ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (329) / 2017

Wojciech Brzoska,

WIERSZE

A A A
***

rano jesteś

dzieckiem, które mówi,

że kocha.



potem nie pamięta.



przestawia budziki,

żeby w kwadrans dorosnąć.



znaleźć odpowiedzi:



jaki dziś jest dzień?

(i czy można przespać już zrobiona kawę?)



rano jesteś starsza o ten chłodny

pośpiech rozrzuconych rzeczy.



i o zimną kawę

niewypitą



do dnia.



mosty

woda zrobiła to miasto,



mieszkaliśmy w wielu domach naraz,

z drzwiami do morza.



z tabliczką:

nie przeszkadzać.



holenderskie wiatraki

sypały nam w oczy piasek.



nie dało się z niego ulepić

żadnego widoku.



chodziłem za sobą w kółko

jak bezdomny kustosz

pilnujący muralu.



odnalazłem się

pod mostem.



na ścianie.



egzotarium

rysy na rozłożystych

ramionach kaktusa.



rany zabliźniające się

w znikające wyrazy



współczucia.



„tu byłem” –



co najwyżej w miąższu

słów, w te słoneczne dni.



nigdy nie będą tamci,

którzy traktują pismo

jako narzędzie



zbrodni.



pola uprawne

coraz więcej napisów: przyjmę ziemię.

ona nie musi dawać

nam już żadnych ogłoszeń.



i tak zostaniemy jej hostią,

na polach uprawnych, które zaraz

przerobią na golfowe.



gra potoczy się dalej, kiedy

demonstrantka pocałuje policjanta



prosto w tarczę.



w lustrze unieważni wszystko.



poza makijażem.



Fot. Kasia Kukla