ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 października 20 (308) / 2016

Agata Stronciwilk,

PORAŻKA I TROSKA (PIELĘGNOWANIE TRUDNYCH SYTUACJI)

A A A
Wystawa „Pielęgnowanie trudnych sytuacji” Pawła Szeibla w Galerii Szarej w Katowicach jest swoistym powrotem do korzeni. Wyrażenie to wydaje się podwójnie adekwatne – z jednej strony, jednym z najistotniejszych obszarów zainteresowań artysty są rośliny, z drugiej natomiast, powraca on do dawno już porzuconego malarstwa. Myślenie o budowaniu pewnej przestrzeni, charakterystyczne dla instalacji, także jest widoczne w ekspozycji, jednak nie ma wątpliwości, że najważniejszym jej elementem pozostają obrazy.

Na prezentowany cykl malarski składa się 9 płócien, które w różny sposób ukazują rośliny. Łączy je także to, że niemal każde z nich jest dokumentacją pewnej porażki. Już sam ten fakt zasługuje na uwagę. W świecie zdominowanym przez niejednokrotnie naiwne lub zbanalizowane narracje o sukcesie zwrócenie się w kierunku porażki wydaje się aktem niemal heroicznym. Zmęczenie narracjami budującymi wizję świata wypełnionego możliwościami i marzeniami, które tylko czekają na spełnienie, wywołuje ucieczkę w opowieści przeciwstawne, wskazujące na fikcyjność tych pierwszych (w duchu facebookowego profilu „Magazynu Porażka”), a akceptacja niedoskonałości staje się niemalże znacznikiem kontestacji i bycia poza mainstreamem. W przypadku twórczości Szeibla akceptacja porażki wydaje się wynikać z samej materii, z jaką artysta zdecydował się obcować. W jego działaniach nie ma miejsca na celebrowanie porażki; pogodzenie się z nią związane jest z pewnego rodzaju przyzwyczajeniem, które na pierwszy rzut oka można pomylić z obojętnością. Pracując z organizmami żywymi, trzeba być otwartym na nieprzewidywalność, na fakt, że pewne procesy nie podlegają kontroli twórcy oraz na to, że czasem, pomimo wiedzy i ostrożności, porażka okazuje się nieunikniona. Co więcej, często pozostaje ona poza naszym zasięgiem poznawczym i nie generuje żadnej wiedzy. Jest to jeden z najciekawszych aspektów obcowania z roślinami. Mimo stworzenia najbardziej dogodnych warunków nagle okazuje się, że liście zaczynają usychać. W panice staramy się zmienić poziom nasłonecznienia czy nawodnienia, jednak te działania tylko uzmysławiają nam naszą bezsilność i niemożność zrozumienia. Uschnięta roślina jest niczym oskarżenie, które uświadamia nam naszą nieporadność. Ta nieporadność wydaje się rozciągać szerzej – to nie tylko brak możliwości zaopiekowania się innym, obcym organizmem, lecz także nagłe rozpoznanie nieumiejętności bycia-ze-światem, naszego wyobcowania.

Rachityczne rośliny z obrazu „Suchy sierpień” przypominają nam, że nasza kontrola nie jest zupełna. Obraz ten ukazuje dwa niewielkie uschnięte drzewka na tle szarej płaszczyzny. „Suchy sierpień”, jak każdy obraz na wystawie, połączony jest z pewną historią. W tym przypadku przeczytane książki i zdobyte informacje nie przełożyły się na spektakularny rozrost drzewek bonsai. Wysoka temperatura i upały spowodowały, że rośliny całkowicie uschły. W monochromatycznym obrazie dominują pustka i cisza. Nie jest to jednak projekt sentymentalny – właściwie w każdym obrazie z cyklu widoczna jest duża wrażliwość artysty, która jednak nie jest emocjonalnością. Uschnięta roślina jest niczym zarzut, nagłe ukłucie poczucia winy. Następnie pojawia się chęć racjonalizacji (co zrobiłem/-łam źle?), a nieumiejętność dotarcia do przyczyn jeszcze potęguje uczucie porażki. Uschnięta roślina „mówi” nie tylko o sobie, ale także o nas. Wydaje się to jednym z powodów, dla których artysta tak uważnie wsłuchuje się w jej głos.

Szeibel nie pretenduje do miana znawcy roślin; nie jest botanikiem. Swoje porażki botaniczne traktuje jako nieodłączny element zajmowania się roślinami. Tworzony przez niego cykl obrazów nie jest próbą naukowej analizy niepowodzenia. Artysta jest świadomy, że malarstwo nie da odpowiedzi na pytanie o jego przyczyny. Niemalże na każdym obrazie w centrum znajduje się roślina – złamana, uschnięta, zawinięta w foliowy worek. Szeibel buduje swoje obrazy wokół pewnych historii; każdy z nich jest opowieścią o innym przypadku. Malarstwo uzupełniono o rośliny znajdujące się na wystawie – cebulki hiacyntów czy bulwy ziemniaków, które mają zacząć kiełkować. Przypominają one o tym, że dla artysty zawsze najważniejszy jest proces, działanie, eksperyment. Dlatego też powrót do „statycznego” i „zatrzymującego” medium, jakim jest malarstwo, może wydawać się zaskakujący. Z drugiej strony, Szeibel porównuje działania malarskie i ogrodnicze – oba wymagają skupienia, czasu i mają dla niego niemalże medytacyjny wymiar. Malarstwo pozwala na moment refleksji, zdystansowanego oglądu, wynika bezpośrednio z działalności ogrodniczej i przenika się z nią.

Obraz „Oplątwa” ukazuje dwie rośliny zawieszone w niedookreślonej przestrzeni. Oplątwy są epifitami – nie potrzebują ziemi, aby rosnąć, a niezbędne substancje oraz wilgoć czerpią z powietrza. Rośliny na obrazie bujnie rozrastają się, chociaż widać, że zaczynają usychać. Ciekawym efektem jest wyraźny kontrast między chaotycznymi kształtami roślin, które rosną w różnych kierunkach, a chłodną geometrią budowaną przez znajdującą się w tle czarną kratownicę. Liście zawijają się, tworząc fantazyjne kształty, a ich nieprzewidywalność podkreślona jest przez geometryczną strukturę. Ma ona nawiązywać do domowej przestrzeni łazienki, w której rosły oplątwy, jednak za każdym razem, gdy patrzę na obraz, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to klatka, w której zamknięte zostały rośliny. Z drugiej strony, geometryczny rygor perspektywy wydaje się mówić o samym spojrzeniu malarskim, które stara się zamknąć naturę w wykreślonej, sztucznej przestrzeni.

Przypomina mi się cykl fotografii Bownika „Dissasembly”, w którym artysta najpierw poddawał egzotyczne rośliny tytułowemu aktowi „demontażu”, aby następnie połączyć ich rozczłonkowane fragmenty za pomocą sznurków, szpilek, kleju czy gumek recepturek. W ciekawy sposób artysta opowiada o naszej relacji wobec rzeczywistości – o naukowej wierze w to, iż podzielenie na najmniejsze fragmenty pozwala na poznanie jej i zbadanie. Bownik wydaje się mówić przede wszystkim o poznawczo-naukowym spojrzeniu na przyrodę. Fakt, iż złożone konstrukcje wyglądają „nienaturalnie” oraz to, że widać, iż trzymają się jedynie dzięki łączącym je sztucznie elementom, wskazuje na pozorność tego typu zabiegów.

Sadzonki pomidora, znajdujące się na wystawie Szeibla, zamknięte są w geometrycznej konstrukcji, która ma je chronić w trakcie przenoszenia. Wydaje mi się, że powracający na wystawie kontrast pomiędzy rośliną i geometrią można potraktować szerzej, podobnie jak w fotografii Bownika, jako wypowiedź o próbie zamykania przyrody w kolejnych „konstrukcjach” – rozumianych nie tylko dosłownie, ale także jako idee i wyobrażenia.

Zasadę kontrastu wykorzystuje także obraz Szeibla „Cocos nucifera”. W przypadku „Oplątw” do głosu dochodził kontrast oparty na kierunkach – dynamika/statyka, tu natomiast mamy do czynienia przede wszystkim z kontrastem kolorystycznym. W pobliżu okna została ustawiona roślina – domyślamy się, że jest to tytułowa palma kokosowa, jednak pozostaje ona niewidoczna, zawinięta w kolorową folię. Na folii widoczne są wielobarwne nadruki, malowane w intensywnych barwach, przedstawiające egzotyczne krajobrazy. Kontrastują one wyraźnie z szarością widoczną dookoła oraz za oknem. Folia wyraźnie odcina się od otoczenia jako element obcy, nieprzystający, podobnie jak znajdująca się w jej wnętrzu palma. Zakupiona do polskiego mieszkania, staje się ona namiastką innej rzeczywistości, wehikułem imaginacyjnej podróży. Jednocześnie kontrast ten wydaje się podkreślać zdystansowanie artysty wobec tych wyobrażeń.

Znajdujący się obok obraz ponownie zbliża się do monochromatyzmu. Tym razem dominują odcienie brązu i ugry. Artysta przedstawia trzy uschnięte rośliny na tle płyty pilśniowej. Nie zostały wyciągnięte z ziemi, uformowanej wciąż według kształtu doniczki. W sąsiednim pomieszczeniu odnajdujemy wzór dla obrazu – ustawioną martwą naturę. Jedynym dodatkowym elementem jest rozpięta ze sznurka siatka, która pomagała w przeniesieniu martwej natury na płótno. W pewien sposób w przedstawieniu tym powraca problematyka aktu spojrzenia oraz obrazu rozumianego jako konstrukcja. Charakterystycznym elementem obrazów Szeibla jest także unikanie typowo malarskich efektów. Są one zupełnie gładkie, pozbawione faktury, a w kompozycjach dominuje linearyzm, niemalże rysunkowość. Ten sposób malowania również wskazuje na zdystansowanie, wyciszenie.

W obrazach Szeibla człowiek jest obecny jedynie pośrednio – rośliny nigdy nie są ukazane w swym naturalnym otoczeniu; niemal zawsze są to rośliny doniczkowe umieszczone w przestrzeni domowej, rośliny, które zostały poddane działaniom człowieka – zebrane, zakupione, zapakowane; organizmy, które umierają wskutek jego nieudolności i błędów. Pomimo chęci roztoczenia opieki i troski okazują się nieprzeniknioną zagadką, funkcjonując według własnych praw, które wymykają się ludzkiemu poznaniu. Czasami mówi się, że ktoś ma „dobrą rękę” do roślin. W wyrażeniu tym zawiera się przekonanie, że do właściwej hodowli nie wystarczy wiedza, ale także niedookreślone „coś” – pewien rodzaj empatii, wyczulenia, intuicji, którą nie każdy posiada. Wyrażenie to podkreśla specyficzny rodzaj więzi pomiędzy człowiekiem a roślinami, którą wypracowuje się poprzez doświadczenie. Jedyny obraz Szeibla, w którym postać ludzka jest bezpośrednio obecna, ukazuje tylko jej fragment. Widzimy stopy, łopatę oraz dół z wykopanymi korzeniami choinki. Artysta co roku próbuje wykopać choinkę na święta, a następnie z powrotem zasadzić ją w ogrodzie. Nigdy się to jednak nie udaje, a zbyt duża różnica temperatur przyczynia się do śmierci rośliny.

Co ciekawe, artysta otwarcie przyznaje się do swych porażek nie tylko ogrodniczych, ale także malarskich. Jeden z obrazów jest bardzo niewyraźny, zamazany. Przy bliższym oglądzie widzimy elementy rośliny i gałęzie, jednak mamy wrażenie, że znajdują się one za mgłą lub zasłoną, ponieważ obraz w całości został pokryty laserunkową warstwą białej farby. Jest to efekt malarskiej bezsilności i rezygnacji: w przypływie zwątpienia artysta zdecydował się zamalować obraz. Eksponowanie na wystawie obrazu nieudanego, co więcej, prezentowanie go jako elementu pracy dyplomowej, wydaje mi się jednym z ciekawszych i odważniejszych elementów ekspozycji. Okazuje się bowiem, że obraz ten jest ciekawy formalnie, nawet jeśli uznany został przez artystę za porażkę. Poprzez jego eksponowanie Szeibel udowadnia, że akceptuje niedoskonałość jako element procesu twórczego. Wskazuje na niemożliwość uniknięcia porażki zarówno w ogrodnictwie, jak i w pracy twórczej. Żywa i martwa materia nigdy w pełni nie podporządkowują się woli i działaniom człowieka. Dlatego też Szeibel skupia się na epistemologicznych i estetycznych wartościach porażki. W efekcie pojawia się pytanie: czy porażka ujmowana w tej perspektywie wciąż jest porażką? Być może cykl Szeibla w gruncie rzeczy mówi przede wszystkim o kontroli – próbie jej zdobycia i nieuniknionej utracie.

Patrząc na obrazy Szeibla, przypominałam sobie malarstwo tegorocznej dyplomantki ASP w Katowicach, Natalii Rybki. Jej obrazy ukazują bujną, leśną roślinność. Przy bliższym spojrzeniu orientujemy się, że liście układają się w zarys ludzkiej sylwetki. Zarówno patrząc na przyrodę „dziką” w malarstwie Rybki, jak i oswojoną w obrazach Szeibla, widzimy także człowieka, co jest wynikiem naszej antropocentrycznej perspektywy. Z drugiej strony, można jednak spojrzeć na malarstwo Rybki jak na próbę wyjścia poza tę perspektywę, jako refleksję o jedności wszystkich organizmów w duchu posthumanistycznego zoe-centryzmu, który zgodnie z refleksją Rosi Braidotti ma rozbijać struktury i ustalone hierarchie bytów.

W spojrzeniu większości osób roślinom wciąż bliżej do przedmiotów niż odczuwających organizmów, a problem ich ochrony przeważnie podejmowany jest z perspektywy naszego własnego poczucia zagrożenia. Zastanawiając się nad relacją między człowiekiem a roślinami, Michael Marder zadawał pytanie, czy rośliny powinny mieć prawa, wskazując na pogłębiającą się refleksję nad ich podmiotowością. To kluczowe pytanie zaczyna jednak dopiero kiełkować. Fakt, iż coraz więcej młodych artystów podejmuje tematykę roślin, rozumianych nie jako przedmioty, może świadczyć o zachodzącej zmianie wrażliwości. 
Paweł Szeibel: „Pielęgnowanie trudnych sytuacji”. Galeria Szara. Katowice, 01.10.–23.10.2016.