ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (354) / 2018

Maciej Duda,

CZYTANIE I EMPATIA (JOANNA NIŻYŃSKA: 'KRÓLESTWO MAŁOZNACZĄCOŚCI. MIRON BIAŁOSZEWSKI A TRAUMA, CODZIENNOŚĆ I QUEER')

A A A
Na początek uporządkować należy kilka ważnych kwestii. „Królestwo małoznaczącości. Miron Białoszewski a trauma, codzienność i queer” Joanny Niżyńskiej to polskie tłumaczenie anglojęzycznej pracy, którą autorka ukończyła w 2012 i opublikowała w 2013 roku. Polska odsłona, w tłumaczeniu Agnieszki Pokojskiej, ukazała się w 2018 roku. Powyższy kontekst wpływa na dwie bardzo ważne warstwy wywodu Niżyńskiej, na jego formę i zawartość. Formalnie mamy do czynienia z tekstem, który pisany był dla anglosaskich odbiorców. Przed jego przekładem autorka nie zdecydowała się na redakcję i zmiany, co zaznaczyła w przedmowie do wydania polskiego. Z tego powodu niektóre historyczne i historycznoliterackie konteksty twórczości Białoszewskiego musiały zostać opisane szerzej, niż byłoby to potrzebne w przypadku pracy, która od razu trafiałaby w ręce polskiego odbiorcy. Życiorys Białoszewskiego, przebieg powstania warszawskiego, rola paradygmatu romantycznego w polskiej kulturze oraz sytuacja pisarzy w okresie stalinizmu to kwestie, które autorki i autorzy wydawanych po polsku historycznoliterackich czy interpretacyjnych prac oznaczają przypisami do odpowiednich, znanych profesjonalnym czytelnikom źródeł. W ten sposób publikowane przez nich teksty doskonale wtapiają się w zamknięty obieg publikacji naukowych, po które sięgają poloniści lub historycy z akademii. Wspomniany brak redakcji poszerzać może krąg potencjalnych czytelniczek/ów książki Niżyńskiej o odbiorców nieprofesjonalnych, tych interesujących się historią i literaturą oraz tych, którzy zdobywają wykształcenie w ramach edukacji obowiązkowej. Tak skomponowana rozprawa z powodzeniem wykorzystana może być w ramach średniej edukacji obejmującej polską historię i literaturę XX wieku, co wydaje się szczególnie istotne w kontekście interpretacji tekstów Białoszewskiego, którą proponuje nam Niżyńska – ale o tym poniżej. Ta sama publikacja jest też przykładem na to, jak o kulturze polskiej opowiadać tym, dla których jest to kultura obca.

Druga kwestia wynikająca z opisywanej sytuacji translacyjnej to fakt, że przedłożony polskiemu czytelnikowi tom obejmuje badania do 2012 roku. W związku z tym Niżyńska prezentuje nam Białoszewskiego sprzed wydania jego „Tajnego Dziennika”, a konteksty, do których się odwołuje, nie obejmują dwóch ważnych dla recepcji Białoszewskiego tomów rozprawy Piotra Sobolczyka: „Dyskursywizowanie Białoszewskiego. Teoria recepcji i recepcja krytycznoliteracka” (2013) oraz „Dyskursywizowanie Białoszewskiego. Dyskursy literaturoznawstwa naukowego i szkolnego” (2014). Rozprawę Niżyńskiej czytamy więc tak, jak autorka czyta Białoszewskiego – na kulturę polską patrzymy z ukosa (jak Žižek czytający Lacana), międzykulturowo i dodatkowo achronologicznie, jeśli odniesiemy czas jej napisania i niezmienionego tłumaczenia do funkcjonującego w Polsce stanu badań prozy i życia Białoszewskiego. O plusach i minusach tej badawczej pozycji pisze sama autorka.

Niewątpliwą zaletą spojrzenia z ukosa jest interpretacja dorobku Białoszewskiego, która wychodzi poza jego dotychczasowe odczytania. Przede wszystkim Niżyńska odrzuca metaforę „wycofania się”, która jest swoistym imprimatur przedstawiania i prób zrozumienia życia oraz spuścizny autora „Pamiętnika z powstania warszawskiego”. Niżyńskiej nie towarzyszy odruch idealizacji czy pomnikowego czytania poety i pisarza. Z tego powodu jej lektura życiopisania Białoszewskiego nicuje wcześniejsze ślady recepcyjne. Co ważne, Niżyńska nie próbuje Białoszewskiego odczytać na nowo, co oznaczałoby zajmowanie kontrpozycji wobec dotychczasowych krytyków. Jej celem nie jest odkrycie nowego Białoszewskiego, lecz stworzenie takiej możliwości czytelniczej, która oddaje złożoność „cielesnego” i „tekstowego” życia Białoszewskiego (zob. s. 28). Interesują ją niepokoje, lęki, trudy, samoograniczenia i dramatyzm wynikające ze społecznych, materialnych i historycznych uwarunkowań życia tego twórcy. „Być może najważniejszym zadaniem stojącym przed studiami nad Białoszewskim w przyszłości jest przywrócenie autora do błota historii, uhistorycznienie go i upolitycznienie” (s. 80) – napisze badaczka. Dotychczas zakrywała je wolicjonalnie rozumiana przez krytyków wspomniana metafora „wycofania się”. Takie ujęcie życia i twórczości autora „Obrotów rzeczy” stawia go na piedestale, a podejmowane przez niego działania i decyzje pozbawia napięcia, prezentując je jako w pełni świadome, emocjonalnie opracowane i, co najważniejsze, autentyczne. Bez próby odpowiedzi na pytanie, jaką cenę płacił Białoszewski za odgrywanie przed przyjaciółmi-krytykami, Małgorzatą Wołyńską czy Tadeuszem Sobolewskim, „człowieka szczęśliwego” (s. 75).

Niżyńska zajmująca się codziennością wpisaną w teksty Białoszewskiego staje pomiędzy pokoleniem autorów, którzy osobiście znali poetę (np. Sobolewski), oraz pokoleniem badaczy, którzy dziś, tropiąc dotychczas niewypowiedziane w tekstach krytycznych konteksty obejmujące seksualność pisarza, wnoszą homofobiczne oskarżenie wobec pokolenia tych pierwszych (Sobolczyk). Jej odczytanie nie zgadza się również z tezą Germana Ritza, który prozę Białoszewskiego określał mianem kontrnarracyjnej wobec głównego nurtu polskiej literatury. Niezgoda Niżyńskiej wywodzi się z odwołania do słownika związanego z lekturą Ritza. Otóż pisania Białoszewskiego nie można zakwalifikować jako odruchu emancypacyjnego, bo z takim działaniem wiązać powinno się tworzenie kontrnarracji. W przypadku Białoszewskiego taką lekturę postrzegać należy jako interpretację retroaktywną i ahistoryczną – przed tym grzechem przestrzega nas właśnie Niżyńska.

Celem badaczki jest „analiza dynamiki pozornie wykluczających się strategii narracyjnych i stylistycznych” (s. 34). Służą jej do tego trzy kategorie umieszczone w podtytule – trauma, codzienność i queer. Dzięki ich użyciu udaje jej się połączyć to, co dotychczas omawiane było osobno. Nagle „Pamiętnik z powstania warszawskiego” nie jest przecinkiem czy uskokiem dzielącym pisanie poezji oraz małych próz. Dzięki wykorzystaniu metodologii studiów nad traumą dotychczasowa granica stała się łącznikiem. Treści z „Pamiętnika z powstania warszawskiego” znajdą odbicie w późniejszych zbiorach szumów, zlepów i ciągów.

Trauma jest kategorią afektywną, jako taka znajduje się poza prawdą oraz działa retroaktywnie, oznacza to, co wydarzy się po, oraz to, co wydarzyło się przed nią. W tym sensie teksty Białoszewskiego się w sobie odbijają, a w ich centrum leży przeżycie powstania. Wskazują na to omówione przez Niżyńską konteksty pamięci, czasu oraz głosu. Zamiast je rekonstruować, napiszę w tym miejscu, że zaproponowana przez badaczkę lektura jest przyległa doświadczeniu odbycia psychoterapii. W pisaniu Białoszewskiego odbija się sytuacja pacjenta, który przez wiele lat nie mógł napisać, więc objąć własnego doświadczenia, o którym „gadał” wielu ludziom. Takie uwagi znajdziemy w tekście „Pamiętnika…”. Odnajdziemy tam również napięcie między narracyjną potrzebą chronologii, która wydaje się rodzajem obrony, oraz afektem, który rozsadza narrację. Jakby samo pisanie było ciągiem sesji ze słuchającym terapeutą. Z drugiej strony, to samo pisanie wiąże się też z niebezpieczeństwem „umartwienia”, czyli odcięcia od życia, czucia. Białoszewski wielokrotnie podkreślał „empatyczny i uczestniczący charakter komunikacji ustnej” (s. 136). W kontekście psychoterapii wiąże się to z umiejętnością stworzenia przymierza terapeutycznego oraz wykorzystania przeniesienia i przeciwprzeniesienia. Pisząc powyższe, odwołuję się do bliskiego mi paradygmatu psychodynamicznego. Bardzo znaczący jest dla mnie fakt, że w trakcie lektury dwóch pierwszych rozdziałów Niżyńskiej wciąż dostrzegałem powiązania między formą Białoszewskiego, jej odczytaniem przez Niżyńską a strukturą i przebiegiem długoterminowej psychoterapii psychodynamicznej. Co ważne, nie piszę tu o diagnozie, lecz o wykorzystaniu narzędzi badawczych (np. wspomnianym przymierzu terapeutycznym, próbach klaryfikacji, interpretacji, konfrontacji) i potencjalności badanego materiału. Apogeum tych zbieżności następuje we fragmencie, w którym badaczka pyta o to, czego nie ma w narracji, której narrator obiecuje: „zapiszę wszystko”. To kluczowe pytanie zadaje sobie także terapeuta wsłuchujący się w pacjenta.

Kwestie nieobecnego/nieobecności oraz empatycznej roli odbiorcy wyznaczają również horyzont trzeciego rozdziału, w którym badaczka zastanawia się nad squeerowaniem twórczości Białoszewskiego sprzed „Tajnego dziennika”. Odrzucając lekturę naiwną, Niżyńska zadaje wspomniane wyżej pytanie o to, czego nie widać. O płeć oraz seksualność narratora i bohaterów małych próz. Wnioski wskazują na to, że rzeczywistość Białoszewskiego określić można jako nienormatywną. Podstawy takiej klasyfikacji są następujące: „nieokreśloność seksualności narratora, deseksualizacja heteroseksualności (tzn. brak spojrzenia pożądającego), obalenie opozycji męskość-kobiecość, uprzywilejowanie świata kobiet, budowanie rodziny alternatywnej oraz rekonfiguracja sfery publicznej i prywatnej” (s. 249). Co jednak najważniejsze, tak pojęta struktura w żaden sposób nie daje się określić jako subwersywna, ponieważ neutralizują ją jej ciągłe powtórzenia. To, co dzięki squeerowaniu opisać można by jako skrajność, w wydaniu Białoszewskiego jest codzienne, powtarzalne, nie rzuca się w oczy, niczego nie podważa ani też nie rozsadza. Po prostu jest i pozostaje niewidzialne niczym Butlerowski performatyw.

Reasumując, pozycję Niżyńskiej, z boku, z ukosa, achronologiczną (pod względem recepcji i badań), zakwalifikować można jako najciekawszą, a z pewnością najbardziej empatyczną próbę zrozumienia narratora twórczości Białoszewskiego.
Joanna Niżyńska: „Królestwo małoznaczącości. Miron Białoszewski a trauma, codzienność i queer”. Przeł. Agnieszka Pokojska. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2018 [seria: Modernizm w Polsce].