ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (333) / 2017

Rafał Strózik,

STRACH MA WIELKIE OCZY (TO)

A A A
Stephen King przez wielu uznawany jest za mistrza grozy. To również niezwykle płodny twórca, nie tylko literacki. W chwili obecnej może poszczycić się kilkudziesięcioma powieściami, scenariuszami do hollywoodzkich filmów czy współtworzeniem komiksów. Adaptacje jego dzieł, takie jak „Skazani na Shawshank” (reż. Frank Darabont, 1994) i „Zielona mila” (reż. Frank Darabont, 1999), błyskawicznie zyskały uznanie krytyków, otrzymując prestiżowe nagrody filmowe i jeszcze większą liczbę nominacji, głownie do Oscarów. Twórcy o tak bogatym portfolio artystycznym często muszą mierzyć z lepszymi i gorszymi efektami własnej pracy oraz wiążącą się z tym niestabilną recepcją odbiorczą. Podobnie jest z licznymi próbami przeniesienia prozy Kinga na wielki ekran – mająca premierę w tym roku „Mroczna wieża”, pierwsza kinowa część serii, spotkała się ze zdecydowaną krytyką i niechęcią. Czy tegorocznej interpretacji powieści „To”, drugiej po serialu telewizyjnym z lat 90. minionego stulecia (reż. Tommy Lee Wallace, 1990), pisane jest zapomnienie? Może wręcz przeciwnie?

Każdy widz choć w niewielkim stopniu zaznajomiony z twórczością Kinga – nieważne czy literacką, czy filmową – od razu dostrzeże, że w najnowszej ekranizacji jego powieści zawarta została większość, żeby nie powiedzieć całość, chwytów artystycznych i wątków fabularnych, z których pisarz jest doskonale znany. Mamy do czynienia z dziełem grozy o silnie zarysowanych wątkach obyczajowych, gdzie niebagatelną rolę odgrywają małoletni bohaterowie, a wszystko to rozgrywa się w małomiasteczkowych realiach Stanów Zjednoczonych, w tym wypadku lat 80. XX wieku. Pełno tu, z czym również utożsamiany jest King, błyskotliwych aluzji do popkulturowych trendów ówczesnej Ameryki oraz humorystycznych wtrętów. Tym razem jednak postaci dziecięce nie pełnią roli medium, dzięki któremu dorośli doprowadzają do ostatecznego rozwiązania akcji. W „To” przeznaczeniem nastolatków jest przejęcie miejsca pełnoletnich.

Nastoletni Bill (Jaeden Lieberher) od urodzenia zamieszkuje miasteczko Derry w stanie Maine. Jego życie zapewne nie różniłoby się zbytnio od życia jego rówieśników, gdyby nie tragiczna śmierć brata Georgiego (Jackson Robert Scott), której widz jako jedyny jest niemym świadkiem już w pierwszych minutach filmu. Młodszy brat Billa pada ofiarą Pennywise’a (Bill Skarsgård), demonicznego klauna, który przybywa do miasteczka co 27 lat, by posilić się nieletnimi ofiarami. Nie potrafiąc pogodzić się z utratą bliskiej mu osoby, chłopak z pomocą przyjaciół próbuje odnaleźć brata, żywego lub martwego. Tymczasem w okolicy dochodzi do kolejnych zaginięć uczniów.

„To” spełnia podstawowe kryteria horroru według jego klasycznej definicji. Widz jest świadkiem aktywności sił nadprzyrodzonych oraz postaci przeczących prawom „naszej” rzeczywistości, a samo zagrożenie życia bohaterów to nic innego jak personifikacja ich najskrytszych lęków i mroków podświadomości. Produkcja ma do zaoferowania stosowane od lat i sprawdzone w amerykańskim kinie grozy chwyty (np. jump scare czy obietnicę kontynuacji). Z kolei konstrukcja fabularna filmu pozostaje wierna hitchcockowskiej zasadzie „trzęsienia ziemi” w prologu i stopniowego budowania napięcia w kolejnych aktach. Kinowa wersja powieści Kinga to jednak nie dzieło, którego jedyny cel stanowi wywołanie w widzu strachu czy obrzydzenia, którego jest tutaj stosunkowo niewiele w porównaniu do innych współczesnych horrorów. „To” okazuje się przede wszystkim filmem o dorastaniu, trudnościach związanych z tym okresem w życiu człowieka, ale także o kryzysie relacji pomiędzy pokoleniami i wzajemnym niezrozumieniu.

Historia w całości ukazana jest z perspektywy osób nieletnich w różnym przedziale wiekowym. „Zaginiony” Georgie jest małym dzieckiem, poszukujący go starszy brat i jego paczka – wczesnymi nastolatkami. Równolegle do prowadzonego przez bohaterów śledztwa muszą oni stale zmagać się z agresją niemalże pełnoletnich „kolegów” ze szkoły. Gdzieś w tym całym zamieszaniu epizodycznie snują się dorośli. Postaci pełnoletnie w filmie pojawiają się stosunkowo rzadko, a ich aktywność ogranicza się w większości wypadków do przejęcia roli siejącego terror, autorytarnego superego, które z reguły „żyje” gdzieś obok, niejako po drugiej stronie niewidzialnej bariery. Dorosłość jest dla dziecięcych i nastoletnich uczestników wydarzeń uosobieniem brutalnej siły, formującej przemocą nieukształtowaną energię (młodość) na swoje podobieństwo. Każdy z głównych bohaterów filmu pada ofiarą innej formy społeczno-kulturowego aparatu przymusu na drodze ku przeobrażeniu w „pełnoprawny” podmiot społeczny. Dzieło porusza problemy m.in. skrajnej nadopiekuńczości, nadużyć seksualnych, migracji czy narzucania bezwarunkowej wierności tradycjom rodzinnym. Walka małoletnich z krwiożerczym klaunem stanowi klucz do zerwania, przynajmniej częściowego, kajdan społecznych i osiągnięcia dojrzałości, której na próżno szukać pośród ich opiekunów.

Na szczególne uznanie zasługują młodzi aktorzy wcielający się w role główne. Pochwała należy się nie tylko za pomyślne udźwignięcie ciężaru związanego z pełnieniem funkcji zbiorowego bohatera w filmie, w którym dorośli aktorzy z wyrobionym już warsztatem stanowią jedynie tło wydarzeń. Fundamentem „To” nie są niezliczone efekty specjalne (chociaż te również pojawiają się na ekranie), ale ludzkie ułomności i traumy, które stale wizualizują odgrywane przez nieletnich aktorów postaci. Jąkający się Bill (Jaeden Lieberher), zmagający się z hipochondrią i lekomanią Eddie (Jack Grazer) oraz egoistyczny geek Rochie – w tej roli znany już z serialu „Stranger Things” (2016-) Finn Wolfhard – to tylko nieliczne przykłady imponujących umiejętności aktorskich powoli kształtujących się gwiazd.

Film w reżyserii Andresa Muschiettiego jest produkcją w pełni udaną. Czy zadowoli fanów Kinga? Zdecydowanie tak. Dużą zaletą jest wpisanie się w wielopłaszczyznowość sztuki – tutaj niemal każdy znajdzie coś dla siebie. Kinowe „To” idealnie nada się zarówno do halloweenowego seansu ze znajomymi, jak i akademickich rozważań o naturze ludzkiej. Czy najnowszą produkcję na podstawie prozy mistrza grozy czeka zapomnienie? Pomimo licznych zalet być może tak, lecz nie podda się bez walki. Kontynuacja filmu przewidziana jest na rok 2019.
„To” („It”). Reżyseria: Andres Muschietti. Scenariusz: Gary Dauberman, Chase Palmer, Cary Fukunaga. Zdjęcia: Chung-hoon Chung. Obsada: Bill Skarsgård, Jaeden Lieberher, Sophia Lillis, Jack Grazer i in. Produkcja: Kanada/USA 2017, 135 min.