ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (317) / 2017

Anna Katarzyna Dycha,

'BO JA WOLĘ UFAĆ WŁASNYM NOGOM'. SORRY BOYS W DRODZE

A A A
Na początku grupa Sorry Boys raczyła słuchaczy rockowym brzmieniem. Do gitarzystów Tomasza Dąbrowskiego i Piotra Blaka w 2006 roku dołączyła wokalistka Bela Komoszyńska, obdarzona zjawiskową barwą głosu. Debiutancka płyta „Hard working classes zawierała anglojęzyczny materiał. Na drugim krążku drogi Sorry Boys zaczęły coraz bardziej skręcać w stronę elektroniki. Na „Vulcano” nie brakowało interesujących syntezatorów, znalazło się też miejsce dla polskiego utworu. Wreszcie przyszedł czas na trzeci album. „Roma” jest najbardziej dojrzałą propozycją w dorobku zespołu. To płyta, na którym Bela odważnie śpiewa po polsku (nie mniej udane są utwory z angielskimi tekstami). Zespół rozwija swoje muzyczne możliwości. Zaskakuje przy każdej kolejnej piosence.

Popularność krążek zawdzięcza singlowemu „Wracam” – znakomitemu utworowi, w którym alternatywne i popowe Sorry Boys romansuje z folkową stylistyką. Świetnym pomysłem było zaproszenie do współpracy kurpiowskiej śpiewaczki Apolonii Nowak z Kadzidła. Połączenie tradycyjnego głosu z mocnym wokalem Beli Komoszyńskiej, brzmi niewiarygodnie potężnie. Plusem utworu jest też tekst. „O drogę nie pytam / nie pytam nikogo / bo ja drogę lubię / długą, długą / bo ja wolę ufać / własnym nogom” – wyśpiewują obie panie. Muzyczną wędrówką jest przecież cała płyta.

Sorry Boys raczy nas w sumie aż pięcioma polskimi utworami. Dobre wrażenie zostawia nie tylko „Wracam”, ale każda z propozycji. „Supernowa” jest melodyjna, a zarazem przejmująca. „Zaczynam od nowa / jak supernowa” – trudno o lepszy komentarz do całego albumu „Roma”. W finale Bela wyśpiewuje dodatkowo: „Zostań, zostań, zaczynam wołać / jeszcze, jeszcze nie jestem gotowa”. Interesującą kompozycją jest „Miasto Chopina’, które rozpoczyna się wprawdzie od dźwięku fortepianu, by pod koniec zaskoczyć basowym przełamaniem. To nie wszystko. Swoje smyczkowe pięć groszy dorzuca też Atom String Quartet. Emocje nieco wycisza „Ukołyszę”. Mocny finał zapewnia jednak wielce udane „Zwyczajne cuda”. W muzyce nietrudno usłyszeć nawiązanie do przebojowego refrenu „Wracam”, a tekst przynosi oczyszczającą moc.

„Roma” jest pełna kontrastów, nieoczywistych muzycznych decyzji, eksplodujących emocji. Świadczy o tym też lista zaproszonych gości. Obok wspomnianych Apolonii Nowak i Atom String Quartet są też: Soul Connection Gospel Group, który nadaje stosownego charakteru utworom „Lord” i „Alleluia”, puzonista i multiinstrumentalista Tomasz Kasiukiewicz („Lord” i „Alleluia”) oraz Sebastian Madejski, który zagrał na cymbałach („Alleluia”, „Ukołyszę”, „Wracam” i „Roma”). Ten album to prawdziwa instrumentalna kopalnia – muzycy dorzucają jeszcze fisharmonię, mandolinę i flety.

Można doszukiwać się w wokalu Beli Komoszyńskiej podobieństw do Florence and the Machine czy Kate Bush, ale nie można odmówić temu wydawnictwu oryginalności. Momentami brzmi naprawdę monumentalnie (produkcją muzyczną zajął się Marek Dziedzic), a fragmenty „Romy” na czele z „Wracam” należą do najlepszych momentów na polskiej scenie w 2016 roku.

W przypadku „Romy” warto odejść od geograficznych skojarzeń. Nie tyle o Rzym tu idzie (piękna sesja zdjęciowa została wykonana w Łazienkach Królewskich), ale o romantyzm, literacki romans czy romski pęd za wieczną wędrówką, bliską artystom. Wiele znaczeń, wiele tropów, wiele skojarzeń. Sorry Boys dobrze się czuje w tym metaforycznym bogactwie. Dobrze czuje się w nim też słuchacz.

„Dajesz mi, no dajesz mi / Nadzieję na zwyczajne cuda / Dajesz mi, no dajesz mi / Nadzieję na to, że się uda” – tak brzmią ostatnie słowa na płycie. Nie ma obaw – udało się.
Sorry Boys: „Roma” [Mystic Production, 2016].