ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (80) / 2007

Łukasz Iwasiński, Łukasz Pawlak,

NIE TYLKO REQUIEM

A A A
Z Łukaszem Pawlakiem rozm. Łukasz Iwasiński
Requiem Records to czołowa krajowa wytwórnia specjalizująca się w postindustrialu, elektronice i ambiencie. W najbliższych miesiącach oficyna szykuje kilka interesujących premier. O wydawnictwie, a także własnych muzycznych planach opowiada Łukasz Pawlak – szef Requiem Records oraz członek projektu Nemezis.



Łukasz Iwasiński: Na początek powiedz proszę kilka słów o Requiem, przedstaw oficynę i jej historię.

Łukasz Pawlak: Requiem to oficyna działająca od 1994 roku. W tym czasie udało się nam opublikować ponad 70 wydawnictw (taśmy, fanziny, płyty CDR, CD). Efektem tego jest dość silna pozycja na polskiej (i nie tylko) mapie muzyki niezależnej. Naszą misją jest promocja muzyki elektronicznej, ambientalnej i postindustrialnej.

Wszystko zaczęło się w 1993 roku, od projektu The Raport, który określił ramy stylistyczne moich działań artystycznych. Requiem uruchomiłem, gdy zespół był w fazie rozkwitu – koncerty, manifesty, performance. Pierwsze wydawnictwo, „Publikacje 92–94” to czterogodzinny wybór z wielu sesji nagraniowych – klasyczny industrial, muzyka eksperymentalna i konkretna. W latach 1993-2000 udało mi się opublikować 17 pozycji kasetowych (m.in. De Notre Dame, jako stylistyczno-ideowe przeciwieństwo „brutalnego” The Raport. Kuna, metafizyczny i magiczny twór inspirowany Current 93. Dalej: Schistosoma, Końca Taniec, Nh+, Genetic Transmission, Syndrom i inni – cześć tej muzyki jest dostępna w postaci reedycji na CDR). Pod koniec 1996 roku narodził się Nemezis. Pierwszy ujawniony materiał, „World is Factory” cz. 1 i 2, był pewną kontynuacją tego, co robił The Raport. Kolejny, koncertowy materiał to już improwizatorska medytacja, sublimująca industrial w ambient. Muzyka z kolejnych płyt Nemezis zdecydowanie łagodniała i przybierała spokojniejszy charakter („iz-za 7” Requiem Rec. 1/1998, „Whispers From Behind The Window” Vivo 2001). Aktualnie dobiegają końca prace nad nową płytą. Wydawcą albumu ponownie będzie firma Vivo. Początek 2000 postrzegam jako nową jakość Requiem, następuje prawdziwy rozkwit wydawnictwa. Zmienia się nośnik z taśmy na płytę CDR, a później na CD. Udaje mi się pozyskać wielu bardzo interesujących artystów. Zmienia się diametralnie koncepcja wydawnictwa, położony jest mocny nacisk na promocję każdego nowego tytułu. Zapraszam wszystkich do odwiedzin strony www.requiem.serpent.pl na której znajdują się szczegółowe informacje o każdej z płyt, fragmenty muzyki, recenzje.

Ł.I.: dlaczego powołałeś Requiem? Jakie cele stawiałeś sobie wtedy i jak one ewoluowały?

Ł.P.: Założenie wydawnictwa Requiem wynikło z potrzeby ujawnienia własnej muzyki, a z biegiem czasu przerodziło się w potrzebę dotarcia do ludzi z muzyką innych zaprzyjaźnionych wykonawców. Prowadzenie wydawnictwa wiąże się z wieloma frustracjami i rozczarowaniami. Jako wydawca i fan muzyki wyrastałem w innych czasach, gdy ważne było wydawnictwo jako całość – także opakowanie muzyki. Muzyka „awangardowa” była dość hermetycznym kręgiem, rządziła się swoimi prawami. No i przede wszystkim nie była szeroko dostępna. Było mniej zespołów, bo kiedyś, żeby nagrać płytę nie wystarczył sam komputer (zresztą ich nie było). Artysta łączył w sobie charyzmę i „magię”. Wszystko to można było ogarnąć. Mniej więcej wiedziałem, ile jest grup, ludzi związanych z muzyką w Polsce. A dziś to wszystko albo znikło albo nie jest nikomu potrzebne. Robienie muzyki np. alternatywnej jest trendy, jest profesjonalnie sprzedawane, rządzi się tymi samy prawami, co cały rynek. Stało się produktem, słupkami. Zresztą ludzie coraz mniej kupują płyt, niestety, czas zabija takie inicjatywy jak moja. Młodzież w ogóle nie ma potrzeby posiadania płyty, starcza im duża pojemność dysku. Requiem to wydawnictwo klasyczne, dlatego mimo ciągłego spadku sprzedawanych nośników nie poddaję się, ukłon w stronę net-labelu raczej nie wchodzi w grę. Bo prawda jest taka, że nikt poważnie nie traktuje płyt wydanych w postaci mp3.

Ł.I.: Requiem ma na koncie szereg cykli składanek, w tym najbardziej znany i bardzo szczególny – „City Songs”. Jaka jest ich idea?

Ł.P.: „City Songs” – to najbardziej nietypowy projekt na naszym rynku muzycznym! Ideą wszystkich utworów była muzyczna kolaboracja. „City Songs” to próba konfrontacji z dzisiejszą sceną podziemia muzycznego (dokładnie lat 2000–2004). Nie było to łatwe zadanie, gdyż nasz rodzimy światek rozrósł się w ostatnich latach. Profesjonalizm staje obok domowego rzemiosła i, co cieszy, granice często zacierają się. Na wydanych 16 częściach „City Songs" (w sumie 112 utworów!) usłyszeć można zarówno twórców uznanych i cenionych (np. Zenial, Job Karma, Moan, C.H. District, Mołr Drammaz, Anna Nacher – Marek Styczynski, Maciej Staniecki, Spear, Hedone, Gods Bow), jak i amatorów. A każdy odcinek tej muzycznej podróży po naszym kraju zaskakuje.

Ł.I.: Właśnie wydałeś kolejną część jednej z flagowych składanek Requiem – „Sleep Well”. Co to za płyta?

Ł.P.: „Sleep Well” to autorska propozycja „muzyki po godzinie 22", prezentująca bardziej wyciszony i przystępny wątek współczesnej elektroniki. Także i tym razem udało mi się zebrać bardzo ciekawych wykonawców (w sumie 14). Wśród nich są np. Karolina Kozak (Dr. No) feat. Konrad Kucz (ex Futro), The Band Of Endless Noise feat. Anna Nacher (Magic Carpathians), Nemezis, Ptah meets Werk (Hedone) i wielu innych.


Ł.I.: Szykujesz w najbliższym czasie bardzo ciekawe premiery...


Ł.P.: Tak, jedną z nich jest solowa płyta Marka Styczyńskiego z Karpat Magicznych, pt. „Cyber Totem”– jest to projekt podsumowujący kilka lat doświadczeń ze studyjnymi eksperymentami sonicznymi, autorskimi warsztatami, podróżami i studiami nad rytualną muzyką Karpat i Bałkanów. W nagraniach wykorzystano m.in. archaiczne klarnety, rogi i flety pionowe z Karpat, lutnie tampura i sitar z Indii, zestaw liturgicznych instrumentów z prawosławnych klasztorów oraz instrumenty z Tybetu: koncha, szamański bęben leczniczy i wiele innych. Po tej płycie ukażą się: Chwasty – (Staniecki / Lach / Cieślak), projekt, który powstał w 2006 roku z inicjatywy Macieja Stanieckiego. Muzyka jest wypadkową zainteresowań całej trójki – ambient, elektroakustyczne improwizacje, noise, ale i dawka postpunkowej energii. Kolejna rzecz to „Sleep Walk” Konrada Kucza. Lounge, easy listening, ambient to określenia, które oddają nastrój nowej płyty tego zasłużonego kompozytora. Zbiór nastrojowych subtelności przygotowany specjalnie dla Requiem. Następna płyta to Busso De La Lune vs :Mem: „1”. Połączone siły muzyków zaowocowały nową płytą, inspirowaną brzmieniem amerykańskiej muzyki folkowej oraz psychodelicznej, podanej jednak w ambientowej i elektronicznej aurze. A na koniec roku nowa płyta C.H District – wykonawcy poruszającego się w estetyce IDM. Z ciekawostek dodam, że w jednym z utworów zaśpiewa
Artur Rojek z Myslovitz.

Ł.I.: Wspomniałeś, że sam wracasz do aktywności muzycznej pod szyldem Nemezis. Opowiedz o tym projekcie.

Ł.P.: W zmienionym składzie (Pawlak / Kucz / Bociński) kończymy nowa płytę. Wydawcą będzie, jak mówiłem, firma Vivo. Nowa muzyka to kolejny krok w stronę nastrojowych i melancholijnych piosenek z odpowiednią dawką eksperymentu. Planujemy też koncerty promujące ten materiał, pierwszy będzie miał miejsce podczas kolejnej edycji festiwalu Ambient 2007 w Gorlicach (13-14 lipca), gdzie zagramy u boku takich artystów, jak: Job Karma, Spika, Aquavoice, Wojtek Konikiewicz, Tabor Radosti. Rozpoczęliśmy też współpracę z grupą Suka off, która przygotowuje video dla naszych występów. Więcej szczegółów wkrótce na powstającej stronie www.nemezis.com lub www.nemezis.org.pl