ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (75) / 2007

,

MINIMAX.PL 4

A A A
4 Ever Music 2007.
Kolejna składanka Piotra Kaczkowskiego – muzycznego dziennikarza radiowej Trójki, ujrzała światło dzienne. Niby nic, a jednak. Niby w numeracji nowego roku jest siódemka, symbol szczęścia, to jednak zaczął się on, ogólnie rzecz ujmując, niezbyt dobrze.

Ideą przewodnią kompilacji Minimaxu jest prezentacja mało lub w ogóle nieznanych polskich wykonawców nadsyłających swoje utwory do Trójki. Kiedy słucham kolejnych wydawnictw czuję się osaczony, bez możliwości ucieczki. Czuję, że nic muzycznie dobrego w Polsce nie może, a nawet nie ma prawa się przytrafić. Czuję, że większość muzyków czerpie, z jak najgorszych tradycji, a na dodatek obarczona jest gustem lokującym się gdzieś pomiędzy kolejną wersją Dżemu, Szymonem Wydrą i jego Carpe Diem, a woodstockowym graniem. Czuję, że jestem przywiązany do ciężkiego i grubo ciosanego cokołu z napisem Polska Muzyka Rockowa, a cały dramat polega na tym, że nie ma nikogo, kto zepchnie mnie w otchłań lub odwiąże mnie od niego.

Po co wydawać płyty, na których może jest dwóch czy trzech wykonawców nadających się do słuchania? Czemu ma służyć pokazywanie zespołów, które nie mają nic do powiedzenia, zaproponowania i zupełnie nie mają pomysłu na muzykę, teksty i image? Tylko dlatego, że są sprawne technicznie? Być może hasłem przewodnim tych składanek powinno być: „Jeśli nie ma się tego, co się lubi, to się lubi to, co się ma”. A być Piotr Kaczkowski już dawno temu zatracił instynkt poszukiwacza i odkrywcy, zadowalając się mizerią i miernotą. Na Minimaxie.pl 4 brakuje indywidualności. Zespołu, który uderzyłby między oczy, nie pozostawiając cienia wątpliwości, że to właśnie na niego należy postawić wszystkie pieniądze. Owszem, zwraca na siebie uwagę metalowy One Nation (być może dlatego, że są góralami), etniczny Żywiołak, grający archaiczne pieśni ludowe, na archaicznym instrumentarium, ale za to z przesterowaną gitarą basową. Ich „Dybuk” doskonale pasowałby do filmu „Matka Joanna Od Aniołów”. Pavulon Twist czerpiący z tradycji rockabilly i rock’n’rolla, którego utwór na tej kompilacji jest autentycznym oddechem od przyciężkawych pomysłów innych wykonawców. Ale to wszystko za mało, jak na płytę trwającą około 70 minut. Natomiast, Boże uchroń nas od takich oryginałów jak: Ziemia, B. Elegancko, Lasal, Gandahar, Pink Elephant, Korek i Sandaless, ponieważ zasługują jedynie na miano antytwórców. Lepiej późno, niż wcale stracić nadzieję, że Piotr Kaczkowski mógłby zostać kimś na miarę Johna Peela.