ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (75) / 2007

Dominik Sołowiej,

APOKALIPSA WEDŁUG GIBSONA

A A A
„Wielka cywilizacja nie może być podbita z zewnątrz, dopóki nie zniszczy się sama, od wewnątrz” – tak brzmi motto najnowszego filmu Mela Gibsona. Słowa te pochodzą z książki historyka Willa Duranta. „Apocalypto” to opowieść o zmierzchu cywilizacji Majów. Gibson nakręcił ten film z równie wielkim zaangażowaniem, co „Pasję” i wywołał podobne kontrowersje. „Apocalypto” ogląda się jak dobre kino sensacyjne, ale jest to niestety jedyna jego zaleta.

Głównym bohaterem filmu jest Indianin Łapa Jaguara. Żyje on ze swoimi plemieniem w głębokiej, dzikiej dżungli. Jego spokojne życie wypełnia polowanie i opieka nad rodziną. Niespodziewanie wioska Jaguara zostaje napadnięta, a bezwzględni wojownicy dziesiątkują plemię. Bohater zostaje pojmany, lecz wcześniej udaje mu się ukryć w bezpiecznym miejscu syna i żonę, spodziewającą się kolejnego dziecka. Wojownik, wraz z innymi mężczyznami, trafia do niewoli. Ma zginąć w ofierze dla boga słońca, który sprowadził na Indian plagę suszy. Dwóch jeńców zostaje straconych: kapłan żywcem wyrywa im serca, obcina głowy i zrzuca z kamiennych schodów świątyni. Ale młodego wojownika ratuje cud: nieoczekiwane zaćmienie słońca. Bóg nasycił się już krwią, dlatego dalsze ofiary są niepotrzebne. Mimo to Łapę Jaguara i resztę uwięzionych Indian czeka śmierć. Mają zginąć jak zwierzyna łowna, podczas polowania. I tym razem Łapie Jaguara udaje się uciec: Indianin chowa się w dżungli, ale tuż za nim wyruszają żądni zemsty myśliwi.

„Apocalypto” to kawał dobrego kina akcji, którego nie powstydziłby się żaden producent z Hollywood. Mamy w nim sceny walki, pościgu, polowania i miłości, ale nic poza tym. Film Gibsona to przede wszystkim krew i okrucieństwo. Chociaż w przypadku Majów wydaje się to usprawiedliwione, jednostronny punkt widzenia nie może przypaść do gustu. Tomasz Zalewski, recenzent „Polityki”, pisze: „Dzisiejsi Majowie protestują przeciwko sportretowaniu ich jako krwiożerczych półdzikusów. Obrońcy political correctness podejrzewają z kolei, że Gibson – nie lubiany przez nich za swój fundamentalizm religijny – celowo uwydatnił bestialstwo i agresję mordujących się nawzajem Indian, aby pokazać, że nie byli wcale lepsi od Hiszpanów, a tylko słabsi.” Przecież cywilizacja Majów stworzyła niezwykłą kulturę. Mieli oni własny system liczbowy, astronomię, kalendarz, poezję i muzykę. Do dziś zachwyca nas niezwykła architektura indiańskich świątyń. Gibson zignorował jednak osiągnięcia Majów i dopuścił się interpretacyjnego nadużycia: uczynił z obrzędów religijnych symbol upadku kultury. W „Apocalypto” nie historia jest ważna, lecz pojedynki, pościgi i mordowanie jeńców. Fakt, że na początku pojawia się cytat z „Historii cywilizacji”, niczego nie usprawiedliwia, a ilość krwawych potyczek mówi sama za siebie. Nie pasuje do fabuły scena z chorą na zakaźną chorobę dziewczynką, która wypowiada sztucznie brzmiące słowa: „Chcesz wiedzieć jak umrzesz? Święty czas nadchodzi… Strzeżcie się mroku dnia. Strzeżcie się człowieka, który przyprowadzi jaguara. Ujrzyjcie jak odradza się z błota i ziemi... Dla tego, do kogo go prowadzicie, zniesie niebo i wymaże ziemię. Ciebie wymaże.” To patetycznie brzmiące proroctwo zapowiada finałowe sceny filmu, kiedy Łapa Jaguara zabija polujących na niego myśliwych. Znacznie ciekawszym rozwiązaniem, symbolizującym kres potęgi Majów, jest pojawienie się u brzegów Ameryki hiszpańskich konkwistadorów. To jedyny fragment, który rzeczywiście oddaje klimat nadchodzącej apokalipsy.

Film zadziwia niezwykłą dbałością o szczegół. Aktorzy posługują się starożytnym językiem, a obyczaje, rytuały, stroje i wygląd Majów zostały precyzyjnie przedstawione. Ale co w ten sposób Gibson chciał osiągnąć, pozostaje w sferze domysłów. Jeśli chodziło mu o wiarygodność historyczną, to możemy mieć wiele zastrzeżeń. „Stałem na szczycie świątyni w El Mirador w Gwatemali, w jedynym ocalałym skrawku dżungli w tym kraju – mówi Mel Gibson. – Patrząc przed siebie widziałem zarysy 26 innych miast – wszystkie umiejscowione wokół nas, jak na tarczy zegara. Wtedy poczułem wielkość tej cywilizacji”. Niestety widzom przyjemność ta została odebrana. „Apocalypto” jest raczej historią walk plemiennych, a nie refleksją o potędze i upadku cywilizacji Majów. Reżyser idzie jednak w zaparte: „W całej historii symptomy upadku cywilizacji były zawsze takie same. Pisząc scenariusz raz po raz uświadamialiśmy sobie, że wiele rzeczy, które poprzedzały upadek Majów, dzieje się również teraz. Ważne było dla mnie podkreślenie tej paraleli, bo widać, że pewne cykle rozkwitu i upadku się powtarzają. Wydaje nam się, że współczesny człowiek jest bardziej oświecony, ale jesteśmy podatni na działanie tych samych sił.” Gibsonowi udało się pokazać ludzkie okrucieństwo, ale stawianie tezy, że „Apocalypto” to uniwersalna opowieść o naturze człowieka, jest zupełnie nieusprawiedliwione.

Reżyser „Pasji” popełnił kardynalny błąd: stworzył film piękny, ale tylko pod względem formalnym. Potwierdzają to jego historiozoficzne refleksje, którymi, jakby na siłę, Gibson chciał udowodnić, że „Apocalypto” to coś więcej niż nam się wydaje. Niestety po obejrzeniu filmu nasza wiedza o cywilizacji Majów wciąż pozostaje taka sama. Istnieje obawa, że ci, którzy nigdy o Indianach nie słyszeli, po wyjściu z kina będą widzieć w nich tylko krwiożercze bestie. Historia Łapy Jaguara zaspokaja przede wszystkim gusta tych, którzy lubią grozę, krew i okrucieństwo. Może Gibsonowi zabrakło pomysłów na film, który przedstawiałby coś innego niż krwawą jatkę w lesie lub na szczycie piramidy?
„Apocalypto” Reż.: Mel Gibson. Scenariusz: Farhad Safinia. Występują: Rudy Youngblood, Dalia Hernandez, Jonathan Brewer, Morris Birdyellowhead, Carlos Emilio Baez. Zdjęcia: Dean Semler. Muzyka: James Horner. Gatunek: dramat, przygodowy. Produkcja: USA 2006 r., 139 min.