ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 5-6 (293-294) / 2016

Patryk Szaj,

NIESPEŁNIENIA ZEBRANE (KRISTINA HOCEVAR: 'OBŁOKI I CIĘCIA ZEBRANE')

A A A
Kristina Hočevar może być znana polskiemu czytelnikowi z wydanej w 2011 roku antologii „Szesnaście poetek słoweńskich”. Dzięki książce o enigmatycznym tytule „Obłoki i cięcia zebrane”, wydana w serii Versopolis przez Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku, w której prezentowany jest wybór utworów z jej kilku tomików poetyckich w przekładzie Joanny Pomorskiej (a także w oryginale i w tłumaczeniu na angielski dokonanym przez Jerneja Županiča, Andreja Zavrla i Andy'ego Eckmana – tomy z serii Versopolis są bowiem wydawnictwami trzyjęzycznymi), możemy nawiązać z autorką bliższą znajomość. Dobór wierszy zamieszczonych w „Obłokach i cięciach zebranych” przede wszystkim uświadamia nam, dlaczego słoweńska krytyka literacka uważa Hočevar za jedną z najoryginalniejszych poetek w swoim kraju. Wydaje się, że autorka „Na zobeh aluminiuj, na ustnicah kreda” przemawia głosem łamliwym, i to w co najmniej podwójnym sensie: jej rwane, arytmiczne frazy nierzadko stoją na bakier z gramatyką, wersy bywają rozbijane i rozpraszane, zaburzając linearny tok wypowiedzi, a metafory (jak choćby ta z tytułu przywoływanego tomiku) nieraz uderzają (w) czytelnika swą hermetycznością. „Łamliwość” jest więc tu zarówno przypadłością podmiotki, jak i „efektem” wywoływanym w czytelniku. Efektem języka, owszem, ale afektywnie oddziałującym na myśli, emocje i – przede wszystkim – ciało.

Tym, co wyróżnia podmiotkę Hočevar, są jej usilne starania, które mają na celu przekroczenie solipsystycznej figury „ja”. Wyjście ku drugiemu – „drugiemu”, który jednak najczęściej jest „drugą”, jak w licznych wierszach homoerotycznych – odbywa się tu zarówno w przestrzeni prywatnej, jak i w przestrzeni publicznej. Przy czym „prywatne” i „publiczne” nie stanowi żadnej opozycji binarnej, przeciwnie: porządki się mieszają, przestrzeń okazuje się zawsze już zanieczyszczona. To, co społeczne, ma rzecz jasna (nierzadko bolesny) wpływ na to, co osobiste, jednak i to, co osobiste, nieuchronnie sytuuje się wobec politycznego. Bo wiersze Hočevar nie tylko są polityczne (które wiersze nie są?), ale też do własnej polityczności podchodzą nieufnie, uświadamiając, że wszystko rozgrywa się raczej pomiędzy, że fiasko jest podszewką zaangażowania, a pragnienie intymności uzyskać może jedynie doraźne, niepełne, ulotne ziszczenie.

Tomik otwiera bardzo wyrazisty utwór będący zaproszeniem do wniknięcia w świat podmiotki, opatrzonym jednak bolesnymi obostrzeniami. Ciąg wyliczeń poprzedzający deklarację gościnności dotkliwie zdaje sprawę z faktu, że „dar gościnności” jest – jak chciałby Jacques Derrida – darem aporetycznym. W istocie, „w czasach, gdzie wszystkiego jest za dużo i wszystkiego za mało”, „gdzie Jezus jest przedmiotem sprzedaży i reklamy, / pozą krzyża”, gdy „iluzja krwi jest silniejsza niż krew sama”, „słowa obdziera się ze znaczeń z / Taką łatwością, jak burzy się budynki, domy i kruchą samoświadomość”, a „jednosekundowe połączenia, które tną fizyczne odległości”, jednocześnie – paradoksalnie – „bliskości obniżają cenę”, deklaracja „zapraszam cię do siebie” jawi się jako aporetyczna próba przezwyciężenia miałkości i pozorności codziennych relacji. Wiersz stanowiłby więc miejsce obrony intymności przed zakusami świata nastawionego na konsumpcję, reprodukcję i obrót towarów, miejsce obrony przed triumfującym rozumem instrumentalnym, miejsce ucieczki „w mit, który się nie utlenia”. Niejedyny to zresztą „dekonstrukcyjny” wątek w poezji Hočevar. Kolejny zapowiadany jest już przez drugi wiersz, w którym czytamy: „Weź moje imię z tekstu. Zastosuj konieczną przemoc. // Nic nas nie zgorszy. / Mole się nie zalęgną. / Nic nie będzie niepocieszone. // Weź swoje imię z tekstu”. Gościnność poezji skutkuje nieuchronną wymianą między „ja” i „ty” – chiazmatyczną relacją, w której imię własne nigdy nie jest całkowicie własne, zawsze wystawione na działanie pierwiastków inności. Wywłaszczenie, wydobycie się z siebie, naznaczone jest strukturalną przemocą, bez której niemożliwe byłoby jakiekolwiek obcowanie z innym, jakakolwiek intymna wspólnota.

Być może świadomość „konieczności” owej przemocy wpływa na charakter relacji intymnych podmiotki wierszy Hočevar. Są to relacje, w których niemożliwa jest pełna asymilacja, całkowite zjednoczenie z drugą osobą, podszyte strachem przed krótkotrwałością, doświadczane nieporozumieniami i zawiedzionymi nadziejami, po których nie sposób już odbudować delikatnego „hymenu zaufania”. W każdej bliskości – zdaje się mówić nam autorka „Obłoków i cięć zebranych” – jest coś z oddalenia, tak jakby dwa ciała były jedynie monadami: zdolnymi na siebie patrzeć, nawet ze sobą rozmawiać, ale pozbawionymi możliwości prawdziwego, bezpośredniego, czystego kontaktu. „Jeśli będziemy budowały dom razem, niech ma oddzielne wejścia: / dla każdej z nas lustrzane / ustawienie. jeśli będziemy mieszkały razem, bądźmy rozdzielone: / za dziesięć lat co najmniej, kiedy / znajdziesz nowego człowieka dla siebie. dla seksu, dla sportu, dla rekreacji, dla natchnienia”. We fragmencie tym uderza kontrastowe zestawienie wspólnoty i oddzielenia – przeciwstawnych stanów zawsze idących ze sobą w parze. Podmiotka Hočevar pragnie zabezpieczyć się przed końcem, zerwaniem, rozstaniem, które jednakowoż jawią się jako nieuchronne. Kiedy zresztą rzeczywiście następują, okazuje się, że nic nie może złagodzić ich bolesnego działania. Rozstanie jest stratą, odbijającą się na doświadczeniu podmiotki, której nie sposób zrekompensować: „odchodzisz. wydaje się, że będziesz to robiła / przez całe życie. […] / będziesz, tak się wydaje, przez całe życie trzymała się mocno mojego gorzkiego // gorzkiego języka, mojego ciała w żałobie. powtarzała zdania. / odwracała się z tym samym zapałem z powodu dawnej, dawnej straty”.

Złożoność relacji intymnych dodatkowo komplikuje ich homoseksualny charakter. Miłość lesbijska u Hočevar jeszcze bardziej „zanieczyszcza” tożsamość, czyniąc ją tożsamością „relacyjną” par excellence – nieistniejącą bez drugiego/drugiej, ale jednocześnie podważającą ustalone kody i role genderowe. Dzieje się tak na przykład w następującym fragmencie:

mąż

szłaś koło niej – swojego

męża swojej płaczliwej kobiety

Kto tu jest kim? Kto czyim mężem? Kto czyim partnerem? Kto tu kogo oszukuje, a kto próbuje sprostać aporetycznej sytuacji? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania, bo też tomik Hočevar pozostawia nas nieufnymi wobec jakichkolwiek jednoznacznych, zbyt prostych odpowiedzi. Uniejednoznacznia także – jako się rzekło – wzajemną wymianę między tym, co prywatne, a tym, co publiczne. Polityka nierzadko infekuje „romanse”, jak na przykład w wierszu, w którym podmiotka Hočevar sytuuje się w wyraźnie podrzędnej roli: „mówi(my) o nazizmie i estetyce, a żadna z nas / nie jest nazistką, ale z powodu estetyki i moich lęków i / nie mam dyskusji politycznej, […] / w końcu / lądujemy w łóżku całkiem rozebrane”. Ale miłość homoseksualna stanowi tu oczywiste, lecz niejedyne „miejsce” owej wymiany.

Podmiotkę słoweńskiej poetki moglibyśmy nazwać podmiotką „zaangażowaną”, o czym zaświadczają choćby następujące wersy: „segreguję śmieci, jakbym wierzyła, / piję z kranu, jakbym pomagała, sprawiedliwie / kupuję, jakby to była prawdą, / raczej papier niż plastik, jeżdżę / chętniej komunikacją publiczną albo na rowerze: / jakbym była czystsza”. A jednak te same wersy owemu zaangażowaniu jakoś zaprzeczają, albo raczej – wytrącają broń z ręki. Podobnie jak relacje intymne, tak i wołanie o sprawiedliwość społeczną, o wolność i równość, naznaczone są u Hočevar świadomością dotkliwej niedoskonałości. Wysiłki podmiotki wciąż są niewystarczające, zawsze już spóźnione i, w gruncie rzeczy, po prostu fałszywe: „a jednak wciąż / buty ze skóry, płyn zmiękczający do prania, dla psów / karma z kurzej farmy”. Bohaterka „Obłoków i cięć zebranych” wie, że „jesteśmy bardziej zanieczyszczeni, niż zanieczyszczone są wody, oddech, mięso”, że za coraz bogatszą konsumpcją stoją coraz bardziej haniebne praktyki, i że nasze „zaangażowanie” polegać może jedynie na łagodzeniu negatywnych skutków naszych własnych działań. Niewesoła to lekcja, ale z pewnością nie można jej odmówić uczciwości.

W jeszcze inny sposób wymianę pomiędzy prywatnym i publicznym tematyzują wiersze *** [się przebierasz, kiedy idziesz pracować] i *** [co ci mówi żydowskie pochodzenie]. Pierwszy traktuje o wystawianiu własnego wizerunku na widok publiczny: nakładaniu makijażu, wyćwiczonych gestach, starannie dobieranych słowach, stosownym ubiorze, które w istocie nie tyle poszerzają granice podmiotowego bytowania, ile całkowicie je odcieleśniają, wywłaszczając podmiot z samego siebie, alienując go w świecie egzystencji nieautentycznej. Nuty egzystencjalistyczne pobrzmiewają jeszcze wyraźniej w drugim utworze, z jednej strony komplikującym tożsamość bałkańską („co ci mówi żydowskie pochodzenie – nie po bośniackiej / albo dalmatyńskiej / stronie”), z drugiej jednak wskazującym na otwartość, niegotowość, wystawienie na autoalienację wszelkiej tożsamości: ty to „ktoś, kim nie jesteś, ponieważ jesteś”.

Tomik Kristiny Hočevar intryguje nie tylko ze względu na podkreślanie strukturalnej współzależności porządków prywatnego i publicznego. Tym, co skłania do jego (podejmowanej wciąż na nowo) relektury, jest rosnąca z każdym wierszem hermetyczność, niejasność fraz, zaburzenia toku składniowego i wersowego, będące jednak czymś więcej niż zabiegami formalnymi. Wzmagają one jeszcze bardziej poczucie zagubienia i braku równowagi pomiędzy pozornie symetrycznymi światami życia, a przez to zachęcają czytelnika do wspólnego z bohaterką „Obłoków i cięć zebranych” poszukiwania enklaw bezpieczeństwa, chroniących przed tym, co wyobcowujące. A więc, po prostu, przed światem.









***



Tomik „Obłoki i cięcia zebrane” został wydany przez Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku w ramach serii Versopolis, która jest częścią międzynarodowej platformy o takiej samej nazwie promującej twórczość europejskich poetów poza granicami ich krajów ojczystych. Do platformy należą twórcy uznani w swoich krajach, ale nieznani szerszej publiczności międzynarodowej. Do grona 55 poetek i poetów promowanych przez Versopolis w 2015 roku należeli między innymi Justyna Bargielska, Krystyna Dąbrowska, Łukasz Jarosz, Grzegorz Kwiatkowski i Krzysztof Siwczyk. W ramach platformy odbywa się także organizowany przez IKM festiwal Europejski Poeta Wolności, zaś seria wydawnicza Versopolis jest pokłosiem wizyty w Gdańsku w październiku 2015 roku pięciorga poetów: Christopha W. Bauera (Austria), Kristiny Hočevar (Słowenia), Maud Vanhauwaert (Belgia), Aivarasa Veiknysa (Litwa) oraz Davida Vikgrena (Szwecja).

Tomy z serii Versopolis można zamówić bezpłatnie bezpośrednio w Instytucie Kultury Miejskiej, pisząc na adres e-mail: piotr.mielcarek@ikm.gda.pl.
Kristina Hočevar: „Obłoki i cięcia zebrane”. Przeł. Joanna Pomorska. Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku. Gdańsk 2015.