ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 października 20 (332) / 2017

Andrzej Juchniewicz,

'NA CAŁYM ŚWIECIE SĄ FASZYŚCI, KTÓRZY NIENAWIDZĄ INNYCH RĄK' (PAWEŁ MAURYCY SOBCZAK: 'POLSCY PISARZE WOBEC FASZYZMU')

A A A
Publikacja Pawła Maurycego Sobczaka w sposób płynny łączy rekonstrukcję życia publicznego (objawiającego się aktywnością publicystyczną i dziennikarską) pisarzy, których dobór warunkuje relacja afektywna o określonym biegunie wobec zjawiska sygnalizowanego w tytule rozprawy (Antoniego Słonimskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Antoniego Sobańskiego, Ferdynanda Goetla, Stanisława Piaseckiego, Jana Emila Skiwskiego, Karola Ludwika Konińskiego i Marii Jehanne Wielopolskiej) oraz strategii pisarskiej akcentującej akces do ugrupowań faszyzujących lub pozostających w opozycji wobec ekspansywnej idei. Rekonstrukcja ta przebiega dwutorowo, ponieważ ambicje autora przejawiają się w próbie deskrypcji światopoglądu międzywojennych intelektualistów na podstawie polemik między poszczególnymi osobowościami (casus Wielopolskiej i Adolfa Nowaczyńskiego), artykułów akcentujących antysemityzm (casus Nowaczyńskiego) oraz oczyszczającą moc faszyzmu, który byłby szansą na modernizację zapóźnionego cywilizacyjnie kraju (casus Skiwskiego), eksplikacji eskalacji zmysłu krytycznego będącego formą trybutu wobec czasopism o określonym profilu ideologicznym (casus Wielopolskiej), a także twórczości poetyckiej, która staje się materiałem poddanym drobiazgowej, intertekstualnej i całościowej interpretacji (casus Gałczyńskiego i Słonimskiego).

Dysertacja doktorska Sobczaka imponuje rozmachem bibliograficznym i strukturą tematyczną, której trzon stanowią erudycyjne i poparte rzetelną kwerendą interpretacje wierszy Gałczyńskiego publikowanych na łamach „Prosto z mostu” oraz „Kronik tygodniowych” Słonimskiego ukazujących się w „Wiadomościach Literackich”. Badacz stosuje zasadę kontrastu, dzięki której zjawisko silnej fascynacji faszyzmem podlega stopniowalności: od zamieszczanych na łamach „Wiadomości Literackich” reportaży Sobańskiego z 1933 roku (w całości opublikowanych w 1934 roku pod tytułem „Cywil w Berlinie”), które zdradzają brak wyobraźni i eklektyczne spojrzenie kosmopolity, tęskniącego za lokalami towarzyskimi oferującymi możliwość interakcji z homoseksualistami oraz kulturowym potencjałem Niemiec, aż po nachalną krytykę i publicystykę Wielopolskiej i ślepe uwielbienie dla faszyzmu wykazywane przez Skiwskiego. Sobczak prezentuje w kolejnych rozdziałach cały wachlarz możliwości zaangażowania i oporu wobec ekspansji systemów totalitarnych; wielokontekstowe analizy deklaracji światopoglądowych w formie publicystyki oraz reportaży zdradzają napiętą atmosferę towarzyską i polityczną ostatnich lat epoki międzywojnia, a także ujawniają stopień oddania idei oraz szybkość postępującej infekcji, na którą odporni okazali się Słonimski i Koniński.

Proponowana przez Sobczaka stratyfikacja artystów i publicystów deklarujących niechęć lub atencję wobec faszyzmu pozwala na dostrzeżenie wszystkich możliwych opcji i perspektyw światopoglądowych oraz uwarunkowań biograficznych poszczególnych autorów. Badacz, powołując się na opinie Marka Pytasza, Moniki Ładoń, Aliny Kowalczykowej i innych komentatorów twórczości Słonimskiego, ujawnia liberalny i pacyficystyczny (zaproponowany przez Petera Brocka termin sugerujący gotowość do osobistego udziału w wojnie wbrew zapewnieniom o poglądach pacyfistycznych) światopogląd autora „Okna bez krat”, na który oddziaływały opinie i twórczość Herberta Georga Wellsa oraz ideały dziewiętnastego wieku.

Najciekawszy (ze względu na niejednoznaczne przyczyny akcesu do obozu faszyzującego skupionego wokół pisma „Prosto z mostu”) okazuje się przypadek Gałczyńskiego, któremu Sobczak poświęca najbardziej obszerny rozdział monografii. Doskonały dobór źródeł, mikrologiczna analiza, ujawnianie sądów i opinii córki – Kiry Gałczyńskiej, która nigdy nie zdecydowała się na publikację utworu „Do przyjaciół z »Prosto z mostu«” w swoich autorskich zbiorach wierszy ojca (z powodu stosunku Gałczyńskiego do środowiska „Wiadomości Literackich” – skamandrytów i akolitów – oraz Awangardy Krakowskiej, objawiającego się osobistą, personalną niechęcią i pogardą oraz brakiem szacunku wobec dokonań pierwszoligowych poetów ze względu na dewaluację wartości artystycznych), stanowią niekwestionowane atuty rozprawy. Badacz sprawnie porusza się wśród tekstów publicystycznych, jak również wspomnieniowych, intymistycznych, dzięki czemu rekonstruuje obszerną panoramę towarzyszką międzywojnia od strony prywatnej oraz publicznej.

Autor „Zaczarowanej dorożki” zarzuca przeciwnikom – skamandrytom i awangardzistom m.in. koniunkturalność, wtórność, stagnację, kupczenie sztuką, sprzeniewierzenie się dla zysku ideałowi tworzenia (zob. s. 171). Analizowany przez Sobczaka utwór opiera się na dwóch strategiach wyszczególnionych przez Tomasza Stępnia: „brutalnej inwektywie” oraz „szyderczej anegdocie”. Badacz, wymieniając poszczególne ogniwa wyliczeń, obelg i inwektyw dotyczących skamandrytów i awangardzistów, zauważa posuniętą zbieżność poglądów i obrazowania Gałczyńskiego z antysemickimi filipikami Stanisława Piaseckiego, Karola Zbyszewskiego i Stanisława Pieńkowskiego (s. 172). Pamflet Gałczyńskiego zawiera także fragmenty, które pozwalają identyfikować go również jako manifest literacki; Sobczak lokuje go w bliskim sąsiedztwie manifestów młodopolskich: „Metapoetycka tyrada Gałczyńskiego wykazuje proweniencje modernistyczne” (s. 174). Utwór łączący zręcznie elementy autokreacyjne (stylizacja na kapłana i egzorcystę) i rewizjonistyczne, mające na celu dyskredytację środowiska skamandryckiego, czerpie z wzorca gatunkowego ustanowionego przez świętego Pawła m.in. w „Liście do Koryntian” (sąd Marty Wyki), jednak Sobczak proponuje dostrzeżenie w strukturze retorycznej utworu języka nazistowskiej propagandy (s. 176): „Przenikający tekst motyw rytualnej, niemal religijnej ablucji, prowokuje do postawienia pytania nie tylko o to, z czego poeta pragnie się oczyścić. Ciekawsze wydaje się poprzez co ten obrzęd ma się dokonać, poprzez jaką wiarę lub ideę. Czy nie przez faszyzm właśnie?” (tamże). Sobczak, na podstawie analiz przeprowadzonych przez Victora Klemperera, wyszczególnia kilka punktów stycznych możliwych do uchwycenia między tekstem Gałczyńskiego a językiem propagandy hitlerowskiej, dzięki którym jasna stanie się ich funkcja: główną rolę odgrywają zaklęcia i formuły rytualne oraz magiczne, formułowanie nakazów i zakazów, prymat superlatywu, stosowanie rzeczowników o odcieniu wzniosłym, mistycznym, patos, górnolotność (s. 176). Gałczyński sięga także po inwektywy zaczerpnięte ze sfery biologicznej („ropuchy”, „wszy”, „szczury”) i charakterystyczne dla języka Trzeciej Rzeszy. Sformułowania animalne pozwalają, jak twierdzi badacz, na rozliczenie się z poetyckimi i ideowymi przeciwnikami oraz uwiarygodnienie swojej osoby w oczach nacjonalistów. Nie sposób ustalić, czy poeta czerpał inspiracje od endeków i oenerowców, czy też bezpośrednio z tekstów nazistowskich, jednak aparat metodologiczny i mikroanalizy Sobczaka budzą podziw i ujawniają labilność Gałczyńskiego, brak zahamowań w dążeniu do pozyskania admiratorów i ugruntowania swej pozycji, którą cechowały bezwarunkowa lojalność i oddanie redaktorowi „Prosto z mostu”.

Za swoją dezynwolturę zapłacił poeta dość wysoką cenę (biorąc pod uwagę jego ambicje), ponieważ nie doszło do skutku wydanie jego „Wierszy zebranych” w oficynie Przeworskiego, mimo iż tom (dzięki protekcji Juliana Tuwima) był już przygotowany do druku. Gałczyński otrzymał od Marka Przeworskiego – wydawcy żydowskiego pochodzenia – obelżywy list, pogorszyły się także (za sprawą ukazania się na łamach „Prosto z mostu” wiersza „Skumbrie w tomacie”) relacje z Tuwimem. Kolejnym poddanym gruntownej analizie utworem, który zdradza antysemicki światopogląd Gałczyńskiego, jest „Wilno, ulica Niemiecka”. Spojrzenie poety na realia, w jakich egzystowali Żydzi w dzielnicy, której teren wyznaczały ulice Wielka, Dominikańska, Niemiecka (s. 184), pozostaje spojrzeniem separatystycznym, akcentującym dystans i hołdowanie stereotypom. Jak pisze Sobczak, podsumowując swoją analizę (daleką od optymistycznych założeń Łucji Brzozowskiej, Jerzego Ossowskiego i Anny Arno, według których wiersz ten konotuje zrozumienie, współczucie i życzliwość): „Powyższy utwór nie wywołał gwałtownych reakcji, ani licznych komentarzy” (s. 187). Pojawia się jednak jeden komentator, który wprawdzie polemizuje z wizją zawartą w innym utworze Gałczyńskiego, ale jego głos wart jest odnotowania, ponieważ ujawnia fałszywe zrównanie losów żydowskiego dziecka i samego poety w wierszu „Dziecko żydowskie”: „Charakterystyczne jest zakończenie tego wiersza, pointa, dla której może został napisany. »Dziś jest dobrze, prawda, moje dziecko?« – zwraca się poeta bezpośrednio do tego przestraszonego świerszczyka, który się jeszcze nie śmieje. »Ale ja także znam kolczasty drut i noc niemiecką / i czasem też krzyczę nocą«. Drogi Konstanty, niech ci ziemia lekką będzie i wszystkie grzechy niech ci będą wybaczone – dlaczego akurat wybrałeś małą dziewczynkę, by robić z nią historyczne rachunki? Przecież mogłaby ci odpowiedzieć w chwili goryczy: »gdybyś był żydowskim dzieckiem, zrozumiałbyś różnicę…«” (Gross 1993: 66). Natan Gross staje w obronie osobnego, specyficznie napiętnowanego losu żydowskiego, który w wierszu „Wilno, ulica Niemiecka” podlega egzotyzacji i humorystycznemu opracowaniu. Poeta nie dostrzega grożących Żydom niebezpieczeństw i przejmuje słownik antysemicki, by dewaluować ich pozycję; autor utworu pozbawiony jest zmysłu, który umożliwiałby przewidzenie dalszych konsekwencji stosowania języka noszącego znamiona nienawiści; Gałczyński staje się znaczącym elementem kampanii antysemickiej, którą w początkowych partiach szkicu wypomina mu redaktor Gross w swej monografii („(…) nie lubił Żydów i należał przed wojną do partii politycznej, która antysemityzm miała wypisany w programie” [tamże]).

Sobczak przywołuje inny tekst, który stał się dowodem nacjonalistycznego zaangażowania poety: „Pieśni o szalonej ulicy (brulion)”. Jeden z jego fragmentów ma charakter agresywnie antysemicki, a Marta Wyka traktuje utwór ten jako poetyckie powtórzenie treści wyrażonych przez Gałczyńskiego w tekście „Do przyjaciół z »Prosto z mostu«. Sam Sobczak uważa, że: „»Pieśni o szalonej ulicy« przynoszą zapowiedź nacjonalistycznego przewrotu dokonanego przede wszystkim przez rzemieślników, robotników i miejską biedotę. Zawierają fragmenty antysemickie i pochwalające barbarzyńskie traktowanie wytworów kultury” (s. 196). Dalej badacz zastrzega: „Jeżeli Gałczyński rzeczywiście wyraża w tym utworze swoje upodobania, są to sympatie do tłumu, do warszawskiego proletariatu, który w określonym momencie historycznym skłaniał się akurat ku ideologii nacjonalistycznej” (s. 197). Pomysłem, który chroni poetę przed ujawnieniem jasnej deklaracji narodowo-radykalnej wiary, okazuje się awangardowa forma wiersza. Kilka tygodni przed pojawieniem się „Pieśni o szalonej ulicy” Gałczyński opublikował na łamach „Prosto z mostu” tekst „Polska wybuchła w roku 1937”, w którym precyzyjnie identyfikuje przyszłe ofiary nowego przewrotu na miarę Nocy Długich Noży: byliby to skamandryci i zwolennicy propagowanego przez nich modelu poezji. Sobczak słusznie sytuuje słowa poety w okolicach haseł znanych publiczności z „Czarnej wiosny” Słonimskiego („gięcie karków” i „rżnięcie” burżujów) lub rewolucyjnej liryki Władysława Broniewskiego („Rzeczpospolita w płomieniach”), jednak tym, co decyduje o zaostrzeniu wymowy utworu, okazuje się czas historycznych przemian i sąsiedztwo rodzącego się i rozwijanego w szybkim tempie ruchu faszystowskiego.

Osobną kwestią pozostaje stanowisko Gałczyńskiego wobec Żydów. Czesław Miłosz twierdzi, że niechęć do tej rasy zawężała się do kilku jej przedstawicieli urzędujących w Ziemiańskiej (zob. s. 205). Sam Sobczak wymienia kilka utworów, które w sposób szczególny dotykają kwestii żydowskiej i pozostawiają dotkliwą rysę na wizerunku Gałczyńskiego. Rozprawa „Polscy pisarze wobec faszyzmu” właśnie w partiach mikroanaliz z zastosowaniem dyskursu potępiającego „zwykłość”, „nikłość” antysemityzmu autorstwa Jeana-Paula Sartre’a lub potencjału masy dostrzeżonego przez Eliasa Canettiego i Petera Sloterdijka nabiera rozpędu i staje się głosem o społecznej i obywatelskiej odpowiedzialności za słowa, które okazują się niebezpiecznie populistyczne oraz posiadają groźny ładunek performatywny. W książce imponuje przede wszystkim rozsądna selekcja opracowań literaturoznawczych oraz analiza porównawcza faszyzującego przypadku autora „Końca świata” oraz pamfletowej twórczości Louisa-Ferdinanda Céline’a (zob. s. 234), objawiającej się antysemicką i homofobiczną krucjatą przeciwko André Gide’owi i Marcelowi Proustowi w „Bagatelles pour un massacre” („Przyczynkach do pogromu”).Konformistyczna postawa Gałczyńskiego wydaje się szczególnie niebezpieczna, ponieważ przyłączenie się poety do faszyzującego frontu powodowane było chęcią powiększenia kręgu czytelników oraz uzyskania środków finansowych, które zapewniłyby mu życie na odpowiednim poziomie (o czym świadczy zakup willi w Aninie). Gałczyński jako typ labilny okazuje się pozbawiony skrupułów i zmysłu obywatelskiego. O próbie zaistnienia i uzyskania protekcji świadczą ustępstwa, jakie poeta zaaprobował, by Piasecki sfinalizował druk „Utworów poetyckich”. Zmiany redaktorskie w wierszu „Serwus, madonna” świadczą o determinacji Gałczyńskiego i katolickiej obsesji Piaseckiego (zob. s. 216-217), stąd konstatacja Sobczaka „Wyraźnie widać, iż poecie bardzo zależało na wydaniu własnej »księgi«” (s. 218). Opus magnum Gałczyńskiego ukazało się w ramach „Biblioteki »Prosto z mostu«” w niebagatelnym nakładzie pięciu tysięcy egzemplarzy. Okładkę zdobił rysunek cenionego warszawskiego grafika Wiktora Podoskiego; w tomie nie znalazł się wiersz „Polska wybuchła w roku 1937”, jednak Piasecki uznał za stosowne umieszczenie w wyborze tekstu „Do przyjaciół z »Prosto z mostu«”. Jedną z tez wysuwanych przez Sobczaka, mającą wyjaśnić akces Gałczyńskiego, warto przywołać in extenso: „Wydaje się, że Gałczyński dobrze rozumiał położenie literatury, która traci społeczny wpływ i autorytet, słowem – władzę. Silna ideologia pozbawia sztukę suwerenności, często także jakości, ale pozwala jej odzyskać (może tylko na chwilę) autorytet. Sądzę, iż autor »Piekła polskiego« wiedział, że ideologowie marginalizują znaczenie literatury, ale tylko tej, która im się nie poddaje. Uległ zatem pokusie, aby ideologicznie wesprzeć swoje wiersze i w ten sposób uczynić je częścią domeny publicznej. Być może tylko odegrał polityczną konwersję, nasycił (w granicach rozsądku) poezję elementami nacjonalistycznymi i zapewnił w ten sposób swojej sztuce nową siłę. Jednocześnie próbował obronić jej wartość” (s. 231).

Planowany rozpęd poezji Gałczyńskiego, korespondujący z faszystowskimi hasłami antysemickimi oraz niebezpieczną siłą niszczącą, której ucieleśnieniem okazywała się opisywana przez Canettiego masa, ujawnił eksplozywny potencjał na gruncie towarzyskim (skandale i komentarze w prasie) i finansowym, jednak strategia ta okazała się skuteczna tylko połowicznie, ponieważ poeta w czasie zaostrzenia socrealistycznej doktryny wystosował do Jerzego Borejszy samooskarżający list: „Współpraca z tygodnikiem »Prosto z mostu« nie dała mi nic prócz hańby (…). »Prosto z mostu«, także i moim piórem, prowadziło gadzinową, antysemicką robotę. Ja byłem antysemitą” (s. 224). Przyłączenie się poety do tygodnika Piaseckiego zmusiło go do ustępstw w kwestii poetyki i treści zamieszczanych tam utworów; Gałczyński musiał się przystosować oraz pogodzić dekadencką i katastroficzną nutę swej poezji z buńczucznym, optymistycznym, zdobywczym charakterem ideologii „Prosto z mostu”. Jan Walc uważa, że wiersze Gałczyńskiego odegrały donioślejszą rolę w strategii propagowania idei niż artykuły redaktorów czasopisma (zob. s. 245). Poeta wdzięczny był za mecenasowskie działania Piaseckiego, który „był tak naprawdę pierwszym »człowiekiem literatury«” (s. 246) i w pełni docenił talent poetycki Gałczyńskiego („być może – podejrzewa Sobczak – doskonale rozumiał, iż »ruch narodowo-radykalny nie ma swoich poetów« i musi »brać co się da«” [tamże]), stąd potrzeba spłacenia długu zaciągniętego u redaktora. Pragmatyzm Piaseckiego podkreśla Maciej Urbanowski, dla którego konwersja Gałczyńskiego stanowiła exemplum jedyne w swoim rodzaju; dowodziła bowiem, że to właśnie twórca niesympatyzujący od początku z ruchem nacjonalistycznym stanie się jego zręcznym propagatorem (zob. s. 246). Sobczak konstatuje: „Historia Gałczyńskiego fascynuje swą niejednoznacznością i sprzecznością (…), dotyczącą zarówno sposobów, za pomocą których poeta spełniał oczekiwania środowiska »Prosto z mostu«, jak i przyczyn, dla których zdecydował się na współpracę z tygodnikiem redagowanym przez Stanisława Piaseckiego” (s. 253).

To właśnie rozdział poświęcony zaangażowaniu ideologicznemu Gałczyńskiego okazuje się w dysertacji Sobczak najbardziej udany, ponieważ badacz świetnie przeprowadza swoje prywatne śledztwo, odrzucając tezy niepoparte dowodami lub niesatysfakcjonujące z perspektywy uzyskanych informacji i wskazówek. Książka młodego literaturoznawcy jawi się jako najlepsza rozprawa dotycząca przedwojennej sytuacji politycznej w przededniu konfliktu zbrojnego. Na szczególną pochwałę zasługuje dobór źródeł i prowadzenie drugiej, komplementarnej narracji w obrębie przypisów, dzięki czemu główny tok opowieści nie zostaje rozbity i podporządkowany pobocznym nurtom opowieści. Przyjemność tekstu zapewnia także staranna korekta (w publikacji pojawiają się dwie literówki, w tym jedna poważna – skrót nazwy partii w wyniku pomyłki przybrał kształt NDSAP [s. 146]) oraz sprawna segmentacja kolejnych tez i struktura publikacji, której centralny punkt stanowi polaryzacja dwóch światopoglądów. Niebagatelna okazuje się także kwestia żydowska, która staje się głównym tematem powracającym w wielu konfiguracjach u zwolenników i przeciwników faszyzmu. Dobór postaci i silnych osobowości, który przywołuje na myśl teorię agonu Harolda Blooma, pozwala na kontrastowe zestawianie racji i wyciąganie dalekosiężnych wniosków. Sobczak dostrzega wszystkie niuanse analizowanych tekstów, z rezerwą podchodzi do powstałych już omówień, które nierzadko nie licują z jego badawczymi tezami. Mamy więc do czynienia z badaczem dojrzałym, podążającym wytyczoną przez siebie ścieżką interpretacyjną oraz podejmującym śmiałe decyzje i rozwiązania problemowe. Siła rozprawy zdeponowana jest w konkretnych przypadkach biograficznych, tworzących zwartą konstelację za sprawą ścierających się obozów ideologicznych oraz czasu historycznego, który zmuszał przywoływanych w rozprawie autorów do określania swych poglądów w sposób zdecydowany, często nawet pretensjonalny i wybuchowy, jednak to właśnie suma doświadczeń ideologicznych oraz pochodzenie jednego z antagonistów – Słonimskiego zapewnia szeroki wachlarz możliwości prowadzenia sporu w ramach zachowania homeostazy i prawa do swobody wypowiedzi. Sobczak ujawnia silne zaangażowanie tych pisarzy i ich wiarę w ideę, które pozwalały na wypracowywanie integralnej poetyki, zdolnej interioryzować ich poglądy. Niepoślednim argumentem przemawiającym na korzyść badacza okazuje się podkreślany już dar opowieści, dzięki któremu panorama międzywojennych stronnictw i czasopism ulega dynamizacji, zaś główna idea – faszyzm staje się katalizatorem kompromitacji świetnie zapowiadających się karier pisarskich (casus Wielopolskiej).

Rozprawa Sobczaka w sposób mistrzowski porządkuje wszystkie punkty widzenia i pozwala na ich wzajemną interferencję. Rozmach pracy zachwyca, ponieważ dysertacja obejmująca czterysta stron maszynopisu została pomyślana jako studium, którym rządzi zasada chronologii oraz stopniowego naświetlania silnych osobowości politycznych, poczynając od Sobańskiego, niedostrzegającego konsekwentnie wprowadzanych zarządzeń faszystowskich, których finał skutkował eksterminacją żydowskich mieszkańców państwa: „Ominęły Sobańskiego spreparowane przez nazistów prezentacje dzieł sztuki, ale reporter stał się świadkiem innego epokowego wydarzenia – palenia książek na Placu Opery Berlińskiej” (s. 48), a kończąc na skompromitowanej Wielopolskiej, która „wyrażała idee karności i konsolidacji, a ich formy opierała na wzorcach faszystowskich (idea »salutu cywilnego«)” (s. 399). Sobczak w sposób przekonujący kreśli kilka niezależnych biografii osób, które bezpośrednio doświadczyły kampanii faszystowskiej w międzywojennej II Rzeczpospolitej i musiały zmierzyć się z nią, mając za oręż tylko kapitał rodzinny i kulturowy. Kwestią decydującą okazywały się także sytuacja finansowa i możliwość wykonywania swej profesji w skonsolidowanej grupie o ugruntowanej renomie. Wszystkie te czynniki decydują o potencjalnej możliwości zgłoszenia akcesu do ugrupowania nacjonalistycznego i istnieniu charakterów konformistycznych i nonkonformistycznych, które w obliczu załamania na giełdzie nazwisk zdolne są do popełnienia towarzyskiego samobójstwa w przededniu konfliktu zbrojnego, po wygaśnięciu którego zapanuje nowy ład, identyfikujący konwertytów jako potencjalnie oddanych sprawie nowego systemu. Rozstrzygnięcia, o których pisze Sobczak, wykraczają poza ramy światopoglądowe i ideologiczne, stąd w kodzie rozprawy szereg tez asekuracyjnych na temat nacjonalistycznego epizodu Gałczyńskiego: „O ideologii faszystowskiej poeta bezpośrednio się nie wypowiadał, zaś jego akces do obozu narodowo-radykalnego wyjaśniać można wieloma czynnikami – naiwnością lub cynizmem, chęcią dotarcia do masowego czytelnika lub pragnieniem znalezienia strzegącego przed pokusami mecenasa, resentymentem wobec skamandrytów albo konsekwentną realizacją przyjętej strategii funkcjonowania na rynku czytelniczym” (s. 399). Badacz poza mikrologiczna analizą tekstów literackich i publicystycznych skupia się także na odtworzeniu realiów gospodarczych, socjalnych oraz osobistych perypetii, które w sposób istotny wpływały na decyzję o poparciu lub odrzuceniu ruchu nacjonalistycznego. Sobczak, przeprowadzając biograficzne śledztwo, dowodzi, że najniebezpieczniejsi okazują się konformiści i konwertyci, ponieważ ich zaangażowanie przekracza możliwości zwolennika danego ruchu lub ideologii; ich determinacja i oddanie wynikają z pragmatycznych uwarunkowań, a nie wiary, której siła i długotrwałość często okazywały się nadzwyczaj mierne w obu przywołanych parametrach i pozwalały z braku mocy napędowej na zmianę kursu ideologicznego.

LITERATURA:

Gross N.: „Poeci i Szoa. Obraz Zagłady Żydów w poezji polskiej”. Sosnowiec 1993.
Paweł Maurycy Sobczak: „Polscy pisarze wobec faszyzmu”. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Łódź 2015 [seria: Interpretacje literackie].