ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 czerwca 12 (348) / 2018

Agnieszka Niewdana,

ROK 1968 Z PERSPEKTYWY PISARZA

A A A
Tylko niektórzy potrafią dobrze spełnić rolę świadka. Wiarygodne, zdystansowane i rzetelnie opisy zdarzeń bywają rzadko spotykane w literaturze. Problem tkwi między innymi w autokreacji, emocjach, braku doświadczenia, niemożności dystansu. Wyjątkowym przykładem świadka swoich czasów jest Jan Józef Szczepański, krakowski pisarz, który w swojej twórczości odmalował wyjątkowy portret. Najwnikliwiej należy przyjrzeć się w tym kontekście dziennikom.

Od 2009 roku ukazało się już pięć tomów intymnych zapisków pisarza. To przykład twórczości, która obecnie przechodzi swoisty regres. Dzienniki będą za pewien czas gatunkiem martwym. Przykładem dość specyficznego, a wręcz absurdalnego odczytywania założeń dziennika są sposoby realizacji kilku pozycji wydawniczych. Wśród nich znajdzie się pisany na zamówienie [sic!] wydawnictwa „Dziennik roku chrystusowego” Jacka Dehnela czy kombinacja między innymi wpisów facebookowych z myślami różnymi Szczepana Twardocha, opublikowana pod tytułem „Wieloryby i ćmy. Dzienniki”. Zaznaczę tylko, że problem definiowania i zrozumienia form literackich jest powszechny i można uznać przede wszystkim, iż wydawnictwa stosują osobny słownik gatunków literackich.

Szczepański pisanie dziennika traktował jako sposób na ćwiczenie swojego stylu, ale i charakteru. Czyniona tam analiza własnych możliwości i osobowości miała być uczciwa, surowa, a tym samym prowadzić do stania się świadomym, coraz lepszym człowiekiem i pisarzem. Pierwszy wpis z dziennika rozpoczyna stwierdzenie: „Ten pamiętnik ma cel odpowiedzialny i trudny. Ma mnie wyleczyć i wychować. Nie będzie dla mnie rozrywką ani przyjemnością. Będzie obowiązkiem, przeważnie przykrym i uciążliwym. Piszę go dlatego, żeby moim postanowieniom nadać cechy odpowiedzialności, żeby nie mogły się rozleźć, rozpłynąć we mgle bezpłodnej chandry, jak tyle razy poprzednio. Poza tym samo pisanie wymaga aktu woli, który musi mi wejść w codzienny zwyczaj” (Szczepański 2009: 6).

Krakowski twórca precyzyjnie określa cel swojego codziennego trudu; co ważne, sam wpis powstaje po wojnie w 1945 roku, a przez kolejne dekady Szczepański będzie wierny temu założeniu. Należy jednak dostrzec jeszcze jedną funkcję kolejnych zapisków. Nie tylko kształtują autora, ale także stawiają w roli świadka. Czynione zapisy prezentują dany czas w skali mikro i makro. Jednostkowe doświadczenia w pewnych momentach stają się uniwersalne, stają się źródłem wiedzy o epoce, pokoleniu 1920, środowisku artystycznym i literackim Polski, a także o problemach codziennego życia za żelazną kurtyną. To poznanie historii przez konkretnego człowieka może być wartościowe. W przypadku Szczepańskiego niezaprzeczalnie jest. Pisarz codziennie odnotowywał fragmenty rzeczywistości; komentował, uzupełniał, prostował. Autor nie myślał pierwotnie o publikacji dzienników i traktował tę formę zgodnie z jej elementarnymi założeniami (dziennik pisany dla siebie. szczera forma wyrazu bez autocenzury). Czytelnik ma więc do czynienia z literaturą, której może zaufać. Ryzykowne? Nie w przypadku Szczepańskiego. Dlatego też na podstawie jego zapisków prezentuję tragiczny rok 1968, chociaż muszę zaznaczyć, że cały okres Polski Ludowej jest w nich opisany w wyjątkowy sposób.

4 stycznia 1968 roku Szczepański pisze o problemie z cenzurą, która, bardzo wrażliwa na wydarzenia polityczne, walczy z tym, co w sztuce mogłoby w niewybredny sposób komentować i szydzić z najwyższych władz: „Coraz groteskowe poczynania cenzury. W »Życiu [Literackim]« wyrzucili fragment jakiegoś opowiadania, gdzie był opis prelegenta »dukającego z kartki na zebraniu«. Podobną scenkę usunięto z jednego z filmów telewizyjnych. Wszystko dlatego, że śmiano się z Ochaba podczas wizyty de Gaulle’a. Z tego samego powodu Ochab czytał noworoczne orędzie z świetlnej projekcji, puszczonej na ścianę w studio telewizyjnym. Dukał słowo po słowie z oczyma wbitymi w przestrzeń. Żałosne” (Szczepański 2013: 313).

Szczepański liczne wpisy poświęca cenzurze i jej działaniom. Wielokrotnie fragmenty dzienników dotyczą po prostu jego twórczości. Jednak tutaj pokazuje, jak działał system, który ściśle wiązał wszystkie obszary życia z decyzjami politycznymi. Dlatego też podporządkowanie wydawało się najlepszą taktyką, dającą złudzenie panowania nad sytuacją w państwie. Podobne działania były dokonywane przez kontrolowane media: „[15 I 1968] W radiowym dzienniku wieczornym wiadomość, że byli w Polsce Breżniew, Kosygin i Podgorny. Rozmowy, które przeprowadzili, wykazały »całkowitą zgodność stanowisk we wszystkich punktach« (oczywiście). Ale o czym te rozmowy były, ani słowa. Po tylu latach nie mogę przyzwyczaić się do konspiracji jako metody zarządzania. Zawsze jest tak samo i zawsze odczuwam to jako zniewagę. Już nie tylko godności obywatela, ale godności człowieka XX-go wieku” (Szczepański 2013: 316).

Wpisy dziennikowe są pełne ironii, momentami zwątpienia i zniecierpliwienia względem systemu, w którego ramy ludzie zostali wtłoczeni i nie mogą się temu sprzeciwić. Jednak gorzkie słowa przeplatają się z opisami domów, krakowskiego lub z Kasinki, prac ogrodowych, codziennych sprawunków i wizyt. To chwile wytchnienia w tym szczególnym roku, w którym napięcie społeczne narastało stopniowo. Jeden z ważniejszych momentów roku '68 Szczepański opisuje pod datą 1 lutego: „W Warszawie odbyła się demonstracja studencka z powodu zdjęcia z programu „Dziadów” (demonstracja miała miejsce dzień wcześniej – przyp. A.M.). Milicja zatrzymała 50 osób. Mickiewicz, którego usiłowano politycznie zaanektować i niemal przerobić na prekursora przyjaźni polsko-radzieckiej, nadal bruździ, buntuje swoim mistycznym nacjonalizmem. Jest w tym coś nieprawdopodobnego – przede wszystkim głupota władzy” (Szczepański 2013: 319).

2 lutego krakowski twórca pisze o przesłuchaniu uczestniczki demonstracji Ewy Morawskiej, wybitnej polskiej socjolog, którą przede wszystkim pytano, czy jest Żydówką i kto z uczestników jest Żydem. 9 lutego autor dziennika odnotowuje także sposób władzy na tuszowanie negatywnego wrażenia, które wywołały warszawskie zajścia: „W tych dniach dawali w radiu słuchowisko z »Dziadów«, zapowiadając je przedtem wielokrotnie i ostentacyjnie” (Szczepański 2013: 325). Zauważa dalej, mając dość dobrą orientację w tym zakresie: „Władze brną nadal w rozpętanym głupstwie w dziedzinie kultury. W Katowicach zdjęto z prób »Noc listopadową« i »Horsztyńskiego«” (Szczepański: 2013: 325]. Odnotowuje także kolejne wydarzenia mające miejsce w Warszawie pod koniec lutego: „Byłem u Szczypiorskiego. Mówił mi, że pośród pisarzy (niepartyjnych) tylko Żurkowski odmówił podpisu na liście w sprawie »Dziadów« [studencka petycja do Sejmu w sprawie zakazu wystawiania spektaklu – przyp. A.M.]. Cała Warszawa podminowana, nastrój jak przed Październikiem, ale nie ma nikogo, kto mógłby zrobić z nich godziwy użytek, a niestety różne podejrzane grupy (zwłaszcza moczarowcy) próbują piec swoją pieczeń na tym ogniu. (…) Rosjanie chcieli zamanifestować swoje alibi i Furcewa [Jekaterina, ówczesna minister kultury ZSRR – przyp. A.M.] zaprosiła teatr Dejmka do Moskwy, ale nasze władze utrąciły zaproszenie. Wszystko to ma wyraźne cechy obłędu” (Szczepański 2013: 323-324).

Jednak działania władz nie kończą się na takich sytuacjach. Na początku marca Szczepański zapisuje, iż Związek Młodzieży Socjalistycznej działający na Uniwersytecie Warszawskim „rozpowszechnia antysemickie ulotki w stylu falangi”. A władze będę organizować dla studentów obowiązkowy pochód „antysyjonistyczny” (Szczepański 2013: 325). Jedną z ulotek pokazuje Szczepańskiemu Anna Morawska, która była związana m.in. z „PAX”, „Tygodnikiem Powszechnym”, „Znakiem” i „Więzią”. Pisarz dowiedział się, że „[p]rzy przesłuchaniu jednej z koleżanek Ewy śledczy wielokrotnie upominali ją: »Wy, jako aryjka…«. Powiedziała mu, że nie rozumie, o co mu chodzi, i że z tym słowem spotkała się tylko w literaturze dotyczącej obozów koncentracyjnych. Wtedy wrzasnął: »A w mordę chcecie?«” (Szczepański 2013: 325). Autor zaznacza także, że ludzie zaczynają przekonywać się do kłamstw propagowanych przez władzę i martwi go, że dotyczy to również jego znajomych, „skądinąd przyzwoitych ludzi”. Cytuje wypowiedź swojego kolegi, który wrócił do Polski ze Stanów: „Jestem pełen optymizmu po powrocie. Szykują się zmiany. Nareszcie biorą się za Żydów” (Szczepański 2013: 325). Wskazuje także na wypowiedzi innych ludzi, jak np. Orka Berezowskiego, który również mówi o żydowskim spisku mającym wykorzystywać naiwność studentów.

Szczepański kolejno odnotowuje wydarzenia w Warszawie, jak protest studencki przeciwko relegowaniu dwóch studentów – Adama Michnika i Henryka Szlajfera, zauważa również, że krakowscy studenci, w tym jego córka Anna, zaczynają działać, uchwalają rezolucję w obronie wolności słowa, przeciw cenzurze, i opisuje ich zebranie pod pomnikiem Mickiewicza na rynku: „Lata reżyserowanych masówek oduczyły ludzi od manifestowania. Nie bardzo wiedzieli, co robić. Śpiewali niezgodnymi głosami: »Jeszcze Polska…«, skandowali »Demokracja!«, powiesili na pomniku transparent z żądaniem wolności słowa. Potem jakiś działacz ZSM nawoływał do rozejścia się przez megafon milicyjnego wozu. Tłum gwizdał, ale wreszcie się rozszedł” (Szczepański 2013: 327).

Pisarz dostrzega działania w prasie, kolejne kłamliwe artykuły na temat aktywności studentów, a także sytuacje aresztowań rodziców protestujących. Wskazuje, że atmosfera staje się coraz bardziej napięta, nabiera fatalnego rozpędu i rząd przestał ukrywać swój sojusz z falangą, co też w pełni odsłania oblicze brutalności, ale i głupoty totalizmu: „Okropna jest bezsilność wobec zorganizowanego kłamstwa, które otacza te wydarzenia. Radio cytuje bez końca antystudenckie rezolucje uchwalane pod dyktando w zakładach pracy. Rozpacz ogrania, kiedy pomyśleć, że cała oficjalna praworządność sprowadza się w tej chwili do politycznego interesu garstki jaskiniowców broniących swojej władzy” (Szczepański 2013: 328). Jest to także ważne doświadczenie dla samego Szczepańskiego jako rodzica. 13 lutego dochodzi do wielkiej manifestacji studenckiej w Krakowie. Bierze w niej udział córka pisarza, ale jest na wiecu przed Żaczkiem, domem studenckim. Wraca po południu, co zostało skwitowane: „Teraz wiem, co czuła moja matka, kiedy w czasie okupacji spóźniałem się do domu” (Szczepański 2013: 328).

Kolejne wpisy przepełnione są goryczą i brakiem zrozumienia dla sytuacji „duszącego jak gaz” kłamstwa. Pisarz przytacza kolejne artykuły z prasy, określając je mianem listów gończych za „sługami syjonizmu”, wśród których byli m.in. Jasienica, Słonimski, Kisielewski (pobity w marcu przez nieznanych sprawców) czy niejaki Schaffa (zob. Szczepański 2013: 329). Szczególna nagonka trwa na Jasienicę. Pisarz odnotowuje w dzienniku, że to właśnie polski historyk, eseista, publicysta został wybrany na „kozła ofiarnego całej antyinteligenckiej kampanii”. Wskazuje w późniejszym wpisie z 16 lipca, że takie działania, „wilcze bilety”, jak na przykład dla Leszka Kołakowskiego, są rodzajem banicji i pozbywania się z kraju najlepszych ludzi [(zob. Szczepański 2013: 359). Do niezwykle przytłaczających wniosków dochodzi także po wizycie u Stanisława Lema 25 lipca: „Spektakl obłąkanych scholastyków o poziomie jaskiniowców, którzy gotowi są utopić świat we krwi dla interpretacji doktryny, którą sami co kilka lat wykładają inaczej, a w praktyce realizują swoją wizję doskonale zorganizowanego świata w ten sposób, że miesiącami nie można dostać papieru toaletowego, że najprostsza rzecz jest problemem nie do przezwyciężenia, a podstawowe przywileje człowieka sprzed wieku odkrywa się jak objawienie dalekiej przyszłości – jest rzeczywiście przerażający” (Szczepański 2013: 362). Szczepański porównuje panującą atmosferę do pełnych terroru i szantażu czasów stalinowskich. Przytacza także fragment przemówienia Edwarda Gierka, który podczas wiecu w Katowicach „bluzgał jak najgorszy pałkarz”: „Poskromić najsurowiej antypolskie wichrzenia wrogów ludowej ojczyzny!” (Szczepański 2013: 329).

Przywołany zostaje także przykład działania cenzury – Szczepański pisze o spotkaniu z Andrzejem Szczypiorskim, scenarzystą i działaczem opozycji, który był współodpowiedzialny za prace przy wystawie w obozie w Oświęcimiu. To on „pokazał materiały żydowskie odrzucone przez cenzurę (…). Jest tam bardzo piękny list Raczkiewicza do papieża, który pozostał bez odpowiedzi” (Szczepański 2013: 360), a zawierał prośbę do Piusa XII, by ten wstawił się za mordowanymi Polakami i Żydami.

Te wydarzenia mają szczególne znaczenie dla Szczepańskiego, bardzo wrażliwego na przejawy totalitaryzmu. Urodzenie się i wychowanie w wolnej Polsce, wspomnienia życia w Stanach Zjednoczonych, Chorwacji, niemieckim Bytomiu, następnie doświadczenie II wojny światowej, walki, partyzantki i życia w ukryciu wytworzyły w pisarzu wyjątkowy rodzaj wrażliwości na szeroko pojętą wolność. Dlatego też nie dziwią słowa pisane pod datą 9 kwietnia: „Jeśli bym miał uwierzyć w piekło, to nie wyobrażałbym go sobie inaczej niż jako miejsce, z którego wygnano bez odwołania prawdę” (Szczepański 2013: 340).

Rok '68 był doświadczeniem wyjątkowo trudnym także pod względem sytuacji sąsiedzkiej. W nocy z 20 na 21 sierpnia rozpoczyna się Operacja Dunaj, która polegała na wojskowej interwencji Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. To również przynosi gniewny, ale i pełen rezygnacji komentarz Szczepańskiego: „Ten wstyd, ta koszmarna głupota i podłość oblepia nas wszystkich. To jest sytuacja, w której rozumie się motywy wietnamskich samopodpaleń – kiedy nie istnieje żadna możliwość protestu, kiedy usta są kneblowane, a godność, honor i wszystkie wartości są fałszywą monetą w rękach szulerów” (Szczepański 2013: 367).

Dzienniki Jana Józefa Szczepańskiego należą do jednych z niewielu, zapewne ostatnich wiarygodnych źródeł wyczerpującego opisu konkretnego czasu. W pełni spełniają wymogi formalne dziennika, wzbogacone wyjątkowym charakterem pisarza. Celem było pełnienie funkcji świadka i odnotowanie ważnych wydarzeń, wyliczenie ich i skomentowanie. W kolejnych wpisach krakowski twórca daje się poznać jako człowiek z jasno ustalonymi zasadami i własnym systemem wartości kształtowanym przez lata doświadczeń. Szczególnie istotna okazuje się w tym przypadku odwaga w formułowaniu myśli, ocen, które mimo upływu wielu lat wciąż są aktualne i adekwatne.

LITERATURA:

Szczepański J.J.: „Dziennik 1945-1956”. T. 1. Kraków 2009.

Szczepański J.J.: „Dziennik 1964-1972”. T. 3. Kraków 2013.



Fotografia: Jan Józef Szczepański sfotografowany w Moguncji w roku 1989, fot. Elżbieta Lempp. https://culture.pl/pl/tworca/jan-jozef-szczepanski.