OD UROJENIA DO UŚWIADOMIENIA
A
A
A
W tomach Kacpra Bartczaka mamy do czynienia z mechanizmami przejść: od szczegółu, drobnego fragmentu rzeczywistości do struktury mikroorganicznej, związanej ze skomplikowanym światem biologii. Codzienne przejawy rzeczywistości i jej względność z tomu „Strefa błędów urojonych” to tematy, które ustanawiają zwrot w kierunku osobistych objawień, chwil jednoznacznie nierozstrzygniętych w ruchach świateł i kolorów. W utworach z „Przenicacy” widoczne są napięcia pomiędzy mocą spostrzegania i niechęcią przyjęcia tych doznań, a także próba zdystansowania się podmiotu wobec swoich przemyśleń. Bartczak idzie jednak o krok dalej. W jego ostatnim tomiku „Wiersze organiczne” punkt ciężkości pada na przejawy sfery biologicznej, a organizm potraktowany zostaje jak zorganizowana i złożona struktura doznań, uzależniona od fizjologii. Przyjęcie takiej perspektywy łączy się z użyciem terminologii odwołującej się do dziedzin naukowych, za pomocą której złożoność istoty ludzkiej można potraktować jako obiekt interpretacji również pod względem językowym. Warto wspomnieć, że Kacper Bartczak zajmuje się literaturą amerykańską, jest poetą, tłumaczem (m.in. Johna Ashberego i Petera Gizziego) i krytykiem literackim (jest laureatem nagrody poetyckiej „Silesius” w kategorii książka roku 2016 za tom esejów krytycznych „Świat nie scalony”). Jego zainteresowania istotnie wpływają na jego twórczość poetycką, która wzbogaca perspektywę na gruncie polskiej poezji i współczesnego życia literackiego. Bartczak, we fragmencie posłowia do tomiku wierszy Petera Gizziego „Imitacja życia i inne wiersze” umieszcza wypowiedź, którą odczytywać można jako deklarację bliską także jego metodzie pisarskiej, w autorskim projekcie pisarskim, jakim są „Wiersze organiczne”. Co ciekawe, użyta przez niego metaforyka wynika z perspektywy biologicznego nazewnictwa, jakim jest „wnikanie” i „wylewanie” się słowa. Niezwykle interesujące jest też to, że Bartczak podziela chęć przekraczania granic ustalonych przez pisarza, co uznać można za żywy bunt przeciwko zastaniu w określonej formie, temacie czy motywie:
„Wypowiedź poetycka jest takim użyciem języka, w którym słowa wylewają się ze słownika prosto w żywą tkankę świata. Mechaniczna procedura formalna umartwia świadomość jednostkową, by mogła ona powrócić w obrębie na nowo zarysowanego systemu świata zewnętrznego, w którym wymieniają się ze sobą bardzo różne formy życia, a wymiana ta wymyka się zwykłym stabilnym taksonomiom. Wrażliwość języka sugeruje fizjologiczne życie, uwrażliwienie, które nieraz mieści się w konturze ludzkiego ciała, by innym razem ten kontur przekroczyć.”
Kacper Bartczak debiutował w 2000 roku tomem „Strefa błędów urojonych”. Wybrane przeze mnie utwory, na które chciałabym zwrócić uwagę, prezentują zarazem sposób myślenia o strukturze rzeczy, jak i rozpoczynają refleksję na temat samego pisania, tworzenia wierszy. Jeden z początkowych utworów o tytule „Do czego zmierzam” pokazuje znaczące w twórczości Bartczaka napięcie pomiędzy niewypowiedzeniem a chęcią nazywania pojawiających się zjawisk i procesów. W utworze opiera się to na zestawianiu słowa i światła, rozgrywającej się między nimi niewspółmierności, a także różnicy przekazu:
Cokolwiek jest jest w ciągu dnia
lub w nocy i starasz się to powiedzieć
przez cały wieczór ale ludzie
zmieniają plany i gdy światła
godzą cię ze słowami one
znaczą już coś innego
Pomysł ten zrealizowany zostaje również na poziomie językowym przytoczonego utworu, gdzie konstrukcja opiera się na serii „słownych odbić lustrzanych” (na zasadzie kontrastów: „ciepło”, „chłód”; w zabawie słowem: „łut szczęścia” / „szczęście łudzi się”) Przemieszanie słów i wrażeń tworzy wiersz-hybrydę, który pozostawia jednak nadzieję na zaistnienie możliwości finalnej wypowiedzi, która staje się pełniejsza przez różnorodność bodźców zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych:
To jest życie w chłodzie
skojarzeń z których wywodzimy ciepło
naszych opisów Stąd uwielbienie
inkunabułów bo cała ich nauka
stała się aż poezją Bez niej
nasza samotność zdaje się
na łut szczęścia Z nią szczęście
łudzi się że nas wreszcie spotka
i będziemy mieli do wyrażenia
wiele bardzo dziwnych zdań
Niezwykle ważne stwierdzenia w debiutanckim tomiku Bartczaka to fragmenty w utworze „Autoportret z kochanką”. W jednym z początkowych wersów widoczne jest nawiązanie do tytułu zbioru „Strefa błędów urojonych”, w którym elementem kluczowym staje się spojrzenie, a także decydująca o elementach świata spostrzegawczość, połączona z wrażliwością podmiotu. Przywołane poniżej stwierdzenie sugeruje również, że „dziedzina błędów urojonych” odwołuje się do osobistych odczuć i należy rozpatrywać w ich obrębie postawę osoby uważnej i czujnej, narażonej na błędy i zwycięstwa w ramach swoich wyobrażeń (w domyśle urojeń):
Przecież ptaki są tu z nami i tylko ich lekkości
powierzamy nasze spojrzenia Dzięki takim i innym
wyznaniom przyglądamy się sobie uważniej
niż zwykle i wykonujemy szereg działań
w dziedzinie błędów urojonych […]
Warto zauważyć, że w utworze pojawia się stwierdzenie, które ustanawia perspektywę autorską Bartczaka. Jest ona uzależniona od szeregu przypadkowych zjawisk, szczegółów i pozornie nie znaczących przedmiotów, które same z siebie tworzą kompozycję. Jej układ można odczytywać na kilka sposobów. W ten sposób autor ustanawia moc podmiotu literackiego, a także jego oryginalność w poszukiwaniu sensu emocji:
[…] Ratunek można znaleźć w zwykłych
przedmiotach Powiedzmy że komplet szklaneczek
i kolor łąk sprzed paru lat przeprowadzą
cię przez szpaler przypadkowych spotkań
Czy wtedy wreszcie odkryjesz sekret
swego rozgoryczenia Telefony się urywają
ale chodzi o sklep żelazny czyli znów pomyłka [...]
Omówiona perspektywa ma swoją kontynuację w tomiku „Przenicacy”. Szczególnie widoczne jest to w wierszu „Teoria poezji dla początkujących”, gdzie podmiot mówi o niknięcu w słowach, a także otwartości na pojawiające się w stwierdzeniach „może”, generujące ciągłe przypuszczenia, niepewność, a także „puste miejsca” w wierszu:
Wy co nikniecie odchodzicie
jak wody Wy musicie płynąć jakby nigdy nic
nie zniknęło w tym co zostało powiedziane
Oto jest pan
naszego zastępu a oto są panie
Honorata i Hiacynta Wy którym nie starczają
Honorata i Hiacynta bądźcie bezpieczni
Poeta was nie spamięta
To jest poczekalnia do której wkracza by w niej
niknąć Niknięcie może się zmniejszyć
lub zwiększyć Może nie mieć nic wspólnego z
Wszystko może
Pojawiające się w wierszu „panie zastępów” są ironiczną wstawką, która może nawiązywać do utartego stwierdzenia „pan Bóg zastępów”. Użycie żeńskiej wersji w tym zdaniu powoduje zniekształcenie semantyczne, za pomocą kontrastu rozładowuje gromadzący się w utworze patos, pomaga odbiorcy „wrócić na ziemię” (panie nazywają się Honorata i Hiacynta). Ciekawym motywem jest pojawiająca się „poczekalnia”, miejsce przejściowe, chwilowe, zawieszające działanie i konkretny czyn. Obraz ten przywołuje mi na myśl konstrukcję wiersza o tytule „RozPeKaPedygot”, w którym Bartczak pokazuje lub sugeruje kierunek codziennych sformułowań, które są mechanizmem słownych przyzwyczajeń, obrazem ustalonych ciągów, którymi posługujemy się w powszechnej komunikacji. W ten sposób wiersz zawiesza ich pracę na rzecz rozpoznania ich funkcjonowania, a także mocy przekazu. Oprócz tego wiersz wykorzystuje szansę na stworzenie zależności pomiędzy przywołanymi tu sformułowaniami za pomocą skojarzeń semantyczno-brzmieniowych:
Pełno buzi z
do mówienia o
głoski kluski
Koluszki pogięte
w trasie
pociąg do jechania do
Nie trafię po
to jest nie potrafię [...]
Odważnym posunięciem w ostatnim tomiku Bartczaka jest tekst o tytule „Przypisy do wierszy”, ponieważ podsumowuje on sposób myślenia autora o samym pisaniu i ambicji związanej z celem utworu. Całość podzielona jest na punkty, które można postrzegać jako zasady, zawarte w konkretnych wyszczególnieniach. Uporządkowanie tekstu pozwala na przemyślenie perspektywy autorskiej i jej intencji. Wiersz staje się w utworze zjawiskiem, które płynnie przechodzi od swoich form osobowych (np. informatora, czujnego obserwatora) do płynnych struktur. Czasem przybiera także kształt refleksji czy mądrości, uciekając jednak od bycia dookreśloną prawdą. Co ciekawe, jest także wolny od pewnych kontekstów (np. „Nie interesuje się polityką ani historią. Uprzedza je”; „Wiersz nie interesuje się twoją biografią. Uprzedza ją”), ma nad nimi przewagę. Ma on też konkretny wpływ na odbiorcę, pozostawia ślady swojej obecności.
„Takie nic, że coś. Takie cacy. Pszenica. Kiełki traw, ich przerażający botaniczny sukces. Ich ciało. Trzeba uważać – pielęgnować siebie w mchach, porostach, taksonomiach. Wyjść z królestwa”.
„Wypowiedź poetycka jest takim użyciem języka, w którym słowa wylewają się ze słownika prosto w żywą tkankę świata. Mechaniczna procedura formalna umartwia świadomość jednostkową, by mogła ona powrócić w obrębie na nowo zarysowanego systemu świata zewnętrznego, w którym wymieniają się ze sobą bardzo różne formy życia, a wymiana ta wymyka się zwykłym stabilnym taksonomiom. Wrażliwość języka sugeruje fizjologiczne życie, uwrażliwienie, które nieraz mieści się w konturze ludzkiego ciała, by innym razem ten kontur przekroczyć.”
Kacper Bartczak debiutował w 2000 roku tomem „Strefa błędów urojonych”. Wybrane przeze mnie utwory, na które chciałabym zwrócić uwagę, prezentują zarazem sposób myślenia o strukturze rzeczy, jak i rozpoczynają refleksję na temat samego pisania, tworzenia wierszy. Jeden z początkowych utworów o tytule „Do czego zmierzam” pokazuje znaczące w twórczości Bartczaka napięcie pomiędzy niewypowiedzeniem a chęcią nazywania pojawiających się zjawisk i procesów. W utworze opiera się to na zestawianiu słowa i światła, rozgrywającej się między nimi niewspółmierności, a także różnicy przekazu:
Cokolwiek jest jest w ciągu dnia
lub w nocy i starasz się to powiedzieć
przez cały wieczór ale ludzie
zmieniają plany i gdy światła
godzą cię ze słowami one
znaczą już coś innego
Pomysł ten zrealizowany zostaje również na poziomie językowym przytoczonego utworu, gdzie konstrukcja opiera się na serii „słownych odbić lustrzanych” (na zasadzie kontrastów: „ciepło”, „chłód”; w zabawie słowem: „łut szczęścia” / „szczęście łudzi się”) Przemieszanie słów i wrażeń tworzy wiersz-hybrydę, który pozostawia jednak nadzieję na zaistnienie możliwości finalnej wypowiedzi, która staje się pełniejsza przez różnorodność bodźców zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych:
To jest życie w chłodzie
skojarzeń z których wywodzimy ciepło
naszych opisów Stąd uwielbienie
inkunabułów bo cała ich nauka
stała się aż poezją Bez niej
nasza samotność zdaje się
na łut szczęścia Z nią szczęście
łudzi się że nas wreszcie spotka
i będziemy mieli do wyrażenia
wiele bardzo dziwnych zdań
Niezwykle ważne stwierdzenia w debiutanckim tomiku Bartczaka to fragmenty w utworze „Autoportret z kochanką”. W jednym z początkowych wersów widoczne jest nawiązanie do tytułu zbioru „Strefa błędów urojonych”, w którym elementem kluczowym staje się spojrzenie, a także decydująca o elementach świata spostrzegawczość, połączona z wrażliwością podmiotu. Przywołane poniżej stwierdzenie sugeruje również, że „dziedzina błędów urojonych” odwołuje się do osobistych odczuć i należy rozpatrywać w ich obrębie postawę osoby uważnej i czujnej, narażonej na błędy i zwycięstwa w ramach swoich wyobrażeń (w domyśle urojeń):
Przecież ptaki są tu z nami i tylko ich lekkości
powierzamy nasze spojrzenia Dzięki takim i innym
wyznaniom przyglądamy się sobie uważniej
niż zwykle i wykonujemy szereg działań
w dziedzinie błędów urojonych […]
Warto zauważyć, że w utworze pojawia się stwierdzenie, które ustanawia perspektywę autorską Bartczaka. Jest ona uzależniona od szeregu przypadkowych zjawisk, szczegółów i pozornie nie znaczących przedmiotów, które same z siebie tworzą kompozycję. Jej układ można odczytywać na kilka sposobów. W ten sposób autor ustanawia moc podmiotu literackiego, a także jego oryginalność w poszukiwaniu sensu emocji:
[…] Ratunek można znaleźć w zwykłych
przedmiotach Powiedzmy że komplet szklaneczek
i kolor łąk sprzed paru lat przeprowadzą
cię przez szpaler przypadkowych spotkań
Czy wtedy wreszcie odkryjesz sekret
swego rozgoryczenia Telefony się urywają
ale chodzi o sklep żelazny czyli znów pomyłka [...]
Omówiona perspektywa ma swoją kontynuację w tomiku „Przenicacy”. Szczególnie widoczne jest to w wierszu „Teoria poezji dla początkujących”, gdzie podmiot mówi o niknięcu w słowach, a także otwartości na pojawiające się w stwierdzeniach „może”, generujące ciągłe przypuszczenia, niepewność, a także „puste miejsca” w wierszu:
Wy co nikniecie odchodzicie
jak wody Wy musicie płynąć jakby nigdy nic
nie zniknęło w tym co zostało powiedziane
Oto jest pan
naszego zastępu a oto są panie
Honorata i Hiacynta Wy którym nie starczają
Honorata i Hiacynta bądźcie bezpieczni
Poeta was nie spamięta
To jest poczekalnia do której wkracza by w niej
niknąć Niknięcie może się zmniejszyć
lub zwiększyć Może nie mieć nic wspólnego z
Wszystko może
Pojawiające się w wierszu „panie zastępów” są ironiczną wstawką, która może nawiązywać do utartego stwierdzenia „pan Bóg zastępów”. Użycie żeńskiej wersji w tym zdaniu powoduje zniekształcenie semantyczne, za pomocą kontrastu rozładowuje gromadzący się w utworze patos, pomaga odbiorcy „wrócić na ziemię” (panie nazywają się Honorata i Hiacynta). Ciekawym motywem jest pojawiająca się „poczekalnia”, miejsce przejściowe, chwilowe, zawieszające działanie i konkretny czyn. Obraz ten przywołuje mi na myśl konstrukcję wiersza o tytule „RozPeKaPedygot”, w którym Bartczak pokazuje lub sugeruje kierunek codziennych sformułowań, które są mechanizmem słownych przyzwyczajeń, obrazem ustalonych ciągów, którymi posługujemy się w powszechnej komunikacji. W ten sposób wiersz zawiesza ich pracę na rzecz rozpoznania ich funkcjonowania, a także mocy przekazu. Oprócz tego wiersz wykorzystuje szansę na stworzenie zależności pomiędzy przywołanymi tu sformułowaniami za pomocą skojarzeń semantyczno-brzmieniowych:
Pełno buzi z
do mówienia o
głoski kluski
Koluszki pogięte
w trasie
pociąg do jechania do
Nie trafię po
to jest nie potrafię [...]
Odważnym posunięciem w ostatnim tomiku Bartczaka jest tekst o tytule „Przypisy do wierszy”, ponieważ podsumowuje on sposób myślenia autora o samym pisaniu i ambicji związanej z celem utworu. Całość podzielona jest na punkty, które można postrzegać jako zasady, zawarte w konkretnych wyszczególnieniach. Uporządkowanie tekstu pozwala na przemyślenie perspektywy autorskiej i jej intencji. Wiersz staje się w utworze zjawiskiem, które płynnie przechodzi od swoich form osobowych (np. informatora, czujnego obserwatora) do płynnych struktur. Czasem przybiera także kształt refleksji czy mądrości, uciekając jednak od bycia dookreśloną prawdą. Co ciekawe, jest także wolny od pewnych kontekstów (np. „Nie interesuje się polityką ani historią. Uprzedza je”; „Wiersz nie interesuje się twoją biografią. Uprzedza ją”), ma nad nimi przewagę. Ma on też konkretny wpływ na odbiorcę, pozostawia ślady swojej obecności.
„Takie nic, że coś. Takie cacy. Pszenica. Kiełki traw, ich przerażający botaniczny sukces. Ich ciało. Trzeba uważać – pielęgnować siebie w mchach, porostach, taksonomiach. Wyjść z królestwa”.
Kacper Bartczak: „Strefa błędów urojonych”. Biblioteka. Łódź 2000.
Kacper Bartczak: „Przenicacy”. WBPiCAK. Poznań 2013.
Kacper Bartczak: „Wiersze organiczne”. Dom Literatury, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi. Łodź 2015.
Kacper Bartczak: „Przenicacy”. WBPiCAK. Poznań 2013.
Kacper Bartczak: „Wiersze organiczne”. Dom Literatury, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi. Łodź 2015.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |