachodnim, patriarchalnym społeczeństwie maskulinistyczna podmiotowość w większym stopniu uzależniona jest od zasady samostanowienia – jest więc podmiotowością niezależną, autonomiczną. (…) Zanegowanie podmiotowości sprawia, że zakwestionowana zostaje sama esencja męskiego konstruktu podmiotu” (Ubertowska 2007: 176). I dalej dodaje: „[…] trzeba było zabić swoje »ja«, żeby przetrwać” (tamże). Autorka podkreśla również brak kobiecych wzorów i agonalnych potyczek znanych z pism Harolda Blooma. Słusznie stwierdza, iż świat zna świadectwa Primo Leviego, Imre Kertesza, Brunona Bettelheima, Elie Wiesela oraz Tadeusza Borowskiego, zaś mało kto pamięta (i docenia) prozę Idy Fink, Janiny Bauman lub Charlotte Delbo (której świadectwo analizuje Robert Eaglestone w artykule „Identyfikacja a świadectwo jako gatunek” [„Teksty Drugie 2007, nr 5]) lub Wladki Meed. Dzieła kobiet nie przedostają się do czytelniczej i badawczej świadomości, stanowią margines, źle (nie)zagospodarowaną przestrzeń eksterytorialną, ziemię niczyją, na której nie wzrastają arcydzieła. Wszystko przez mylne przekonanie, iż tylko mężczyźni zdolni są do zbudowania spójnej narracji uwzględniającej dziejowe przewroty i katastrofy. To mężczyźni również budują kanon literacki literalnie jako pisarze, ale również jako badacze i krytycy literaccy. Męskocentryczny (male-centred) punkt widzenia degraduje i detronizuje kobiety. Ich rola w kształtowaniu i budowaniu historycznych narracji pozostawała do przełomu lat siedemdziesiątych niezauważalna.

W najnowszej książce Ubertowska spłaca dług zaciągnięty u zachodnich badaczek, rzutując ich pomysły i interpretacyjne koncepty na polskie teksty. Wśród zróżnicowanych profilowo publikacji (część stanowią tomy pokonferencyjne, inne są monografiami zawierającymi teksty teoretyczne i relacje Ocalonych) warto zwrócić uwagę na podwójną rolę Nechamy Tec występującej w roli sprawodawczyni („Suche łzy”, Warszawa 2005) oraz socjolożki, autorki książki „Resilience and Courage Women, Men and the Holocaust” (Yale University Press 2003). Z rejestru Ubertowskiej wynika jasno, iż genderowymi ujęciami Zagłady zajęły się kobiety: „Women and the Holokaust” pod redakcją Dalii Ofer i Lenore Weitzman, „Experience and Expression. Women, Nazis, and the Holokaust” pod redakcją Elisabeth Baer i Myrny Goldenberg. Badaczki kobiecej perspektywy Zagłady muszą odpierać absurdalne zarzuty o podłożu ahistorycznym i aspołecznym. Otóż autorki tematyzujące genderowe ujęcie (Nechama Tec, Daria Ofer, Lenore Weitzman i jedyny mężczyzna w zestawieniu – Lawrence L. Langer) muszą uporać się z trzema problemami natury epistemologicznej i odeprzeć następujące argumenty: 1. tożsamość genderowa przesłania tożsamość etniczną i staje się podstawą rywalizacji dwóch form tożsamości i dwóch form opresji; 2. rzutowanie współczesnych metodologii na zjawiska z przeszłości nosi znamiona prezentyzmu i ahistoryczności; 3. według Lawrence’a L. Langera genderowe studia nad Zagładą niosą z sobą niebezpieczeństwo banalizacji i trywializacji Holocaustu. Ubertowska stawia śmiałe, poparte egzemplifikacjami tezy i udowadnia, iż faktycznie istniał zespół zjawisk społeczno-kulturowych, który nareszcie zyskuje „kobiecą twarz Holokaustu”. Kobiecość determinuje nowy sposób postrzegania zmieniających się czasów i relacjonowania ich skutków. Kobieca rola w budowaniu historii opartych na dziedziczeniu po kądzieli ujawnia skale traum, wykluczenie społeczno-polityczne, tabuizację tematów i problemów. Ubertowska pisze: „Celem, który mi przyświecał, było zaproponowanie systematyzującego ujęcia kobiecych modeli zachowań egzystencjalnych (gender related responses, gender specific measures), inaczej mówiąc »strategii przetrwania« (doping strategies), które były »egzystencjalną odpowiedzią« na doświadczenie Zagłady” (s. 136). Autorka dostrzega i akcentuje język nowej, kobiecej wrażliwości, wokół której ogniskują się takie pojęcia jak „krzątactwo”, „codzienność” i „polimorficzność zewnętrzna”, czyli zdolność do konstruowania i przybierania masek, póz i sztucznej mimikry w polu oczekiwania aryjskiej strony. Kobiecość akcentowana jest więc na poziomie wypaczonych zachowań okupacyjnych, jak i metanarracyjnych strategii: Lawrence L. Langer poszukuje przykładów uwewnętrznienia figury „stłumionego kobiecego głosu” (s. 150). Kobiety-autorki stosują też retorykę uników i przemilczeń w stosunku do spraw przemocy fizycznej, gwałtów i poniżeń. Z pietyzmem próbują utrzymać, z trudem gruntującą się, pozycję literacko płodnych partnerów za cenę wyparcia traumatycznych, dla psychiki i autorskiego ego, wydarzeń. Kobiecość jest więc wiązką cech dodatnich i ujemnych, które wynikają z systemowej dominacji mężczyzn w świecie literackim. Dlatego autorka monografii podkreśla, iż to właśnie kobiety powinny zająć ofensywne stanowiska dziejopisarek, historyczek, archiwistek. Te role, zarezerwowane dotąd dla mężczyzn, pozwolą na kompletny udział w życiu społecznym i uzupełnią lukę w historiografii. Ta książka wyrasta ze sprzeciwu wobec domestykacyjnej i wiktymizacyjnej roli kobiet w dyskursie historycznym i literackim.

This is the men’s world?

Kobieca historiografia zostaje w książce Ubertowskiej podniesiona do rangi dysydenta i nośnika subiektywnych kontrnarracji. Autorka, posługując się narzędziami udostępnionymi przez Ewę Domańską, która w polskiej humanistyce znana jest jako propagatorka Franka Ankersmitha, Haydena White’a oraz badań materialnych, buduje efektowną (ze względu na doskonały dobór źródeł) i prawdziwą (co nie znaczy: zmanipulowaną) „mikrohistorię”, gdzie o swym doświadczeniu mówią, w swoich własnych językach, kobiety i mężczyźni. Warto zatem przywołać Domańską: „Adele Aldridge w 1972 roku zaproponowała dekonstrukcję samego słowa »historia«. Jak stwierdziła, angielski termin history wskazuje, że historia to his story (jego historia/opowieść), przedrostek his (jego) bowiem sugeruje »męskość« tej dyscypliny. W miejsce więc przedrostka his wstawiła my (moja). W ten sposób termin history zastąpiła określeniem mystory (moja opowieść), która – jak stwierdziła Aldridge – jest w istocie mystery (tajemnicą, jest tajemnicza). Wkrótce też historię kobiet zaczęto określać mianem herstory (jej historia/opowieść)” (Domańska 2005: 204). Ten wykoncypowany zabieg odnosi się do całej zawartości książki Ubertowskiej. Przemawiają w niej bowiem Obcy/Inni. Ich historia zdeterminowana jest przez zawód, płeć i sytuację postmortualną. Mamy więc do czynienia z genologicznymi rozważaniami nad świadectwami ocalonych (Primo Levi, Jean Amery), pamiętnikiem intelektualisty (Kazimierz Wyka) oraz elementarnym (bo złożonym z kawałków) Racheli Auerbach, genderowymi ujęciami relacji Ocalonych, genderową dominacją Rachel Whiteread w maskulinicznym świecie rzeźbiarzy oraz, co okazuje się pomysłem szczególnie ciekawym, autobiograficzne projekty historyków zajmujących się dokumentacją Holokaustu, którzy stali się też jego ofiarami (Raul Hilberg, Michał Głowiński, Saul Friedländer, Geoffrey Hartman). Kodę książki stanowi mobilne laboratorium Marianne Hirsch i analiza jej ewoluującej koncepcji „postpamięci” w kontekście wypraw do rodzinnych Czernowitz. Ubertowska dokonuje subwersywnej lektury dzieł wymienionych autorów.

Godna szczególnej uwagi okazuje się paralelna analiza wspomnień Cywii Lubetkin („Zagłada i pamięć”) oraz jej męża, Icchaka Cukiermana („Nadmiar pamięci”). Materiał porównawczy obejmuje ten sam wycinek temporalny, jednak tym, co interesuje Ubertowską, jest płeć determinowana przez język i środki stylistyczne wydobywające zaskakujące rozbieżności z przyjętą praktyką. Otóż okazuje się, iż tom wspomnień Cukiermana, który powinien wykazywać silne tendencje fallogocentryczne, sytuujące go w kręgu wspomnień wojowników tworzących uprzywilejowaną narrację historiograficzną (por. M. Edelman), staje się zaprzeczeniem, „negatywem” zabiegów stylotwórczych pozwalających sytuować go w kręgu męskich, silnych tekstów: charakteryzuje go bowiem rozchwianie stylistyczne, dyktat emocji transponowanych na struktury składniowe oraz dwukrotnie większa objętość w porównaniu ze wspomnieniami żony. Tekst Cukiermana przyjmuje więc kobiece wyznaczniki poetyki: pączkuje, wylewa się, popędowy nadmiar narracji, ze skłonnością do (zrozumiałego ze względu na personalny charakter przeżyć) akcentowania emocjonalnego załamania (sytuacja w obozie pracy w Kampinos) poparty nawrotami i zagęszczeniem dublowanych szczegółów oraz prymatem detalu staje się iście „kobiecą wykładnią” historii. Tom wspomnień Cywii Lubetkin okazuje się zaś modelowym przykładem „męskiego pisania”: oszczędna oś narracyjna, chłód i zdystansowanie, wyeliminowanie (bądź przysłonięcie) intymnych szczegółów oraz postawa koncyliacyjna, nadająca sens żydowskiemu cierpieniu – wszystkie te elementy składają się na przemyślaną konstrukcję perspektywy metahistorycznej, wykraczającej poza sferę konkretnych zdarzeń i procesów. Relacja Cukiermana to spowiedź „płaczącego mężczyzny”, zaś Cywia Lubetkin jawi się jako „kobieta-generał”. Te dwa modele historiograficzne nie podporządkowują się tradycji literackiej i kulturowej, są znaczącymi odstępstwami, stanowią epistemologiczno-aksjologiczny regulatyw. Przeczytanie dwóch relacji w genderowej perspektywie pozwala dostrzec w reszcie książek historyków i literatów potencjał do subwerswej lektury i stosowania nowych metodologii.

Ubertowska tworzy, wzorem Marianne Hirsch, podręczne laboratorium, w którym stare, sprawdzone kategorie i metodologie zostają wyeliminowane oraz zastąpione nowymi, dającymi nadzieję na nieoczekiwane odkrycia. Ta sfera praxis również należy do postmodernistycznego repertuaru chwytów: odejście od bezpiecznych metod zapewniających bezpieczne wnioski gwarantuje (mimo kontrowersji i zastrzeżeń) zaskakujące efekty. Historyk literatury zaś staje przed koniecznością zmierzenia się nie tylko z nadmiarem i jakością badań fundowaną przez użyte metodologie, ale również ze skostniałym kanonem. W sukurs przychodzą także inwencja, kreatywność. To one bowiem pozwoliły Ubertowskiej z dostępnego grona tekstów i metod dobrać komplementarne pary i stworzyć inspirującą książkę, w której Holokaust przestał być kojarzony ze sztandarowymi twórcami i obiegowymi hasłami. Ich miejsce zajmują nie mniej zdolni autorzy dotąd marginalizowani ze względu na fach, płeć czy wąski wyznacznik gatunkowy. Ubertowska ukazuje sieć powiązań między wszystkimi tekstowymi ogniwami Zagłady, dopiero połączenie ich wszystkich i wyostrzenie tez pozwoli odszukać ich niedoceniony potencjał. To szerokość perspektywy badawczej pozwala powiązać teksty autorek przebywających w getcie i pisarek drugopokoleniowych zmagających się z traumą przy pomocy formuł kobiecego pisania. To konceptualny pomysł, iż historycy mają do powiedzenia o wiele więcej w swych intymnych zapiskach niż dziełach życia, pozwolił na dostrzeżenie podwójnej roli męskich i kobiecych historiozofów. Ich podmiotowość staje się zdublowana, piszą z pozycji konstruujących dzieje i nadających im ważkość i sens, z drugiej zaś strony sami stają się naocznymi świadkami zmian, tworzą więc swoje „mikrohistorie” w sposób szczególny: jako autonomiczna jednostka obdarzona niepowtarzalną historią, a nie zinstytucjonalizowany podmiot wyłączony z możliwości prywatnego (często bolesnego) obcowania z historią i własną obcością.

Książka Ubertowskiej jest też pierwszą monografią holocaustowej inności. To przez pryzmat tej kategorii przygląda się tekstom Friedländera i Głowińskiego, wspomnieniom Ireny Birnbaum, Haliny Birenbaum, Nechamy Tec, Haliny Zawadzkiej oraz Primo Leviego. Obcość/Inność przestaje być ekwiwalentem niepełnowartościowości, bylejakości czy wręcz kalectwa (tożsamościowego/płciowego/seksualnego). To ona determinuje nowe spojrzenie na starą historię i wątki dobrze zapoznane, ale ustrukturyzowane dotąd starymi metodami. Holocaustowa panorama Ubertowskiej nie pomija żadnego zjawiska, żadnej literackiej nieoczywistości i żadnego autora. To kompletny i domknięty projekt memorialny i metodologiczny. Z niepamięci powracają do nas autorzy godni polecenia uczniom szkół średnich i studentom polonistyki, bez nich panorama Zagłady jawi się jako niepełna, wypaczona i wykrzywiona. To kobiety (kolejny raz!) wiodą prym: ich niezachwiana potęga przekłada się na stopniową emancypację „kobiecego pisania”. Jesteśmy coraz bardziej otwarci na nowe odczytania starych świadectw i wyciągania słusznych wniosków (ekokrytyka też doczekała się w książce Ubertowksiej porządnego omówienia w perspektywie holocaust studies). Jedynym zastrzeżeniem, jakie może mieć czytelnik, jest permanentne pomijanie prac Aleksandra Nawareckiego w nurcie badań reistycznych. Wprawdzie Ubertowska przywołuje głośną rozprawę Bożeny Shallcross „Rzeczy i zagłada” (Kraków 2010) i powołuje się na olsztyńską publikację „Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności” (2008), ale konsekwentnie pomija „Parafernalia” (Katowice 2014) oraz „Rzeczy i marzenia” (Katowice 1993), tracąc w ten sposób diachroniczną przejrzystość i zaburzając syntetyczną oś rozwoju tych badań.. Przyjemność lektury umniejszają rażące błędy edytorskie, których liczba sugeruje szybki proces drukarski podyktowany grantowymi obostrzeniami.

Powinowactwa z wyboru

Książka Ubertowskiej sytuuje się w zażyłej bliskości z pionierskimi pracami Jacka Leociaka, Justyny Kowalskiej-Leder („Doświadczenie Zagłady z perspektywy dziecka w polskiej literaturze dokumentu osobistego” [Wrocław 2009]), Doroty Krawczyńskiej („Własna historia Holokaustu. O pisarstwie Henryka Grynberga” [Warszawa 2005] oraz kierownika Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Barbary Engelking („Czas przestał dla mnie istnieć (analiza doświadczania czasu w sytuacji ostatecznej)” [Warszawa 1996]) oraz publikacji wręcz siostrzanej w sposobie ujęcia marginesów Holokaustu: „Prowincja noc. Życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim”, redagowanej przez Engelking wspólnie z Dariuszem Libionką i Jackiem Leociakiem (Warszawa 2007). Ostatnia publikacja eksploatuje pomijane obszary badań nad Zagładą: autorzy artykułów zastanawiają się nad ontologicznym znaczeniem frazemu „aryjska strona”, śledzą obraz Polaków kreślony w żydowskich pamiętnikach (Ludwik Hirszfeld, Calek Perechodnik) oraz określają status ocaleńców Zagłady (świadek/ocalony/naznaczony). Dystrykt warszawski zostaje poddany drobiazgowym badaniom interdyscyplinarnym. Najciekawszy okazuje się artykuł Leociaka, który kreśli niebezpieczeństwa czyhające na ukrywających się w miastach i wsiach, dokonuje także negacji odwiecznej opozycji locus amoenus i locus horridus odpowiadających odpowiednio: wsi i miastu. Filologiczne narzędzia autora, który w swoich artykułach postuluje prymat aksjologiczny Zagłady i rzutowanie opisywanych wydarzeń na relacje współczesne w społeczeństwie polskim, pozwalają uchwycić mechanizmy socjospołeczne ofiar i katów kodowane w świadectwach za pomocą szerokiego wachlarza figur retorycznych. Leociak okazuje się zatem nie tylko badaczem pozostawionych relacji oprawców, ofiar, fotografii, które okazują się residuum Zagłady, ale również świadomym obserwatorem zmieniających się stanów świadomości poholocaustowej akcentowanych w języku. Jako uczeń autora „Marcowego gadania” doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, iż współczesnym światem rządzi tania retoryka mająca globalne znaczenia dla kształtowania się schedy pozagładowej. Jej deszyfracja i deprecjacja pozwoli na odkłamanie całościowego obrazu, stąd waga weryfikacji, mikrologicznych narzędzi, cierpliwości i intuicji badawczej. Leociak jest również fundatorem terminu „hermeneutyka pustego miejsca”, który wyjaśnia w następujący sposób: „Staramy się jak najdokładniej zrekonstruować ówczesną topografię, drobiazgowo odtworzyć scenerię, uchwycić szczegóły i w nich osadzić nasze myślenie o tym, co tam było. Możemy sięgać do wielu źródeł, oglądać zdjęcia, czytać relacje, słuchać opowieści. Ale wciąż towarzyszyć nam będzie fundamentalne poczucie oddalenia. (…) Chodzi zatem o sięgnięcie do istoty doświadczenia Holokaustu, o warunki możliwości zbliżenia się do niego oraz o odsłonięcie jednej z formuł tego doświadczenia” (Leociak 2001: 83). Nieważne, co widzimy, ale jak patrzymy i jak formułujemy wnioski: „Ta poraniona pamięć stać się może pożywką dla chorób i lęków, które trapią współczesny świat, które dręczą nas samych” (Leociak 2000: 48). Ubertowska staje w jednym szeregu badaczy akcentujących ramę aksjonormatywną badań nad Holokaustem. Wypełnia też puste miejsce niezagospodarowane w polskiej humanistyce. Jej empatyczna i subwersywna lektura, tropiąca pęknięcia i przebłyski Innego, staje się przykładem prymatu treści nad formą, pamięci nad pragmatyzmem. Auto(tanato)grafie to głos zza muru wzniesionego przez kanon. Te nekrografie pozwolą na całościową rekonstrukcję Zagłady w polskiej i zachodniej perspektywie.

LITERATURA:      

Domańska E.: „Mikrohistorie. Spotkania w międzyświatach”. Wydanie drugie uzupełnione i uaktualnione. Poznań 2005.  

Kłosińska K.: „Miniatury. Pisanie i czytanie kobiece”. Katowice 2006.    

Leociak J.: „Aryjskim tramwajem przez warszawskie getto, czyli hermeneutyka pustego miejsca”. W: „Maski współczesności. O literaturze i kulturze XX wieku”. Red. L. Burska i M. Zaleski. Warszawa 2001.       

Leociak J.: „Zraniona pamięć (Rocznice powstania w getcie warszawskim w prasie polskiej: 1944-1989). W: „Literatura polska wobec Zagłady”. Red. A. Brodzka-Wald, D. Krawczyńska, J. Leociak. Warszawa 2000.    

Ubertowska A.: „Świadectwo, trauma, głos. Literackie reprezentacje Holokaustu”. Kraków 2007.
Aleksandra Ubertowska: „Holokaust. Auto(tanato)grafie”. Instytut Badań Literackich PAN. Warszawa 2014 [seria: Nowa Humanistyka].