
SUPERBOHATERSKI KICZ (WOJNA ROBINÓW)
A
A
A
W siódmym tomie oryginalnej serii „Batman” Scotta Snydera (scenariusz) i Grega Capullo (rysunek) doszło do dramatycznego wydarzenia, które odcisnęło piętno na całym uniwersum Mrocznego Rycerza z Nowego DC Comics. Oto podczas decydującego starcia Człowiek Nietoperz i jego odwieczny wróg, Joker, zostali żywcem pogrzebani pod stertą skał. Po śmierci Zamaskowanego Krzyżowca schedę po nim przejął – uzbrojony w zrobotyzowany pancerz – Jim Gordon. W recenzowanym komiksie, słusznie zatytułowanym „Wojna Robinów”, dochodzi do zaciętej konfrontacji pomiędzy niegdysiejszymi współpracownikami Batmana a makiawelicznym Trybunałem Sów.
W posępnym Gotham nie ma nawet chwili względnego spokoju. Wszak po uporaniu się z potężnym zagrożeniem – wspomnianym Jokerem – nad duszną metropolią zawisły kolejne czarne chmury. Nowy Człowiek Nietoperz, z powodu swoich bliskich koneksji z policją, nie zdobył zbytniego uznania w oczach obywateli, zwłaszcza młodszych mieszkańców Gotham City. W mieście pojawił się zatem młodzieżowy ruch społeczny, strzegący prawa i porządku. Nastoletni buntownicy, nazywający siebie Robinami, stali się bardzo niewygodni dla służb porządkowych. W wyniku feralnego zdarzenia śmierć z rąk młodego Robina poniósł funkcjonariusz policji, co spowodowało, iż młodzieńców uznano za wrogów numer jeden.
Jednocześnie do miasta powracają wszyscy bohaterowie swego czasu ukrywający się pod maską pomocnika Batmana – począwszy od Dicka Graysona, przez Tima Drake’a, Jasona Todda (Red Hooda), a skończywszy na synu Bruce’a i Talii, zabójczym Damianie Waynie. Protagoniści komiksu szybko odkrywają prawdziwego wroga, który z ukrycia pociąga za sznurki, doprowadzając do awantury z dziesiątkami niedoświadczonych obrońców w roli głównej. Trybunał Sów powraca w chwale, dążąc do włączenia w swe szeregi jednego z pierwotnych Robinów. Dochodzi zatem do otwartej wojny pomiędzy tytułowymi bohaterami a Trybunałem. Na drugim planie pojawiają się mniej charakterystyczni złoczyńcy ze świata Batmana, choćby psychopatyczny profesor Pyg czy córka Jokera. Cieszy natomiast epizodyczny występ Nastoletnich Tytanów (Raven i Beast Boy rządzą!) oraz Roya Harpera (alias Arsenal) – fenomenalny duet z niezrównoważoną córą Króla Błaznów.
Niestety, warstwa fabularna niniejszego komiksu razi tanim efekciarstwem, drętwymi dialogami oraz nieustanną, typową dla superbohaterskiej opowieści, rozwałką. Słabo zostały zarysowane relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami: młodzi buntownicy stanowią jedynie tło dla konfrontacji czwórki mścicieli z Sowami, a jedynym powiewem świeżości jest epizod ze wspomnianymi Nastoletnimi Tytanami. W dodatku widać, że ów album to w rzeczywistości – porwany w szwach i mało satysfakcjonujący – zlepek wątków pochodzących z różnych serii (niepublikowanych w Polsce cykli „Grayson”, „Gotham Academy”, czy „Red Hood/Arsenal”).
Jeśli chodzi o stronę graficzną, ona również nie powala na kolana. Owszem, znajdziemy tutaj całkiem interesujące szkice Javiera Fernandeza; groteskowe, utrzymane w kreskówkowej stylistyce rysunki Adama Archera („Robini kontra zombie”) i nawiązujące do prac Jima Lee kadry autorstwa Iana Churchilla, ale zdecydowana większość artystów zaangażowanych w ten projekt stanowi średnią klasę komiksu superbohaterskiego. Dobre wrażenie sprawiają jedynie okładki poszczególnych rozdziałów, zwłaszcza te wykonane przez uznanego Lee Bermejo („Joker”). Reasumując: „Wojna Robinów” to kolejny słabiutki komiks wśród publikacji z Nowego DC. Jeszcze jeden dowód na to, iż owa wydawnicza formuła uległa wyczerpaniu, a odświeżone rozdanie (w postaci Odrodzenia) jest jak najbardziej uzasadnione.
W posępnym Gotham nie ma nawet chwili względnego spokoju. Wszak po uporaniu się z potężnym zagrożeniem – wspomnianym Jokerem – nad duszną metropolią zawisły kolejne czarne chmury. Nowy Człowiek Nietoperz, z powodu swoich bliskich koneksji z policją, nie zdobył zbytniego uznania w oczach obywateli, zwłaszcza młodszych mieszkańców Gotham City. W mieście pojawił się zatem młodzieżowy ruch społeczny, strzegący prawa i porządku. Nastoletni buntownicy, nazywający siebie Robinami, stali się bardzo niewygodni dla służb porządkowych. W wyniku feralnego zdarzenia śmierć z rąk młodego Robina poniósł funkcjonariusz policji, co spowodowało, iż młodzieńców uznano za wrogów numer jeden.
Jednocześnie do miasta powracają wszyscy bohaterowie swego czasu ukrywający się pod maską pomocnika Batmana – począwszy od Dicka Graysona, przez Tima Drake’a, Jasona Todda (Red Hooda), a skończywszy na synu Bruce’a i Talii, zabójczym Damianie Waynie. Protagoniści komiksu szybko odkrywają prawdziwego wroga, który z ukrycia pociąga za sznurki, doprowadzając do awantury z dziesiątkami niedoświadczonych obrońców w roli głównej. Trybunał Sów powraca w chwale, dążąc do włączenia w swe szeregi jednego z pierwotnych Robinów. Dochodzi zatem do otwartej wojny pomiędzy tytułowymi bohaterami a Trybunałem. Na drugim planie pojawiają się mniej charakterystyczni złoczyńcy ze świata Batmana, choćby psychopatyczny profesor Pyg czy córka Jokera. Cieszy natomiast epizodyczny występ Nastoletnich Tytanów (Raven i Beast Boy rządzą!) oraz Roya Harpera (alias Arsenal) – fenomenalny duet z niezrównoważoną córą Króla Błaznów.
Niestety, warstwa fabularna niniejszego komiksu razi tanim efekciarstwem, drętwymi dialogami oraz nieustanną, typową dla superbohaterskiej opowieści, rozwałką. Słabo zostały zarysowane relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami: młodzi buntownicy stanowią jedynie tło dla konfrontacji czwórki mścicieli z Sowami, a jedynym powiewem świeżości jest epizod ze wspomnianymi Nastoletnimi Tytanami. W dodatku widać, że ów album to w rzeczywistości – porwany w szwach i mało satysfakcjonujący – zlepek wątków pochodzących z różnych serii (niepublikowanych w Polsce cykli „Grayson”, „Gotham Academy”, czy „Red Hood/Arsenal”).
Jeśli chodzi o stronę graficzną, ona również nie powala na kolana. Owszem, znajdziemy tutaj całkiem interesujące szkice Javiera Fernandeza; groteskowe, utrzymane w kreskówkowej stylistyce rysunki Adama Archera („Robini kontra zombie”) i nawiązujące do prac Jima Lee kadry autorstwa Iana Churchilla, ale zdecydowana większość artystów zaangażowanych w ten projekt stanowi średnią klasę komiksu superbohaterskiego. Dobre wrażenie sprawiają jedynie okładki poszczególnych rozdziałów, zwłaszcza te wykonane przez uznanego Lee Bermejo („Joker”). Reasumując: „Wojna Robinów” to kolejny słabiutki komiks wśród publikacji z Nowego DC. Jeszcze jeden dowód na to, iż owa wydawnicza formuła uległa wyczerpaniu, a odświeżone rozdanie (w postaci Odrodzenia) jest jak najbardziej uzasadnione.
Tom King, Ray Fawkes, Ian Churchill, Steve Pugh i inni: „Wojna Robinów” („Robin War”). Tłumaczenie: Marek Starosta. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |