
WIARA W PRZEMOC (KAREN ARMSTRONG: 'POLA KRWI')
A
A
A
„Pola krwi. Religia i przemoc” pióra Karen Armstrong to próba pokazania wzajemnych korelacji pomiędzy religią i przemocą. Jest to, co należy wyraźnie podkreślić na wstępie, książka popularnonaukowa, jednak oparta na dobrej znajomości literatury tematu. Sama bibliografia zajmuje około pięćdziesięciu stron. Autorka odwołuje się w swojej pracy do przykładów z historii religii począwszy od neolitu, a skończywszy na współczesności. Lektura ponad pół tysiąca stron książki nie jest męcząca. Znakomity przekład Ryszarda Zajączkowskiego wiernie oddaje literacki styl prozy autorki. Karen Armstrong do napisania pracy zainspirowało to, że współcześnie w krajach zachodnich uważa się religię za bezpośredni powód do używania przemocy, przyczynę wojen, nienawiści i agresji. Według autorki ten właśnie „agresywny obraz wierzeń religijnych” (s. 10) spowodował usunięcie religii z życia politycznego. Książkę rozpoczyna odwołanie do teorii kozła ofiarnego René Girarda, którym to (według Armstrong) kozłem ofiarnym obarczanym winą za zło staje się wiara.
Trzeba pamiętać, że stwierdzenie o usunięciu religii z życia politycznego jest prawdziwe jedynie w zależności od kontekstu (zgadzam się, że w Wielkiej Brytanii, skąd pochodzi autorka, być może się to udało). Polscy czytelnicy „Pół krwi” żyją w rzeczywistości, w której religia odgrywa rolę ważną, a nawet kluczową w kształtowaniu polityki. Najprawdopodobniej czytelnik książki z Iranu, Izraela i Indii też by się nie zgodził z taką perspektywą (o czytelniczce z Iranu nawet nie wspominam – za zbyt wnikliwą lekturę mogłaby mieć problemy z policją obyczajową). Polityka europejska zawsze była polityką wojen religijnych. Nawet jeżeli chrześcijaństwo jest słabe w granicach danego europejskiego państwa, a praktykujący wierni to margines populacji, w obraz wroga nadal znakomicie wpisuje się każdy innowierca.
Posłużę się przykładem z własnej kultury. W Polsce mamy starą wspólnotę własnych wyznawców islamu, czyli polskich Tatarów. Przedstawiciele tej grupy od pokoleń zajmowali się walką i wojną, służąc jako żołnierze i przelewając krew za sprawę Rzeczpospolitej. Dbając o własną tradycję religijną i odrębną kulturę, są oni nadal (a może przede wszystkim) patriotami i Polakami. Jednak dziś w naszym kraju obraz innowiercy, wyznawcy islamu jest negatywny, stereotypowy i oparty właśnie na postrzeganiu tej religii jako całkowicie przeciwstawnej chrześcijaństwu. Pomimo tego, że od wieków istnieje grupa polskich wyznawców islamu, której przedstawiciele między innymi pomagali w wiktorii wiedeńskiej… Paradoks polega na tym, że za czasów panowania Jagiełły nie było problemów z zakładaniem meczetów, natomiast współcześnie takie problemy są. Nie pamiętamy o tym, że dawna Rzeczpospolita była potężna także dzięki innowiercom – emigrantom, stanowiąc mozaikę wielu wyznań, narodowości, kultur, języków. Polityka dyktuje określoną wizję historii i jej interpretację, ale czynnikiem dominującym jest właśnie myślenie w kategoriach religijnych. Współcześnie religia nie została usunięta z polityki, została jedynie ukryta.
Autorka czyni starania opisania religii jako zjawiska, tłumaczy skąd współczesne problemy z definiowaniem tego, czym religia jest, i ilustruje swoje przemyślenia przykładami z historii, cytatami ze świętych ksiąg, fragmentami różnych teorii kultury. Armstrong stara się uporządkować niewyobrażalnie olbrzymi materiał badawczy. Po pierwsze koncentruje się na wybranych przypadkach przemocy w monoteizmach (judaizmie, chrześcijaństwie, islamie). Są to takie zagadnienia jak święte wojny, wezwanie do dżihadu, krucjaty, inkwizycja oraz europejskie wojny religijne. Po drugie stara się wprowadzić chronologiczny porządek rozważań, rozpoczynając od opisania religii Mezopotamii, a potem wyznań innych wielkich cywilizacji (Indie, Chiny), żeby potem przejść do judaizmu, chrześcijaństwa, islamu, a wreszcie nowożytności (rozdział: „Globalny dżihad”). Próba zakreślenia tak olbrzymiego tematu jest w rzeczy samej próbą napisania własnej wersji historii wielkich religii przez pryzmat „strukturalnej przemocy”. Jako podbudowa teoretyczna została wykorzystana między innymi neurobiologia – autorka tłumaczy czytelnikowi, jak na mechanizmy łączące agresję i wiarę wpływają czynniki natury biologicznej. Drugą często wykorzystywaną teorią jest marksizm, stąd częste wywody o tym, jak już od czasów Gilgamesza biedni chłopi byli zmuszani do oddawania nadwyżek żywności po to, żeby uprzywilejowana klasa mogła tworzyć kulturę i rozwijać naukę. Wizja Gilgamesza jako pierwszego kapitalisty i burżuja miasta Uruk szczerze mnie rozbawiła, jednak, jak zaznaczyłam na wstępie, „Pola krwi” to pozycja popularnonaukowa (ze zdecydowanym akcentem na popularno-). Myślenie marksizmem to wykorzystanie określonego narzędzia analizy, jednak skalpelem nie powinno się machać na oślep.
Dlaczego warto przeczytać „Pola krwi”? Karen Armstrong stawia bardzo ważne dla naszej kultury pytania i ma odwagę, żeby na nie odpowiadać. Dla osób, które nie miały wcześniej wiedzy z zakresu historii religii, książka jest znakomitym wprowadzeniem, pokazującym imponującą wiedzę i erudycję autorki na ten temat w lekki i przystępny sposób.
Trzeba pamiętać, że stwierdzenie o usunięciu religii z życia politycznego jest prawdziwe jedynie w zależności od kontekstu (zgadzam się, że w Wielkiej Brytanii, skąd pochodzi autorka, być może się to udało). Polscy czytelnicy „Pół krwi” żyją w rzeczywistości, w której religia odgrywa rolę ważną, a nawet kluczową w kształtowaniu polityki. Najprawdopodobniej czytelnik książki z Iranu, Izraela i Indii też by się nie zgodził z taką perspektywą (o czytelniczce z Iranu nawet nie wspominam – za zbyt wnikliwą lekturę mogłaby mieć problemy z policją obyczajową). Polityka europejska zawsze była polityką wojen religijnych. Nawet jeżeli chrześcijaństwo jest słabe w granicach danego europejskiego państwa, a praktykujący wierni to margines populacji, w obraz wroga nadal znakomicie wpisuje się każdy innowierca.
Posłużę się przykładem z własnej kultury. W Polsce mamy starą wspólnotę własnych wyznawców islamu, czyli polskich Tatarów. Przedstawiciele tej grupy od pokoleń zajmowali się walką i wojną, służąc jako żołnierze i przelewając krew za sprawę Rzeczpospolitej. Dbając o własną tradycję religijną i odrębną kulturę, są oni nadal (a może przede wszystkim) patriotami i Polakami. Jednak dziś w naszym kraju obraz innowiercy, wyznawcy islamu jest negatywny, stereotypowy i oparty właśnie na postrzeganiu tej religii jako całkowicie przeciwstawnej chrześcijaństwu. Pomimo tego, że od wieków istnieje grupa polskich wyznawców islamu, której przedstawiciele między innymi pomagali w wiktorii wiedeńskiej… Paradoks polega na tym, że za czasów panowania Jagiełły nie było problemów z zakładaniem meczetów, natomiast współcześnie takie problemy są. Nie pamiętamy o tym, że dawna Rzeczpospolita była potężna także dzięki innowiercom – emigrantom, stanowiąc mozaikę wielu wyznań, narodowości, kultur, języków. Polityka dyktuje określoną wizję historii i jej interpretację, ale czynnikiem dominującym jest właśnie myślenie w kategoriach religijnych. Współcześnie religia nie została usunięta z polityki, została jedynie ukryta.
Autorka czyni starania opisania religii jako zjawiska, tłumaczy skąd współczesne problemy z definiowaniem tego, czym religia jest, i ilustruje swoje przemyślenia przykładami z historii, cytatami ze świętych ksiąg, fragmentami różnych teorii kultury. Armstrong stara się uporządkować niewyobrażalnie olbrzymi materiał badawczy. Po pierwsze koncentruje się na wybranych przypadkach przemocy w monoteizmach (judaizmie, chrześcijaństwie, islamie). Są to takie zagadnienia jak święte wojny, wezwanie do dżihadu, krucjaty, inkwizycja oraz europejskie wojny religijne. Po drugie stara się wprowadzić chronologiczny porządek rozważań, rozpoczynając od opisania religii Mezopotamii, a potem wyznań innych wielkich cywilizacji (Indie, Chiny), żeby potem przejść do judaizmu, chrześcijaństwa, islamu, a wreszcie nowożytności (rozdział: „Globalny dżihad”). Próba zakreślenia tak olbrzymiego tematu jest w rzeczy samej próbą napisania własnej wersji historii wielkich religii przez pryzmat „strukturalnej przemocy”. Jako podbudowa teoretyczna została wykorzystana między innymi neurobiologia – autorka tłumaczy czytelnikowi, jak na mechanizmy łączące agresję i wiarę wpływają czynniki natury biologicznej. Drugą często wykorzystywaną teorią jest marksizm, stąd częste wywody o tym, jak już od czasów Gilgamesza biedni chłopi byli zmuszani do oddawania nadwyżek żywności po to, żeby uprzywilejowana klasa mogła tworzyć kulturę i rozwijać naukę. Wizja Gilgamesza jako pierwszego kapitalisty i burżuja miasta Uruk szczerze mnie rozbawiła, jednak, jak zaznaczyłam na wstępie, „Pola krwi” to pozycja popularnonaukowa (ze zdecydowanym akcentem na popularno-). Myślenie marksizmem to wykorzystanie określonego narzędzia analizy, jednak skalpelem nie powinno się machać na oślep.
Dlaczego warto przeczytać „Pola krwi”? Karen Armstrong stawia bardzo ważne dla naszej kultury pytania i ma odwagę, żeby na nie odpowiadać. Dla osób, które nie miały wcześniej wiedzy z zakresu historii religii, książka jest znakomitym wprowadzeniem, pokazującym imponującą wiedzę i erudycję autorki na ten temat w lekki i przystępny sposób.
Karen Armstrong: „Pola krwi. Religia i przemoc”. Przeł. Ryszard Zajączkowski. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |