WOJNA Z OPIOIDAMI: PRAWDA I MITY (JOHANN HARI: 'ŚCIGAJĄC KRZYK. DZIEJE WOJNY Z NARKOTYKAMI' / SAM QUINONES: 'DREAMLAND. OPIATOWA EPIDEMIA W USA')
A
A
A
Ukazujące się pod szyldem wydawnictwa Czarne tomy „Ścigając krzyk. Dzieje wojny z narkotykami” Johanna Hariego oraz „Dreamland. Epidemia opiatów w USA” Sama Quinonesa to dwie ciekawie korespondujące ze sobą publikacje wskazujące na genezę oraz społeczne konsekwencje wojny z opioidami, w której praktycznie nic nie jest takim, jakim się wydaje.
„Wszyscy znamy ten scenariusz – jest wpisany w naszą podświadomość, jak kierunek, w którym należy spojrzeć przed przejściem przez ulicę. Traktować narkomanów jak przestępców. Prześladować ich. Zawstydzać. Zmuszać do rzucenia nałogu. To dominujący pogląd w niemal wszystkich krajach świata. Przez lata publicznie krytykowałem to podejście. Pisałem artykuły do gazet i występowałem w telewizji, tłumacząc, że karanie i potępianie narkomanów tylko pogarsza ich sytuację, przysparzając społeczeństwu całej masy innych problemów. Proponowałem inną strategię – stopniową legalizację narkotyków oraz wykorzystanie pieniędzy przeznaczonych obecnie na karanie narkomanów do stworzenia sprawnego systemu opieki” (s. 10) – przekonuje Johann Hari we wstępie do swojej bestsellerowej książki debiutującej na rynku wydawniczym w roku 2015. Brytyjski dziennikarz szwajcarskiego pochodzenia, publikujący na łamach „The New York Times”, „The Guardian” czy „The Independent”, nie ukrywa, że temat narkotykowego nałogu jest mu niezmiernie bliski: wielu jego znajomych oraz przyjaciół z różnym skutkiem zmagało się bowiem z uzależnieniem, zaś sam budzący kontrowersje pisarz (oskarżany o plagiatowanie w swoich tekstach wypowiedzi eksperckich i konstatacji innych reporterów) nadużywał leku przeciwko narkolepsji, mającego zwiększyć jego twórczą i zawodową „wydolność”.
Dlaczego zaczęła się wojna z narkotykami i dlaczego wciąż trwa? Dlaczego niektórzy ludzie mogą używać narkotyków bez żadnych problemów, a inni od razu popadają w uzależnienie? Co naprawdę jest jego przyczyną? Poszukując odpowiedzi na te i inne pytania, Hari wyruszył w podróż przez linie frontu wojny z narkotykami, odwiedzając między innymi Nowy Jork, Kanadę, Meksyk, Szwajcarię czy Urugwaj, w ciągu trzech lat pokonując trzydzieści tysięcy mil, gromadząc historie ludzi, których istnienia – jak sam przyznaje – nawet nie podejrzewał.
Transseksualny handlarz crackiem z Brooklynu ruszający tropem człowieka odpowiedzialnego za śmierć jego matki; pielęgniarka z Ciudad Juárez (gdzie meksykańskie kartele zarabiają rocznie od dziewiętnastu do dwudziestu dziewięciu miliardów dolarów na sprzedaży narkotyków w samych tylko Stanach Zjednoczonych) poszukująca swojej córki; żydowskie dziecko uratowane z Budapesztu podczas II wojny światowej, które jako dorosła osoba odkryło przyczyny swojego uzależnienia czy naukowiec z Miasta Aniołów karmiący mangustę psychodelikami – to tylko niektórzy z bohaterów tej książki, z którymi autor rozmawiał bezpośrednio lub opierał się na wypowiedziach ich znajomych (nagrania audio cytatów zamieszczonych w niniejszym woluminie dostępne są na stronie www.chasingthescream.com). W wielu miejscach Hari szczegółowo prezentuje, co dana osoba myślała i czuła – dziennikarz sporządził te opisy na podstawie tego, co powiedzieli mu sami bohaterowie, ale także dzięki dodatkowym materiałom (sprawozdania sądowe, wywiady udzielane innym pisarzom, osobiste zapiski).
W przypadku rozdziałów historycznych Hari posiłkował się przeróżnymi materiałami źródłowymi, rozmowami z ekspertami oraz wypowiedziami świadków opisywanych wydarzeń. Istotnym kontekstem dla tej części książki jest przyjęta w 1914 roku przez Kongres Stanów Zjednoczonych Ustawa Harrisona, która uregulowała rynek opiatów i produktów otrzymywanych z liści koki, nakładając podatek od ich sprzedaży oraz zezwalając lekarzom na stosowanie ich w praktyce terapeutycznej (zapisy te przekształcono później w pierwsze amerykańskie regulacje prohibicyjne, dzięki którym policjanci mogli aresztować lekarzy wystawiających osobom uzależnionym recepty na opiaty). Hari przypomina, że wyraźny sygnał do rozpoczęcia bezpardonowej wojny dał Harry Anslinger, szef Federalnego Biura ds. Narkotyków, odpowiedzialny między innymi za nagonkę na jazzową piosenkarkę Billie Holliday, w zdecydowany sposób przyczyniając się do jej przedwczesnej śmierci. „Głównym powodem, dla którego zakazano używania narkotyków – powodem będącym obsesją ludzi odpowiedzialnych za wzniecenie tej wojny – było przeświadczenie, że Afroamerykanie, Meksykanie i Chińczycy używający tych substancji zapominają o swoim miejscu w społeczeństwie i stanowią zagrożenie dla białych ludzi” (s. 142) – podkreśla autor, wskazując przy tym na okoliczności, podobnie jak czyni to Sam Quinones, w jakich Nowy Jork stał się ogólnokrajową stolicą heroiny. Twórca „Dreamlandu. Epidemii opiatów w USA” wykazuje ponadto, że od kiedy heroina została zdelegalizowana, zaczęto ją szmuglować z Europy i Azji przez nowojorski port, a po mieście rozprowadzali ją nowi imigranci: Chińczycy i europejscy Żydzi, potem zaś Portorykańczycy, Kolumbijczycy oraz Dominikańczycy.
Potoczysty, z miejsca wciągający, mocno zaangażowany, nie stroniący od drastycznych szczegółów styl Hariego sprawia, że „Ścigając krzyk…” jest lekturą trzymającą w napięciu i z pewnością poszerzającą spektrum refleksji nad tytułowym zagadnieniem. Rzeczona publikacja bez ogródek ukazuje (nie tylko) społeczne koszty i sprzeczności rządzące tą wojną (uderzającą głównie w osoby uzależnione, a nie w tych, którzy na niej zarabiają), wskazując jednocześnie na klucz do rozwiązania problemu narkomanii, jakim może się okazać zniesienie prohibicji oraz ustanowienie państwowej kontroli nad nielegalnymi substancjami. Analizując casus portugalskich i szwajcarskich ośrodków przyjmowania narkotyków, Hari przekonuje, że jeśli osobom uzależnionym zapewni się możliwość bezpiecznego i legalnego zażywania opioidów (kontrolując przy tym przyjmowaną dawkę), ogromna większość z nich w końcu ustabilizuje ilość przyjmowanej trucizny, by potem stopniowo ją zmniejszać. Dziennikarz podkreśla przy tym, że przepisywanie narkotyków oczywiście nie jest alternatywą dla zerwania z nałogiem – jednak dla wielu ludzi jest drogą prowadzącą do tego celu. W tym samym miejscu Hari zastanawia się, dlaczego ten system nie zdał egzaminu w Stanach Zjednoczonych, przypominając, że uzależnienie od leków takich jak OxyContin i Vicodin w widoczny sposób powoduje wzrost przestępczości i zwiększenie przypadków przedawkowania. Przyczyną problemu okazuje się fakt, że amerykańscy lekarze zbyt często i zbyt pochopnie przepisują wspomniane środki, zaś niemal każdy, kto jest uzależniony od OxyContinu i zostaje go pozbawiony, chce dalej zażywać to samo lekarstwo. Jednak w warunkach prohibicji trudno zdobyć tak łagodny opioid, podczas gdy stosunkowo łatwo dotrzeć do znacznie mocniejszej heroiny.
Ów temat kapitalnie rozwija obszerna publikacja Sama Quinonesa, amerykańskiego dziennikarza (publikującego między innymi na łamach „National Geographic” czy „The Los Angeles Magazine”), specjalizującego się w tematach kryminalnych oraz relacjach między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi. Podobnie jak w książce Hariego, również w „Dreamlandzie…” odnajdziemy rozdziały odnoszące się do zamierzchłej przeszłości – w tym przypadku poświęcone są one historii opium, heroiny (niegdyś sprzedawanej w tabletkach jako lek na kaszel i choroby układu oddechowego) czy metadonu. Niemniej punktem wyjścia tej reporterskiej refleksji jest wspomnienie otwartej w 1929 roku tytułowej pływalni położonej w robotniczym Portsmouth w stanie Ohio, nad którą dorastały kolejne pokolenia mieszkańców miasta. Miasta, w którym dziś – wedle zapewnień autora – jest więcej fabryk prochów niż w jakimkolwiek innym zakątku USA.
Podstawą woluminu Quinonesa są liczne wywiady, które autor przeprowadził w ciągu pięciu lat, podróżując między innymi do Huntington (Wirginia Zachodnia), South Shore (Kentucky), Denver (Kolorado), Tijuany (Meksyk), Portland (Oregon) czy Seattle (Waszyngton). Szefowie koncernów farmaceutycznych, pielęgniarki, epidemiolodzy z publicznej służby zdrowia, adwokaci, lekarze, psychologowie, pracownicy opieki społecznej, specjaliści od bólu, chemicy, prokuratorzy stanowi i federalni, agenci DEA oraz FBI, policjanci, narkomani oraz rodzice tych, którzy przegrali z nałogiem – grono interlokutorów Quinonesa jest doprawdy imponujące. Co więcej, reporter miał także możliwość porozmawiania (w więzieniu, ale nie tylko) z Chłopakami z Xalisco; dilerami z położonego na meksykańskim wybrzeżu Oceanu Spokojnego małego stanu Nayarit handlującymi heroiną zwaną „czarną smołą”, dostarczaną na wzór firmy oferującej usługę dowozu pizzy na zamówienie. Żniwo zbierane przez wspomniany narkotyk autor porównuje ze zgubnymi skutkami powszechnego nadużywania OxyContinu; drogiego, silnie uzależniającego oraz chętnie przepisywanego leku przeciwbólowego wprowadzonego na rynek przez koncern Purdue Pharma.
Przejmujące human stories, analiza procesów sądowych oraz gruntowna lektura hałdy materiałów źródłowych to najważniejsze atuty „Dreamlandu” (uhonorowanego przed trzema laty Amerykańską Nagrodę Krytyków Literackich) przypominającego, że w roku 2008 w Stanach Zjednoczonych liczba zgonów wskutek przedawkowania – przede wszystkim opiatów – przewyższyła liczbę śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych. „Ścigając krzyk. Dzieje wojny z narkotykami” oraz „Dreamland. Epidemia opiatów w USA” stanowią dwa niezwykle przenikliwe spojrzenia na wciąż aktualne problemy, których rozstrzygnięcie wciąż jest sprawą przyszłości – pozostaje mieć nadzieję, że tej najbliższej.
„Wszyscy znamy ten scenariusz – jest wpisany w naszą podświadomość, jak kierunek, w którym należy spojrzeć przed przejściem przez ulicę. Traktować narkomanów jak przestępców. Prześladować ich. Zawstydzać. Zmuszać do rzucenia nałogu. To dominujący pogląd w niemal wszystkich krajach świata. Przez lata publicznie krytykowałem to podejście. Pisałem artykuły do gazet i występowałem w telewizji, tłumacząc, że karanie i potępianie narkomanów tylko pogarsza ich sytuację, przysparzając społeczeństwu całej masy innych problemów. Proponowałem inną strategię – stopniową legalizację narkotyków oraz wykorzystanie pieniędzy przeznaczonych obecnie na karanie narkomanów do stworzenia sprawnego systemu opieki” (s. 10) – przekonuje Johann Hari we wstępie do swojej bestsellerowej książki debiutującej na rynku wydawniczym w roku 2015. Brytyjski dziennikarz szwajcarskiego pochodzenia, publikujący na łamach „The New York Times”, „The Guardian” czy „The Independent”, nie ukrywa, że temat narkotykowego nałogu jest mu niezmiernie bliski: wielu jego znajomych oraz przyjaciół z różnym skutkiem zmagało się bowiem z uzależnieniem, zaś sam budzący kontrowersje pisarz (oskarżany o plagiatowanie w swoich tekstach wypowiedzi eksperckich i konstatacji innych reporterów) nadużywał leku przeciwko narkolepsji, mającego zwiększyć jego twórczą i zawodową „wydolność”.
Dlaczego zaczęła się wojna z narkotykami i dlaczego wciąż trwa? Dlaczego niektórzy ludzie mogą używać narkotyków bez żadnych problemów, a inni od razu popadają w uzależnienie? Co naprawdę jest jego przyczyną? Poszukując odpowiedzi na te i inne pytania, Hari wyruszył w podróż przez linie frontu wojny z narkotykami, odwiedzając między innymi Nowy Jork, Kanadę, Meksyk, Szwajcarię czy Urugwaj, w ciągu trzech lat pokonując trzydzieści tysięcy mil, gromadząc historie ludzi, których istnienia – jak sam przyznaje – nawet nie podejrzewał.
Transseksualny handlarz crackiem z Brooklynu ruszający tropem człowieka odpowiedzialnego za śmierć jego matki; pielęgniarka z Ciudad Juárez (gdzie meksykańskie kartele zarabiają rocznie od dziewiętnastu do dwudziestu dziewięciu miliardów dolarów na sprzedaży narkotyków w samych tylko Stanach Zjednoczonych) poszukująca swojej córki; żydowskie dziecko uratowane z Budapesztu podczas II wojny światowej, które jako dorosła osoba odkryło przyczyny swojego uzależnienia czy naukowiec z Miasta Aniołów karmiący mangustę psychodelikami – to tylko niektórzy z bohaterów tej książki, z którymi autor rozmawiał bezpośrednio lub opierał się na wypowiedziach ich znajomych (nagrania audio cytatów zamieszczonych w niniejszym woluminie dostępne są na stronie www.chasingthescream.com). W wielu miejscach Hari szczegółowo prezentuje, co dana osoba myślała i czuła – dziennikarz sporządził te opisy na podstawie tego, co powiedzieli mu sami bohaterowie, ale także dzięki dodatkowym materiałom (sprawozdania sądowe, wywiady udzielane innym pisarzom, osobiste zapiski).
W przypadku rozdziałów historycznych Hari posiłkował się przeróżnymi materiałami źródłowymi, rozmowami z ekspertami oraz wypowiedziami świadków opisywanych wydarzeń. Istotnym kontekstem dla tej części książki jest przyjęta w 1914 roku przez Kongres Stanów Zjednoczonych Ustawa Harrisona, która uregulowała rynek opiatów i produktów otrzymywanych z liści koki, nakładając podatek od ich sprzedaży oraz zezwalając lekarzom na stosowanie ich w praktyce terapeutycznej (zapisy te przekształcono później w pierwsze amerykańskie regulacje prohibicyjne, dzięki którym policjanci mogli aresztować lekarzy wystawiających osobom uzależnionym recepty na opiaty). Hari przypomina, że wyraźny sygnał do rozpoczęcia bezpardonowej wojny dał Harry Anslinger, szef Federalnego Biura ds. Narkotyków, odpowiedzialny między innymi za nagonkę na jazzową piosenkarkę Billie Holliday, w zdecydowany sposób przyczyniając się do jej przedwczesnej śmierci. „Głównym powodem, dla którego zakazano używania narkotyków – powodem będącym obsesją ludzi odpowiedzialnych za wzniecenie tej wojny – było przeświadczenie, że Afroamerykanie, Meksykanie i Chińczycy używający tych substancji zapominają o swoim miejscu w społeczeństwie i stanowią zagrożenie dla białych ludzi” (s. 142) – podkreśla autor, wskazując przy tym na okoliczności, podobnie jak czyni to Sam Quinones, w jakich Nowy Jork stał się ogólnokrajową stolicą heroiny. Twórca „Dreamlandu. Epidemii opiatów w USA” wykazuje ponadto, że od kiedy heroina została zdelegalizowana, zaczęto ją szmuglować z Europy i Azji przez nowojorski port, a po mieście rozprowadzali ją nowi imigranci: Chińczycy i europejscy Żydzi, potem zaś Portorykańczycy, Kolumbijczycy oraz Dominikańczycy.
Potoczysty, z miejsca wciągający, mocno zaangażowany, nie stroniący od drastycznych szczegółów styl Hariego sprawia, że „Ścigając krzyk…” jest lekturą trzymającą w napięciu i z pewnością poszerzającą spektrum refleksji nad tytułowym zagadnieniem. Rzeczona publikacja bez ogródek ukazuje (nie tylko) społeczne koszty i sprzeczności rządzące tą wojną (uderzającą głównie w osoby uzależnione, a nie w tych, którzy na niej zarabiają), wskazując jednocześnie na klucz do rozwiązania problemu narkomanii, jakim może się okazać zniesienie prohibicji oraz ustanowienie państwowej kontroli nad nielegalnymi substancjami. Analizując casus portugalskich i szwajcarskich ośrodków przyjmowania narkotyków, Hari przekonuje, że jeśli osobom uzależnionym zapewni się możliwość bezpiecznego i legalnego zażywania opioidów (kontrolując przy tym przyjmowaną dawkę), ogromna większość z nich w końcu ustabilizuje ilość przyjmowanej trucizny, by potem stopniowo ją zmniejszać. Dziennikarz podkreśla przy tym, że przepisywanie narkotyków oczywiście nie jest alternatywą dla zerwania z nałogiem – jednak dla wielu ludzi jest drogą prowadzącą do tego celu. W tym samym miejscu Hari zastanawia się, dlaczego ten system nie zdał egzaminu w Stanach Zjednoczonych, przypominając, że uzależnienie od leków takich jak OxyContin i Vicodin w widoczny sposób powoduje wzrost przestępczości i zwiększenie przypadków przedawkowania. Przyczyną problemu okazuje się fakt, że amerykańscy lekarze zbyt często i zbyt pochopnie przepisują wspomniane środki, zaś niemal każdy, kto jest uzależniony od OxyContinu i zostaje go pozbawiony, chce dalej zażywać to samo lekarstwo. Jednak w warunkach prohibicji trudno zdobyć tak łagodny opioid, podczas gdy stosunkowo łatwo dotrzeć do znacznie mocniejszej heroiny.
Ów temat kapitalnie rozwija obszerna publikacja Sama Quinonesa, amerykańskiego dziennikarza (publikującego między innymi na łamach „National Geographic” czy „The Los Angeles Magazine”), specjalizującego się w tematach kryminalnych oraz relacjach między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi. Podobnie jak w książce Hariego, również w „Dreamlandzie…” odnajdziemy rozdziały odnoszące się do zamierzchłej przeszłości – w tym przypadku poświęcone są one historii opium, heroiny (niegdyś sprzedawanej w tabletkach jako lek na kaszel i choroby układu oddechowego) czy metadonu. Niemniej punktem wyjścia tej reporterskiej refleksji jest wspomnienie otwartej w 1929 roku tytułowej pływalni położonej w robotniczym Portsmouth w stanie Ohio, nad którą dorastały kolejne pokolenia mieszkańców miasta. Miasta, w którym dziś – wedle zapewnień autora – jest więcej fabryk prochów niż w jakimkolwiek innym zakątku USA.
Podstawą woluminu Quinonesa są liczne wywiady, które autor przeprowadził w ciągu pięciu lat, podróżując między innymi do Huntington (Wirginia Zachodnia), South Shore (Kentucky), Denver (Kolorado), Tijuany (Meksyk), Portland (Oregon) czy Seattle (Waszyngton). Szefowie koncernów farmaceutycznych, pielęgniarki, epidemiolodzy z publicznej służby zdrowia, adwokaci, lekarze, psychologowie, pracownicy opieki społecznej, specjaliści od bólu, chemicy, prokuratorzy stanowi i federalni, agenci DEA oraz FBI, policjanci, narkomani oraz rodzice tych, którzy przegrali z nałogiem – grono interlokutorów Quinonesa jest doprawdy imponujące. Co więcej, reporter miał także możliwość porozmawiania (w więzieniu, ale nie tylko) z Chłopakami z Xalisco; dilerami z położonego na meksykańskim wybrzeżu Oceanu Spokojnego małego stanu Nayarit handlującymi heroiną zwaną „czarną smołą”, dostarczaną na wzór firmy oferującej usługę dowozu pizzy na zamówienie. Żniwo zbierane przez wspomniany narkotyk autor porównuje ze zgubnymi skutkami powszechnego nadużywania OxyContinu; drogiego, silnie uzależniającego oraz chętnie przepisywanego leku przeciwbólowego wprowadzonego na rynek przez koncern Purdue Pharma.
Przejmujące human stories, analiza procesów sądowych oraz gruntowna lektura hałdy materiałów źródłowych to najważniejsze atuty „Dreamlandu” (uhonorowanego przed trzema laty Amerykańską Nagrodę Krytyków Literackich) przypominającego, że w roku 2008 w Stanach Zjednoczonych liczba zgonów wskutek przedawkowania – przede wszystkim opiatów – przewyższyła liczbę śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych. „Ścigając krzyk. Dzieje wojny z narkotykami” oraz „Dreamland. Epidemia opiatów w USA” stanowią dwa niezwykle przenikliwe spojrzenia na wciąż aktualne problemy, których rozstrzygnięcie wciąż jest sprawą przyszłości – pozostaje mieć nadzieję, że tej najbliższej.
Johann Hari: „Ścigając krzyk. Dzieje wojny z narkotykami”. Przeł. Janusz Ochab. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2018.
Sam Quinones: „Dreamland. Epidemia opiatów w USA”. Przeł. Maciej Kositorny. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2018.
Sam Quinones: „Dreamland. Epidemia opiatów w USA”. Przeł. Maciej Kositorny. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |