ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (371) / 2019

Katarzyna Szkaradnik,

CÓŻ POEZJI PO HERMENEUTYCE RADYKALNEJ? (PATRYK SZAJ: 'WIERNOŚĆ TRUDNOŚCI')

A A A
Książkę „Wierność trudności. Hermeneutyka radykalna Johna D. Caputo a poezja Aleksandra Wata, Tadeusza Różewicza i Stanisława Barańczaka” można uznać za rewelatorską w obu zakresach przedzielonych spójnikiem „a”. W pierwszym, „teoretycznym”, stanowi ona niebagatelny kontrargument dla powierzchownych, na ogół apriorycznych ujęć hermeneutyki jako – odwrotnie niż w tytule – orientacji „łatwej”, idealistycznej, operującej tyleż wzniosłymi, co pustymi sloganami. Zresztą Patryk Szaj od dawna już oponuje przeciw identyfikowaniu jej z naiwną wiarą w jedyną, finalną czy pierwotną prawdę tekstu oraz z nonszalancją interpretacyjną – wszak „gdyby wszystkie tekstualne fałdy dawały się bezproblemowo »odwinąć«, hermeneutyka w ogóle nie byłaby potrzebna. Szczeliny tekstu nie tylko więc nie dopuszczają dowolnej interpretacji, ale wręcz wymuszają na czytelniku wierną mikrolekturę” (s. 144-145).

Wspomniane zarzuty chybiają celu zwłaszcza w przypadku (re)prezentowanej przez młodego poznańskiego literaturoznawcę wersji hermeneutyki, która (na przekór etymologii: radix = ‘korzeń’) akcentuje brak metafizycznej praprzyczyny, aporie rozumienia i niestabilność „odkrytych” sensów. Przy czym konstatacje te nie odnoszą się wyłącznie do sfery tekstu, w pierwszej kolejności dotyczą dramatycznego położenia istoty ludzkiej, związanego „z zawodnością narzędzi poznawczych, z przygodnością instytucji, z alienującym działaniem języka, a wreszcie – z nierozstrzygalnością immanentnie wpisaną w każde takie doświadczenie” (s. 12). Główną bohaterką monografii Szaja jest właśnie hermeneutyka, która – posłużę się metaforą Nietzschego – nie maskuje apollińską zasłoną estetyczną sprzeczności i płynności bycia oraz nieziszczalności pełni Sensu. Słowem: hermeneutyka radykalna, przedstawiona przez Johna D. Caputo w książce pod takim tytułem i rozwijana w późniejszych. Tutaj należy poczynić dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, niektórym amerykański filozof kojarzy się szczególnie z nurtem postsekularnym, tymczasem autor „Wierności trudności” celowo poprzestaje na publikacjach z wcześniejszego okresu, choć ów „zwrot” teologiczny był poniekąd ich logicznym następstwem. Po drugie, zwykle jednym tchem wraz z Caputo jako radykalny hermeneuta wymieniany bywa Gianni Vattimo, natomiast w omawianej pracy nawiązania do jego koncepcji ograniczają się do wyeksponowania podobnego stosunku obydwu wobec dziedzictwa nowoczesności.

Niemniej „połówka teoretyczna” ma jeszcze innego bohatera, właściwie szarą eminencję. W świetle podjętych tam zagadnień chciałoby się powiedzieć o „widmowej obecności”, ale Caputo wcale nie ukrywa, że największą inspirację stanowił dla niego Jacques Derrida. Radykalizm tej myśli polega bowiem na mariażu hermeneutyki z dekonstrukcją: nie na sztucznym ich zmiksowaniu, tylko – jak podkreśla Szaj – na wydobyciu hermeneutycznego rysu dekonstrukcji oraz vice versa: „»element« dekonstrukcyjny mieści się już w samym środku doświadczenia hermeneutycznego” (s. 135).
*

Nadrzędne idee, wokół których osnuta jest hermeneutyka Caputo, zostały zreferowane w pierwszej z pięciu części rozprawy, aczkolwiek „zreferowane” to nie najtrafniejsze słowo – również dlatego, że ze względu na skromną recepcję dorobku tego filozofa w Polsce wnikliwsza charakterystyka jego poglądów siłą rzeczy zawiera pierwiastek twórczy. (Notabene, autor monografii sam tłumaczył większość przytaczanych tekstów). Co jednak ważniejsze, badacz przywołuje różne konteksty filozoficzne, nie pozwalając sobie zarazem na zbędne dygresje; przy okazji zdradza rzetelne oczytanie w domenach zarówno hermeneutyki, jak i dekonstrukcji.

Ich wspólna domena wyłania się dzięki uwrażliwieniu pierwszej przez drugą na inkongruencję znaczeń i nieobecność transcendentalnego punktu oparcia, a zatem na chwiejność egzystencji, niezbywalne doświadczenie atopii. Stąd „pozostanie wiernym pierwotnej trudności życia” jawi się jako myśl przewodnia, lub nawet dezyderat Caputo – oraz samego Szaja, przez którego 400-stronicową książkę snuje się ona czerwoną nicią. Na ideę tę naprowadzają antymetafizyczne pojęcia i metafory kluczowe dla amerykańskiego filozofa: upływ (pseudonimujący strumień życia, dynamikę, ale też kontyngencję i przemijanie), powtórzenie (ruch różnicowania, w nawiązaniu do Kierkegaarda implikujący wolność stawania się, lecz również niekonkluzywność i lęk, a w nawiązaniu do Derridiańskiej „iteracji” przypominający o inności, która dokonuje od środka rozsunięcia w tym, co tożsame – więc także o inherentnych pęknięciach tekstu i problematyczności substancjalnego podmiotu), zimna hermeneutyka (krytyka „zasady pocztowej”, tj. oczekiwania na „przesyłkę” jednoznacznej Prawdy), hermeneutyka faktyczności (rozumienie jako modus egzystencji uwikłanej w świat), wreszcie nowe ujęcie koła hermeneutycznego, które Szaj pomysłowo nazywa „zwi(ch)niętym”, gdyż zamiast horyzontu całości nadbudowującej się nad częścią mamy do czynienia z grą śladów i z rozszczelnieniem robiącym miejsce dla inności. Tu pojawia się, wyjątkowo istotny dla autora książki, wątek etycznych konsekwencji faktyczności: niemożności wpisania cierpienia konkretnego cielesnego bytu w odgórne zasady, a w efekcie – zastąpienia etyki norm etyką dyseminacji (wielości) i zobowiązania.

W drugiej części badacz zastanawia się nad szansą wykorzystania hermeneutyki radykalnej jako sposobu interpretacji literatury nowoczesnej. Wychodząc od słynnej debaty Derridy z Gadamerem, nie tylko sporządza protokół rozbieżności, lecz także wyłuskuje ich punkty wspólne: „Logika différance bynajmniej nie wieńczy (…) zabiegów hermeneutycznych, ale – podobnie jak Gadamerowski atopon – wręcz je wymusza, jednocześnie uniemożliwiając ich zakończenie” (s. 141). Interpretacją radykalnohermeneutyczną pragnie Szaj przełamać dychotomię interpretacji adekwatnościowej i konstruktywistycznej, przy czym uwypukla moment etyczny i społeczne zaangażowanie: „biegun »wolności« musi być równoważony biegunem »odpowiedzialności«, związanym z krytyczną ideą radykalnej demokracji, z pasją sprawiedliwości i z wrażliwością na kwestie rasowe, płciowe czy klasowe” (s. 163). Za inspirujące trzeba uznać zwłaszcza podrozdziały poświęcone „dotkliwości” tekstu oraz poezji jako „pismu katastrofy”: ocalającej odpowiedzi na to-oto cierpienie, zmagającej się z paradoksem (nie)wyrażalności imienia własnego i (nie)jednostkowości wiersza.

Dla „praktycznej”, interpretacyjnej partii książki najważniejsze jest jednak stwierdzenie, że hermeneutyką radykalną sensu largo wolno nazwać postawę „świadom[ą] zawikłania ludzkiej relacji ze światem i z Innymi, pragnąc[ą] uczciwie radzić sobie z »pierwotną trudnością życia«, niezakłamując[ą] (…) kondycji człowieka i wytrwale ją drążąc[ą], nawet za cenę skrajnej niepewności poznawczej i zagubienia egzystencjalnego” (s. 15-16). Pozwala to przypisać takie nastawienie podmiotom utworów Wata, Różewicza i Barańczaka, ale również samym autorom. Jakby niezależnie od tego poznański literaturoznawca rozważa „anachroniczną”, radykalnohermeneutyczną (ponowoczesną) lekturę tekstów modernistycznych i sygnalizuje przebijający w interesujących go wierszach „inny” modernizm, zawierający postmodernistyczny zalążek.

*

Cała „połówka teoretyczna”, choć napisana gęstym językiem, nie wymaga od czytelnika gruntownego rozeznania w hermeneutyce – Szaj omawia propozycję Caputo tyleż wnikliwie, co przystępnie, ani jej nie symplifikując, ani nie popadając w hermetyczność. Jego dbałość o proporcje uwidacznia się na różnych polach. Po pierwsze, nie streszcza on już „wyświechtanych” idei guru hermeneutyki nowoczesnej. Po drugie, nawet w części „Hermeneutyka radykalna a literatura”, złożonej ze szkiców o dużej autonomii, skupia się na problemach zarazem specyficznych i rzucających światło na całość (żartobliwie mówiąc: stosuje swoiste koło hermeneutyczne w tradycyjnym znaczeniu „metody”). Po trzecie, żaden element koncepcji autora „Against Ethics” wzmiankowany w częściach „teoretycznych” nie istnieje sam dla siebie – badacz odnosi się do nich później w interpretacjach, czyli odnajduje paralele między nimi a twórczością analizowanych poetów.

Zresztą już w podtytule książki zapowiada on swoje podejście do ich spuścizny: obie szale wagi, której języczek stanowi spójnik „a”, są zbalansowane, wiersze nie ilustrują prosto tez hermeneutycznych. I odwrotnie – myśl Caputo (oraz Derridy) nie służy jako narzędzie; rzekłabym, że hermeneutyka radykalna nie może być „poręczna” niczym młotek wzięty za przykład przez autora „Bycia i czasu”. Celnie oddaje to fragment okładkowej rekomendacji wyjętej z recenzji Andrzeja Wiercińskiego: „Podobnie jak dekonstrukcji nie da się sprowadzić do metody uprawiania filozofii, radykalnohermeneutyczna lektura poezji nie jest metodą uprawiania teorii literatury, ale tym, co za Martinem Heideggerem można nazwać wydarzeniem (Ereignis): rozumienie poezji to wydarzenie, które wydarza się wewnątrz niej samej”. Obawy przed mglistością czy intuicyjnością wywodu, mogące się rodzić pod wpływem zacytowanego zdania, Szaj uprzedza, stawiając przed sobą zadanie „kroczeni[a] po śladach tekstu i podążani[a] w ślad za ich znaczeniorodną grą, przy jednoczesnej świadomości, że każda re-prezentacja jest de-prezentacją, każde odczytanie – niedoczytaniem, że każdorazowo możemy znosić nieokreśloność znaczenia jedynie pod pewnym względem” (s. 144). O jego sumienności świadczy też wdawanie się w dialog (i polemikę) z autorami obszernej literatury przedmiotu dotyczącej zajmujących go twórców.

*

W części poświęconej Watowi tony jego poezji, które wskazywano jako postmodernistyczne avant la lettre, potraktowane zostają jako „radykalne” rozpoznania korespondujące z ideami Caputo i Derridy. Chodziłoby o motywy typu „bycie pomiędzy”, powtórzenie, przede wszystkim zaś „dotkliwość” związana z somatycznym bólem, którego nie sposób sublimować. Pojawia się zatem problem adekwatnego przedstawienia cierpienia i zadośćuczynienia jego idiomatyczności. Szaj nie podaje tu gotowej formuły – stałoby to w sprzeczności z antymetafizycznym nastawieniem hermeneutyki radykalnej – ale można wyciągnąć wnioski z jego praktyki, czyli propozycji interpretacyjnych (w tym odkrywczego odczytania tylekroć już komentowanego wiersza „*** [W czterech ścianach mego bólu]”).

Poezja Różewicza rozpatrywana jest w kontekście „zimnej hermeneutyki”, z naciskiem na rozdźwięk między fragmentarycznością twórczości autora „Niepokoju” a chęcią jej całościowego uchwycenia przez literaturoznawców. Ułamkowość, otwartość, niegotowość oznaczają dla Szaja nie tylko znamię poetyki, lecz prymarnie diagnozę krachu metafizycznych wsporników, gwarantujących ład i cel, oraz implikacje owej diagnozy. „Uczciwość – i waga! – tego pisarstwa polega więc nie na nostalgicznych próbach restytucji wartości, lecz (…) na zgodzie na świat pozbawiony gruntu – jedyny świat, jakim dysponujemy, albo raczej: jedyny, w który zostaliśmy rzuceni” (s. 256). Ową zgodę (ściślej: heroiczne stawienie czoła upływowi i brakowi drogowskazów) badacz wyraźnie pochwala; tak jak wynikającą stąd „poetykę zobowiązania” wobec resztek (chwilowo) oszczędzonych przez upływ i wobec widm umarłych, aczkolwiek sprostanie ich jednostkowości wydaje się nieosiągalne. Najbliższa tego byłaby – w optyce Derridiańskiej – poezja, która umiera jako instytucja, by nadejść (lub raczej: wciąż nadchodzić) jako idiom. Właśnie zwłaszcza w podrozdziale na temat paradoksów Różewiczowskiej „śmierci poezji” Szaj dyskutuje z innymi literaturoznawcami, ale też – podobnie jak w przypadku Wata – oferuje kilka błyskotliwych interpretacji.

O ile między powyższymi twórcami można dostrzec powinowactwa i ową radykalną nić, o tyle dokooptowanie do nich Barańczaka zakrawa na brawurę. Badacz wyjaśnia, że dokonuje tego wbrew deklaracjom autora „Nieufnych i zadufanych”, który dystansował się i od dekonstrukcji, i od Różewicza, niemniej przyjęta ścieżka interpretacji „zwraca uwagę na to »niemożliwe« – na pęknięcia, niedostatki, wymykanie się sensu, niemożność docieczenia prawdy, której istnienie jest »intencjonalnie« zakładane, jednak »faktycznie« podawane w wątpliwość; na wszystko, co »podskórnie« drąży tę twórczość (…)” (s. 335). Ów „czarny nurt” obejmuje m.in. demistyfikowanie „jedynie słusznej” prawdy, „rzucenie w świat”, upływ, sytuacyjność i prowizoryczność istnienia, nierozstrzygalność, dialektykę samotności i solidarności, wreszcie – tak jak u reszty bohaterów książki – etykę faktyczności. Choć również w pozostałych rozdziałach „praktycznych” Szaj w dużej mierze przywołuje tezy innych badaczy i teksty dyskursywne (np. „Dziennik bez samogłosek” Wata), tutaj w największym zakresie odnosi się do tego typu źródeł: wypowiedzi krytyków oraz szkiców programowych Barańczaka dotyczących poezji. Z początku można więc mniemać, że „radykalność” wierszy autora „Ironii i harmonii” jest raczej wydumana, ale w końcu zostaje przekonująco wydobyta w analizach (wrażenie robi szczególnie interpretacja „Problemu nadawcy” w świetle postsekularyzmu i zakwestionowania „zasady pocztowej”).
*

„Wierność trudności” ma zatem charakter przełomowy także – jak uprzedziłam w pierwszym zdaniu – w wymiarze „praktycznym”, dotąd bowiem na polskim gruncie myśl Caputo nie doczekała się równie wyczerpującego spożytkowania literaturoznawczego. Jeśli omawiani w monografii autorzy pokazują, cóż po poecie w czasie marnym, ona sama pokazuje, że warto na ich poezję spojrzeć właśnie przez pryzmat hermeneutyki radykalnej. Co prawda wybór akurat tych postaci może budzić zastrzeżenia, lecz Szaj argumentuje, iż „obok różnic – a nieraz pomimo nich (…) – istnieje łączące poezję Wata, Różewicza i Barańczaka zasadnicze »radykalnohermeneutyczne« światoodczucie. To nie tyle wspólny mianownik ich projektów poetyckich, ile pewna pre-ontologiczna postawa, przez każdego z nich aktualizowana inaczej (…)” (s. 407-408).

Owo „inaczej” każe jednak zapytać o inny dobór twórców, a zarazem o pojemność stosowanych kategorii analitycznych, gdyż nasuwa się obawa przed ich banalizacją. Sama wiele upraszczam na potrzeby recenzji (np. żeby nie „rozpleniły się” tu wątki dekonstrukcyjne), więc tym bardziej w powierzchownym użyciu „narzędziowym” hermeneutyka radykalna może ulec zredukowaniu do wyjętych z kontekstu haseł. Zresztą nawet w książce wyliczone zostają jej czołowe „tematy” (przygodność, niekoherencja tożsamości, rozchwianie dualizmów, dysharmonia, wiara „kierkegaardowska”, współ-cierpienie…). Ale czy np. krytyka reprezentacji i pozornej przejrzystości języka, zaakcentowana w przypadku Barańczaka, albo „oscylacja pomiędzy pragnieniem sensu a poczuciem jego nieustannego rozpadu” (s. 186) są wyróżnikiem rzadkiej postawy poetyckiej? Zaryzykuję twierdzenie, że stanowią differentia specifica pokaźnej części poezji współczesnej. Szaj, owszem, określa swoją monografię jako zaproszenie do interpretacji kolejnych poetów i poetek; notabene, z satysfakcją zobaczyłam w zakończeniu nazwiska, które i mnie przyszły do głowy podczas lektury: Wisławy Szymborskiej, Anny Świrszczyńskiej, Krystyny Miłobędzkiej. Zapytam jednak prowokacyjnie: a rozmaici kontestatorzy, od Bursy po Świetlickiego? Można nawet spróbować odnieść koncepcję Caputo do przednowoczesnych nurtów antyklasycystycznych…

Można spróbować – niemniej efekty powiedzą za siebie. W „Wierności trudności” badacz zakłada w pewnym miejscu, że potraktowanie skóry, w duchu Derridy, jako „archi-zasady” „nie tyle pozwalałoby uniknąć aporii, jakie rodzi twórczość Wata, ile tłumaczyłoby, skąd te aporie się biorą, dlaczego są niezbywalne i dlaczego jest ich tak wiele” (s. 229). Takiego właśnie „tłumaczenia” (acz to dość niefortunne słowo, zważywszy na krytykę „zasady pocztowej”) sam dokonuje, udowadniając w rezultacie wartość swoich odczytań. Gdy zatem w bezosobowej formie pisze, iż osobne studia należą się m.in. relacji bohaterów tomu wobec Boga z perspektywy „słabej teologii” Caputo oraz radykalnohermeneutycznemu oświetleniu poetek, pozostaje mieć nadzieję, że sam podejmie się uzupełnienia owych luk.
*

Na powodzenie zaproponowanego w książce projektu – na jego siłę przekonywania – wpływa osobiste zaangażowanie autora (choćby upominanie się o objęcie etyką zobowiązania także nie-ludzkich Innych); dlatego wspomniałam na wstępie, że hermeneutyka radykalna jest przez niego (re)prezentowana. Wszakże owo zaangażowanie nasuwa drugą obiekcję. Raz po raz Szaj podkreśla wyrzeczenie się przez analizowanych poetów złudnych pocieszeń, trzeźwą konfrontację z brakiem gwarantów sensu, demaskowanie esencjalnego cogito – i gloryfikuje je jako przejawy jedynej (!) autentycznej, honorowej postawy, „radykalnej uczciwości egzystencjalnej” (wciąż powracające sformułowanie). Czy poprzez patos nie wkrada się tutaj tylnymi drzwiami metafizyka? A z drugiej strony, czy owa – jak by to ujął Lew Szestow – „apoteoza nieoczywistości” nie deprecjonuje wysiłków uładzania świata, czy nie czai się w niej doza politowania dla (niby) „łatwych”, ergo „fałszywych” strategii? I czy na własne potrzeby nie produkuje ona uproszczeń? Przykładowo, Barańczak „nie zamknie go [istnienia] w żadnej »ułatwiającej życie« szufladce, żadnym metafizycznym pojęciu z góry rozwiązującym wszystkie problemy, np. problem »ostatniego słowa«, czyli śmierci” (s. 371). Jednak autor niewątpliwie jest świadom, że chociażby wiara dla wielu nie oznacza pewnika, lecz rozpaczliwe „bojaźń i drżenie”, jakich doznawał Abraham w drodze na górę Moria. Osobiście, w nawiązaniu do klasycznego nurtu hermeneutyki, broniłam cieszyńskich chłopskich humanistów samouków, którzy uparcie podejmowali „próby całości”, integracji sensu. Wydają się w tym równie heroiczni, gdyż czynili to pomimo wszystko – mówiąc frazą z „Przedśpiewu” Leopolda Staffa: „pogodni mądrym smutkiem”. Czy nie można by tego nazwać swoistą… trudnością wierności?

Tymczasem hermeneutyka radykalna eksponuje Różewiczowski „zawsze fragment” – z „próby całości” pozostaje „próba”, definiowana w słowniku m.in. jako „badanie mające na celu sprawdzenie czegoś” oraz „trudna sytuacja, w której ujawnia się prawdziwa wartość czegoś lub kogoś”. Skoro więc hermeneutyka radykalna „nie jest hermeneutyką, której poszukujemy, ale taką, która nawiedza nas wbrew naszej woli w momentach załamywania rozumienia, rozsypywania się sensotwórczych projektów” (s. 52), monografii Szaja warto poszukać, by ową hermeneutykę… no właśnie: nie „przy-swoić” przecież i nie „zrozumieć”, chyba że utożsamimy ją wyłącznie z koncepcją Caputo; lecz jeśli mowa o elementarnym doświadczeniu, to ona raczej – niczym wiersze Wata – „znieswaja”. „[L]ekcji dekonstrukcji [i hermeneutyki radykalnej – K.Sz.] nie da się »przerobić«, istnieją jedynie »lekcje« (odczytania) dekonstrukcji umożliwiające orientację w świecie targanym przez nierozstrzygalności” (s. 47). Z konstatacją tą współbrzmi jeden z alternatywnych tytułów, które miałam okazję poznać w trakcie dawniejszej dyskusji z autorem, mianowicie: „Poza sensem?”. Na owo retoryczne pytanie odpowiada aforystyczne stwierdzenie innego badacza, że hermeneutyka radykalna „nie poszukuje już sensu w tym, co upływa, lecz stara się utrzymać to, co sensowne, »z uwagi na« upływ” (Leśniewski 1998: 162). Bez wątpienia sensowne jest zatrzymanie się na dłużej nad „Wiernością trudności”.

LITERATURA:

Leśniewski N.: „O hermeneutyce radykalnej”. Poznań 1998.
Patryk Szaj: „Wierność trudności. Hermeneutyka radykalna Johna D. Caputo a poezja Aleksandra Wata, Tadeusza Różewicza i Stanisława Barańczaka”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2019.