WIERSZE
A
A
A
granica gatunkowa
połowy z nas nie znacie połowę chcecie sprzedać
na psim targu są tylko nowe ciuchy i nasze mięso miesza się
z resztą zwierząt podpaleni tlą się jeszcze niektórzy
z nadzieją do skoku ale to minie powoli słabnie nasza wola
brykaj sobie ile chcesz byle poza terenem osiedla
ten gatunek lubi spać blisko siebie czyli z daleka od nas
całe stada ulepione są z obrzydzenia
dlatego szukam podobnych w smaku
zbieranina krąży gdzieś jeszcze bezwładnie
reszta już dawno rozmyta prowadzi pod urzędy
daleko poza tereny łowieckie tam wyznaczają
nowe linie demarkacyjne naszych przestrzeni krycia
lewą stroną
na początku był gest i poszliśmy wszyscy do stajenki
teatr wywlec na lewą stronę tak by ulica znalazła się w środku
tam gniazdo uwiły nasze nienarodzone dziady tam czary mary odprawią nas
bo przemoc jest w słoikach a ferment jest w słownikach
każdy z nas mówi językami i nie zejdziemy ze ścian
dopóki nie wybudują nam portali wybierzemy sobie sprawiedliwość
i niech to będzie pospolite wywłaszczenie niech nas multiplikują powielają
już dawno zapomniałem jaki jest twój oryginał ile to daje możliwości
przełączeń alternatywnych rozwiązań miłosnej bajki
a podobno zwierzęta też są ważne ich głód jest naszym głodem
więc podzielimy się w nadmiarze rozdamy dzieci rybom i rzekom
niech płyną jak dawniej zielone i ciche by zadomowić się na chwilę
bo są jeszcze miejsca na ziemi które można zasiedlić i ponownie stracić
litania
Automatyzacja zjada rzeczy, ubrania,
meble, żonę i lęk przed wojną.
Wiktor Szkłowski, Sztuka jako chwyt
gryźć rękę pana która karmi siebie gryźć rękę pana która gryzie
nie wszystko jest przyjemnością tekstu nie wszystko jest nagrodą
tak też było z nami gdy siedzieliśmy naprzeciw siebie
a ja myślałem jak nie być kolejnym rycerzykiem
ty pewnie nazwałaś to nudą bo zmęczona uciekłaś wzrokiem
w kierunku szybszych i dobrze ci znanych form by chociaż coś z tego mieć
ten lęk jest nam potrzebny presja wciąż rośnie
już pewnie od gimnazjum zgniatała ci skronie
coraz to nowym schematem działań
gryźć rękę pana aż wzejdzie słońce i zejdzie powietrze
z tej kolorowej bańki naszych tanecznych spekulacji
wiesz przecież że nie lubię tańczyć
spróbuj to nic nie boli dryfować i szukać tego
co jeszcze nie zostało przypisane innym w stan posiadania
zgrzyt błąd nuda pestka jest pełna treści usiądź i odpuść nam
brzeska 13
widzę jak zmieniają się kolory ścian z czerwonej cegły odpadają synagogi
przekrwione oczy to jeszcze nie ta czerwień flag
podobno na nią trzeba zasłużyć
nie chodzi o awans chodzi o grille i miejscowy ogródek
te mięty i bazylie cały pachnący aktywizm
tu od dawna wszystko było wspólne
w ukryciu idzie im całkiem dobrze w ukryciu lubią razem jeść
dzieci wynoszą z domów zabawki
pierwszy zwiastun złej pogody to plastikowe okna
przyszli jacyś ludzie z miasta reszta to już tylko strach
matka boska elektryczna złowroga pilnuje studni obok
domy otwarte to już chyba trzecie pokolenie
połowy z nas nie znacie połowę chcecie sprzedać
na psim targu są tylko nowe ciuchy i nasze mięso miesza się
z resztą zwierząt podpaleni tlą się jeszcze niektórzy
z nadzieją do skoku ale to minie powoli słabnie nasza wola
brykaj sobie ile chcesz byle poza terenem osiedla
ten gatunek lubi spać blisko siebie czyli z daleka od nas
całe stada ulepione są z obrzydzenia
dlatego szukam podobnych w smaku
zbieranina krąży gdzieś jeszcze bezwładnie
reszta już dawno rozmyta prowadzi pod urzędy
daleko poza tereny łowieckie tam wyznaczają
nowe linie demarkacyjne naszych przestrzeni krycia
lewą stroną
na początku był gest i poszliśmy wszyscy do stajenki
teatr wywlec na lewą stronę tak by ulica znalazła się w środku
tam gniazdo uwiły nasze nienarodzone dziady tam czary mary odprawią nas
bo przemoc jest w słoikach a ferment jest w słownikach
każdy z nas mówi językami i nie zejdziemy ze ścian
dopóki nie wybudują nam portali wybierzemy sobie sprawiedliwość
i niech to będzie pospolite wywłaszczenie niech nas multiplikują powielają
już dawno zapomniałem jaki jest twój oryginał ile to daje możliwości
przełączeń alternatywnych rozwiązań miłosnej bajki
a podobno zwierzęta też są ważne ich głód jest naszym głodem
więc podzielimy się w nadmiarze rozdamy dzieci rybom i rzekom
niech płyną jak dawniej zielone i ciche by zadomowić się na chwilę
bo są jeszcze miejsca na ziemi które można zasiedlić i ponownie stracić
litania
Automatyzacja zjada rzeczy, ubrania,
meble, żonę i lęk przed wojną.
Wiktor Szkłowski, Sztuka jako chwyt
gryźć rękę pana która karmi siebie gryźć rękę pana która gryzie
nie wszystko jest przyjemnością tekstu nie wszystko jest nagrodą
tak też było z nami gdy siedzieliśmy naprzeciw siebie
a ja myślałem jak nie być kolejnym rycerzykiem
ty pewnie nazwałaś to nudą bo zmęczona uciekłaś wzrokiem
w kierunku szybszych i dobrze ci znanych form by chociaż coś z tego mieć
ten lęk jest nam potrzebny presja wciąż rośnie
już pewnie od gimnazjum zgniatała ci skronie
coraz to nowym schematem działań
gryźć rękę pana aż wzejdzie słońce i zejdzie powietrze
z tej kolorowej bańki naszych tanecznych spekulacji
wiesz przecież że nie lubię tańczyć
spróbuj to nic nie boli dryfować i szukać tego
co jeszcze nie zostało przypisane innym w stan posiadania
zgrzyt błąd nuda pestka jest pełna treści usiądź i odpuść nam
brzeska 13
widzę jak zmieniają się kolory ścian z czerwonej cegły odpadają synagogi
przekrwione oczy to jeszcze nie ta czerwień flag
podobno na nią trzeba zasłużyć
nie chodzi o awans chodzi o grille i miejscowy ogródek
te mięty i bazylie cały pachnący aktywizm
tu od dawna wszystko było wspólne
w ukryciu idzie im całkiem dobrze w ukryciu lubią razem jeść
dzieci wynoszą z domów zabawki
pierwszy zwiastun złej pogody to plastikowe okna
przyszli jacyś ludzie z miasta reszta to już tylko strach
matka boska elektryczna złowroga pilnuje studni obok
domy otwarte to już chyba trzecie pokolenie
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |