
Aneta Kamińska, Lubow Jakymczuk,
WIERSZE
A
A
A
nóż
z krewnymi dzielimy stół oraz groby
z wrogami – tylko groby
przychodzi jeden taki kandydat
żeby podzielić ze mną grób
mówi do mnie:
ja jestem większy niż ty
ja jestem twardszy niż ty
ja jestem silniejszy niż ty
niż za nożem wsadza w brzuch i niżej
nóż za niżem
jego raz jest prężniejszy
ale
on jest mniejszy niż my
on jest miększy niż my
bo nóż ma jeden
a nas za stołem dużo
i każdy ma swoje niż
i każdy ma swój nóż
mówi do mnie:
ja twardszy automat wy
ja większy automat wy
mat za matem
automat za automatem
trzymajcie się mówią trzymajcie
i my trzymamy się naszego stołu
i wypijamy z lufy automatu
po swojej kuli
i gościowi nalewamy jedną
27 stycznia 2015
wrona, koła
kiedy miasta już nie było
zaczęła się walka o cmentarz
a właśnie nadchodziła Wielkanoc
i drewniane krzyże na świeżych grobach
wypuściły swoje papierowe kwiaty –
czerwone, błękitne, żółte
sałatowe, pomarańczowe, malinowe
weseli krewni nalewali sobie wódki
a zmarłym – prosto do grobów
i oni stamtąd prosili jeszcze, jeszcze, jeszcze, jeszcze
a krewni znów nalewali
karnawał trwał, trwał karnawał
dopóki zięć nie zaczepił o potykacz
obok grobu teściowej
a stary dziadek zapatrzył się w niebo
i został bez nieba
korpulentny mężczyzna uderzył kieliszkiem
i rozbił nim ogrodzenie swojej żony
drobne szkło upadło mu pod nogi
jak grad z burzowej chmury
nastała Wielkanoc
i na grobie Wronowej Anny Andrijiwny
stoi wrona – nie pomnik
w cmentarnym gnieździe Kołowiczów
w którym spoczywa Marija Wiktoriwna, Pyłyp Wasylowycz
i Mykoła Pyłypowycz
stoją koła BTR-u
kim są dla mnie, te koła i wrona?
kim są? już nie pamiętam
4 kwietnia 2015, Kijów
złota głowa
ten słony – mokry
tuli się do mnie
jakby był mną
albo ja była nim
ale nie byliśmy, nie byliśmy
– byłem pod deszczem, mówi
i ja zlizuję z niego krople
– byłem pod gradem, mówi
i szukam grudki lodu
w tych włosach złotych
ale nie znajduję
– byłem pod tornadem, mówi
całuję jego potarganą lewą brew
całuję jak maleńki ostrzał artyleryjski
raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy
całuję i rozumiem
raz-dwa-trzy
że deszcze widzę
raz-dwa
i deszcze zliżę
raz
a gradów i tornad nie dam rady wyciągnąć
z jego głowy złotej
z głowy metalowej
13 czerwca 2015, pociąg podmiejski Myrhorod-Kybynci
Przełożyła Aneta Kamińska
Fot. Walerija Miłoserdowa
z krewnymi dzielimy stół oraz groby
z wrogami – tylko groby
przychodzi jeden taki kandydat
żeby podzielić ze mną grób
mówi do mnie:
ja jestem większy niż ty
ja jestem twardszy niż ty
ja jestem silniejszy niż ty
niż za nożem wsadza w brzuch i niżej
nóż za niżem
jego raz jest prężniejszy
ale
on jest mniejszy niż my
on jest miększy niż my
bo nóż ma jeden
a nas za stołem dużo
i każdy ma swoje niż
i każdy ma swój nóż
mówi do mnie:
ja twardszy automat wy
ja większy automat wy
mat za matem
automat za automatem
trzymajcie się mówią trzymajcie
i my trzymamy się naszego stołu
i wypijamy z lufy automatu
po swojej kuli
i gościowi nalewamy jedną
27 stycznia 2015
wrona, koła
kiedy miasta już nie było
zaczęła się walka o cmentarz
a właśnie nadchodziła Wielkanoc
i drewniane krzyże na świeżych grobach
wypuściły swoje papierowe kwiaty –
czerwone, błękitne, żółte
sałatowe, pomarańczowe, malinowe
weseli krewni nalewali sobie wódki
a zmarłym – prosto do grobów
i oni stamtąd prosili jeszcze, jeszcze, jeszcze, jeszcze
a krewni znów nalewali
karnawał trwał, trwał karnawał
dopóki zięć nie zaczepił o potykacz
obok grobu teściowej
a stary dziadek zapatrzył się w niebo
i został bez nieba
korpulentny mężczyzna uderzył kieliszkiem
i rozbił nim ogrodzenie swojej żony
drobne szkło upadło mu pod nogi
jak grad z burzowej chmury
nastała Wielkanoc
i na grobie Wronowej Anny Andrijiwny
stoi wrona – nie pomnik
w cmentarnym gnieździe Kołowiczów
w którym spoczywa Marija Wiktoriwna, Pyłyp Wasylowycz
i Mykoła Pyłypowycz
stoją koła BTR-u
kim są dla mnie, te koła i wrona?
kim są? już nie pamiętam
4 kwietnia 2015, Kijów
złota głowa
ten słony – mokry
tuli się do mnie
jakby był mną
albo ja była nim
ale nie byliśmy, nie byliśmy
– byłem pod deszczem, mówi
i ja zlizuję z niego krople
– byłem pod gradem, mówi
i szukam grudki lodu
w tych włosach złotych
ale nie znajduję
– byłem pod tornadem, mówi
całuję jego potarganą lewą brew
całuję jak maleńki ostrzał artyleryjski
raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy
całuję i rozumiem
raz-dwa-trzy
że deszcze widzę
raz-dwa
i deszcze zliżę
raz
a gradów i tornad nie dam rady wyciągnąć
z jego głowy złotej
z głowy metalowej
13 czerwca 2015, pociąg podmiejski Myrhorod-Kybynci
Przełożyła Aneta Kamińska
Fot. Walerija Miłoserdowa
Zrealizowano dzięki wsparciu finansowemu: Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Samorzadu Województwa Slaskiego, Fundacji - Otwarty Kod Kultury | ![]() |
![]() |
![]() |