ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (370) / 2019

Michał Kazimierczuk,

MY, POLITYCZNOŚĆ I POTOCZNOŚĆ - CZYLI O FILOZOFICZNO-POLITYCZNEJ KONCEPCJI POLAKÓW ('DOKTRYNA POLAKÓW')

A A A
Socjologia i filozofia polityki

Poszukiwanie w humanistyce nowych sposobów opisu społecznej rzeczywistości politycznej staje się dziś palącą potrzebą i niezbędnym warunkiem dla prób dokonywania pogłębionej analizy kondycji wspólnoty. Dzieje się tak oczywiście z kilku powodów, ale jednym z najważniejszych jest fakt, iż tkanka społeczna wraz z postępującą modernizacją i rozwojem infrastruktury oraz procesami migracyjnymi i cyfryzacją komplikuje się coraz bardziej, wymykając się starym narzędziom badawczym i odziedziczonym schematom interpretacyjnym relacji społecznych. Wymaga to od autorów podejścia o wiele bardziej krytycznego, często wrażliwego na niuanse, jak chociażby uwzględnianie przy dokonywaniu opisu społeczeństwa stylu życia i powiązanej z nim konsumpcji, posiadanego kapitału kulturowego czy symbolicznego. Uchwycenie tych jakości, choć zawsze pozostaje w pewien sposób nieostre, daje w przybliżeniu wgląd w o wiele bardziej skomplikowaną mozaikę zachowań i postaw ludzkich niż oferuje to uproszczona, dychotomiczna logika publicystycznej szermierki, jaka dobywa się z wielu rozgrzanych głów polityków i dziennikarzy. Powstała w wyniku dogłębnych badań wieloaspektowa, intrygująca mapa społeczna, choć na pierwszy rzut oka mniej przejrzysta i dalece mniej przydatna do wzniecania stereotypów i światopoglądowych klisz niezbędnych do międzypartyjnych przepychanek, pozwala na coś znacznie więcej niż krytyczne zdystansowanie się od bipolarnego status quo napędzanego przez głównych graczy polskiej sceny politycznej i demontaż monolitycznych narracji obydwu stron konfliktu. Przede wszystkim umożliwia uniknięcie dziecięcych chorób późnej nowoczesności, czyli naiwnego antyelitaryzmu, wirusa simplicyzmu i tzw. bańki informacyjnej, które są stale reprodukowane i wzmacniane przez przeestetyzowaną teleobrazami arenę społecznych emocji, jaką wytwarza komunikacyjna pajęczyna cyfrowo zapośredniczonego przeżywania świata.

Uwzględnienie przez socjologię empiryczną szerokiego spektrum postaw i opinii, często przybierających wspólnotową formę politycznego eklektyzmu, łączącego w hybrydowej formie przeciwstawne wątki z klasycznych ideologii politycznych, daje o wiele bardziej zadowalające rezultaty badawcze niż odgórne nakładanie na zróżnicowane ciało polityczne gotowych koncepcji z klasycznej filozofii polityki. Relacja między socjologią a filozofią polityki nie jest jednakże zero-jedynkowa i stymulacji podlega tu oczywiście także pierwszy człon alternatywy. Każde dane empiryczne zawsze domagają się pewnej syntezy i uogólnień, zaś samo przeprowadzenie badań musi być zaprojektowane w danym zarysie konceptualnym. Nie powinno zatem specjalnie dziwić, że to właśnie próby połączenia poziomu empirycznego, który uzyskać można w izometrii socjologicznej, i racjonalnej refleksji systemowej z pogranicza filozofii polityki stają się szczególnie cennymi przyczynkami dla publicznej debaty. Z racji złożonego charakteru życia w późnej nowoczesności i wynikającej z tego potrzeby wyjścia poza zamknięty dyskurs jednej dziedziny badawczej wszelkie próby spotkania różnych perspektyw zdają się nader obiecujące, czego najlepszym przykładem w zeszłym roku była książka „Nowy Autorytaryzm” Macieja Gduli. Ta niewielka publikacja oparta na stosunkowo wąskim badaniu jakościowym, choć nie wolna w swych tezach od kontrowersji, wychodząc od demontażu pojęcia populizmu i poszerzenia problematyki klasy średniej, pozwoliła na rozbicie utartych stereotypów, wymuszając tym samym o wiele bardziej zniuansowane spojrzenie na polityczne motywacje wyborcze, a to – w dominującej obecnie silnej polaryzacji polityczno-społecznej – już naprawdę spore osiągnięcie.

Powstaje jednakże pytanie z kręgu zagadnień filozofii polityki i doktryn politycznych: czy da się w sposób wiarygodny, korzystając z materiału empirycznych badań ilościowych i jakościowych, dokonać rekonstrukcji najbardziej reprezentatywnej dla społeczeństwa polskiego doktryny politycznej? To oczywiste, że taki – powiedzmy to otwarcie – nowatorski projekt wymaga szeregu zabiegów metodologicznych, na czele z trzymaniem się żelaznej dyscypliny badawczej, której imperatywem powinna być chęć unikania za wszelką cenę pokusy dociekania racji i determinant, stojących za odpowiedziami ankietowanych. Drugim, wcale nie mniej poważnym problemem jest samo pojęcie „reprezentatywności” podczas dokonywania rekonstrukcji takiej doktryny z tzw. potocznego dyskursu badanych, nie mówiąc już o kwestii dość rygorystycznego rozłożenia akcentów przy klasyfikacji konkretnych doktryn politycznych. Czy, jeśli wziąć pod uwagę wszystkie wymienione obiekcje, projekt badawczy „Doktryna Polaków. Klasyczna filozofia polityczna w dyskursie potocznym”, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego i Wydawnictwa Naukowego Scholar, spełnia tak wysoko postawione mu wymagania? Powiedzmy to już na wstępie – tak, a nawet więcej.

Przejrzystość, metoda i poglądy – szkic doktryny

Zacznijmy od formy. Wielką zaletą publikacji jest metodologiczna przejrzystość, na którą został położny bardzo duży nacisk. Pierwszy rozdział książki w jasny sposób rozrysowuje metody oraz sposoby prowadzanie badań ilościowych i jakościowych, a także zawiera drugi komponent, czyli kategoryzację nurtów w filozofii politycznej. Już na wstępie bowiem czytelnikowi rzuca się w oczy klarownie ułożony schemat całej pracy i szkic poszczególnych rozdziałów, w których badający, wychodząc od wyników i analiz badań socjologicznych, płynnie przechodzą do konkluzji i prób zaklasyfikowania dominujących tendencji natury politycznej. Za plus należy poczytać czytelne naszkicowanie dominujących osi w filozofii polityki zarówno klasycznej, jak i tej nowożytnej, którą wytycza w publikacji pięć podstawowych zagadnień: człowiek, relacja jednostki i społeczeństwa, własność, koncepcja władzy oraz charakter i rola państwa. To właśnie one posłużyły za przekrój kolejnych obszarów problemowych i stanowią oś rozdziałów, które wypełniają esencjonalną treść publikacji. Jak zatem prezentuje się ogólna mozaika doktryny politycznej społeczeństwa polskiego? Zacznijmy od zaproponowanego przez autorów schematu podziału i przejdźmy do pierwszego zagadnienia, jakie stanowi relacja jednostki i wspólnoty. Tu wnioski z badań autorów „Doktryny Polaków” są nader intrygujące. Otóż w przeważającej większości respondenci wykazują, iż codzienność kondycji relacji jednostki i społeczeństwa politycznego nakazuje badanym partycypowanie w dwóch, jakże odmiennych, modelach politycznych – uniwersum arystotelesowskim, w którym nacisk pada na charakter dobra wspólnego, oraz modelu Hobbesowskim, cechującym się aspołecznym indywidualizmem. Jak celnie analizują autorzy, charakter podobnej dysharmonii dobrze oddaje kantowskie sformułowanie o tzw. aspołecznej towarzyskości, w której podmiot targany jest nieustannym konfliktem pomiędzy harmonią wspólnotowości a własnym, pragmatycznym interesem. A zatem – co nie powinno specjalnie dziwić – mielibyśmy znaczną przewagę deklaracji o konserwatywnym charakterze wspólnoty i roli jednostki, która balansuje na pograniczu katolickiej nauki społecznej i republikanizmu. Drugi trzon doktryny, ogniskujący się bliżej myśli liberalnej, dla której fundamentem jest dobro jednostki, w deklaracjach większości respondentów ma również silne znaczenie, jednakże to właśnie fuzja obydwu wizji – dobra jednostki i dobra wspólnego z wyraźnym akcentem na organiczną wartość wspólnotowości – sprawia, że przy rekonstrukcji ogólnej doktryny bliżej jej finalnie do idei republikańskiej czy do katolickiej nauki społecznej.

Podobnym tropem idzie druga analizowana kategoria filozofii polityki silnie akcentowana przez respondentów, a mianowicie charakter dobra jednostki, która w uznaniu większości badanych powinna harmonizować się z dobrem wspólnym. Mówiąc inaczej, możemy powiedzieć, że aksjologiczna warstwa wyłaniającej się doktryny, pomimo dużej dozy realizmu badanych wyczulonych na wszechobecność egoistycznych postaw i zachowań, w warstwie preferowanej uznaje wymiar wspólnoty za normatywny horyzont polityki, stroniąc w znacznej mierze od kontraktowej wizji bytu społecznego. Przekłada się to także na charakter kolejnej kategorii, czyli własności prywatnej, która z jednej strony uważana jest za podstawowe prawo i warunek rozwoju, a z drugiej strony odczytywana jako powód chciwości i mur mogący oddzielać i alienować. Charakterystyczny dualizm postrzegania własności prywatnej, która z jednej strony wpływa na jakość życia, a z drugiej strony może być przyczyną destrukcji ludzkiej natury, oddaje przekonanie o interwencjonizmie gospodarczym państwa. Bezdyskusyjna natomiast pozostaje kwestia ujmowania bytu państwowego jako organizmu, którego podłożem jest zgoda obywateli i zadanie sprawnej redystrybucji dóbr. Mówiąc jeszcze precyzyjniej, z badań przeprowadzonych przez autorów publikacji jasno wynika, iż jedno z głównych zadań państwa i struktur władzy stanowi bycie regulatorem społecznej harmonii i zapobieganie ostrym konfliktom, zarówno o charakterze ekonomicznym, jak i aksjologicznym. A zatem jednym z głównych zadań władzy politycznej okazuje się dbanie o dobro wspólne, które – jak wynika z przeprowadzonych ankiet – oznacza nie tylko dbanie o polityczną stabilność wspólnoty i łagodzenie napięć społecznych, ale także spory aktywizm na polu gospodarczym. Nie opiera się to, jak pochopnie można by sądzić, na „wyręczaniu” obywateli z ich podmiotowości i odgórnym planowaniu, lecz na „ułatwianiu” realizacji oddolnych inicjatyw obywatelskich.

Przyznać musimy – stojąc zupełnie poza treścią książki i omiatając wzrokiem realia politycznej sceny w Polsce – że tęsknota za sprawczością polityczną jest wciąż wielkim deficytem naszej demokracji. Wracając jednak do badań, warto podkreślić, iż w tym aspekcie pojawiają się bardzo często elementy z katolickiej nauki społecznej zasadzającej się na tzw. zasadzie pomocniczości, która dba o dystans pomiędzy rolą ingerencji państwa w gospodarkę a otwarciem się władzy na inicjatywy społeczne. Co ciekawe, widoczny już na tym poziomie eklektyzm ideologiczny ogólnej doktryny Polaków nie jest zdaniem autorów publikacji w żaden sposób przesycony ideologicznym radykalizmem. Stąd jego barwy przybierają formy kolażu konserwatyzmu, liberalizmu i elementów socjalizmu.

Liberalne aspekty ogólnej doktryny Polaków, jaka wyłania się z badań empirycznych, sprowadzają się w największym skrócie do jawnej niechęci wobec ingerencji władzy w kwestie światopoglądowe oraz szeroko rozumianą płaszczyznę swobód osobistych i wolności obywatelskich, jak prawo do samoorganizacji czy swobodę manifestowania własnych przekonań. Co więcej, jak wskazują autorzy „Doktryny Polaków”, z badań jasno wynika, iż u spodu wyrażanych przez badanych przekonań, symptomatycznych dla założeń arystotelesowskiej filozofii polityki dotyczącej organicznego charakteru wspólnoty, leży silnie artykułowane przekonanie o tym, że legitymizacji władzy bierze się ze zgody społecznej. To właśnie ona stanowi źródło autorytetu władzy i stanowi warunek obywatelskiego zobowiązania. Co do socjalistycznych elementów, to przejawiają się one w dalekiej akceptacji dla gospodarczego interwencjonizmu państwa w procesy gospodarcze oraz dla potrzeby szczególnej dbałości o kluczowe dla państwa gałęzie gospodarki – w tym szczególnie zasoby naturalne. Na uwagę z pewnością zasługuje tutaj dualizm w kwestii traktowania samej własności prywatnej, która z jednej strony uznawana jest za podstawę osobistego prawa do wolności, z drugiej zaś – za jedną z głównych przyczyn społecznych podziałów i dysharmonii w łonie wspólnoty. Słuszne wydaje się zatem, iż żadna z analizowanych w książce kategorii, jak władza, własność, charakter państwa i relacja społeczeństwo – jednostka, nie nabiera cech jaskrawo jednostronnych, typowych dla danej tradycji politycznej. Mamy zatem do czynienia z istną wieloaspektowością, swoistym eklektyzmem, fuzją wzajemnie zazębiających się postaw i poglądów.

Eklektyzm, polityka i co z tego wynika

Należy jeszcze raz podkreślić, iż ten na wskroś nowatorski i ambitny projekt badawczy poprowadzony został w sposób bardzo kompleksowy. Po lekturze „Doktryny Polaków” pozostają trzy (a może więcej?) zasadnicze pytania, do których nieustannie prowokuje lektura publikacji. Pierwsze – którego świadomi są wszyscy autorzy prowadzący badania – brzmiałoby mniej więcej tak: co sprawia, że ankietowani opowiadają się właśnie za taką paletą postaw oraz dlaczego występuje ona akurat w danym układzie sił? Odpowiedź na to pytanie, choć z racji metodologicznych nie mogła pojawić się na kartach książki, powinna stać się zachętą dla kolejnych projektów badawczych, dla których „Doktryna Polaków” posłużyć może za iście pilotażowy program. Wydaje się, iż równie ciekawym zagadnieniem byłaby próba ponownego dokonanie przeglądu postaw w większym odstępstwie czasowym, co umożliwiłoby zaobserwowanie zmian pokoleniowych oraz ich faktycznego wpływu na ideologiczne wybory. Po trzecie i nie mniej istotne, ważkie dla współczesnej sceny politycznej jest zagadnienie przełożenia zarysowanych w publikacji postaw, na realny, sprawnie działający program wyborczy. Bo to, że dane zanalizowane przez badaczy nie są zaskakujące, zdają się potwierdzać opis współczesnej sceny politycznej, jej ideologiczno-performatywny klincz oraz liczne – aktualnie prowadzone – badania opinii publicznej.

Jeżeli żyjemy w wytworzonym ideologicznie konflikcie politycznym, opartym na bardzo uproszczonym binarnym schemacie, to faktem pozostaje, iż sam dyskurs polityczny zdaje się mimo wszystko coraz częściej odstręczać od zainteresowania polityką. Choć ze zrozumiałych powodów w raporcie takie wnioski nie padają, nie można na jego podstawie nie odnieść wrażenia, iż wszechobecny niemalże konflikt retoryczno-symboliczny, odwołujący się do silnie zmitologizowanej aksjologii, nie wpływa pozytywnie na kształt naszej demokracji – i nie chodzi tu tylko o kwestie estetyki dyskursu czy jakość parlamentarnej debaty. Bipolarny klincz o sporym nasyceniu wzajemną nieufnością może skutkować w dłuższej perspektywie znacznym osłabieniem legitymizacji parlamentaryzmu, z czym niestety możemy mieć już wkrótce do czynienia. Dane z badań zdają się odpowiadać również na pytanie, dlaczego partie o bardzo jasno sprecyzowanym profilu ideowym uzyskują bardzo niskie poparcie, nie mogąc przebić się do ław parlamentu. Tyczy się to zarówno ugrupowań o charakterze liberalno-wolnorynkowym, jak i formacji zbudowanych na złożeniach stricte lewicowych. Znaczna zachowawczość ogólnej doktryny politycznej społeczeństwa, w której niezwykle ceniona jest polityczność rozumiana jako domena redystrybucji, gwarancji sprawiedliwości i dbania o harmonię społeczną, sprawia, iż perspektywy dla „obyczajowej rewolucji” zdają się – wbrew licznym oczekiwaniom – wciąż dość odległe. Idąc dalej, z publikacji można również jasno wyczytać, dlaczego istnieje tak szerokie poparcie dla utrzymania wypracowanych w początkach lat 90. kompromisów w kwestiach obyczajowych i dlaczego pomimo oporu wobec radykalnego zideologizowania sfer wolności mamy zwykle do czynienia z silną społeczną niechęcią wobec propozycji zmian w status quo.

Kto zatem wygrywa w Polsce wybory, odzwierciedlając hybrydową doktrynę ideową polityczną Polaków? Oczywiście ten, kto mając spore poparcie, wygra walkę o tzw. środek, co – jeśli spojrzeć na scenę polityczną ostatniej dekady – również dość jasno wyłania się z badań przeprowadzonych przez autorów „Doktryny Polaków”. Pozostaje życzyć sobie, aby „Doktryna Polaków” stała się tylko pierwszym z wielu podobnych projektów badawczych na rodzimym rynku wydawniczym, pozwalając o wiele dokładniej osadzić polityczny charakter dyskursu potocznego w coraz bardziej napiętych realiach demokratycznego współbycia i komunikacji.
Zbigniew Rau, Katarzyna M. Staszyńska, Maciej Chmieliński, Krzysztof Zagórski:Doktryna Polaków. Klasyczna filozofia polityczna w dyskursie potocznym”. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Wydawnictwo Naukowe Scholar. Warszawa 2018.