
MAŁYMI KROKAMI (LŻEJSZA OD SWOJEGO CIENIA)
A
A
A
Katie Green i Katie komiksowa to ta sama postać. Na nic zdadzą się tu literackie teorie usuwające twórców na bok, jak i dziennikarska powściągliwość: sama autorka zaznacza, że „Lżejsza od swojego cienia” to graficzna powieść autobiograficzna, będąca częścią dyplomu i sporą pomocą w poradzeniu sobie z własną przeszłością.
Katie Green w podręcznikowy sposób opisuje nękającą ją przez lata chorobę. Przypadłość, która niezauważalnie pochłania całe jej życie i która w bolesny i mozolny sposób ją opuszcza. „Lżejsza od swojego cienia” to jednak nie zapis terapii i historia powrotu do zdrowia. Najistotniejsze w opowieści Green jest poznanie codzienności wypełnionej strachem i walką o kolejny dzień. I fakt, że w chorobę nie popada się nagle i nie zdrowieje od serii dobrych rad. Zaburzenia, z jakimi zmagała się bohaterka, powracają jak niezaleczona zimowa grypa. Z tą różnicą, że na grypę znaleziono już skuteczne sposoby.
Fabularnie mamy tu ściągę z doskonale nam znanych motywów okrutnie złej serii z cyklu „Prawdziwie historie”. Nieprawdopodobna kumulacja traum, ciągła samotność, nieskuteczna pomoc z zewnątrz. Green wprowadza nas do swojego świata systematycznie, bez pośpiechu i przy użyciu najprostszych środków formalnych. Jest w tej manierze katalogowania i precyzji pewna groza. Nie ma tu miejsca na fantazje i luz. Kontrola musi bowiem zostać zachowana nawet na papierze. Dlatego próżno szukać w albumie Green dozy humoru. Zamiast zabawnej puenty liczyć można na ulgę. I takie albumy też są rzecz jasna potrzebne.
To wspaniała lektura dla rodziców, którzy po raz kolejny będą mogli się przekonać, jak istotne jest każde wypowiedziane przez nich zdanie. Zbywające uwagi matki i niedostateczna ojcowska wrażliwość nie zostają tu na szczęście ukazane w formie przygnębiających przykładów złego rodzicielstwa. Dystans, jaki do siebie sprzed lat nabrała autorka, pozwala jej we wręcz dydaktyczny sposób uzmysłowić czytelnikom, jak plastyczna i nadwrażliwa bywa osobowość nastolatków.
„Lżejszą od swojego cienia” można traktować jako opowieść o zaburzeniach odżywiania. Warto jednak spojrzeć na tematykę komiksu znacznie szerzej. Bo wstręt do jedzenia i eskalacja problemu pociągać mogą za sobą kolejne społeczne i zdrowotne przeszkody. Dlatego może nie do końca świadomie, za to bez pretensji i zniechęcającej „twardogłowych” aktywistycznej postawy, Katie Green podnosi kwestię kobiecej socjalizacji, krytykuje mit piękna i opresyjność patriarchalnego systemu, nie używając żadnego z tych słów. Cwane to mało powiedziane.
Katie Green w podręcznikowy sposób opisuje nękającą ją przez lata chorobę. Przypadłość, która niezauważalnie pochłania całe jej życie i która w bolesny i mozolny sposób ją opuszcza. „Lżejsza od swojego cienia” to jednak nie zapis terapii i historia powrotu do zdrowia. Najistotniejsze w opowieści Green jest poznanie codzienności wypełnionej strachem i walką o kolejny dzień. I fakt, że w chorobę nie popada się nagle i nie zdrowieje od serii dobrych rad. Zaburzenia, z jakimi zmagała się bohaterka, powracają jak niezaleczona zimowa grypa. Z tą różnicą, że na grypę znaleziono już skuteczne sposoby.
Fabularnie mamy tu ściągę z doskonale nam znanych motywów okrutnie złej serii z cyklu „Prawdziwie historie”. Nieprawdopodobna kumulacja traum, ciągła samotność, nieskuteczna pomoc z zewnątrz. Green wprowadza nas do swojego świata systematycznie, bez pośpiechu i przy użyciu najprostszych środków formalnych. Jest w tej manierze katalogowania i precyzji pewna groza. Nie ma tu miejsca na fantazje i luz. Kontrola musi bowiem zostać zachowana nawet na papierze. Dlatego próżno szukać w albumie Green dozy humoru. Zamiast zabawnej puenty liczyć można na ulgę. I takie albumy też są rzecz jasna potrzebne.
To wspaniała lektura dla rodziców, którzy po raz kolejny będą mogli się przekonać, jak istotne jest każde wypowiedziane przez nich zdanie. Zbywające uwagi matki i niedostateczna ojcowska wrażliwość nie zostają tu na szczęście ukazane w formie przygnębiających przykładów złego rodzicielstwa. Dystans, jaki do siebie sprzed lat nabrała autorka, pozwala jej we wręcz dydaktyczny sposób uzmysłowić czytelnikom, jak plastyczna i nadwrażliwa bywa osobowość nastolatków.
„Lżejszą od swojego cienia” można traktować jako opowieść o zaburzeniach odżywiania. Warto jednak spojrzeć na tematykę komiksu znacznie szerzej. Bo wstręt do jedzenia i eskalacja problemu pociągać mogą za sobą kolejne społeczne i zdrowotne przeszkody. Dlatego może nie do końca świadomie, za to bez pretensji i zniechęcającej „twardogłowych” aktywistycznej postawy, Katie Green podnosi kwestię kobiecej socjalizacji, krytykuje mit piękna i opresyjność patriarchalnego systemu, nie używając żadnego z tych słów. Cwane to mało powiedziane.
Katie Green: „Lżejsza od swojego cienia” („Lighter Than My Shadow”). Tłumaczenie: Kamila Kowerska. Wydawnictwa Timof i cisi wspólnicy. Warszawa 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |