ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (301) / 2016

Michał Paweł Urbaniak,

OD 'STAREJ' DO 'SARENKI' (JOANNA FABICKA: '#ME')

A A A
Piętnastoletnia Sara Krawczyk, bohaterka najnowszej powieści Joanny Fabickiej „#me”, mieszka z matką w małym miasteczku. To dziewczyna wycofana, zamknięta w sobie, pełna kompleksów. W swoich oczach wygląda „jak topornie ciosany kloc drewna. Jak babochłop. Siostra bliźniaczka Hagrida”. Nie jest lubiana w klasie, trzyma się raczej na uboczu. Przeżywa też problemy rodzinne – jej matka Ewa, szanowana dziennikarka lokalnej gazety, coraz bardziej pogrąża się w alkoholizmie. Pije, zaniedbuje córkę, znęca się nad nią fizycznie i psychicznie. A jednak pojawia się nadzieja – kilka nieoczekiwanych spotkań (z bezdomnym Stefkiem i Nicolasem vel Józkiem, szkolnym przystojniakiem) i szczęśliwych przypadków sprawia, że bohaterka dostaje swoją szansę i może wyrwać się z matni. Czy to zapowiada trwałą zmianę na lepsze?

W „#me” Fabicka przedstawia historię współczesnego Kopciuszka. Znana baśń nabiera wyjątkowo gorzkich tonów. Współczesny udręczony Kopciuszek zostaje obarczony odpowiedzialnością niestosowną do wieku (gdy „macocha” – bo taka rola przypada Ewie – tkwi w ciągu alkoholowym i/lub depresji, Sara musi sama zająć się sobą, dbać o dom, pamiętać o terminowym płaceniu rachunków, kryć matkę przed szefostwem domagającym się artykułów). Dawne łachmany zastąpiły długie koszule, przetarte męskie dżinsy. Rolę, jaką spełniała zmarła matka w baśni, tu dostaje wyidealizowany ojciec, który porzucił rodzinę (rozwiązanie tego wątku również świetnie wpisuje się w fabułę „Kopciuszka”). Dobrą wróżką staje się natomiast koleżanka ze szkoły, która w ramach wdzięczności przygotowuje Sarę na „bal”, czyli po prostu imprezę u „księcia”, syna miejscowego krezusa („piękny chłopak, o którym można powiedzieć: marzenie teściowej”). Sara – tak jak jej baśniowy pierwowzór – przed północą wychodzi z imprezy, a jednak zbliża się do Józka. Tych dwoje wyraźnie ma się ku sobie. Tymczasem Ewa postanawia się zmienić i wreszcie stworzyć córce prawdziwy dom. W baśni opada kurtyna szczęśliwości. Jednak Fabicka idzie o krok dalej – pokazuje, że pomyślność jest krótkotrwała, najbliżsi zawodzą, postanowienia się dezaktualizują, a ścieżki, którymi podążają bohaterowie w poszukiwaniu spełnienia, nierzadko okazują się ślepe.

Pomimo całego baśniowego sztafażu (całkiem umiejętnie wplecionego w fabułę), ta proza tchnie bolesnym autentyzmem. Autorka „Second Handu” odważnie – jak na powieść dla młodzieży, a w ich poczet powinno się wliczyć „#me” – pisze o aktualnych problemach społecznych dotyczących wielu polskich nastolatków i ich rodzin. Pojawia się alkoholizm rodziców, tkwienie w emocjonalnym bagnie wyniszczającego współuzależnienia, obniżone poczucie własnej wartości, przemoc w domu, potrzeba wyróżnienia się i wybicia w grupie rówieśniczej – to wszystko zostało potraktowane z dużą empatią i szacunkiem, za to bez zadęcia i nachalnego moralizatorstwa. Nawet jeśli niekiedy Fabicka tylko nazywa i upraszcza emocje, zamiast je opisać, co miejscami odbiera książce siłę rażenia (na przykład tutaj: „Sara zawsze w takich momentach nienawidziła samej siebie. Wzrastało w niej poczucie winy i strach”), pozostaje to psychologicznie przekonujące. I tylko szkoda, że autorka „Seksu i innych przykrości” nie poprzestała na mrocznym realizmie. W finale akcja przyspiesza, zupełnie niepotrzebnie pojawiają się absurd, groteska, a na powieściową scenę wchodzą zbudowane ze stereotypów postacie (to razi zwłaszcza przy doskonałych portretach psychologicznych Sary, Ewy czy Nicolasa). Ponadto całość została wzbogacona o raczej niesmaczny humor, który przywodzi na myśl książki Fabickiej o perypetiach Rudolfa Gąbczaka, ale nie bardzo pasuje do przejmującej historii Sary Krawczyk. To wszystko rzutuje negatywnie na tę skądinąd dobrą powieść.

Najciekawszym, a zarazem najwnikliwiej potraktowanym wątkiem jest trudna relacja matki-alkoholiczki i zakompleksionej córki. Ewa – „chuda, atrakcyjna i perfekcyjna. Istna Królowa Śniegu” – stawia na karierę, próbując samej sobie udowodnić swoją wartość. Za ostrymi słowami, beztroską, bezkompromisowością kryją się kompleksy, poczucie braku wartości, życiowej przegranej. Symbolem tej przegranej poniekąd staje się Sara – niedbająca o siebie, zajadająca emocje, nieposiadająca przyjaciół, niekorzystająca z „uroków” życia, a przede wszystkim skrzywdzona. To bardzo ciekawa postać. Dziewczyna chce pozostać niewidzialna, aby nie narazić się na kolejne zranienia. Jednocześnie jest spragniona ciepła, uwagi i czułości, których poskąpiono jej w dzieciństwie – Ewa zajęta samorealizacją nie miała czasu dla swego jedynego dziecka („Dziewczyna musiała żyć bez matki. Spędzać bez niej święta, porzucana jak paczka, to jednym, to drugim sąsiadom. […] Sara miała więcej cioć i wujków niż jej cała klasa razem wzięta. Jednak równocześnie była najbardziej samotnym dzieckiem na świecie. Widywała matkę głównie w przelocie […]. Żyły więc obok siebie jak dwie prawie obce osoby, odpływając każda na swojej tratwie, coraz dalej ku różnym brzegom”). W rodzinie dysfunkcyjnej role się odwracają – to Sara opiekuje się matką („miała wrażenie, że w tym życiowym tandemie to ona zawsze musi jechać z przodu, podczas gdy matka, niczym dziecko, siedzi bezpiecznie z tyłu chroniona jej plecami”). Z kolei Ewa pozostaje pełna nienawiści, ale także poczucia winy. Alkohol sprawia, że staje się nieobliczalna. Choć kocha córkę, nie potrafi jej zapewnić poczucia bezpieczeństwa. Wyładowuje na Sarze własne frustracje, poniża ją, nie zapewnia bezpieczeństwa (koszmarne – a jakże prawdziwe! – są sceny przemocy fizycznej i psychicznej, której Sara doświadcza ze strony matki). Ich stosunki są naznaczone krzywdą, winami, których nie sposób wybaczyć. W obliczu pogłębiającego się kryzysu życie Sary i Ewy zmienia się w nieustanną walkę („To był ich mały rodzinny rytuał: najpierw matka raniła córkę, potem ona miała prawo do tego samego. Przez lata żyły w złudnym przeświadczeniu, że na bieżąco wyrównują swoje rachunki i oczyszczają konta, choć tak naprawdę wciąż tkwiły w wyniszczającym błędnym kole wzajemnych krzywd i pretensji. Niestety, żadna z nich nie umiała tego dostrzec”).

Angielski zaimek w tytule najnowszej książki Fabickiej ma duże znaczenie. Bo też jest to powieść inicjacyjna o dochodzeniu do tego własnego „ja”, tytułowego „me”. Fabicka tworzy interesującą bohaterkę – wykluczoną ze społeczeństwa, brzydką, grubą (dwa ostatnie epitety określają Sarę czysto umownie – to ona siebie tak postrzega. W toku powieści okazuje się, że dziewczyna jest atrakcyjna, ale zakrywa swoje piękno, którego nie potrafi dostrzec. Pozostając przy baśniowych odniesieniach – to brzydkie kaczątko cały czas było łabędziem). Znamienny jest fragment opisujący rzeczywistość, w jakiej funkcjonuje główna bohaterka: „Sara często miała wrażenie, że inni ludzie wprost nie mogą znieść nikogo, kto choć odrobinę odbiega od wyświechtanego wzorca. Kto tak jak ona uciekł z taśmy produkcyjnej dostarczającej perfekcyjnemu społeczeństwu perfekcyjnych obywateli: ciętych z metra, równo, według schematu – jak klony odbite przez kalkę. A może to nie była nietolerancja? Może to po prostu złość i zazdrość, że nie potrafili tak jak Sara spieprzyć z tej fabryki życia i mieć odwagę wyglądać inaczej?”. Droga Sary do dojrzałości nie jest drogą do akceptacji przez środowisko (za którą dziewczyna na początku tęskni), ale do samoakceptacji. To oznacza w tym przypadku m.in. uwolnienie się od zależności. Niemal wszyscy zawodzą Sarę (toksyczna matka, Józek, Edyta, przyjaciółka Ewy i Igor, dawny partner matki), a ona ostatecznie odcina się od tych, którzy nie potrafili jej pomóc. Znika i po raz pierwszy to ona jest w centrum uwagi, walczy o siebie. Bardzo ważne w tym aspekcie okazują się przezwiska, jakimi obdarzano Sarę. Koledzy z klasy nazywali ją „Starą” (to konotuje przytłoczenie życiem, przedwczesną dojrzałość i odpowiedzialność, smutek), a przyjazny Stefek – „Sarenką” (z tym słowem wiąże się lekkość, smukłość, odważne gnanie naprzód). Symboliczny jest końcowy bieg bohaterki – to ucieczka od świata i cudzych wymagań. Ucieka już nie „Stara”, a właśnie „Sarenka”.

Autorka „Tango ortodonto” bierze na warsztat wymagający wielkiej delikatności temat dojrzewania w rodzinie dysfunkcyjnej i przedstawia go z pomysłem, a także z psychologiczną głębią. Nie proponuje przy tym łatwych rozwiązań fabularnych, ckliwych klisz, taniego, lukrowanego pocieszenia. „#me” to gorzka, ale przy tym mądra powieść – niewątpliwie jedna z najciekawszych w dotychczasowym dorobku Joanny Fabickiej.
Joanna Fabicka: „#me”. Wydawnictwo W.A.B.. Warszawa 2016.